1928-03-17 mistrzostwa Polski

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

mistrzostwa Polski



Relacje z zawodów

"BOKSERSKIE MISTRZOSTWA POLSKI" -
Stadjon

BOKSERSKIE MISTRZOSTWA POLSKI

Relacja z meczu w tygodniku Stadjon cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Stadjon cz.2
Relacja z meczu w tygodniku Stadjon cz.3
Dawno już Warszawa nie widziała takiego entuzjazmu sportowego i nie przeżywała takich pięknych emocyj sportowych, jakiemi zasyconą była atmosfera rozegranych 17 i 18 marca w Ośrodku Wych. Fiz. pięściarskich mistrzostw państwowych.

Jeśli teraz ktoś zechce powiedzieć, że boks nie stanie się u nas nigdy popularnym, można roześmiać s ę mu w oczy. Jak w sobotę tak i w niedzielę setki ludzi poodchodziły od kas, wobec absolutnego przepełnienia dość pojemnej jednak sali. I ani jeden widz nie miał wyjść niezadowolony.
Zasługa WOZB., organizatora mistrzostw, jest tern większa, iż władze odmówiły wszelkiego poparcia. Jedynym, kto przyszedł z pomocą, był Kierownk Ośrodka kpt. Gross. W tych warunkach zebranie w jednej sali całej śmietanki boksu polskiego sprawne przeprowadzenie zawodów, dobre załatwienie wszystkich takich na pozór drobnych szczegółów, jak zakwaterowanie gości, reklama, kontrola- etc. etc. wymagało olbrzymiej ofiarnej i bezinteresownej pracy ze strony Zarządu, a przedewszystkiem prezesa B. Domosławskiego.
Jeśli chodzi o stronę sportową, można też być zadowolonym najzupełniej. Przedewszystkiem zależy tu podkreślić postępy, poczyń one przez okręgi dawniej nieistniejące lub bardzo słabe. Lwów od czasu mistrzostw zeszłorocznych poprawił się zadziwiająco. Taki Pomper jest materjałem pierwszorzędnym, taki Wagner, który stoczył poza program ową walkę z Pyką. jest już zupełnie wyrobionym bokserem. Pomorze, choć nie uzyskało żadnych sukcesów, pokazało jednak, że i tam zaczyna się pracować. Warszawa może być ze swoich przedstawicieli najzupełniej zadowolona. Jeszcze rok temu nie mieli nic do powiedzenia w tym koncercie pięściarskim „pierwszych skrzypiec” — dziś uczynili, iż stolica należy do okręgów silnych; bo choć nie zdobyli żadnego tytułu okazali się przeciwnikami zupełnie równorzędnem. Dla , asów dzielnic zachodnich Głowacki był najcięższym przeciwnikiem nowego mistrza wagi lekkiej, Reutt bardzo nieznacznie ustąpił mistrzowi wagi półśredniej, Dąbrowski musiał się wycofać, z powodu uszkodzeń ręki, — a jego szanse były zupełnie realne. Kubicki nieznacznie uległ w finale, Kazimierski i Cendrowski odpadli dopiero po zaciętej walce.
Nie nadzwyczajnie zaprezentowała się Łódź. Ale tu trzeba zaznaczyć, że poza Gerbichem i po część Seidlem przedstawiciele kominogrodu należeli do najświeższej generacji pięściarskiej. O nich dopiero w przyszłości można będzie sądzić.
Najwięcej miały do powiedzenia — jak zresztą wiedziano z góry, okręg: poznański i górnośląski. One też podzieliły się tytułami, jeden tylko oddając w ręce Łodzi. Walka między nimi była również walką dwu systemów, dwu koncepcyj boksu. Gdy poznańczycy — może pod wpływem szermierzy — ap. Berskiego, Laskowskiego, Stamma cenią przedewszystkiem technikę, punktowanie. szermierkę pięści, trwardzi ślązacy szukają przedewszystkiem skuteczności. Obie koncepcje są poniekąd jednostkowe. Połączenie ich w jedną wspólną formułkę da nam może wkrótce bokserów wszechstronnych. Wzorem dla naszych amatorów mógłby w tym względzie służyć Ran. Najbiiższemi tego „średniego” typu wydają się naraz e Kupka i Arski. „Fighterami” są Górny. Czerwień, Moczko, „punkcjarzami” Majchrzycki i Glon. Jedyną bolączką, ale zato wielką, było sędziowanie. Albowiem wyszła na jaw nietylko różnica koncepcyj co do punktowania — regulamin powinien bezwzględnie zostać pod tym względem sprecyzowanym — ale i zupełnie nieukryty szowinizm lokalny. „Swoim” świadomie dodawano punktów, wiedząc zgóry, iż sędzia z drugiej strony ringu uczyni to samo. Stąd powódź dodatkowych rund, często najzupełniej zbytecznych.
