1936-11-15 Kraków - Liga PZPN 5:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Kraków


pilka_ico
mecze towarzyskie Kraków
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 15 listopada 1936, 11:15

Reprezentacja Krakowa - Liga PZPN

5
:
3

(1:1, 1:1)



Herb_PZPN


Skład:
Cracovia herb.pngPawłowski
Cracovia herb.png Lasota
Cracovia herb.png Pająk
Cracovia herb.png Góra
Makkabi Kraków herb.png Reder
Cracovia herb.png Żiżka
Tarnovia Tarnów herb.png Baj
Tarnovia Tarnów herb.png Krawczyk
Cracovia herb.png Korbas
Cracovia herb.pngSzeliga
Cracovia herb.png Zembaczyński

Sędzia: Gruszka
Widzów: 3000

bramki Bramki
Cracovia herb.png Góra
Cracovia herb.png Korbas


Cracovia herb.png Zembaczyński
Cracovia herb.png Zembaczyński
Cracovia herb.pngSzeliga
1:0
2:0
2:1
2:2
3:2
4:2
5:2
5:3


Cracovia herb.png Góra (sam.)
Wilimowski



Wilimowski
Skład:
Albański
Giemza
Gałecki
Kotlarczyk II
Wasiewicz
Dytko
Skóra
Matjas
Szerfke
Wilimowski
Wodarz



Fotografia grupowa zawodników Ligi przed meczem. Widoczny m.in. wiceprezydent Krakowa Rudolf Radzyński, generał brygady Bernard Mond, bramkarz Spirydion Albański, Edmund Giemza, Antoni Gałecki, Józef Kotlarczyk, Jan Wasiewicz, Ewald Dytko, Skóra, Matva, Fryderyk Scherfke (lub Szerfke), Ernest Wilimowski, Gerard Wodarz., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [1]
Fotografia grupowa drużyny Krakowa przed meczem, od lewej: Pemper, Korbas, Krawczyk,Zembaczyński, Szeliga, Baj, Reder, Góra, Żiżka, Pająk, Pawłowski, Lasota , "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [2]
Fragment meczu, akcja pod bramką Ligi, Albański Łapie piłkę strzeloną przez Zembaczyńskiego, na drugim planie widoczni od lewej: Szeliga, Dytko, Korbas, Kotlarczyk II "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [3]
drużyna Krakowa
podczas meczu

Puchar Polski

Rozgrywki o Puchar Polski.

Zapowiedź meczu

"Liga — Kraków." -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Liga — Kraków.

Zapowiedź meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym
Dzisiaj o godz. 11.15 na boisku Cracovii zgromadzą się tłumy publiczności, które będą śledzić z niebywałem napięciem przebieg emocjonujących zawodów półfinałowych reprezentacji Ligi z reprezentacją Okręgu krakowskiego, o puhar P. Prezydenta Rzeczypospolitej. Reprezentacja Ligi, która jest nieoficjalną reprezentacją Polski, wystąpi w swym najsilniejszym składzie: Albański, Joksz, Gałecki, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Skóra, Matjas, Szerfke, Wilimowski, Wodarz. Reprezentacja Okręgu krakowskiego przeciwstawi tak potężnemu konkurentowi doborowy zespół, oparty na drużynie Cracovii z Pająkiem, Żiżką. Korbasem Szeligą na czele.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 319 z 16 listopada 1936


Opis meczu

"Kraków-Liga 5:3 (1:0,2:2)" -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Kraków-Liga 5:3 (1:0,2:2)

Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.1
Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.2
Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.3
Kraków, 16 listopada.

Mało wierzyło przed zawodami w to, aby jedenastka krakowska mogła wyjść zwycięsko z tego spotkania, w którem przeciwnikiem jej był zespół. złożony z samych a-sów piłkarstwa polskiego. Kto jednak zaznajomił się bliżej z wynikami dotychczaswych spotkań Ligi w walkach o puhar P. Prezydenta R. P-, oraz ich przebiegiem, ten mógł spostrzec, iż towarzyszył im jednak niski poziom gry naszych czołowych piłkarzy.

