1936-11-22 Poznań - Kraków 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Poznań


pilka_ico
mecze towarzyskie Kraków
Poznań, niedziela, 22 listopada 1936

Reprezentacja Poznania - Reprezentacja Krakowa

0
:
2

(0:2)



Herb_Kraków


Skład:
Marek
Warta Poznań herb.png Kubalczak
Betser
Jakubowski
Kaźmierczak
Kwintkiewicz II
Cegielski Poznań herb.png Stok
Warta Poznań herb.png Przybylski
Cegielski Poznań herb.png Konopa
Cegielski Poznań herb.png Musielak
Cegielski Poznań herb.png Skrzypczak

Sędzia: Kossek

bramki Bramki
0:1
0:2
Tarnovia Tarnów herb.png Baj
Tarnovia Tarnów herb.pngKrawczyk
Skład:
Cracovia herb.png Pawłowski
Cracovia herb.png Lasota
Cracovia herb.png Pająk
Cracovia herb.png Góra
Cracovia herb.png Grűnberg
Cracovia herb.png Ziżka
Tarnovia Tarnów herb.png Baj
Tarnovia Tarnów herb.pngKrawczyk
Cracovia herb.png Korbas
Cracovia herb.png Szeliga
Cracovia herb.png Zembaczyński
Mecze tego dnia:

1936-11-22 Cracovia II - Grzegórzecki Kraków 1:2
1936-11-22 Poznań - Kraków 0:2



Drużyna Krakowa. Od lewej widoczni: Lasota, Donnersberg, Góra, Szeliga, Żiżka, Korbas, Pawłowski, Pająk, Grűnberg, Baj, Zembaczyński, Krawczyk
Drużyna Poznania. Od lewej widoczni: Widermański, Stok, Musielak, Jakubowski, Marian Skrzypniak, Konopa, Roman Przybylski, Edward Kubalczak, Kwintkiewicz, Boettcher, Marek i Stanisław Kaźmierczak, "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [1]
Bramkarz reprezentacji Poznania Marek robinsonadą broni strzał., "Materiał pochodzi z serwisu www.szukajwarchiwach.gov.pl ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego” [2]
drużyny
podczas meczu
podczas meczu
podczas meczu

Puchar Polski

Rozgrywki o Puchar Polski.

Opis meczu

"Okręg krakowski zdobywa puhar P. Prezydenta R. P." -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Okręg krakowski zdobywa puhar P. Prezydenta R. P.

Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.1
Relacja z meczu w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym cz.2
Kraków-Poznań 2:0 (2:0).

Pomiń, 22 listopada (Sł). Wielomiesięczne boje o puhar P. Prezydenta R. P. dobiegły wreszcie do końca. Do finału, który rozegrany został na boisku Warty, stanęły reprezentacje Krakowa I Poznania. Drogi, Jakiemi zdążali obaj finaliści nie były jednakowe. Łatwiejszą bezsprzecznie drogę miał Poznań, bo poprzez Kielce, Wilno I Pomorze, podczas gdy Kraków natknął się w półfinale na nieoficjalną reprezentację Polski, którą szczęśliwie pokonał.

Opromieniony tem zwycięstwem Kraków z góry zatem typowany by! na zwycięzcę finału, co się lei stało. Kraków wygrał finał, bijąc Poznań 2:0 Przyznać trzeba, że puhar P. Prezydenta dostał się w godne ręce. Drużyna podwawelskiego grodu zasłużyła w całej pełni na zwycięstwo. Można nawet powiedzieć, że wynik 2:0 jest szczytny dla Poznania w stosunku do gry, jaką Poznań zademonstrował. Śliskie, pokryte śniegiem boisko Warty nie było odpowiednim terenem do wysokiej stawki, o jaką drużyny walczyły. Niewątpliwie w normalnych warunkach zawody miałyby zupełnie inny obraz. Jednolita drużyna krakowska, składająca się z 9-ciu graczy Cracovii i dwóch Tarnovii, którzy stali się zarazem bohaterami meczu, gdyż zdobyli dwie bramki, „rozkręciła się” na boisku, jak dobrze skonstruowana zabawka, aby już pod koniec pierwszej połowy olśnić publiczność poznańską doskonaleni zgraniem, celowością akcji i szybkiem zdobywaniem terenu.