Zachowanie się publiczności było bardzo na- ogół sportowe. I pod tym względem uczyniliśmy znaczny postęp.
Nadmienić wypada, iż użyczone przez „Polską Spółkę Sportową" rękawice spełniły swe zadanie bardzo dobrze.
Waga musza.
Walerowicz (Łódź) bije Warszewskiego (Lwów (zdyskw.) w 3 rundzie. Walka na niskim poziomie, może najsłabsza ze wszystkich.
Seidel i Arski.
Moczko (Górny Śląsk) mistrz Polski 1927 r. bije Stępniaka (Poznań). Moczko walczy bardzo jednostronnie operując prawie wyłącznie dość wyraźnie „telegrafowanym” prawym swingiem, który jednak bardzo często udaje mu się plasować ze skutkiem. Stępniak nie umie dostosować i pozwala Ślązakowi przez całe 3 rundy zbierać w ten sposób punkty i wygrać pewnie na punkty.
Kazimierski (Warszawa) przechodzi do półfinałów walkowerem.
Waga kogucia.
Pomper (Lwów) bije Chmielewskiego (Łódź) na punkty. Chmielewski za sztywny, Pomper przedstaw a dobry materiał, potrzebuje jednak jeszcze wyrobienia. Walka na niewysokim poziomie.
Glon (Poznań) — Pyka (G. Śląsk) mistrz Polski.
Walka ex-mistrza z obecnym była może najładniejszą tego wieczoru. Glon o ślicznej sylwetce, o klasycznej grze nóg i doskonale opanowanych ruchach (szczególnie ciosach prostych) ma do czynienia z partnerem może nieco mniej szybkim i technicznie wyrobionym, ale zato silniejszym fizycznie i posiadającym cios bardziej niebezpieczny. Po trzech rundach, które naszem zdaniem wykazały jednak przewagę poznańczyka, sędziowie decydują dać dodatkową rundę. Mniej zmęczony Pyka góruje w niej wyraźnie, jedrak komisja wyznacza jeszcze 5-tą rundę, górą dzięki wspaniałemu natężeń u woli Glon wygrywa wyraźnie, wygrywając tem samem i mecz — faktycznie finałowy. Jak zwycięzca, tak i zwyciężony należą do najlepszych naszych pięściarzy.
Waga piórkowa.
Karaśkiewicz (Poznań) — Gryc (Łódź). W pierwszej rundzie, prowadzonej niezbyt ostro, niewielka przewaga poznańczyka. Rundę „urozmaica" wypadnięcie Karaśkiewicza z ringu. Uda- je mu się jednak powrócić na „7". W drugiej rundzie przedstawiciel Warty przypuszcza atak generalny z doskonałym skutkiem, gdyż Gryc przy drugim pobycie na ziemi zostaje tam dłużej niż 10 sekund.
Dąbrowski (YMCA Warszawa) — Wróblewski (Olimpia Grudziądz). Znaczna przewaga b. dobrego technicznie mistrza stolicy walczącego jednak zbyt flegroatycznie, wobec czego mimo, stale „groggy" — pomorzanin trwa do końca 3 rundy.
Górny (G. Śląsk) — Trojan (Lwów). Oczekiwano szybkiego decydującego zwycięstwa śląs-kiego „asa". Lwowianin okazał się jednak przeciwnikiem nadzwyczaj ambitnym i bardzo wytrzymalym, walczącym przytem w sposób strukcyjny", tak, iż Górny nie był w stanie zademonstrować całej swej umiejętności i musiał się ograniczyć do wysokocyfrowego zwycięstw na punkty.
Waga lekka.
Majchrzycki (Poznań Warta) — Głowacki („Skra" Warszawa). Pierwszorzędne technicznie spotkanie między dwoma ładnymi bokserami zbawionemi jednak większej skuteczności. Jeśli Majchrzycki ma w sobie więcej ducha ofensyfnego, Głowacki świetnie blokuje i unika. ripostując przytem nieraz szczęśliwie. Sędziowie nakazują dodatkową rundę, w której obaj przeciwnicy wykazują walory równorzędne. Druga dodatkowa runda pozwala Majchrzyckiemu uzyskać zwycięstwo nad mniej wytrzymałym warszawianinem. Walka bardzo piękna i prowadzona najzupełniej „fair", mogła przekonać do boksu oporniejszych.
Wochnik (G. Śląsk) — Seweryniak (Łódź).Po kilku dobrze wymierzonych ciosach ślązaka „punchera” Seweryniak odwiedza podłogę, a gdy zwycięzca Wendego wykazuje zamiar kontynuowania w tym samym duchu, podnosi rękę znak kapitulacji. Zbyt krótka walka z mało ważnym partnerem nie pozwoiła zdać sobie dokładniej sprawy z walorów technicznych Wochnika.
