1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
pilka_ico
Liga , 12 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 25 sierpnia 1935, 16:30

Cracovia - Warszawianka Warszawa

4
:
1

(2:0)



Herb_Warszawianka Warszawa

Trener:
(bez trenera)
Skład:
W. Pawłowski
Pająk
Doniec
Lasota
Grünberg
Góra
A. Zieliński
Korbas
S. Malczyk
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Edmund Andrzejak z Łodzi
Widzów: 2 000

bramki Bramki
Zembaczyński (8')
S. Malczyk (32')
Korbas (75')

Korbas (88')
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1



Sochan (47')
Skład:
Rudnicki
Ziemian
Zwierzewski
Sroczyński
Makowski
Sontag
Knioła
Smoczek
Polski
Pyrich

Ustawienie:
2-3-5



Zapowiedź meczu


Opis meczu

podczas meczu

"Warszawiance powinęła się noga
Cracovia wygrywa 4:1" -
Przegląd Sportowy

Warszawiance powinęła się noga
Cracovia wygrywa 4:1

KRAKÓW, 25.8. - Tel. wł. - Cracovia - Warszawianka 4:1 (2:0). Bramki strzelili Korbas dwie i Malczyk, jedna samobójcza. Dla Warszawianki Sochan. Sędziował p. Andrzejak z Łodzi. Spotkania Cracovii z Warszawianką oczekiwano w Krakowie z wielkiem zainteresowaniem, to też przy wspaniałej pogodzie przybyło na mecz 4 tysiące widzów.

Po bardzo interesującej grze zwyciężyła zupełnie słusznie Cracovia. Wynik jednak jest za wysoki i nie ozwierciadla należycie przebiegu spotkania, albowiem goście nie byli drużyną słabszą. Do sukcesu Cracovii przyczyniło się przedewszystkiem przytomne wyzyskanie sytuacyj podbramkowych, pozatem ambicja i twardość. Atak, chociaż nie zagrywał pięknie i precyzyjnie był jednak bardzo skuteczny. W całej drużynie nie było słabych punktów. Dobrze spisał się Pawłowski w bramce, pomoc słabsza, niż ostatnio, duszą ofenzywy był Malczyk.
Warszawianka grała ładnie, lecz miękko, bez wiary w własne siły. Najgorszą wadą ataku - zresztą najlepszej linji zespołu - był brak wykończenia. To też moc sytuacyj pozostało niewykorzystanych. Wobec bardzo dobrych Smoczka i Zwierza reszta przeciętna, natomiast bardzo słaby był bramkarz Rudnicki, który zrobił sobie pierwszą a zawinił drugą bramkę.
Cracovia: Pawłowski; Pająk, Doniec; Góra, Grynberg, Lasota; Zieliński, Korbas, Malczyk, Szeliga, Zembaczyński.
Warszawianka: Rudnicki; Zwierz, Ziemian, Sochan; Sroczyński, Makowski, Sonntag, Knioła, Smoczek, Polski, Pirych.
Grę rozpoczynają zmienne ataki, przyczem Warszawianka płynniej przeprowadza akcje. W 8-ej min. Zembaczyński centruje a bramkarz Rudnicki beznadziejnie pakuje sobie piłkę do siatki. Deprymuje to nieco gości natomiast dodaje animuszu Cracovii, która teraz zawzięcie atakuje. W 32-ej min. Rudnicki w zamieszaniu podbramkowem popełnia błąd, niepotrzebnie wybiegając. Wykorzystuje to Malczyk i przytomnie podwyższa wynik. Do przerwy utrzymuje się nieznaczna przewaga Cracovii, chociaż i goście inicjują ładne przeboje, dając zatrudnienie Pawłowskiemu.

