2008-03-08 ŁKS Łódź - Cracovia 0:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 88: Linia 88:


''Źródło: Teraz Pasy'' [http://www.terazpasy.pl/cr_site/polecane/oe_lks_cracovia_0_0]
''Źródło: Teraz Pasy'' [http://www.terazpasy.pl/cr_site/polecane/oe_lks_cracovia_0_0]
=== Prasa ===
==== Cracovia gorsza, ale punkt przywiozła - Gazeta Wyborcza 10.03.2008 ====
'''Podopieczni trenera Stefana Majewskiego wiosną nadal są niepokonani. W Łodzi rzadko atakowali, ale za to w obronie spisali się bez zarzutu'''
W sobotę po raz siódmy w tym sezonie ŁKS podzielił się punktami z przeciwnikiem. Na dodatek obie drużyny nie strzeliły gola. Spotkanie z Cracovią miało być punktem zwrotnym dla gospodarzy, ale nie było...Przed meczem trener Mirosław Jabłoński dostał ultimatum od szefów klubu: siedem punktów w trzech meczach, albo dymisja. Prawdopodobnie dlatego szkoleniowiec zdecydował się na zmianę systemu i w ataku zagrało dwóch zawodników. Byli to nominalni pomocnicy.
- W poprzednich meczach skuteczność naszych napastników była żadna. Dlatego zdecydowałem się na taki wariant - tłumaczył po spotkaniu Jabłoński. Za marnującego wyborne okazje w ostatnich meczach Ensara Arifovicia zagrał Robert Szczot, a jego partnerem w ataku był Gabor Vayer, który w ostatnim meczu zagrał na boku pomocy.
Początkowe minuty potwierdzały słuszność decyzji szkoleniowca, bo już w 6 min Sebastianowi Mili niewiele zabrakło, by w debiucie przed łódzką publicznością zdobyć gola. Po dośrodkowaniu Szczota Marcin Cabaj wypuścił piłkę z rąk, lecz nadbiegający Mila spudłował z sześciu metrów. Później nadal utrzymywała się przewaga gospodarzy, natomiast piłkarze Cracovii rzadko przedostawali się pod pole karne łodzian. Ełkaesiacy mimo przewagi rzadko kończyli akcje strzałami. Dopiero w 18 min - po kolejnej indywidualnej ataku Szczota i dośrodkowaniu, piłka najpierw trafiła w głowę Jovionio, a następnie w słupek.
Po półgodzinie gry do zmiany nadawał się Vayer, który miał być postrachem dla obrońców Cracovii, lecz przegrywał większość pojedynków niczym junior. Natomiast jego zmiennik Kleyr w doliczonym czasie gry przewrócił się przed pustą bramką. - Myślę, że zagrałbym lepiej od Kleyra - stwierdził po meczu Cezary Kucharski, który przyjechał do Łodzi, aby zobaczyć w akcji Arifovicia.
W ŁKS brakowało piłkarza, który pociągnąłby grę do przodu. Teoretycznie miał być nim Mila, który rozgrywał piłkę, dośrodkowywał z rzutów rożnych, wykonywał rzuty wolne, lecz za każdym razem efekt jego poczynań był ten sam - Cabaj zachowywał czyste konto.
W 33 min - po rzucie rożnym Mili - było groźnie pod bramką Cracovii, ale po strzale Jovinio piłka przeleciała nad poprzeczką. Do końca pierwszej połowy łodzianie próbowali szczęścia po rzutach wolnych, lecz uderzenia Mili i Halitiego, albo bronił Cabaj, albo były niecelne. W pierwszej połowie goście niewiele mieli do powiedzenia, bo oddali tylko jeden celny strzał (Arpad Majoros) na bramkę Bogusława Wyparły.
W przerwie trener Majewski w miejsce dobrze grającego Majorosa wstawił Dariusza Pawlusińskiego, a zamiast Kamila Witkowskiego - Tomasza Moskałę. Gdy spodziewano się kolejnych akcji gospodarzy, do ataku ruszyła Cracovia. W 53 min Dariusz Kłus stojąc przed bramkę Wyprały nie trafił w piłkę, ale dwie kolejne akcje przyjezdnych były jeszcze groźniejsze. Autorem obu był Przemysław Kulig. Najpierw nie trafił w piłkę, kiedy stał przed bramką. Po chwili Wyparło obronił uderzenie obrońcy Cracovii z 15 metrów, zaś dobitka Pawlusińskiego była nieskuteczna.
Im bliżej końca meczu, tym łodzianie mieli coraz mniej sił. Szczot nie był już tak aktywny jak w pierwszej połowie, a Halitimu i Jovionio brakowało sił. Tego ostatniego zmienił Adrian Woźniczka, co wywołało zdziwienie nie tylko na widowni, ale też u piłkarzy. - Mamy atakować, a nie bronić wyniku - mówił do trenera Tomasz Kłos. Dopiero po meczu kapitan doczekał się odpowiedzi. - Widziałem, że tracimy inicjatywę, dlatego postanowiłem przesunąć Mysoną do przodu, a na jego miejsce wstawiłem Woźniczkę - odpierał ataki Jabłoński.
W końcowych minutach mecz się wyrównał, ale to łodzianie byli bliżsi wygranej. Konkretnie kapitan ŁKS: najpierw po mocnym uderzeniu Kłosa z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła słupek, a po chwili strzelił z bliska głową wprost w Cabaja. Później jeszcze dwukrotnie Szczot, Mila i Kleyr mogli uszczęśliwić kibiców z al. Unii,. ale tak się nie stało. - Szkoda straconych punktów, bo wygrana dałaby nam trochę oddechu i luzu psychicznego - mówił po meczu Kłos.