Waga pół średnia.
Wieczorek (obecnie Cracovia) — Kulessa ( G. Śląsk). Walka wyrównana, ale niezbyt interesująca i technicznie nienadzwyczajna wymaga 5 rund i kończy się zwycięstwem Kulessy.
Arski (Poznań mistrz Polski) — Seidel (Lódż)Mecz ten, w którym zderzyli się posiadacze motderczego ciosu, wywołał zrozumiałe poruszenie zawsze łapczywej na sensacie publiczności, choć wrażliwość nokautu stale wisiała w powiettrzu i wzniecała pewną ekscytację — nietylko nokautu, ale nawet niebezpiecznych momentów dla nikogo nie było. Łodzianin walczył hardzo klasycznie. Arski zato wykazywał więcej inicjatywy. Dzięki niej właśnie uzyskał zwycięstwo po 5 aż rundach. Decyzja sędziów została przez widzów przyjętą nieprzychylnie.
Reutt (Warszawa) — Ostrowski (Grudziądz) Reutt ma b. znaczną przewagę przyczem wykazuje wielką poprawę stylu. W drugiej pomorzanin jest knock-down, w trzeciej kilkakrotnie, lecz dotrzymuje do końca i przegrywa tylko na punkty.
Waga średnia
Czerwień (G. Śląsk) bije na punkty ambitnego odważnego Zelewskiego (Lwów), nie wykazując jednak wysokiej klasy.
Kubicki (Warszawa) — Bloch (Łódź).
na niewysokim poziomie. Operując szerokimi swingami. Kubicki atakuje ostro i oszałamia przeciwnika, również nie grzeszącego posiadaniem techniki, lecz nie posiadającego i tych walorów — siły ciosu i energji jakiemi odznacza się przedstawiciel „Skry". W drugiej rundzie Kubicki dwukrotnie nokautuje przeciwnika pierwszym z tych „nokautów” sędzia przerwał liczenie wobec nieoddalenia się Kubickiego do narożnika).
Waga półciężka.
(G. Śląsk) —Lubański (Pomorze). Od drugiej rundy przewaga ślązaka, wygrywającego nieznacznie, ale wyraźnie na punky. Wiśniewski (Poznań) — Cendrowski (Warszawa). Cendrowski ma może maleńką przewagę Pierwszych dwóch rundach, lecz w 3-iej puchnie i utracazdobyty teren, tembardzej iż w ogóle JEST niedostatecznie agresywny. Dodatkowa runda daje zwycięstwo Wiśniewskiemu. Gerbich (Łódź) — Gross (Lwów) Lwowianin systematyczne stosuje obstrukcje i Gerbich musi zadowolić miażdżącym zwycięstwem na punkty. Niedziela rano.
Wojerowicz (Łódź) — Kaźmierski (Warszawa) wagi muszej bije na punkty, rundach słabszego fizycznie warszawianina. Walka niezbyt ciekawa. W półfinale wagi półśredniej spotyka się Arski (Poznań) i Reutt (Warszawa). Pierwsza runda przechodzi w walce na dystans w którym przewagę ma poznańczyk. Z początkiem 1 rundy Reutt rozpoczyna walczyć swą zwycięstwa zmuszając Arskiego do stałego cofania się. Trzecia runda przechodzi w walce b. ostrej początek jej daje wynik równy dla obu przeciwników koniec daje nieznaczną przewagę mistrzowi Polski. Porażka ta dla niektórych zresztą wątpliwa nie przynosi ujmy mistrzowi Warszawy, siła ciosu Arskiego nie uczyniła na nim najmniejszego wrażania. Będąc stale w ataku przegrał jedynie wobec braku skuteczności, którą może jeszcze nabyć.
Gerbich (Łódź) bije Gruszkę (G. Śląsk) nokautem w drugiej rundzie. Gerbich ostro atakuje i po dwu upadkach Ślązak, zniechęcony daje się wyliczyć. Łodzianin zrobił duże wrażenie.
Górny ( G. Śląsk) wygrywa półfinał wagi piórkowej walkowerem wobec niestawienia się mistrza Warszawy Dąbrowskiego który dnia poprzedniego uszkodził sobie poważnie lewą rękę.
Pozbawiło to nas przypuszczalnie b. ciekawej walki między najlepszym podobno pięściarzem Śląska i najklasyczniejszym bokserem stolicy. Niedziela wieczór — finały.
Waga musza: Moczko (G. Śląsk) operując znowu tylko prawą ręką, nokautuje już w pierwszej rundzie Wajerowicza (Łódź), który zresztą mógłby jeszcze przy szczerej chęci, walczyć dalejprawdopodobni jednak nienadługo.
Waga kogucia: Głon (Warta — Poznań) bije Pompera (Czarni — Lwów) na punkty. Głon wykazuje te same zalety co i dni poprzedniego. Zrozumiałe jednak zmęczenie, no i bardzo dzielna postawa Pompera czyni, iż zwycięża nienajłatwiej.
