1999-09-04 Cracovia - Błękitni Kielce 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

data kolejki


Herb_Cracovia


pilka_ico
III liga grupa IV , 6 kolejka
Kraków, sobota, 4 września 1999

Cracovia - Błękitni Kielce

1
:
0

(0:0)



Herb_Błękitni Kielce


Skład:
Paluch
Powroźnik
Walankiewicz
Siemieniec
Kowalik (69' Wacek)
Księżyc
Janik
Ziółkowski
Baster
Hrapkowicz (24' Zegarek)
Zięba


Widzów: 1 600

bramki Bramki
Księżyc (72') 1:0
Skład:
Styczyński
Cieciura
Wołoszyn
Cieślikowski
Tobola (75' Pawłowski)
Łoszek
Janaszek
Trela
Saliou
Kiełb (75' Kukuła)
Rogala



Opis meczu

Raczej powszechnie oczekiwano bezproblemowego zwycięstwa miejscowych, a tymczasem mieli oni bardzo trudną przeprawę. Rzecz w tym, iż goście upatrywali swej szansy w defensywie i to defensywie – rzec można – totalnej. Na ogół Błękitni bronili się całą drużyną, a takie zagęszczenie na przedpolu bramki rywali najwyraźniej „Pasom” nie odpowiadało. Poza tym kielczanie grali dość szczęśliwie, gdyż kilkakrotnie na ich polu karnym było bardzo, bardzo gorąco, a piłka jakby nie chciała wpaść do siatki...W 12 minucie Wojciech Styczyński obronił „główkę” Roberta Ziółkowskiego, w 25 zablokowany został ostry strzał Zdzisława Janika, a w 30 tenże pomocnik Cracovii bardzo mocno strzelił z rzutu wolnego, ale kielecki bramkarz popisał się znakomitą interwencją. Notabene był najefektowniejszy moment meczu, bezsprzecznie godzien filmowej kamery. Z wydarzeń pierwszej połowy odnotować należy jeszcze kontuzję Marcina Hrapkowicza w 24 minucie.
Po zmianie stron – w miarę upływu czasu – „Pasy” poczynały sobie coraz bardziej nerwowo, tym bardziej, ze przyjezdni wykorzystywali każdą okazję, by zarobić kilka czy kilkanaście sekund. W 72 minucie boiskowej sprawiedliwości stało się wszakże zadość, a było to po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Andrzeja Ziębę. Centra była dobrze mierzona, strzał głową Tomasza Księżyca celny, ale udział w tym golu miał także Leszek Walankiewicz, który w odpowiednim momencie wbiegł na pole karne Błękitnich, absorbując bodaj dwóch defensorów. W 83 minucie piłka raz jeszcze wpadła do kieleckiej bramki, tym razem strzelał Marek Baster, ale arbiter gola nie uznał(spalony).
Fakt, Cracovia w sobotę męczyła się okrutnie ale nikt nie mógł negować, że stanowiła zespół znacznie lepszy i wygrała w pełni zasłużenie. Przyznał to po meczu trener przyjezdnych, Marek Majka, chociaż nie skrywał żalu, iż tak niewiele czasu dzieliło jego podopiecznych od utrzymania remisu. A byłby to – dopowiedzmy – remis w meczu, w którym krakowianie egzekwowali ponad dwadzieścia rzutów rożnych, okresami zamykali kielczan niczym w hokejowym zamku, a ci w ciągu 90 minut nie oddali ani jednego celnego, naprawdę groźnego strzału na bramkę Łukasza Palucha...

Źródło: Tempo