Powtórzyła się znana historja, iż ambicja decyduje b. często o wyniku meczu. Jedenastka ligowa grała bez serca, bez zapału tak, jakby odrabiała pańszczyznę, nie widząc dla siebie poważniejszej stawki. Ambicją zaś Krakowa było pokonać drużynę, uchodzącą za reprezentacje Polski, ozdobiona licznemi nazwiskami olimpijczyków, stąd zespół miejscowy walczył z wielką ofiarnością aż do samego końca gry, uzyskując bezspornie zasłużone zwycięstwo, w szczególności ze względu na przebieg do; dogrywki 2 razy po 30 minut, zarządzonej przez sędziego dodatkowo, gdyż normalny przebieg zawodów przyniósł rezultat remisowy 2:2.

Poza tem stwierdzić trzeba, iż na rezultat gry wpłynęło w dużym stopniu sędziowanie p. Gruszki, który pokrzywdził wielokrotnie drużynę Idei, wydając nieraz rozstrzygnięcia pod dyktandem widowni, sprzyjającej całkowicie graczom okręgu krakowskiego. Swemi decyzjami potrafił on wyprowadzić z równowagi nawet tak zrównoważonego gracza z lwowskiej Pogoni, jakim jest Matjas. Doprowadziło to do kontrowersji miedzy Lwowianinem a sędzią, w efekcie które 1 gracz lwowski, który obraził sędziego, znalazł się poza boiskiem.

Na boisku Cracovii wystąpiły obie drużyny w nast. składach: Kraków — Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra. Reder, Żiżka, Baj, Krawczyk. Korbas. Szeliga i Zembaczyński, a więc drużyna Cracovii uzupełniona dwoma graczami Tarnovii po prawej stronie ataku i Rederem z Makkabi na środku pomocy. Liga: — Albański Giemza, Gałecki, Kotlarczyk II, Wasiewicz, Dytko, Skóra, Matjas. Szerfke, Wilimowski i Wodarz. Dwa punkty w Lidze były najsłabiej obsadzone, to prawe skrzydło i prawy obrońca. Skóra, grający stale na lewem skrzydle i Giemza, prezentujący się zawsze słabo taktycznie w linji obrony, znaleźli się tu zapewne przez nieporozumienie.

Odrazu z początku gry zaczęła atakować groźniej na dość grząskim terenie drużyna krakowska, lecz napad jej nie wykorzystuje paru dobrych sytuacyj podbramkowych, jakie się nadarzyły Korbasowl, bądź też Krawczykowi. W 10 min. pada pierwsza bramka dla Krakowa, zdobyta z rzutu karnego przez Górę za „faul” Gałeckiego przy przeboju Korbasa. W dalszym ciągu energiczniej walczy drużyna krakowska, ale dobre sytuacje stworzone przez parę graczy Tarnovii kończą się strzałami obronionemi w dobrym stylu przez Albańskiego. Pod koniec tej części gry naciska Liga, której napad doszedł do głosu. Napastnicy grając kombinacyjnie wszerz dochodzili tylko do pola karnego, nie będąc groźnymi dla defensywy przeciwnika. Niedługo przed końcem zawodów Korbas ma jeszcze możność podwyższenia wyniku, ale nie trafia w dogodnej sytuacji w bramkę.