Waga piórkowa: Górny (G. Śląsk) bije Karaśkewicza (Poznań) na punkty Górny o którym opowiadano cuda jest doskonałym bokserem, ale jednak nie tym „fenomenem” za jakiego poniekąd uchodzi. Karaśkiewcz stawi mu opór nie bez sukcesu. Walka prowadzona przez ślązaka dość brutalnie i niezawsze w zupełności „fair”. Przewaga jego jednak nie uchodziła wątpliwości Górny w zeszłym roku dwukrotnie bił Karaśkiewicza nokautem. Wynik obecny nie oznacza więc poprawy formy.
Ocenić zawodnika na podstawie jednego występu byłoby trudno i nawet nieostrożnie. By wydać sąd o wartości śląskiego „asa” trzebaby go jeszcze ujrzeć w walce z przeciwnikiem odznaczającym się opanowaniem techniki wtedy bowiem będzie musiał wykazać wszystkie swe walory. W finale wagi lekkiej zderzyli się doskonały techncznie Mojchrzycki (Poznań) i puncher Wochnik (G. Śląsk). Walka odrazu przybiera b. ostre tempo Majchrzycki wykazuje więcej inicjatywy i, ku ogólnemu zdziwieniu — więcej skuteczności. W drugiej rundzie Wochnik jest „groggy" przyczem zaczyna wałczyć bezwzględnie kilkakrotnie fauluje. W trzeciej rundzie sędzia ringowy dyskwalifikuje go za cios w kark. Komisja uchyla jednak to orzeczenie, może niezupełnie formalne choć w istocie słuszne, i walka. po kilkuminutowej przerwie zostaje wznowioną. Majchrzvcki zachowuje swą przewagę i przy szumnych oklaskach zostaje ogłoszony zwycięzcą. Zawodnik Warty zasłużył w zupełności na sympatję publiczności.
W wadze półśredniej Arski (Poznań) miał do czynienia z Kulessą (G. Śląsk). Mimo zmęczenia dwoma bardzo ciężkiemi walkami z Sejdlem i Reuttem i mimo zupełnego prawie zakrycie lewego oka mistrz Polski dzięki sile woli i niezwykłej ambicji wyciąga ze siebie jeszcze jeden wysiłek i wygrywa pewnie na punkty.
Finał wagi średniej był tylko formalnością oficjalną. Ani Czerwień (G Śląsk) ani Kubicki (Warszawa) nie dorośli do tytułu o który walczyli. Cienie nie obecnych — (lany Tzerra i Ertmańskiego zasłaniały ich kompletnie. Nie zmniejszyło to bynajmniej zapału ambicji i zawziętości, z jakimi bronili swych szans. Walka trochę bezładna i z . szermierką pięści” wyraźnie poróżniona wykazała w pierwszych dwuch rundach przewagę przedstawiciela . Skry” który za- to w trzeciej „spuchł" doszczętnie i przegrał bezapelacyjnie. Czerwień poza odwagą i "gazem” i wytrzymałości się pokarał nic nadzwyczajnego: może być zaliczony tylko do grona „rzetelnych rzemieślników ringu". Oczekiwano z napięciem demonstracji zapowiadającego się tak świetnie Kupki (G Śląsk) 19-letniego pięściarza, który ma już za sobą decydujące zwycięstwo nad Konarzewskim Dać mu możność wykazanie swych walorów miał Finn z warszawskiej Makabi. Kupka wysoki, zgrabny chłopiec o eleganckich elastycznych ruchach, przechodzi z miejsca do ataku dając odrazu rozpoznać wysoką klasę. Ciosy są urozmaicone i zadawane z rezmierną szybkością Po minucie zaledwie walki Finn idzie na ziemie, przyczem uskarża się na cios w kark Sędzia ringowy niezupełnie formalnie z jednej strony udziela napo¬mnicie ślązakowi z drugiej rozpoczyna liczene. Finn daje się wyliczyć. Padanie lekarskie wykazuje, iż cios był prawidłowy, wobec czego ogłaszają zwycięstwo Kupka.
Walka trwała zbyt krótko, by móc zdać sprawę dokładniej z wartości śląskiego „comingmara". Wysoka klasa widoczna była jednak od¬razu, lecz również i brak większej rutyny ringowej i większej szkoły.

To są rzeczy do nabycia, i można być pewnym iż już w niedługim czasie, jeśli zostanie umiejętnie pokierowanym Kupka stanie się groźnym rywalem dla amatorskich „asów" zagranicznych Najsamp:erw jednak powinien się zderzyć ze Stibbem, który wobec choroby nie mógł przybyć, bronić swego tytułu.
Źródło: Stadjon nr 12 z 23 marca 1928