=== Zobacz też ===
=== Zobacz też ===
[[2008-03-08 ŁKS ŁódźÂŸ - Cracovia - informacje przedmeczowe|Informacje przedmeczowe]]
[[2008-03-08 ŁKS ŁódźÂŸ - Cracovia - informacje przedmeczowe|Informacje przedmeczowe]]

Wersja z 19:10, 10 mar 2008


Herb_ŁKS Łódź

Trener:
Mirosław Jabłoński
pilka_ico
Orange Ekstraklasa , 20 kolejka
Łódź, sobota, 8 marca 2008, 16:00

ŁKS Łódź - Cracovia

0
:
0

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Stefan Majewski
Skład:
Wyparło
Łakomy
Adamski
Kłos
Mysona
Madej (88’ Arifović)
Haliti
Vayer (57’ Kleyr)
Jovino (76’ Woźniczka)
Mila
Szczot

Ustawienie:
4-5-1

Sędzia: Mariusz Żak (Śląski ZPN)
Widzów: 5 000 (w tym 250 z Krakowa) „(wtym250zKrakowa)” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 5000.

zolte_kartki Żółte kartki
Kleyr (79') Baran (38')
Tupalski (45')
Skład:
Cabaj
Kulig
Polczak
Tupalski
Radwański
Nowak
Baran
Kłus
Majoros (46’ Pawlusiński)
Dudzic (82' Kostrubała)
Witkowski (46' Moskała)

Ustawienie:
4-4-2
Mecz następnego dnia:

2008-03-09 Cracovia (ME) - ŁKS Łódź (ME) 2:1



Opis meczu

Trudno się dziwić ogromnemu szczęściu malującemu się na twarzy szkoleniowca Pasów, bo i szczęście było głównym reżyserem w sobotnim spotkaniu. Jedynymi biorcami darów Opatrzności byli krakowscy defensorzy, którzy mimo iż dopuścili gospodarzy do trzech stuprocentowych sytuacji bramkowych zachowali „zero z tyłu”.

Trener Stefan Majewski nie dokonał żadnych zmian w wyjściowym składzie w porównaniu z poprzednim meczem ligowym z Jagiellonią Białystok.

Od pierwszych minut meczu inicjatywę przejęli gospodarze. Już w 6 minucie Przemysław Kulig dał się ograć przy linii końcowej boiska, piłkę po dośrodkowaniu zdołał wybić przed siebie Marcin Cabaj, a Sebastian Mila z 7 metrów strzelił nad poprzeczką.