Po pauzie przewaga w dalszym ciągu należy do Krakowa, który strzela w 15 min. drugiego goala przez Korbasa po rzucie rożnym. Zwolna jednak jedenastka gospodarzy opada na siłach i inicjatywa przechodzi w ręce przeciwnika, który ma teraz wielką przewagę. Wynikiem jej są dwie bramki, i pierwszą zdobył Szerfke po podaniu piłki przez Skórę przyczem Pawłowski wybiegi błednie z bramki. Drugą zaś strzelił Wilimowski w 35 min. w zamieszaniu podbramkowem. Zanosi się już na zwycięstwo drużyny Ligi, ale defensywa Krakowa była w groźnej chwili na swem stanowisku. Wobec braku rozstrzygnięcia, po pauzie przystąpiono do dodatkowej rozgrywki, która trwała dwa razy po 15 mm. Już w 1 min. pada dla Krakowa trzecia bramka, zdobyta z podania Krawczyka przez Zembaczyńskiego, który wykorzystał taktyczny błąd Giemzy. W parę minut potem znowu Zembaczyński strzela czwartą bramkę, stojąc na pozycji „spalonej", której sędzia me zauważył.

Liga jest w tym okresie osłabiona z powodu kontuzji Skóry który opuścił na pewien czas boisko, a następnie po powrocie swym już statystował. Ponadto sędzia wyklucza z gry Matjasa, o czem już wyżej wspominaliśmy. Piątą wreszcie bramko dla Krakowa strzela Szeliga w zamieszaniu podbramkowem. Mecz jest już rozstrzygnięty, nie pomaga tu uzyskanie trzeciej bramki dla Ligi przez Wilimowskiego, która tylko zmniejsza klęskę.

Na wyróżnienie zasługują z drużyny zwycięzców Pająk, Lasotą, Góra (choć miał i okresy słabości), Żiżka, Korbas. Dwójka tarnowska była w pierwszej połowie meczu lepsza, zaś Zembaczyński wybił się dopiero w okresie dogrywki. W Lidze najlepsi Albański i Wodarz, reszta grała poniżej poziomu osiąganego przeciętnie w swych klubach. Widzów około 3.000.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 320 z 17 listopada 1936


"W finale zawodów o puhar P. Prezydenta R.p. znalazły się okręgi Krakowa i Poznania" -
Raz Dwa Trzy

W finale zawodów o puhar P. Prezydenta R.p. znalazły się okręgi Krakowa i Poznania

Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.2
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.3
Kraków. 16 listopada.

Po ukończeniu sezonu ligowego odbywają się jeszcze końcowe rozgrywki o puhar P. Prezydenta R. P., które jednak nie wzbudziły specjalnego zainteresowania. może ze względu na spóźniona porę, a może też i z tego powodu, iż do naszych spotkań krajowych w okręgach nie przykłada się tyle znaczenia. co n p. do zawodów międzynarodowych. Dowodem tego najlepszym, iż ciesząca się swego czasu wielka sława konkurencja o puhar i wazę prof. Żeleńskiego Lwów Kraków. straciła później całkiem na znaczeniu i wyszła wprost z mody. W wyniku dotychczasowych rozgrywek doszły do półfinałów Kraków, Liga. Poznań i Pomorze. Przyniosły one w niedzielę spodziewane zwycięstwo Poznania nad Pomorzem i nieoczekiwaną klęskę drużyny Ligi w spotkaniu z zespołem reprezentacyjnym Krakowa.

W ogólności Liga nie odegrała wybitniejszej roli w tych rozgrywkach, gdyż jej jeden skład już na samym początku rozgrywek odpad! 9 zaś drugi znowu przegrał w dniu wczorajszym w półfinale. Widocznie dla jej zawodników nic było większego bodźca czy też podniety, aby zdobyli się oni na jak największy wysiłek. Nie zasługuje to w każdym razie na pochwalę. Poniżej dajemy szczegółowy przebieg niedzielnych spotkań.

SENSACYJNA PORAŻKA LIGI

Kraków — liga 5:3, 2:2 (1:0), 3:1 (2:0) Kraków, 16 listopada.