Obie bramki padły w ostatnich 10-ciu minutach pierwszej połowy i zadecydowały zarazem o wyniku zawodów. Mając taki awans w kieszeni, drużyna krakowska grała w drugiej połowie słabiej, chwilami nawet nonszalancko, jakby nie siląc się na podwyższenie wyniku. Zdawała sobie bowiem dobrze sprawę z tego, że przeciwnik jest niegroźny. Różnica sił była istotnie co najmniej o dwie klasy. Najlepszą częścią zwycięskiego Krakowa była bezsprzecznie jego prawa strona ataku, Baj i Krawczyk, z których Krawczyk wyróżniał się zarówno pracowitością, orjentacją, jak I strzałami. Obaj Tarnowianie nie robili bynajmniej wrażenia, jakby pochodzili z innego klubu, przeciwnie tworzyli jedną zgraną całość ze swymi Sąsiadami. Cokolwiek słabiej grała lewa strona Krakowa, pomocnik Poznania Kwintkiewicz II dobrze pilnował Zembaczyńskiego i nie pozwalał mu zbytnio harcować po boisku. Formacje obronne Krakowa grały bez zarzutu.

Pomoc utrzymywała stałą łączność z atakiem i zasilała go ciągle piłkami Grűnbcrg zadowolił w zupełności na środku ataku. Z obrońców Lasota był ruchliwsza a Pająk imponował dalekim wykopem. Pawłowski stał twardo na swym posterunku i z akcyj niebezpiecznych których miał jednak kilka do obrony wywiązał się doskonale, wykazując orjentację. pewność chwytu i przytomność pomysłu. W sumie gra Krakowa pozostawiła doskonale wrażenie, walczyła „fair“ i zademonstrowała szkołę krakowską w dobrem jej wydaniu. Nie można niestety tych superlatyw wypisać o drużynie poznańskiej.

Zawiodła ona w zupełności oczekiwania i rozczarowała publiczność. Najsłabszą częścią był atak. Wobec choroby Mikołajewskiego kapitan związkowy musiał w ostatniej chwili wstawić Konopa (H. C. P.) na kierownika ataku poznańskiego. Było to posunięcie podyktowane koniecznością, ale zarazem zadecydowało o wyniku meczu. Konopa był poprostu nieporozumieniem na tej pozycji, psuł wszelkie akcje, a cofając się ciągle do tyłu, nie miał żadnej inicjatywy, tak, że atak Poznania nie miał właściwie kierownika. Na domiar złego Musielak w 2 minucie po psucie w zderzeniu z Pająkiem uległ kontuzji, zszedł z boiska na kilka minut, a gdy wrócił, statystował już do końca zawodów i raczej zawadzał aniżeli pomagał. Drugim słabym punktem ataku był Przybylski. Mimo jego słabej gry już przeciw Pomorzu kapitan związkowy wstawił go ponownie. Przybylski chwilami był wprost beznadziejny, a kiedy tuż przed końcem miał dwie dogodne sytuacje podbramkowe, to fatalnie je zmarnował. Niewątpliwie lewa strona tj. Gencler i Markiewicz byłaby się lepiej spisała, aniżeli ta, którą ustawił kapitan związkowy.

W pomocy ofiarną, ale cokolwiek zbyt ostrą grą wyróżniał się Kwintklewlcz II. Kazimierczak na środku pomocy pracował produktywnie i orjentował się dobrze. Obaj obrońcy dali maksimum swych umiejętności. Mieli dużo pracy ze zwinnym atakiem Krakowa, który teren zdobywał szybkiemi i krótkiemi podaniami. Marek w bramce nie ponosi winy za strzelone mu bramki. Obie były nie do obronienia, gdyż strzelone zostały z odległości kilku kroków. Drużyna Poznania nic mogła stanowić przeciwnika dla Krakowa, gdyż była przedewszystklem za powolna. Zgranej jedenastce Krakowa można było przeciwstawić tylko szybkość, a tego w reprezentacji Poznania nie było. Kraków górował technicznie na całej linji. W pojedynkach tracił Poznań stale piłki, które podawane były zawsze niedokładnie i trafiane byty stale do przeciwnika. Speszona już do pauzy wynikiem ratowała się drużyna poznańska po pauzie tylko od wyższej porażki.

Drużyny stawały w następujących składach: Kraków: Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grűnberg, Ziżka, Paj. Krawczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński Poznań: Marek. Kubalczak, Betser, Jakubowski, Kaźmierczak, Kwintkiewicz II, Stok, Przybylski, Konopa. Musielak i Skrzypczak.