W kolejnych minutach nadal utrzymywała się przewaga gospodarzy. Cracovia rzadko przedostawał się pod pole karne rywala nie stwarzając praktycznie żadnego zagrożenia bramkowego. ŁKS mimo dużej przewagi w polu nie kończył swoich akcji strzałami. Dopiero około 20 minuty Szczot uderzył z 16 metrów obok słupka, a chwilę później piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką, gdy Jovino uderzył głową z 10 metrów po dośrodkowaniu Szczota.

W 23 minucie jedną z nielicznych akcji przeprowadził Paweł Nowak, dograł do Bartłomieja Dudzica, a ten zza linii pola karnego strzelił obok bramki. Gospodarze odpowiedzieli strzałem Łukasza Madeja z narożnika pola karnego.

Dziesięć minut przed przerwą po dośrodkowaniu z prawej stronie piłka trafiła do Jovino, który z 12 metrów w dogodnej sytuacji strzelił nad poprzeczką. Pięć minut później Sebastian Mila wykonywał rzut wolny z około 20 metrów, ale Marcin Cabaj pewnie obronił.

Pod koniec pierwszej połowy żółte kartki zobaczyli Arkadiusz Baran i Łukasz Tupalski.

Z bezbramkowego wyniku do przerwy na pewno bardziej zadowoleni są piłkarze Cracovii. ŁKS przeważał przez całą pierwszą połowę, stworzył kilka sytuacji bramkowych, w tym dwie stuprocentowe. Cracovia niewiele miała do powiedzenia w ofensywie oddając tylko jeden (niecelny) strzał na bramkę Bogusława Wyparło.

W przerwie meczu w drużynie Cracovii zaszły dwie zmiany. Boisko opuścili Arpad Majoros i Kamil Witkowski, a ich miejsce zajęli Dariusz Pawlusiński i Tomasz Moskała.

W pierwszych minutach drugiej części spotkania Cracovia – głównie za sprawą wprowadzonego po przerwie Dariusza Pawlusińskiego – częściej przedostawała się w okolice bramki Wyparły. Groźnych sytuacji Pasy nie stworzyły, ale w 53 minucie po strzale Dariusza Kłusa Wyparło po raz pierwszy interweniował po celnym uderzeniu zawodnika Cracovii.

W kolejnych minutach Pasy utrzymywały inicjatywę na boisku, zespoły – w porównaniu z obrazem gry w pierwszej połowie - jakby zamieniły się po przerwie rolami. Gospodarze dopiero w 65 minucie, po rzucie wolnym wykonywanym przez Kłusa, strzelili na bramkę Marcina Cabaja.

W 70 minucie groźnie było pod bramką Wyparły. Najpierw strzał Kuliga odbił bramkarz gospodarzy, a dobitka Dariusza Pawlusińskiego trafiła w nogi obrońców.

W końcowych minutach mecz się wyrównał. Dziesięć minut przed końcem meczu kapitan ŁKS-u Tomasz Kłos z rzutu wolnego z około 25 metrów uderzył tuż obok słupka bramki Marcina Cabaja. Po chwili gra przeniosła się na drugą stronę boiska, gdzie Bogusław Wyparło interweniował po strzale Bartłomieja Dudzica zza linii pola karnego.

Tuż przed końcowym gwizdkiem gospodarze mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść stwarzając dwie doskonałe sytuacje do zdobycia bramki.

Trzy minuty przed końcem meczu gospodarze mieli trzecią, stuprocentową okazję do zdobycia bramki, gdy Tomasz Kłos w doskonałej sytuacji strzelił z bliska głową, ale znakomita interwencja Marcina Cabaja uratowała zespół Cracovii przed utratą bramki. Po chwili szybką akcją ŁKS-u zakończył strzałem Robert Szczot, ale piłka tuż przy słupku opuściła boisko.

Już w doliczonym czasie gry, bramkę na wagę trzech punktów mógł zdobyć Marcin Adamski, ale będąc tuż przed bramką Cracovii nie sięgnął piłki po płaskim dośrodkowaniu z prawej strony. Za moment potężnie, ale obok bramki Cabaja uderzył Robert Szczot.