Warszawianka zabiera się dopiero w drugiej części energicznie do pracy i ma inicjatywę przez całe niemal pół godziny, lecz atak dobry w polu, nie umie się zdobyć na skuteczny strzał. Kilka ładnych rzutów broni pozatem bramkarz Cracovii. W 30-ej min. po rzucie wolnym, bitym przez Pająka, piłkę otrzymuje Korbas i niespodziewanie uzyskuje trzecią bramkę. Teraz ma już Warszawianka dość. Cracovia także. Gra staje się ospała i toczy się przeważnie na środku boiska. Nieoczekiwanie Sochan uzyskuje z przeboju honorowy punkt. Dość obfitą serję bramek zamknął Korbas, ustalając w 43 min. z podania Malczyka wynik dnia.
(rg)
Źródło: Przegląd Sportowy nr 90 (1098) z 26 sierpnia 1935 [1]



Raz,dwa,trzy

W preliminarzu tego spotkania można było śmiało zgóry przeznaczyć 40 procent na zaciekłą, straszliwie ambitną grę. Stawka była przecież bardzo wysoka — w grę wchodził byt w Lidze.

Okazało się, że budżet ten, jak prawie wszystkie budżety, obliczony był fałszywie. Przygodny sportowiec z zagranicy, któryby się zabłąkał przypadkiem do Polski i popatrzył na to spotkanie, nie znając tajników naszej tabeli ligowej, nie domyśliłby się nigdy, że walczą dwie drużyny zagrożone spadkiem. Nawiasem mówiąc, nie domyśliłby się też, że grają — dwie drużyny ligowe...
Mecz był nudny, jak lukrecja. Warszawianka widocznie zanadto przejęła się ostatniemi sukcesami, by zatroszczyć się o wynik z jakąś tam Cracovią, w drużynie krakowskiej nastawienie psychiczne było niemal identyczne. Obie strony zrobiły, jak się to mówi, rachunek bez gospodarza.
W każdym razie w tym pojedynku arytmetycznym lepszą głowę miała, jak się okazało, Cracovia, choć myślał za nią przeważnie — łaskawy los. Zwycięstwo „białoczerwonych" jest stanowczo za wysokie i conajmniej pierwsze dwie z czterech strzelonych bramek przyjdzie zapisać na konto przyjaźni niebios, względnie niezdarności Rudnickiego. Ostatnia wreszcie — jak twierdzą złośliwi — nie zaliczamy sie do nich — padła ze „spalonego“. Wszystko to nie musi Cracovii psuć radości z wygranego spotkania. Zwycięstwo to, abstrahując od wysokości wyniku, było zasłużone i zapracowane w pocie czoła. Warszawiance brak wykończenia, brak jakiegoś wyraźnie określonego stylu i pewnej dozy twardości, koniecznej w walce o punkty. Jest to zespól stale jeszcze bardzo nierówny, chodzący do celu po zbyt skomplikowanych drogach i mający na nasz grunt i w naszych warunkach zbyt silne nerwy. Spokój i opanowanie to bardzo cenne zalety, ale wartość ich obniża się automatycznie, jeśli przemieniają się one w ślamazarność i to w dodatku w chwili, gdy przeciwnik prowadzi 3:0. Nastrój psychiczny drużyny warszawskiej określił najlepiej okrzyk pomocnika do skrzydłowego: „Nie śpiesz się, masz czas". Warszawianka „miała czas" aż do końca meczu i nie