Kraków zaczyna, ale śliskie boisko nie pozwala na rozwinięcie szybkiej gry, to też gra toczyła się bardzo ostrożnie. W 4-tej minucie Pawłowski ma już zatrudnienie, broniąc strzału Musielaka, po kilkakrotnem główkowaniu z obu stron. W 6 min. rzut wolny przeciw Poznaniowi bije Pająk. Następuje groźna sytuacja dla Poznania, ale sędzia odgwizduje spalony. W 8 min. Pawłowski łatwo chwyta daleki strzał Skrzypczaka. 9-ta min. przynosi pierwszy róg dla Poznania. Marnuje go Stok, bijąc w aut. W 10 minucie ostry strzał Korbasa odbija się od poprzeczki bocznej. W 17 min. Kraków uzyskuje róg, który przechodzi tez emocji. Kraków zaczyna coraz wyraźniej przeważać. Cofający się atak Poznania budzi niezadowolenie na widowni. W 28 min. Kaźmierczak fauluje Korbasa, w następstwie wolny przeciw Poznaniowi z poza linji pola bramkowego Żiżka przestrzeliwuje. 32-ga minuta stwarza gorącą sytuację pod bramką Krakowa. Strzał Kwintkiewicza z trudem broni Pawłowski i wybija w pole, a w chwilę potem wyjaśnia już groźną sytuację obrona Krakowa. W 35 minucie pada niespodziewanie pierwsza bramka dla Krakowa. Za faul Kwintkiewicza sędzia dyktuje rzut wolny, który bije Żiżka. Piłkę chwyta Krawczyk i z kilku kroków ładuje ją w siatkę! Duża konsternacja na widowni. W 38 minucie Poznań zdobywa róg, lecz bez rezultatu. W 39 minucie ładny przebój Zembaczyńskiego, ale centrę jego Krawczyk przestrzeliwuje. W 43 minucie pada druga bramka dla Krakowa. Nieobstawiony Baj z dwóch kroków lekko strzela do siatki Poznania. Widownia przyjmuje to w glębokiem milczeniu.

Po przerwie już w 2 minucie następuje zderzenie Musielaka z Pająkiem, po którem Musielak schodzi z boiska i po 5-ciu minutach wraca, lecz do końca meczu statystuje. Gra w tej połowie jest nieciekawa, a Poznań gra słabo i działa denerwująco na publiczność, zaś Kraków nie wysila się zbytnio, prowadząc 2:0. W 15 minucie błyskawiczne podanie Korbasa do Zembaczyńskiego, Marek efektownie broni. W 17 minucie Skrzypczak strzela na bramkę, Pawłowski wypuszcza z rąk pitkę, ale niema nikogo z napastników Poznania, ażeby poprawić strzał. W 30 min. Marek wybiegiem wybiera z pod nóg piłkę Zembaczyńskiemu. W 38 min. atak Krakowa kończy efektowną bramką, strzeloną przez Szeligę, której jednakże sędzia nie uznaje rzekomo z powodu spalonego. Pod koniec widownia, która cały czas była milczącą, ożywia się na chwilę, gdy Poznań inicjuje kilka przebojów. Niestety brak strzelców w ataku nie pozwala Poznaniowi zdobyć nawet honorowej bramki.

W 43 min. Przybylski, mając doskonale wyło-żoną centrę, marnuje ją, a w chwilę potem marnuje dogodną sytuację stojąc pod bramką Krakowa. W minutę przed końcem zawodów Zembaczyński przebija się poprzez pomoc i obronę, lecz z czterech kroków pod bramką przewraca się, padając na wybiegającego bramkarza Poznania.

Sędzia p. Kossek miał mecz łatwy do prowadzenia ze względu na dużą różnicę sił. mimo to nadużywał niejednokrotnie gwizdka. Publiczności tylko 2000, a zatem jak na finał o puhar Polski za mało, przyczyniła się widocznie do tego zła pogoda.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 327 z 24 listopada 1936


"Kralów najsilniejszym okręgiem piłkarskim w Polsce" -
Raz Dwa Trzy

Kralów najsilniejszym okręgiem piłkarskim w Polsce

Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Raz Dwa Trzy cz.2
Kraków-Poznań 2:0 (2:0)

Poznań, 32 listopada. (Tel) Finałowe spotkanie o puhar P. Prezydenta R. P. pomiędzy reprezentacyjnymi drużynami Krakowa i Poznani n oczekiwano było w stolicy Wielkopolski ze zrozumiałem zainteresowaniem. jakkolwiek faworytem była drużyna grodu Podwawelskiego, która w tak niespodziewany sposób zdobi In pokonać w ub. tygodniu nieoficjalną reprezentacje Polski, złożoną z czołowych graczy Ligi.

