1947-02-02 Cracovia - Wisła Kraków 4:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Adam "Roch" Kowalski
Czesław Marchewczyk
Hokej.png
Finał runda, etap Mecz dodatkowy, Mistrzostwo Polski
Kraków, lodowisko Cracovii, niedziela, 2 lutego 1947, 12:00

Cracovia - Wisła Kraków

4
:
3

(0:0; 3:0; 1:3)

Sędzia: Trytko, Michalik
Widzów: ponad 9 tysięcy


Wisła Kraków - hokej mężczyzn herb.png


Skład:
Jan Maciejko

Mieczysław Kasprzycki
Feliks Pochwalski
Czesław Marchewczyk
Andrzej Wołkowski
Czesław Skoraczyński

Maksymilian Więcek
Włodzimierz Kopczyński
Mieczysław Ostrowski
Adam Gozdek



Bramki
23 min. Wołkowski
34 min. Wołkowski (Kasprzycki)
36 min. Wołkowski (Kasprzycki)
41 min. Wołkowski
1:0
2:0
3:0
4:0
4:1
4:2
4:3




53 min. Palus
58 min. Palus
59 min. Palus

Kary
6 min.
Skład:
Bratek

Sokołowski
Bałaj
Jasiński
Palus
Kolasa

Ciskowski
Korzeniowski
Poter
Kowalski



Podczas meczu
Podczas meczu
Podczas meczu

OPIS SPOTKANIA

"Cracovia mistrzem Polski w hokeju na lodzie" -
Echo Krakowa

Cracovia mistrzem Polski w hokeju na lodzie

Relacja z meczu w dzienniku Echo Krakowa
Przy pięknej słonecznej pogodzie w obecności ponad 10.000 ludzi rozegrano finałowe spotkanie pomiędzy najlepszymi drużynami hokejowymi Polski — Cracovią i Wisłą, zakończone zwycięstwem zeszłorocznego mistrza Polski, Cracovii, w stos. 4:3.

