2010-12-03 Unia Oświęcim - Cracovia 3:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Unia Oświęcim - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Ladislav Spišak
Hokej.png
5 kolejka, 3 runda, etap 1, Ekstraliga
Oświęcim, piątek, 3 grudnia 2010, 18:00

Unia Oświęcim - Cracovia

3
:
4

(0:2; 1:1; 2:1)

Sędzia: Jacek Rokicki
Widzów: 2000


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Skład:
Zborowski (Witek)

A.Kowalówka
Gallo
Jaros
Klisiak
Tabaček

Gabryś
Zatko
Řiha)
Modrzejewski
Krajči

Dronia
Piekarski
Wojtarowicz
Jakubik
Stachura

Cinalski
Połącarz
Bibrzycki
Jurczak
Sękowski
Bramki


23:11 Wojtarowicz (Jaros)

54:43 A.Kowalówka (Tabacek)

58:42 Tabacek
0:1
0:2
1:2
1:3
2:3
2:4
3:4
0:43 L.Laszkiewicz (Pasiut)
14:07 Pasiut (Kostuch, Martynowski)

38:36 Dvorak (L.Laszkiewicz)

58:23 Piotrowski (Słaboń)

Kary
18 10
Skład:
Radziszewski (Kulig)

Kłys
Wajda
D.Laszkiewicz
Pasiut
L.Laszkiewicz

Noworyta
Simka
Łopuski
Słaboń
Piotrowski

Prokop
Dulęba
Kostuch
Dvořak
Martynowski

Landowski
Sznotala
Witowski
Rutkowski
Kosidło

Opis meczu

"Powrót lidera! Cracovia zwycięża dwa razy" -
TerazPasy.pl

Powrót lidera! Cracovia zwycięża dwa razy

Hokeiści Cracovii mocnym akcentem zaznaczyli powrót do ligowej rywalizacji, po półfinałowym turnieju Pucharu Kontynentalnego w Rouen. W czasie kiedy podopieczni Rudolfa Roháčka rozgrywali mecze we Francji, grała też PLH. W efekcie Pasy utraciły fotel lidera na rzecz Unii Oświęcim. Terminarz sprawił jednak że już w pierwszym meczu po powrocie z Francji Cracovia stanęła przed szansą odzyskania pozycji lidera w bezpośredniej konfrontacji z oświęcimianami.

Pierwsza piątka Cracovii kapitalnie rozpoczęła zawody i już po 45 sekundach Leszek Laszkiewicz otworzył wynik spotkania. O tym jakie wrażenie na gospodarzach zrobiła ta akcja niech świadczy fakt, że już po chwili w miejsce Zborowskiego do bramki Unii wjechał Witek. W 14. minucie było już jednak 0:2. Witek nie był wstanie skontrolować mocnego strzału Dawida Kostucha, a do odbitego krążka dopadł Grzegorz Pasiut i dopełnił formalności. Na początku drugiej tercji gospodarze zdołali pokonać Rafała Radziszewskiego, jednak bramka Petra Dvoraka w 39 minucie znów dała Cracovii dwie bramki przewagi. W trzeciej tercji zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy desperacko dążyli do zmiany wyniku, jednak „Radzik” był zaporą nie do przejścia. W 54. minucie (53,13) na ławkę kar powędrował Daniel Laszkiewicz i zanim sędziowie wznowili grę, trener Unii najpierw poprosił czas, po czym wycofał bramkarza. Oświęcimianie grali więc sześciu na czterech i zdyskontowali tą przewagę. „Radzik” skapitulował po mocnym strzale Adriana Kowalówki spod niebieskiej. Zrobiło się wiec 2:3. Końcówka spotkania miała przedziwny przebieg. Najpierw gospodarze otrzymali karę za nieprawidłową zmianę (sześciu na lodzie),a tuż po jej zakończeniu Michał Piotrowski dobił strzał Leszka Laszkiewicza i krążek wtoczył się pod bramkarzem Unii tuż za linię bramkową... Sędzia bramkowy zapalił nawet sygnalizację, jednak arbiter główny nie przerwał gry! Krążek wyszedł w pole i akcja była kontynuowana bez przerw aż do końcowej syreny. Tak więc zwycięstwo 2:3? Jednak nie. Sędziowie analizują zapis wideo i uznają bramkę Piotrowskiego. Wynik brzmi więc 2:4, ale zegar zostaje cofnięty o 97 sekund. Chwilę później Tabacek trafia na 3:4 i choć w drugiej końcówce oświęcimianie znów wycofują bramkarza, to Pasy znów mogą się cieszyć po drugiej w tym spotkaniu syrenie końcowej.