Półfinał puharu Polski, rozegrany na boisku Cracovii. był właściwie finałem, w którym spotkały się dwie najsilniejsze drużyny okręgowe. Liga, l racji swej zasadniczej organizacji, skupiającej elitę drużyn, oraz Kraków, posiadający w swem gronie Cracovię reprezentującą bezwzględnie wyżyny naszego piłkarstwa. Zgodnie z przewidywaniami spotkanie dostarczyło wiele emocji, pobudziło widownię do żywego udziału, wyrażającego się przedewszystkiem w gorącem współdziałaniu ze swą krakowską drużyną. A przyznać trzeba, że miejscowi zasłużyli na tę serdeczność swą niezwykłą ambicją, ofiarnością i piękną grą, w rezultacie czego dokonali tego, o czem niewielu tylko przebąkiwało.

Zwycięstwo Krakowa było w pełni zasłużone. Przyszło ono dopiero w dogrywce. W normalnym czasie obie drużyny uzyskały po dwie bramki, mimo iż przewaga Krakowa była oczywista, a ilość pozycyj z których musi się dosłownie uzyskać bramkę, nie często trafia się w jednem spotkaniu. Przy wyniku 2:0 nastąpił u Krakowa slaby okres krótkotrwały, starczył jednak przeciwnikowi do wyzyskania go i zamiany wyniku na 2:2.

Dogrywka dwa razy po 15 minut uwydatniła lepszą kondycję psychiczną gospodarzy, którzy z miejsca przeszli do ataku, strzelili dwie bramki i tein przesadzili wynik spotkania z przeciwnikiem, niezdolnym do skoordynowania swych poczynali « wykrzesania z siebie więcej zapału i ambicji.

Ligowcom brakło tego. Ufni w swą wyższość, rozpoczęli grę dobrze, kombinowali. Akcjom ich brakło jednak przyłożenia się do gry. serca. Takie nastawienie mogło wystarczyć na Stanisławów. Oparcie się li tylko na walorach techniki i przebłysków myślowych, przeciw drużynie Krakowa nic miało od początku widoków powodzenia. więc dziwnego, że potem, gdy przyszło otrzeźwienie i zrozumienie powagi sytuacji, drużyna nie była już zdolną do skompletowania swych wysiłków, zespolenia się należytego. Wykolejenie psychiczne gości było właśnie przeciwieństwem nastroju zapału, woli, które dały w końcu zasłużone zwycięstwo gospodarzom. Wyciąganie zbyt daleko idących wniosków z tego spotkania nie miałoby racji.

Zwycięstwo klasy okręgowej mul reprezentacja Ligi, nieznacznie tylko różniąca się od reprezentacji Polski, jest bowiem także wynikiem szczęśliwej sytuacji Krakowa. Cracovia tworząca trzon reprezentacji Krakowa ilością 8 zawodników, wykazała jeszcze raz swą właściwą wartość, wyższa ponad wszystkie formalności. Bez niej rzecz cala przedstawiałaby się zupełnie inaczej. I to właśnie może być pewnego rodzaju balsamem na uzasadniony smutek reprezentacji Ligi. Kraków zagrał rzeczywiście dobrze, chwilami budził podziw i poklask huraganowy. Porównanie z przeciwnikiem musi bezwzględnie wypaść na korzyść gospodarzy. Każda linja Krakowa miała przewagę nad tąże Ligi.

W całości krakowskiej specjalną pozycję tworzyła trójka obronna. Po słabej grze przeciw Wisie cała trojka w niedzielę stanowiła zespól doskonały pod każdym względem. Najlepszy na boisku Pająk miał w świetnym taktyku Lasocie partnera, na którym pomysły lewej strony Ligi kończyły się najczęściej. Gra tej pary zakasowała całkowicie obrońców Ligi. Pawłowski miał tylko jeden słaby moment ze złem wyjściem, niezdecydowanem i to kosztowało utratę bardzo ważnej bramki. Zrehabilitował się natomiast kilkakrotnie w bardzo ciężkich sytuacjach.

