1934-12-02 Berlin - Kraków 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Reprezentacja Berlina


pilka_ico
mecze towarzyskie Kraków
Berlin, niedziela, 2 grudnia 1934

Reprezentacja Berlina - Kraków

0
:
1

(0:1)



Herb_Kraków


Skład:
Riehl
Brunke
Krause
Kauer
Bien
Appel
Ballendat
Morokutti.
Elsholz
Raddatz
Hahn

Sędzia: Dr. Bauwens

bramki Bramki
0:1 Cracovia herb.png Kossok
Skład:
Podgórze Kraków herb.pngKoczwara
Garbarnia Kraków herb.png Joksz
Cracovia herb.png Doniec
Garbarnia Kraków herb.png Haliszka
Wisła Kraków herb.png Kotlarczyk I
Wisła Kraków herb.png Kotlarczyk II
Garbarnia Kraków herb.png Riesner
Garbarnia Kraków herb.png Pazurek
Wisła Kraków herb.png Artur
Cracovia herb.png Kossok
Cracovia herb.png Kisieliński
Mecze tego dnia:

1934-12-02 Berlin - Kraków 0:1
1934-12-02 Cracovia - Garbarnia Kraków 0:2



Drużyna Krakowa. Widoczni m.in.: Jan Kotlarczyk (1. z prawej), Karol Pazurek (7. z lewej), Józef Kotlarczyk (5. z lewej), Karol Kossok (3. z lewej), Walerian Kisieliński (5. z prawej)., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [1]
Powitanie drużyny krakowskiej przez gauleitera prof. Glocklera (ściska dłoń Janowi Kotlarczykowi). Widoczni m.in. pilkarze polscy Karol Pazurek (5. z prawej), Józef Kotlarczyk (2. z prawej)., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [2]
Fragment meczu, niemiecki piłkarz oddaje strzał głową., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [3]
Fragment meczu, piłkarze obu drużyn w walce o piłkę., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [4]
Fragment meczu pod bramką polską., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [5]
Fragment meczu
Fragment meczu
Fragment meczu
Fragment meczu
Fragment meczu

Opis meczu

"Kraków - Berlin 1:0" -
Przegląd Sportowy

Kraków - Berlin 1:0

Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.2
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.3
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.4
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.5
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.6
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.7
BERLIN. 2.12. - Tel. wł. — Nareszcie zwycięstwo. Nareszcie wywozimy z Niemiec pełnowartościowy sukces sportowy o wielkim zasięgu propagandowym. Zwycięstwo Krakowa nad reprezentacja Berlina na jego własnym terenie jest jedną z najcenniejszych zdobyczy piłkarstwa polskiego w ostatnich latach.

Polski świat sportowy wdzięczny być powinien piłkarzem podwawelskim, że w momencie gdy już bodaj wszyscy zwątpili1 w możność godnego przeciwstawieniu się Niemcom w jakiejkolwiek dziedzinie sportu, dali tak imponujący i pocieszający sukces.

Zwycięstwo ćwierćmilionowego Krakowa nad czteromilionowym Berlinem jest tem donioślejsze, że jedyną wielka ambicja stolicy Rzeszy jest właśnie piłkarstwo. 20000 berlińczyków opuszczało smutnie Post stadion, zachowało jednak dość obiektywizmu, aby wyrazić podziw dla nieoczekiwanej klasy gry Polaków. Mimo bowiem tych czy innych zastrzeżeń oczekiwano w Berlinie zwycięstwa swych barw. Za powiadano, że Kraków będzie godnym przeciwnikiem, zademonstruje może nawet ładniejsza wre. ale skuteczność gry berlińskiej jedenastki powinna ostatecznie znaleźć wyraz w wyniku końcowym.