Tym samym Cracovia wraca na fotel lidera PLH. W 21. spotkaniach Pasy zgromadziły 48 punktów. Druga jest Unia z punktem straty, a trzeci GKS Tychy, który traci do lidera 3 punkty. Zarówno Unia, jak i GKS rozegrały jednak 22 spotkania. Już w niedzielę 5 grudnia nadarzy się okazja, aby podziękować bohaterom z Rouen. O godzinie 18,00 zagramy w Krakowie z JKH GKS Jastrzębie.
raf_jedynka
Źródło: TerazPasy.pl 03 grudnia 2010 [1]


"PLH: Cracovia wraca na fotel lidera FOTO" -
Sportowe Tempo

PLH: Cracovia wraca na fotel lidera FOTO

Aksam Unia Oświęcim - Cracovia 3-4 (0-2, 1-1, 2-1)

0-1 L Laszkiewicz - Pasiut 0:33 0-2 Pasiut - Kostuch - Martynowski 14:07 1-2 Wojtarowicz - Jaros 23:20 1-3 Dwořak - L. Laszkiewicz 38:26 2-3 A. Kowalówka - Wojtarowicz - Jakubik 53:43 w przewadze 2-4 Piotrowski - Słaboń 58:23 w przewadze 3-4 Tabaček - Zatko 58:42 Sędziowali: Jacek Rokicki oraz Wojciech Kolusz i Robert Długi z Nowego Targu. Kary: 18 (w tym kara techniczna) - 10 minut. Widzów ok. 3000. AKSAM UNIA: Zborowski (0:34 Witek) - Gallo, A. Kowalówka, Tabaček (2), Klisiak, Jaros - Zatko, Gabryś, Krajci (2), Modrzejewski (2), Rziha (2) - Dronia, Piekarski, Stachura, Jakubik (8), Wojtarowicz oraz Sękowski. CRACOVIA: Radziszewski - Kłys, Wajda, D. Laszkiewicz (2), Pasiut, L. Laszkiewicz - Simka (2), Noworyta, Łopuski, Słaboń, Piotrowski - Dulęba, Prokop, Martynowski (2), Dwořak, Kostuch (2) - Kosidło, Witowski, Rutkowski oraz Landowski (2).


To był mecz niecodziennych zdarzeń, bo na 6 min i 47 s przed końcem oświęcimianie wycofywali bramkarza, szukając kontaktowej bramki, a mecz nie skończył się po 60 minutach, choć przecież nie było w nim dogrywki, bo krakowianie wygrali w regulaminowym czasie. Emocje i dużo wrażeń, tak w największym skrócie można streścić szlagier piątkowej kolejki. Dla kibiców była to też lekcja poglądowa z przepisów.

Goście rozpoczęli idealnie, bo już w 33 s Leszek Laszkiewicz po przejechaniu linii niebieskiej pociągnął z nadgarstka i Krzysztof Zborowski był bezradny. - Może i oświęcimski golkiper nie do końca był skoncentrowany, ale żeby zdobyć bramkę trzeba przecież wystrzelić - powiedział z uśmiechem Leszek Laszkiewicz, który w przeszłości przez trzy lata bronił barw oświęcimskiego klubu.

- Takie błędy nie mogą nam się zdarzać, dlatego Krzysiek Zborowski opuścił swój posterunek - tłumaczył swoją decyzję Ladislav Spišiak, trener Aksamu.

Oświęcimianie w pierwszej fazie meczu nie byli w stanie dotrzymać kroku najeżdżonym po występach w półfinale Pucharu Kontynentalnego krakowianom. - Fakt, złapaliśmy przed tygodniem w Rouen trochę "tlenu", ale trzeba przyznać, ż Unia postawiła nam wysokie wymagania - podkreślił Leszek Laszkiewicz.