Pomoc Krakowa miała jeden poważny błąd. Był nim środek pomocy. Fidler z Makkabi jest niewątpliwie graczem o wiciu zaletach, umie podać, wić się. Jednakże fizycznie nie zdołał unieść ciężaru obowiązków, nadto nerwowo także spotkana dobrze nic przetrzymał. Powodowało to lukę między atakiem a tyłami i zmuszało skrajnych pomocników do wkraczania. Żiżka czynił to rozsad, niej i dlatego gra jego wypadła bardzo dobrze do końca. Mniej celowo robił to Góra, zbyt często przesiadywał w środku, odsłaniając tein Wodarza. Cierpiał na tein najwięcej sam Góra, zmuszony do większego wysiłku. Na szczęście przetrzymał wszystko pożytecznie. Gra ataku Krakowian przyniosła im 5 bramek.

A przecież nie można jeszcze powiedzieć, by one były wyrazicielem wszystkich możliwości. Sposobności mieli dużo więcej. Tu jednak zaważyła przesadna wstrzemięźliwość przed męską walką poi bramka, względnie szkodliwa skłonność do wózkowania w momentach, kiedy należało bezwzględni strzelać. Złożony z graczy dwu klubów, atak nosił topiono na sobie.

Gracze Tarnovii zadziwili mile.

W pierwszem tak poważnem spotkaniu nie widać u nich było trafiającej się zwykle w tych razach tremy i prowincjonalności. Szczególnie obiecająco przedstawiał się łącznik Krawczyk, odważny i rozumny, choć także trochę zmanierowany. Skrzydłowy Raj za szybko pozbywa się piłki, jest mniej samodzielny i pozostaje pod sugestją łącznika. Trójka Cracovii operowała też przeważnie swą stroną. Korbas jako środkowy, potwierdził zdolności kierownicze, ale też i miękkość zagrań, skłonność do sztuczek technicznych tam. gdzie szybkie podanie czy strzel przynosiły pewne sytuacje bramkowe. Swoje jednak zrobił, a voley był mu ładniejszą bramką tego dnia. Doskonale usposobiony Szeliga był łącznikiem w calem tego słowa znaczeniu. Przy silnem współdziałaniu z pomocy swą był zawsze na czas w Iinji ataku, strzelał, a przedewszystkiem dobrze prowadził Zembaczyńskiego, najskuteczniejszego gracza pod bramką.

Liga zawiodła oczekiwania

Od drużyny w tym składzie można było żądać znacznie więcej ambicji, ale także i dowodów na leżenia do elity naszego piłkarstwa. Niewłaściwa nastawienie przyniosło najmniej oczekiwane zakończenie. Krótki zryw w chwili słabości Krakowa nic rozgrzeszył drużyny. Słabym był atak swą powolnością, zagraniami wszerz i fatalnym strzałem daleko czy wysoko nad bramkę. Wodarz i Wilimowski, poza kilku próbkami technicznemi i driblowaniem, nie reprezentowali poziomu swej klasy. Szerfke, jako kierownik ataku, popełnił ten błąd, że całkowicie zbojkotował skrzydła, a usiłował forsować grę trójką środkową, w której najwięcej stosunkowo ochoty i zalet wykazał Matjas. Kombinacje jednakże im ciasnej przestrzeń i kilku metrów były zgóry skazano na rozbicie, przy dobrej grze obrońców Krakowa, pilnujących środka. a nie skrzydeł (gra realna, u nie sztywne „W"!), Skóra nie znalazł pola do popisu przy Żiżce, Reprezentacyjna linja pomocy Ligi nie wytrzymała też próby.

Wasiewicz potrzebował wiele czasu, by ustabilizować swą grę. Dytko, ambitniejszy od innych, pracował tylko więcej, niż inni, ale też bez większego efektu. Kotlarczyk zaś był rozumniejszy, lepiej się ustawiał, a to mu pomagało w ciężkich i nie zawsze zwycięskich pojedynkach z napastnikami Krakowa. Blado wypadła gra obrońców Ligi.