śpieszyła się konsekwentnie ani przez chwilę. Do przerwy miało być po sprawiedliwości: re mis. Po pauzie miała Warszawianka przez 20 minut dużą przewagę. Jeśli przegrała w końcu 1:4. to jest to w pierwszym rzędzie skutkiem tego właśnie „nieśpieszenia się". Inna rzecz, że Zieliński miał w pierwszej połowie kilka sytuacyj, z których mógł wykrzesać ze dwie bramki. Skrzydłowy Cracovii grał dobrze, ciągnął atak naprzód i wyplątywał się zręcznie z pułapek — nie zawsze „fair" — które zastawiał nań przedewszystkiem Ziemian, ale nie strzelał, kiedy należało i tego nie można mu zapomnieć. Jak zawsze pracował dużo Malczyk, biegał, podawał, strzelał nawet, ale i on nie jest bez grzechu: czas już naprawdę, by gracz tak dobry i technicznie wyszkolony, przestał złośliwie kopać swych przeciwników po kostkach. Czasami się zapomina.
Tyle o napadzie, który szedł jako tako, choć nie mógł w pełni zadowolić. Zembaczyński gra gorzej, niż przedtem, t. zn. b. słabo, Korbas i S żeli u a wyszli z opresji jako tako.
Pomoc miała tylko jednego gracza, który zasługuje na to miano — Grünberga. Góra słabszy, niż zwykle, Lasota, który zastąpił chorego Bialika, trzymał się w okolicy bramki i był właściwie trzecim obrońcą. Nic dziwnego: natura ciągnie wilka do lasu.
Obrońcy Cracovii stworzyli tym razem mur dla napastników Warszawianki nie do przebicia. Pająk i Doniec wyczyniali dużo dobrych rzeczy pod swą bramką, choć czasami zdarzały się i kiksy i — co gorsza — zbytecznie ostra gra n Pająka. Pawłowski w bramce Cracovii zadomowił się na dobre i, jak narazie, niema powodu zmieniać go z powrotem na Radwańskiego.
Drużynie warszawskiej powiedzieliśmy już na początku, jakie mamy żale. Napad kombinował wcale dobrze, czasami groził nawet niebezpiecznie, ale nie było deszczu z tych chmur. Pomoc w zasadzie nie dużo szkody czyniła napastnikom Cracovii, obrona po przerwie „spuchła", a bramkarz Rudnicki po tym meczu winien uderzyć się ze skruchą w piersi i poprawić się czemprędzej.
Na wyróżnienie zasługują: Makowski, który dobrze trzymał Zielińskiego, Smoczek, rozdzielający inteligentnie piłki swym partnerom i Pirych na skrzydle.
Sędzia p. Andrzejak był wyraźnie bez treningu i nadrabiał to — gwizdkiem. To, co daje pewne kwalifikacje na dobrego konduktora tramwajowego czy kolejowego, nie zawsze wystarcza jednak sędziemu ligowemu... Pierwsze dwie bramki w pierwszej połowie padły ze strzałów Zembaczyńskiego i Malczyka. W pierwszym wypadku wpakował sobie Rudnicki sam do bramki niewinną centrę, w drugim wypuścił z rąk daleki strzał Pająka z rzutu wolnego i Malczyk wpakował głową piłkę do siatki.
Po przerwie dodaje Korbas dalsze dwie bramki, przedzielone tylko honorowym punktem Warszawianki, zdobytym przez Sochana, który powędrował do ataku na miejsce Polskiego.