Reprezentacja Poznania nic stawała jednak bez szans wygrania tego spotkania z zespołem krakowskim. Niestety wadliwie zestawiona linja ataku pozbawiła Poznań nietylko wszelkich możliwości zwycięstwa, a widzów spodziewanych emocyj sportowych. Piłkarze poznańskiej klasy A po raz drugi w obecnym sezonie nie zdali egzaminu, dowodząc niezbicie, że brak im nietylko zgrania, szybkości, ale również spotkań ze silniejszemi zespołami. a co za tein idzie: wytrzymałości ner w owej. W podobny sposób odpadła od rozgrywek o wejście do Ligi drużyna HCP, która uległa na własnym terenie śląskiemu Amatorskiemu Klubowi Sportowemu, obecnie znów reprezentacyjna drużyna Poznania, oparta na szkielecie wicemistrza okręgu poznańskiego, zawiodła po raz drugi.

Mecz finałowy, który toczył się na pokryłem Śniegiem i twardem boisku, nie dal tych wszystkich spodziewanych emocyj sportowych, jakkolwiek sam wypadł niewątpliwie ciekawiej od spotkania rozegranego przed tygodniem reprezentacji Poznania z Pomorzem. Linją, która przedewszystkiem zawiodła w drużynie miejscowych, był atak, który, pozbawiony doskonałego kierownika, gracza Mikołajewskiego, formalnie nie miał mc do powiedzenia. Konopa zawiódł w zupełności. Zawiedli zarówno Skrzypczak, jak i Stock, którzy byli beznadziejni. Stock. który miał zastąpić Markiewicza od chwili rozpoczęcia moczu okazał się bezradnym w walce z dobrze dysponowanymi pomocnikami. względnie z parą obrońców gości. Skrzypczak, no zmianie stron, grał do tego stopnia słabo. że naraził się na częste drwiny publiczności. Przybylski, rezerwowy gracz Warty, który ambitnie i dość natarczywie walczył w pierwszej części meczu, po zmianie stron dostroił się do reszty graczy ataku Poznania.

Najlepszym był Musielak, który wypadłby niewątpliwie lepiej, grając odrazu na środku ataku, tymczasem na tę pozycję wstawiony został dopiero po zmianie stron. Zaraz jednak po rozpoczęciu gry został kontuzjonowany przez Pająka i aż do końca wyraźnie statystował.

Pomoc złożona z graczy: Jakubowskiego, Kazimierczaka i Kwintkiewicza, była zresztą najskuteczniej walczącą linją drużyny poznańskiej. Wobec jednak słabej gry ataku miejscowych, zadanie linji pomocy było naprawdę niełatwe. Zarzucić jej można jedynie zbytnia walkę defensywną na w pierwszej części meczu, kiedy istniały pewne szanse na uzyskanie prowadzenia. Obrona, którą stanowił Kubalczak i Boetcher, pracowała ambitnie, wykazując skuteczny, jakkolwiek niedaleki wykop. Druga bramka padła nie bez winy pary obrońców. Marek w bramce wypadł bez zarzutu.

Podobno druga bramka, uznana przez sędziego nie przeszła linji bramkowej, co spotkało się i protestem jednego ze sędziów autowych, jednak arbiter prowadzący zawody, decyzji swej nie zmienił.

Pajęk najlepszy na boisku.

W drużynie gości Pająk. orający na obronie, byt nietylko najlepszym oraczem w reprezentacji krakowskiej, ale wogóle najlepszym na boisku. Potwierdził on swoja znakomita formę, wielka ruchliwość j oswobodzą jacy wykop. W chwilach gorących dla Krakowa Pająk umiejętnie i niespostrzeżenie dla przeciwnika zajmował miejsce swego partnera Lasoty i likwidował groźne sytuacje. Do tej dwójki przystosował się Pawłowski w bramce, który zresztą miał mniej trudnych do piłek od Marka. Pomoc Krakowa miała zadanie ułatwione wobec doskonałej gry ataku, który ustawicznie zagraża! bramce gospodarzy. Cala trójka pomocy była bardzo pracowita, a jedynie Góra by! graczem nieco niesfornym, gdyż miał stale pewne utarczki ze sędzią liniowym. Gra ataku Krakowian, w porównaniu do gry ataku Poznania wypadła znaczne lepiej. Napastnicy gości czuli się znacznie lepiej na ciężkim terenie. byli, podobnie, jak cala drużyna, bardziej lotni i zwrotni ml chaotycznie grającej drużyny miejscowych. Krakowianie grali przeminie skrzydłami, starając się szybko zdobywać teren bez zbytniego wózkowania. Najniebezpieczniejszym w ataku był Krawczyk.