Goście mogli w tym okresie nastrzelać kilka bramek, a dobre okazje mieli Grzegorz Pasiut z Petrem Dworzakiem. Zwłaszcza po strzale tego drugiego, w 17 min, Przemysław Witek popisał się cyrkową wręcz interwencją, łapiąc krążek, który wszyscy widzieli już w "okienku" oświęcimskiej bramki.

Po pierwszej pauzie gospodarze przetrzymali 38 s okres podwójnego osłabienia i wrócili do gry za sprawą Wojciecha Wojtarowicza, który strzałem w bliższy róg pokonał Rafała Radziszewskiego. - Na drugą przerwę powinniśmy byli schodzić przynajmniej z jednobramkową zaliczką, bo mieliśmy tyle okazji bramkowych, a mieliśmy dwa gole "w plecy - powiedział Robert Krajci, na którym spoczywa ciężar strzelania bramek w Unii, a tym razem jej nie zdobył - Grając drugi raz w podwójnym osłabieniu posłałem w bój Łukasza Rzihę, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Szkoda. To była sytuacja na 2-2 - westchnął oświęcimski hokeista.

Jednak miejscowi przetrzymali i ten trudny okres, ale i tak przed drugą przerwą stracili trzecią bramkę, bo Petr Dworzak szybciej wyjechał zza bramki niż Witek przemieścił się między słupkami. - Pozycja bramkarza jest bardzo kluczowa w hokeju, ale dzisiaj nie mieliśmy oparcia w golkiperach - surowo ocenił swoich podopiecznych Ladislav Spišiak.

Jednak na deser pozostała kibicom trzecia odsłona. Po wykluczeniu Daniela Laszkiewicza oświęcimski szkoleniowiec wziął czas, decydując się na pokerową zagrywkę z wycofaniem bramkarza. Do końca meczu pozostało 6.47 s. Oświęcimianie jednak przez blisko półtorej minuty nie mogli dobrać się do krakowian, bo ci mądrze się bronili, kilka razy nie mogąc trafić do pustej bramki, że w końcu Witek wrócił na swój posterunek. Jednak do wznowienia stanął Mariusz Jakubik, zdołają je wygrać, dograł Wojciechowi Wojtarowiczowi, ten wycofał na niebieską linię do Adriana Kowalówki, który z kolei dostrzegł, że Rafał Radziszewski jest zasłonięty, dlatego nie miał szans na skuteczną interwencję.

Unia rzuciła się do ataku, ale zarobiła karę techniczną. Goście po rozegraniu zamka trafili do siatki za sprawą Bartłomieja Piotrowskiego. Jednak prowadzący zawody tego nie dostrzegł, a zapisu wideo przejrzeć nie mógł, bo gra toczyła się dalej, aż do końcowej syreny. Kiedy krakowianie fetowali sukces (2-3), a oświęcimscy hokeiści dziękowali kibicom za doping, sędzia przejrzał zapis wideo, a skoro gola uznał i zrobiło się 2-4, cofnięto czas do 58.23 s. Niby do końca gry pozostało niewiele czasu, bo kilkadziesiąt sekund, ale w hokeju to cała epoka. Za chwilę Petr Tabaczek trafił do siatki, zmieniając los krążka po uderzeniu Miroslava Zatki i miejscowi poczuli szansę zdobycia choćby punktu. Jeszcze doskonałą okazję miał Marcin Jaros. - No nie, jak to mogło nie wpaść. Byliśmy o krok od remisu - ocenił.

- Przez 50 minut mecz był pod naszą kontrolą i rywale niewiele mogli nam zrobić - ocenił na chłodno Rudolf Rohaczek, trener krakowian. - Sytuacja zaczęła nam się wymykać spod kontroli od momentu niepotrzebnej kary Daniela Laszkiewicza, kosztującej nas utratę drugiej bramki.

Jacek Filus
Źródło: Sportowe Tempo 3 grudnia 2010 [2]