Stało się jednak inaczej. Zatriumfowała wyższa kultura piłkarska. Ofensywa wiedeńskiej szkoły przemogła oparcie o taktyczne wyrachowanię defenzywy. Kraków grał zdecydowanie innym systemem niż Berku. Była to gra ryzykowna, bo w ciągu pełnych 90-ciu minut ofenzywna i otwarta, ale bez porównania efektowniejsza od tej która reprodukowali piłkarze niemieccy. Podczas gdy pomoc Krakowa atakowała, ta sama linia berlińska tylko broniła. Trójka pomocy Krakowa przetrzymała znakomicie tempo i pod tym względem zawiodła nadzieje Niemców. I to właśnie zadecydowało może o rezultacie meczu. Pomoc nasza grała od pierwszej do ostatnich chwili w podziwiany wielokrotnie sposób, wykazując do końca bojowość i pełną formę fizyczną. Kotlarczyk starszy był i dominującym na calem polu strategiem. Kotlarczyk Il-gi w wielkiej formie był świetnym budowniczym ataków. Haliszka wykazał przedewszystkiem braki taktyczne i pozycyjne, pracował jednak z mrówcza wytrwałością i miał przed sobą najgroźniejszego napastnika niemieckiego. Atak nasz miał chwile górne i chmurne. Szereg pociągnięć wywołało zadowolenie najwybredniejszych smakoszów. Piątka ofenzywna Krakowa przewyższa la swych berlińskich rywali u sposobie zawiązywania akcyj. Rażąca była jednak powolność trójki środkowej i nałogowi brak u Pr Inków decyzji strzałowej. lak więc atak Krakowa, grający o wiele ładniej i lepiej od napadu Berlina oddal chyba dziesięć razy mniej strzałów, a przecież ofenzywa Berlina była w sumie słaba. To też gdyby atak krakowski wykorzystał swe możliwości w pełni, wynik mógł; być daleko korzystniejszy. Chwalebnie wyróżnili się obaj skrzydłowi. Riesner był nietylko najefektowniejszym ale i wyjątkowo produktywnym napastnikiem. Kisieliński rzadziej dochodził do głosu, co było bodaj rezultatem słabszej gry jego partnerów po lewej strome. Z trójki środkowej niewyraźnie grał Artur, zarówno jako środkowy napastnik, juk i Iowy łucznik. Kossoka i Pazurka para liżowała powolność. Pierwszy nie nadążał za własnem wystawianiem piki przy dryblingu, usiłował jednak defekt ociężałości wyrównać pracowitością.

Pazurek: miał świetne przebłyski kombinacyjne (wraz z Kotlrczykiem II i Riesnerem) w pierwszej fazie gry. później zgubił się w chaosie ciasnoty akcyj podbramkowych. Obrońcy Krakowa bez formatu międzynarodowego i z grube-mi błędami wytrzymali ciężką próbę dzięki nieustępliwości w walce i przytomności przy wyjaśnianiu trudnych sytuacyj. Pod koniec meczu para naszych beków nabrała pewności i mogła zupełnie zadowolić. Specjalnie Joksz dowiódł jak wiele może zdziałać przy odrobinie spokoju. W końcu należy jeszcze stwierdzić najprzyjemniejszą niespodziankę — znakomita grę Koczwary. Tani gdzie obawiabśmy się najsłabszego punktu drużyny stal bramkarz o niezachwianej pewności, stanowiący ostatni, aIe niezawodny ratunek we wszystkich momentach niebezpiecznych. bramkarz, jakiego zawsze chcielibyśmy widzieć w reprezentacji państwowej. Kocz wara stal s ę też tą jednostką. której gra dała całej defenzywie nastrój spokoju i pewności. Berlin miał w pierwszej połowie swoje pół godziny, w sumie jednak ustępował klasą Krakowowi. Bramkarz i obrona bez zarzutu. Po mcc, w defenzywie doskonała. nic wytrzymała meczu. Atak bardzo nierówny. Lewa strona lepsza taktycznie, ale w słabej kondycji. Dużo groźniejsza była natomiast prawa strona. a przedewszystkiem Ballendat, jedyny napastnik berliński, który pozostał niebezpieczny do ostatniej mimuty gry. Drużyny wystąpiły w składach:

Kraków: Koczwara: Joksz. Doniec, Haliszka. Kotlarczyk I, Kotlarczyk II, Riesner, Pazurek, Artur, Kossok, Kisieliński.

Berlin: Riehl: Brunke. Krause; Kauer. Bien. Appel: Ballendat, Morokutti. Elsholz. Raddatz. Hahn, a więc z rezerwowymi łącznikami, ale zato z Riehlem w bramce.