Giemza, po bardzo niepewnej grze pierwszej połowy, w drugiej zyskał trochę na celowości wykopów. Natomiast Gałecki wyglądał, jak po chorobie, mało ruchliwy, słaby wykop. Albański miał wiele ciężkiej pracy, a w niej dobre momenty, szczególnie wybiegi pod nogi przeciwnika. na szczęście bardzo oględnego w tych niebezpiecznych chwilach.

Skład drużyn i przebieg gry.

Kraków: Pawłowski, Lasota, Pająk. Góra (Cracovia). Reder (Makkabi), Żiżka. Zembaczyński. Szeliga. Korbas (Cr). Krawczyk. Baj (Tarnovia). - Liga: Albański (Pogoń). Ciemza (Ruch), Gałecki (ŁKS). Kotlarczyk II (Wisła), Wąsowicz (Pogoń), Dytko (Dąb). Skóra (Garbarnia), Matjas(Pogoń), Szerfke (Warta), Wilimowski. Wodarz (Ruch).

Już w 2 min. Albański musi wybiegać. by ratować w trudnej sytuacji. Po chwili Krawczyk popisuje się ładnym strzałem, obronionym. Atak Ligi jest znacznie mniej żywy, prowadzi grę na stojąco. Kończy się zwykle na obronie. W 9 min. Krawczyk przedziera się ku bramce. Giemza ratuje sytuacje podłożeniem nogi w polu karnem. W rezultacie Góra strzela pewnie w róg siatki z rzutu karnego. Wpływa to przez chwilę na polepszenie gry ataku Ligi. Lewa strona iniciuje podejścia, stwarza pozycję, kończone kiepskimi strzałami.

Groźniejszym są napastnicy Krakowa, tem więcej, że Giemza zawodzi w wykopach. Albański piąstkuje kilkakrotnie dobrze, to znów wybiega w pole i ratuje. W 20 min. napastnicy Krakowa marnują świetna pozycję, po chwili Krawczyk nie strzela z kilku metrów, tylko czeka. Przez długi czas trwa gra o przewadze Krakowa. Dopiero pod koniec przechodzi atak Ligi do energicznej akcji, częściej jest na połowie gospodarzy, wszystko bez efektu. Wypad Krakowa pozwala Korbasowi dostać się wózkowaniem pod bramkę Ligi i tu pudłuje z kilku ku kroków. W ostatniej minucie korner Ligi bez zysku.

Po przerwie gra się zaraz żywiej. Po atakach Krakowa Liga na pewien czas ma przewagę. W tym okresie Baj wygrywa pojedynek z Gałeckim i strzela. Obrona Albańskiego kończy się kornem, z którego Korbas voleyem strzela drugo bramkę. Gdy już zdawało się, że los spotkania jest przesądzony, Kraków nagle słabnie na krótki czas. W 32 min. fałszywy wybieg Pawłowskiego pozwala strzelić Skórze do pustej bramki, a nadbiegający Góra, naciskany przez Szerfkego, strzela do własnej bramki.

Już 3 minuty potem Wilimowski wyzyskuje tłok pod bramką i jest 2:2. Mimo wysiłków wynik do końca nie zmienia się. W przedłużeniu (dwa razy po 15 minut) Zembaczyński strzela już w 3 min. po ładnej akcji bramkę, za którą poszła dalsza w 9 min. znowu przez Zembaczyńsiego. To zadecydowało o wyniku.

W drugiej części dogrywki Szeliga przeszedł szeregi pomocy i obrony i strzelił do siatki. Zdenerwowany Matjas obraża sędziego, za co musi opuścić boisko. Zdekompletowana Liga nie przykłada się teraz do gry. Dopiero kiks obrońcy po zwala Wilimowskiemu zmniejszyć wynik na 5:3. Przy głośnej radości widowni kończą się ciekawe zawody.

Widzów 3.500. Sędzia p. Gruszka.
Źródło: Raz Dwa Trzy nr 46 z 17 listopada 1936


Mecze sezonu 1936 (Kraków)