Zwycięstwem tym zdobyła Cracovia poraź drugi po wojnie, zaszczytny tytuł mistrza Polski, zdobywając go zasłużenie bez najmniejszych zastrzeżeń, wykazując, że umie ona po¬konać wszelkie trudności, jakie przed nią się piętrzyły, oraz że potrafiła usunąć wszelkie kłody rzucane jej pod nogi tak przed, jak i w czasie mistrzostw aż do ostatniego mementu.
MIMO PRZESZKÓD I TRUDNOŚCI
Trudności Cracovia miała wiele. Pierwsza, to pokonanie swej słabej formy wykazanej w pierwszych meczach z KTH i ustabilizowanie składu osobowego w drużynie. Wspólna jednak praca wszystkich zawodników nad oszlifowaniem swej formy, opieka klubu przez wysłanie drużyny do Krynicy, wytrwałe treningu i sparringi pod okiem rutyniarzy Kasprzyckiego i Marchewczyka, oraz Ogromna wola zwycięstwa i ambicja całej drużyny a zwłaszcza starszych zawodników, — doprowadziła drużynę do zdobycia tytułu mistrzowskiego.
BRAK NAJLEPSZYCH GRACZY
Innego rodzaju trudnością był ubytek dwu najlepszych zawodników, a to: Ursonia i Rocha-Kowaiskiego. — Pierwszy wyjechał do Szwajcarii i nadzieje na jego powrót są znikome, albowiem zawarł on tam związek małżeńska. Gdyby Cracovia miała Ursonia w ataku, — nie ma drużyną w Polsce, która marzyć by mogła o dorównaniu Cracovii, Drugi, Roch- Kowalski „znany" został za tak niebezpiecznie chorego, (bez badania le-karskiego, przyp. aut.), że zakazano mu grać w hokeja, a nawet zmuszono kierownictwo Cracovii: do usunięcia go z lodowiska tuż przed rozpoczęciem meczu. Toteż prawie ze łzami w oczach, karny ten zawodnik i najlepszy sportowiec w Polsce, zdał ubiór hokeisty i zajął się kierowa¬niem swej drużyny. Wyrażamy mu z tego miejsca najwyższe uznanie!
Jeśli mimo takich trudności i przeciwieństw, hokeiści Cracovii potrafili zdobyć ten zaszczytny tytuł, jakim jest mistrzostwo Polski, musimy stwierdzić, że Klub Cracovia oparty jest na najzdrowszych podstawach i potrafi wszystkim przeciwnościom stawić czoła.
O SAMYM MECZU
Ale powróćmy do samego meczu. Już na kilka godzin przed rozpoczęciem, tłumy widzów zaczęły ściągać na lodowisko Cracovii i zajmowały najlepsze miejsca, aby być świadkami najładniejszego i najlepszego meczu hokejowego, Jaki dotychczas rozegrano w Polsce w roku bieżącym. Tuż przed godziną 12-tą, na lodowisko wyjechała Wisła w swym pełnym składzie, a za parę minut Cracovia z Rochem-Kowalskim . Targi i pertraktacje, czy Kowalski może grać, czy mu wolno, groźby walkoweru w razie jego udziału w grze, — trwały kilka minut i w rezultacie... Roch- Kowalski powędrował do szatni.
Przed sędziami ob. ob. Michałkiem i Trytką (z Katowic) drużyny ustawiły się w następujących składach:
Cracovia: Maciejko, Kasprzycki, Godek, Marchewczyk, Wołkowski, Więcek i w drugim ataku, Pochwalski, Bereza, Kopczyński, rez. Ostrowski j Popiel. Wisła: Bratek, Sokołowski, Bałaj, Kolasa, Palus, Jasiński, drugi atak Peter, Korzeniowski, Cisowski.
Pierwsza tercja mimo obustronnych ataków, była właściwie wzajemnym badaniem się, a od czasu do czasu ataki tej czy innej drużyny przeprowadzały wypady, oddając tu i ówdzie niebezpieczne strzały, bronione zresztą doskonale przez obu bram¬karzy. Obie drużyny grają jednak bardzo ostrożnie i nie dopuszczają do tworzenia niejasnych i niebezpiecznych sytuacji podbramkowych. I tak upływa pierwsza tercja — bezbramkowo.
20 MINUT CRACOVII
W drugiej tercji, sensacja Wołkowski już w 3-ciej minucie strzela z pięknego przeboju po objechaniu niemal wszystkich przeciwników 1:0. W dalszym ciągu gra jest ostrożna, jednak tu i ówdzie następuje estry strzał, gdzie bramkarze a zwłaszcza strzał, gdzie bramkarze a zwłaszcza Maciejko doskonale bronią. I tak broni on bliski strzał Palusa a przebój Marchewczyka broni Bratek i znów zamieszanie pod bramką Cracovii, lecz Maciejko jest na stanowisku. Więcek otrzymawszy krążek, objeżdża obrony i... gubi krążek, za chwilę ładny atak Wołkowskiego z Marchewczykiem broni bardzo ładnie Bratek.
Ale i drugie ataki nie próżnują, Cisowski robi najwięcej zamieszania w szeregach Cracovii i jego też najwięcej muszą obrońcy pilnować. Jego przebój stwarza niebezpieczną sytuację pod bramką Cracovii i Kasprzycki z trudem wytrąca mu krążek z kija, zawiniając rzut wolny. Po zmianie. — pierwsze ataki grają teraz skutecznie a tyczy się to przede wszystkim Cracovii Kasprzycki odbiera krążek Palusowi, jedzie spokojnie a nawet wolno, aż do obrońców, gdzie rozglądnąwszy się, spokojne podaje Wołkowskiemu, który mija Sokołowskiego i strzela 2:0. Kontrataki Wisły stwarzają zapeszanie pod bramką Cracovii, lecz Maciejko jest nie do pokonania, odbija on wszystko co idzie w kierunku bramki i zdawało się, że tercja zakończy się tymi 2-ma bramkami, gdy wtem tuż przed końcem tercji Wołkowski wspaniale przechodzi przez obronę Wisły i strzela, — wprawdzie Bratek dostają krążek na piersi, lecz stojąc źle ustawiony, pozwala opaść na lód krążkowi, który wtacza się do siatki. Cracovia prowadzi 3:0.