Po wymianie kwiatów kapitanowie drużyn Kotlarczyk I i Brunke losują. Berlin wybiera stronę. Początek meczu, to okres ataków Krakowa. Riesner wystawia na zmianę Kotlarczyka i Pazurka. stale ucieka pomocnikowi, centruje niebezpiecznie i sieje po płoch w defenzywie berlińskiej. Kraków utrzymuje przez długie minuty przewagę, a pomoc troszczy się o trwałość akcyj. Lewa strona, szczególnie Kossok potrzebuje więcej czasu, aby; się rozegrać. Kraków uzyskuje pierwszy korner, który wytwarza zamęt pod bramka Berlina. Kwadrans ataku mija jednak bez efektu i teraz Berlin inicjuje pierwsze kontrakcje. Obraz gry szybko się zmienia. Pomoc Berlina zaczyna świetnie pracować, prawa strona ataku i coraz częściej wysyłana jest w bój. Pomoc Krakowa jest jednak na stanowisku, a i obrońcy harują co sił. To też tylko Ballendatowi udoje się raz po raz przedostawać w strefę -podbramkową, ale w ostatniej instancji interweniuje świetnie Koczwara. Tymczasem Benin uzyskuje aż cztery kolejne kornery. Pod koniec połowy Kraków otrząsa się z przewagi, znów nawiązuj ładne posunięcia ofenzywne. Kos sokowi wychodzą dryblingi nieco pomyślniej. Długo niezatrudniony Riesner dochodzi znów do głosu i jedną z wycieczek skrzydłowych kończy precyzyjną centrą. Kossok przyjmuje i spokojnie ustawia piłkę na szpic. Miękki, ale mierze plasowany strzał mija napróżno robinzonującego Richla.

Kraków prowadzi 1:0, ale żaden z berlińczyków nic śmie wątpić, że wynik ulegnie jeszczeI zmianie. Do pauzy utrzymuje sic otwarta gra. W drugiej połowie zmieniają się pozycjami Artur i Kossok — Berlin nadaje szybkie tempo, atakuje przez pewien czas znów bardzo groźnie i uzyskuje dalsze trzy rogi. Przy jednym z nich rozbija się Raddatz o słupek. Na jego miejsce przesuwa się Halin, a na skrzydło wchodzi rezerwowy Gregor. Wspaniała postawa Koczwary udziela się wyraźnie całemu zespołowi polskiemu. Opanowuje sic on szybko i na pół godziny przed końcem jest znów zwartym zespołem, po którym w dać, że nie da się zmóc forsownem tempem i nieokiełznanemi atakami berlińskich skrzydeł.

Inaczej dzieje się z jedenastką Berlina. Raz poraz pomoc Krakowa wstrzymuje i rozbija jej ataki, szerząc tern demoralizację. Jesteśmy świadkami kompletnego rozpadania sic napadu Ber lina. Kraków opanowuje pole. Stosunek kornerów zmienia się z 7:1 na 8:4. Kotlarczykowic wykazują niewyczerpany zasób sit. pchając atak naprzód. W tych dominujących momentach gry najbardziej razi powolność naszej trójki środkowej. Artur i Kossok zaprzepaszczają powolnością w drybingu rzadko korzystne sytuacje. Berlin pozostaje już do końca gry w defenzywie, chocaż próbuje ratować sytuację nieusprawiedliwionem zastąpieniem Morokuttiego przez kontuzjowanego Raddatza. Pomocnikom Berlina brak powietrza. to też nie mogą oni dać wsparcia znajdującym się w rozsypce napastnikom. W ostatnim kwadransie trybuny są wyraźnie niezadowolone, stale wygwizdują swych pupilów, a jednocześnie nie opuszczają żadnej okazji, aby spontanicznie oklaskiwać krakowian. Jeden tylko Ballendat wciąż nie traci ochoty do wypadów, jego sporadyczne centry wyłapuje jednak Koczwara w wielkim stylu. Bramkarz Krakowa przypieczętowuje najlepszy dzień swej karjery brawurową obroną kor-nera w ostatniej minucie gry.

Dr. Bauwens był idealnie dyskretnym sędzią tego dżentelmeńskiego meczu.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 97 z 5 grudnia 1934



Mecze sezonu 1934 (Kraków)