Cracovia wywozi z Łodzi, jeden, bardzo cenny i bardzo szczęśliwie wywalczony punkt.

* * *

Pół godziny poprawnej gry Cracovii wystarczyło, aby wywieźć z Łodzi niezwykle cenny w kontekście walki o utrzymanie punkt. – O pierwszej połowie chciałoby się jak najszybciej zapomnieć, druga była już troszeczkę lepsza w naszym wykonaniu – powiedział po meczu szczęśliwy ze zdobycia jednego punktu trener Stefan Majewski.

Trudno się dziwić ogromnemu szczęściu malującemu się na twarzy szkoleniowca Pasów, bo i szczęście było głównym reżyserem w sobotnim spotkaniu. Jedynymi biorcami darów Opatrzności byli krakowscy defensorzy, którzy mimo iż dopuścili gospodarzy do trzech stuprocentowych sytuacji bramkowych zachowali „zero z tyłu”.

Znakomita sytuacja Sebastiana Mili (6 min.), który z kilku metrów nie trafił w bramkę, słupek po strzale Jovino w 20 min. i znakomita interwencja Marcina Cabaja (88 min.) po główce Kłosa – to najbardziej gorące sytuacje pod bramką Cracovii, których łodzianie nie potrafili wykorzystać. - Trudno powiedzieć czego zabrakło, czy szczęścia czy umiejętności. Trudno jest niektóre sytuacje racjonalnie zanalizować – mówił po meczu trener ŁKS-u Mirosław Jabłoński.

Snajperskiego „jeża” na własnym stadionie piłkarze ŁKS-u kultywują zresztą już od niemal pół roku. Przed meczem z Cracovią statystycy zauważyli, że po raz ostatni u siebie do bramki rywala łodzianie trafili z gry 22 września ubiegłego roku! Na dodatek w wyjściowym składzie przeciwko Cracovii nie było ani jednego nominalnego napastnika.

Szczęście, tak hojne pod bramką Marcina Cabaja, niewiele mogło pomóc piłkarzom Cracovii pod bramką Bogusława Wyparło, bowiem grze Pasów na połowie rywala od dawna patronują chaos i przypadek. Przez ponad pół godziny drugiej części spotkania Cracovia miała inicjatywę w środku boiska, ale nie przełożyło się to choćby na jedną naprawdę klarowną sytuację do zdobycia bramki.

Remis z przedostatnim w tabeli ŁKS-em pozwoli Cracovii zachować 12 miejsce w tabeli, 8 punktowy dystans do ŁKS-u i 3 punkty przewagi nad 14 w tabeli drugim łódzkim zespołem Widzewem.

Źródło: Teraz Pasy [1]

Prasa

Cracovia gorsza, ale punkt przywiozła - Gazeta Wyborcza 10.03.2008

Podopieczni trenera Stefana Majewskiego wiosną nadal są niepokonani. W Łodzi rzadko atakowali, ale za to w obronie spisali się bez zarzutu

W sobotę po raz siódmy w tym sezonie ŁKS podzielił się punktami z przeciwnikiem. Na dodatek obie drużyny nie strzeliły gola. Spotkanie z Cracovią miało być punktem zwrotnym dla gospodarzy, ale nie było...Przed meczem trener Mirosław Jabłoński dostał ultimatum od szefów klubu: siedem punktów w trzech meczach, albo dymisja. Prawdopodobnie dlatego szkoleniowiec zdecydował się na zmianę systemu i w ataku zagrało dwóch zawodników. Byli to nominalni pomocnicy.

- W poprzednich meczach skuteczność naszych napastników była żadna. Dlatego zdecydowałem się na taki wariant - tłumaczył po spotkaniu Jabłoński. Za marnującego wyborne okazje w ostatnich meczach Ensara Arifovicia zagrał Robert Szczot, a jego partnerem w ataku był Gabor Vayer, który w ostatnim meczu zagrał na boku pomocy.