Obie drużyny wystąpiły w nast. składach: Cracovia: Pawłowski, Pająk, Doniec, Góra, Grünberg, Lasota, Zieliński, Korbas, Malczyk, Szeliga i Zembaczyński. — Warszawianka: Rudnicki, Zwierz, Ziemian, Sochan, Sroczyński, Makowski, Sontag, Knioła, Smoczek, Polski i Pirych.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 35 z 27 sierpnia 1935


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Spodziewano się znacznie większych emocyj po meczu, w którym grały drużyny obok Polonji, najbardziej zagrożonej spadkiem z ekstraklasy polskiej. Tymczasem zawiedziono się, mecz nie należał do interesujących ani pod względem jakości gry, ani też nie było specjalnych momentów, god¬nych uwagi. Tempo było naogół słabe, Warszawianka górowała nieco, jeśli idzie o wykończenie akcvj, ale tylko do pola kar¬nego, natomiast Cracovię cechował lepszy start, większa zaciętość, walka o piłkę i stąd zwycięstwo jej było zasłużone, choć do niego walnie przyczynił się bramkarz gości, zawiniając pierwsze dwie bramki.

Cenne dwa punkty przypadły Cracovii, która dzięki temu zwycięstwu poprawiła sobie znacznie swoją pozycję w lidze i już śmielej nieco może spoglądać w przyszłość, choć czeka ją jeszcze praca. Zato sytuacja Warszawianki do tej pory bardzo dobrze wyglądająca, wobec ostatniej porażki jest nadal niewyjaśniona.
Drużyny wystąpiły w nast składach: Cracovia: Pawłowski, Pająk, Doniec, Góra, Grűnberg, Lasota, Zieliński, Korbas, Malczyk, Szeliga i Zembaczyński. — Warszawianka: Rudnicki, Zwierz, Ziemian, Sochan, Sroczyński, Makowski, Sontag, Knioła, Smoczek. Polski i Pirych. W pierwszych minutach Cracovia naciska z miejsca przyczem wszystkie niemal przychodzą na Zielińskiego, który nie wywiązuje się jednak ze swego zadania. Piękny strzał Korbasa idzie ponad poprzeczkę. Dopiero 9 minuta przynosi pierwszą bramkę dla Cracovii z centry Zembaczyńskiego, przyczem piłkę wbija do siatki sam Rudnicki,i Warszawianka nie deprymuje się tem niepowodzeniem, gra wcale agresywnie, przyczem motorem akcyj jest Smoczek, którego celne strzały wyłapuje jednak Pawłowski. Wszystkie ataki gości kończą się jednak na b. dobrze grającej obronie Cracovii, w której wyróżnia się zbyt ostry Pająk.
Warszawianka nie umie się zdobyć jednak na dobry przebój, ani też jakąś energiczniejszą akcje podbramkową, podczas gdy Cracovii atak, prowadzony przez Malczyka, jest stanowczo energiczniejszy. W 32 min. po rzucie wolnym, bitym przez Pająka, Rudnicki trafia źle w piłkę rękoma, piłka przechodzi górą wzdłuż bramki i nadlatujący Malczyk głową zdobywa drugi punkt.
Po pauzie obraz gry się nie zmienia, te same anemiczne ataki gości i żywsza a celowsze akcje Cracovii, która zdobywa jeszcze dwie bramki przez Korbasa w 31 i 42 min., podczas gdy jedyny goal dla Warszawianki padł ze strzału Sochana, który zmienił się pozycją z Polskim.

Na wyróżnienie zasługują z Cracovii Malczyk, Pająk, Doniec, Grűnberg, z Warszawianki najlepsi Makowski, Pirych i do pauzy Smoczek. Sędziował p. Andrzejek, który czynił wrażenie, iż wyszedł po 10-ciu latach na boisko. Jego gwizdka nie pragniemy więcej słyszeć w Krakowie i wy¬razić musimy życzenie, aby Polskie Kolegjum Sędziów przysyłało na ważne zawody ligowe lepszych arbitrów. Publiczności około 2.200 osób.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 237 z 27 sierpnia 1935


Nowy Dziennik

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Cracovia uzyskała zasłużone chociaż dość ciężko wywalczone zwycięstwo. Nie wskazuje wprawdzie na to wysoki wynik, który jednak nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Gra była niemal równorzędna i bardzo ciekawa. Bramki uzyskali Karbas 2, Malczyk i jedna „samobójcza”. Dla gości Sochan. Zwycięzcy grali bardzo ambitnie. Gała drużyna stała na wysokości zadania. W Warszawiancc wyróżnił się Smoczek i Irich. Zawiódł natomiast bramkarz, który zrobił sobie pierwszą oraz ponosi winę w przepuszczeniu drugiej bramki. Sędziował p Andrzejak z Łodzi. Publiczności 3500.
Źródło: Nowy Dziennik nr 234 z 26 sierpnia 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2