I w trzeciej tercji Cracovia zastosowała mądrą taktykę ostrożności. — Wprawdzie już w pierwszej minucie Wołkowski podwyższa pięknym dalekim strzałem na 4:0, po którym zdawało się, że Cracovia wygra bardzo wysoko, — lecz mimo to Cracovia nie spoczywając na laurach, gra ostrożnie, tym bardziej, że za bandę wędruje niespodzianie Więcek za bodiczek przy bandzie. Wołkowski za „sztywny kij", Godek i znowu Więcek. Cracovia gra przez kilka minut z ‘trzema graczami na lodzie, toteż Maciejko ma pełne ręce roboty.
7 MINUT WISŁY
Po zmianie pól Palus z zamieszania podbramkowego zdobywa pierwszą bramkę dla Wisły i teraz następuje chwilowa przewaga Wisły, w której zdobywa ona znowu przez Palusa drugą bramkę, przy czym nie bez winy był tu Marchewczyk.
I zdawało się, że wynik ten utrzyma się do końca, gdyż Cracovia znowu owładnęła lodowiskiem, gdy niespodziewanie Palus nieobstawiony otrzymuje krążek i poprawia wynik na 4:3.
OCENA ZAWODÓW I ZAWODNIKÓW
Zawody same,, stały na bardzo dobrym poziomie i wykazały, że obie krakowskie drużyny są bezsprzecznie najlepszymi zespołami w Polsce. Cracovia rozstrzygnęła te zawody na swoją korzyść na skutek mądrzejszej taktyki i ostrożniejszej gry. Wiedziała, że walczy o wielką stawkę i lekceważyć gry a tym bardziej przeciwnika, nie wolno. Zasługa w tym niemała doskonałej gry mądrego i wytrawnego obrońcy — obecnie najlepszego w Polsce — Kasprzyckiego, który był współautorem 2-giej bram¬ki, oraz doskonałego kierownika drużyny, jakim okazał się nie grający Roch-Kowalski.
Wisła chciała — naszym zdaniem — rozstrzygnąć zawody w trzeciej tercji, kiedy to poszła, całym gazem i strzeliła nawet trzy bramki. Lecz to było nieco za późno i z takim przeciwnikiem jak Cracovia było złym pociągnięciem.
Jeśli chodzi o ocenę zawodników, to mimo iż tak Wołkowski jak i Palus zasługują na najlepszą ale równorzędną lokatę, to stwierdzić musi- my, że Wołkowski był na tym meczu najlepszym zawodnikiem na lodzie. Odzyskaj on już przedwojenną błyskotliwą formę ,i świetny dribling. Dodać do tego należy, że nabrał rutyny i spokoju starego wygi, która pozwoliła mu strzelić wspaniałą drugą bramkę, właśnie przez ten spokój i opanowanie nerwów. Obok Wołkowskiego postawić należy doskonałego Kasprzyckiego, który mimo że nie strzelił and jednej bramki, ale jest „ojcem zwycięstwa" Cracovii. Oby tacy obrońcy rodzili się nam w Polsce na kamieniu. Trzecie miejsce należy się Marchewczykowi, który był niezwykle pracowitym i niebezpiecznym strzelcem, grał wszędzie i bardzo ambitnie. Więcek dobry, ale nieopanowany, Godek spełnił należycie swoje zadanie. W drugim ataku dobry Pochwalski i Kopczyński. Maciejko był wprost doskonały i zapracował sobie na wysoką lokatę a przy puszczonych bramkach miał wielu pomocników.
W Wiśle najlepszym był bezsprzecznie Palus. Jest to przy Wołkowskim nasz najlepszy napastnik w Polsce. Niestety nie znalazł on takiej współpracy u swoich kolegów, jakżeby należało oczekiwać.
Tak bowiem Kolasa jak i inż. Jasiński, nie byli w najlepszej swej formie. Starali się grać i robili wszystko — ale jakoś nie było to najlepsze, na co ich stać. Zwłaszcza strzałowe zawiedli obaj. (Nerwy?). Obroń¬cy obaj — można śmiało powiedzieć — zawiedli. Sokołowski ma nie wyleczoną nogę i wskutek tego pozwalał się objeżdżać a Bałaj nie błysnął formą. Naszym zdaniem lepszym byłby na tej pozycji Peter, który w ataku nie był najgorszym. Bratek zawinił jedną bramkę, a kto wie czy Maciejko nie obroniłby i tych dalszych. Nie jest to tylko nasze zdanie ale i zawodników Wisły. Najlepszym w drugim ataku był .Cisowski, który „mieszał" wszędzie, gdzie się dało i był bardzo groźnym. Korzeniowski mało widoczny a Peter mało wykorzystany.
Mistrz Polski, Cracovia, zawody te wygrała zasłużenie. W sumie była lepszym zespołem i mamy nadzieję, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Piękny ten mecz zakończyły uroczystości wręczenia pucharu mistrzowskiej drużynie, jako też i wicemistrzowi Wiśle. Zawodnicy Cracovii powędrowali do szatni na ramionach rozentuzjazmowanych zwolenników.
Źródło: Echo Krakowa nr 34 z 2 lutego 1947


Źródło: Przegląd Sportowy nr 10, 2 luty 1947 [1]