Początkowe minuty potwierdzały słuszność decyzji szkoleniowca, bo już w 6 min Sebastianowi Mili niewiele zabrakło, by w debiucie przed łódzką publicznością zdobyć gola. Po dośrodkowaniu Szczota Marcin Cabaj wypuścił piłkę z rąk, lecz nadbiegający Mila spudłował z sześciu metrów. Później nadal utrzymywała się przewaga gospodarzy, natomiast piłkarze Cracovii rzadko przedostawali się pod pole karne łodzian. Ełkaesiacy mimo przewagi rzadko kończyli akcje strzałami. Dopiero w 18 min - po kolejnej indywidualnej ataku Szczota i dośrodkowaniu, piłka najpierw trafiła w głowę Jovionio, a następnie w słupek.

Po półgodzinie gry do zmiany nadawał się Vayer, który miał być postrachem dla obrońców Cracovii, lecz przegrywał większość pojedynków niczym junior. Natomiast jego zmiennik Kleyr w doliczonym czasie gry przewrócił się przed pustą bramką. - Myślę, że zagrałbym lepiej od Kleyra - stwierdził po meczu Cezary Kucharski, który przyjechał do Łodzi, aby zobaczyć w akcji Arifovicia.

W ŁKS brakowało piłkarza, który pociągnąłby grę do przodu. Teoretycznie miał być nim Mila, który rozgrywał piłkę, dośrodkowywał z rzutów rożnych, wykonywał rzuty wolne, lecz za każdym razem efekt jego poczynań był ten sam - Cabaj zachowywał czyste konto.

W 33 min - po rzucie rożnym Mili - było groźnie pod bramką Cracovii, ale po strzale Jovinio piłka przeleciała nad poprzeczką. Do końca pierwszej połowy łodzianie próbowali szczęścia po rzutach wolnych, lecz uderzenia Mili i Halitiego, albo bronił Cabaj, albo były niecelne. W pierwszej połowie goście niewiele mieli do powiedzenia, bo oddali tylko jeden celny strzał (Arpad Majoros) na bramkę Bogusława Wyparły.

W przerwie trener Majewski w miejsce dobrze grającego Majorosa wstawił Dariusza Pawlusińskiego, a zamiast Kamila Witkowskiego - Tomasza Moskałę. Gdy spodziewano się kolejnych akcji gospodarzy, do ataku ruszyła Cracovia. W 53 min Dariusz Kłus stojąc przed bramkę Wyprały nie trafił w piłkę, ale dwie kolejne akcje przyjezdnych były jeszcze groźniejsze. Autorem obu był Przemysław Kulig. Najpierw nie trafił w piłkę, kiedy stał przed bramką. Po chwili Wyparło obronił uderzenie obrońcy Cracovii z 15 metrów, zaś dobitka Pawlusińskiego była nieskuteczna.

Im bliżej końca meczu, tym łodzianie mieli coraz mniej sił. Szczot nie był już tak aktywny jak w pierwszej połowie, a Halitimu i Jovionio brakowało sił. Tego ostatniego zmienił Adrian Woźniczka, co wywołało zdziwienie nie tylko na widowni, ale też u piłkarzy. - Mamy atakować, a nie bronić wyniku - mówił do trenera Tomasz Kłos. Dopiero po meczu kapitan doczekał się odpowiedzi. - Widziałem, że tracimy inicjatywę, dlatego postanowiłem przesunąć Mysoną do przodu, a na jego miejsce wstawiłem Woźniczkę - odpierał ataki Jabłoński.

W końcowych minutach mecz się wyrównał, ale to łodzianie byli bliżsi wygranej. Konkretnie kapitan ŁKS: najpierw po mocnym uderzeniu Kłosa z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła słupek, a po chwili strzelił z bliska głową wprost w Cabaja. Później jeszcze dwukrotnie Szczot, Mila i Kleyr mogli uszczęśliwić kibiców z al. Unii,. ale tak się nie stało. - Szkoda straconych punktów, bo wygrana dałaby nam trochę oddechu i luzu psychicznego - mówił po meczu Kłos.

Zobacz też

Informacje przedmeczowe