Szeliga i Zembaczyński ustępowali mu znacznie. Zembaczyński popsuł kilka pozycyj. będąc niejednokrotnie na „spalonym”. Baj, zdobywca drugiej bramki, pozbywał się piłki szybko, unikając pojedynku. Korbas na środku ataku wypadł dobrze, jakkolwiek zauważono u niego najwięcej inklinacji do wózkowania. Zwycięstwo drużyny Krakowa jest zupełnie zasłużone. Górowała ona nad nieszczęśliwie zmontowanym i zupełnie nierozumiejącym się okładem Poznania, przetrzymując krytyczne dla siebie chwile spokojnie. Reprezentacja gości, złożona z dwóch klubów, rozumiała się doskonale i górowała nad osłabiona jedenastką Poznania we wszystkich linjach. Do meczu drużyny wystąpiły w nast. składach: Poznań, Marek. Boetcher. Kubalczak. Kwintkiewicz. Kazimierczak. Jakubowski. Skrzypczak. Musielak. Konopa. Przybylski. Stock. Kraków: Pawłowski. Lasota. Pająk. Góra. Grűnberg. Ziżka. Baj. Krawczyk. Korbaa. Szeliga. Zembaczyński.

Przebieg gry

Tuż po rozpoczęciu gry atak miejscowych szybko podchodzi pod bramkę gości, a Pawłowski ratuje na samej linji bramkowej. Miejscowi atakują w tej fazie nieco więcej, jednak goście przechodzą do ataku; w 12 min. Krawczyk wykorzystuj wybieg Marka, strzela z najbliższej odległości, lecz silna „bomba” trafia w dupek. Gra Mima na pewien czas wyrównuje się. przyczem wzajemne ataki kończą się na linjach obronnych. W 32 min. bramkarz gości ratuje w niezwykle trudnej sytuacji. a w minutę później w podobnej sytuacji znajduje się bramkarz poznański. Ataki Krakowian są na ogół częstsze, przyczem w 35 min. Matek odbija silny strzał, piłkę łapie Baj. oddaje spokojnie nieobstawionemu Krawczykowi, który z kilku kroków strzela obok nieprzygotowanego do obrony bramkarza pierwsza bramkę. Po kilku zmiennych atakach Zembaczyński centruje piłkę, łapie Baj i szybkim półwysokiem strzałem zdobywa drugą bramkę dla barw Krakowa. Po kilku atakach następuje zmiana stron. W drugiej części meczą Musielak zajmuje pozycję środkowego napastnika, a na miejsce prawego łącznika przechodzi Konopa, jednak już w drugiej minucie gry Musielak kontuzjonowany opuszcza boisko, potem wraca i zajmuje prawego skrzydłowego, jednak jest niezdatny do gry i raczej więcej zawadza, niż przynosi korzyści swej drużynie. W 15 min. Zembaczyński strzela z kilku kroków, jednak slaby strzał broni Marek. W 23 min. schodzi Krawczyk z boiska jednak wraca po kilku minutach i zajmuje swoją pozycję. Poznański zespół, dopingowany przez publiczność atakuje częściej, dzięki czemu tylne formacje gości mają więcej zajęcia, jednak napastnicy poznańscy są w wysokim stopniu niezaradni. W 37 min Szeliga zdobywa po szybkiej akcji bramkę, sędzia jej nie uznaje, gdyż krótko przedtem odgwizduje „spalonego”. Jeszcze kilka ataków z obu stron i gracze Krakowa schodzą z boiska wśród gromkich oklasków publiczności, jako zdobywcy puharu P. Prezydenta.

Sędziował p. Kosek ze Śląska.

Zapytany przez nas po meczu prezes poznańskiego O. Z. P. N. adw. Seidlitz, co sądzi o meczu, oświadczył, że zwycięstwo Krakowa jest zasłużone i wyrażać się powinno różnicą jednej bramki. Kraków stanowi silny jednolity zespół i sprawia jak najlepsze wrażenie. W Poznaniu zawiodły skrzydła oraz Konopa, który nie umie kierować atakiem.

Reprezentacyjny gracz polski Szerfke stwierdza, że reprezentacja Krakowa przed tygodniem przeciw Lidze grała ostrzej i ambitniej, a tempo gry było większe. Najlepiej z graczy poznańskich wypadł Kazimierczak, u gości Pająk. Zwycięstwo Krakowa w tym stosunku uważa za zasłużone.
Źródło: Raz Dwa Trzy nr 47 z 24 listopada 1936


Mecze sezonu 1936 (Kraków)