Alfred Medvey

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Alfred Medvey

Alfred Medvey.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Alfred Jan Medvey
Kraj Polska
Urodzony 10 października 1919, Krzeszowice, Polska
Zmarły 22 czerwca 2006
Pozycja bramkarz
Wzrost 181 cm
Waga 75 kg
Wychowanek Sokół Krzeszowice Flaga POL.png
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
1935
1936
1937
1938
1939
-
-
-
-
1L - 2 (-1)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
1934-1935
1935-1937
1937-1938
1938-1939
Sokół Krzeszowice Flaga POL.png
Cracovia Flaga POL.png
WKS Jarosław Flaga POL.png
Cracovia Flaga POL.png



2 (-1)
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna



Alfred Medvey Piłkarz, absolwent UJ, inż. Leśnik. Urodził się 10 października 1919 w Krzeszowicach, zmarł 22 czerwca 2006.

Uczestnik kampanii wrześniowej, więziony przez Gestapo.

Oficer ZWZ, porucznik AK, nadleśniczy Gromnika i Limanowej.

Informacja o śmierci Alfreda Medveda

"O bramkarzu sprzed wojny" -
dziennikpolski24.pl

O bramkarzu sprzed wojny

W roku jubileuszowym najstarszym piłkarzem Cracovii był Alfred Medvey. Niestety, zmarł w przededniu uroczystości klubowych, mając 87 lat. W klubie "pasiaków" zagrał jeszcze przed wojną. Mało kto pamięta o tym nestorze piłkarskiej drużyny. Po 1945 r. nie udzielał się w klubie, choć czasem na mecze chodził. Jeszcze po wojnie grał krótko w Sokole Krzeszowice. Zaraz porwało go też wojsko, studia, a praca zawodowa rzuciła na długie lata poza Kraków. Magister inżynier leśnictwa Alfred Medvey został nadleśniczym w podtarnowskim Gromniku, potem w Limanowej. Na lata emerytury osiadł z rodziną w Krakowie. Najstarsi obecnie piłkarze Cracovii to gracze już z lat powojennych, o Alfredzie Medveyu nie ma śladu nawet w ich pamięci czy w jakichś rejestrach.

W bieżącym roku obchodzimy chlubny jubileusz dwóch krakowskich klubów Cracovii i Wisły. Pora więc wracać do najszczytniejszych osiągnięć jubilatek, do ich zasłużonych sportowców.

O najstarszym - do niedawna żyjącym - graczu "pasiaków" może powiedzieć tylko rodzina. Żona, pani Kazimiera, pokazuje w swym mieszkaniu na krakowskim osiedlu parę zachowanych zdjęć, wycinków z przedwojennych gazet, sama dorzuca sporo informacji. Co ciekawe - z jej inspiracji - pan Alfred zapisał wspomnienia swego życia. Choć oczywiście najwięcej miejsca poświęcił dziejom rodziny, swej pracy zawodowej, czasom wojny, to parę epizodów ze sportu w nich się znalazło. Najpierw coś ze statystyki, nestor Cracovii w jej barwach trenował i grał w latach 1935-39 (z przerwą na wojsko 1937/38 i grę wtedy w WKS Jarosław). Był bramkarzem, zanotowano jego wzrost 181 cm i wagę 75 kg. Tuż przed wojną Cracovia miała czterech bramkarzy, konkurencja była ostra. Młodziutki Medvey częściej występował w meczach towarzyskich, natomiast w 1939 r. - jako dwudziestolatek - zagrał w dwóch meczach I ligi. Był zmiennikiem w bramce Władysława Pawłowskiego 25 czerwca z Ruchem i 2 lipca, kiedy wszedł za Tadeusza Pokusę w spotkaniu z Warszawianką.

- Poznałam męża podczas okupacji. Pamiętam, jak powojnie nameczu wKrzeszowicach ofiarnie interweniował wbramce, rywal kolanem złamał mu nos, więc sama byłam przeciwna. Chciałam, żeby dał już spokój z piłką - wspomina pani Kazimiera.

Alfred Medvey pochodził z Krzeszowic, ale tropy jego przodków sięgają aż okolic Sambora, Stupnicy. Była to w większości rodzina lekarzy, niemniej ojciec pracował w PKP. Syn uczył się w gimnazjum w Krakowie przy ulicy Krupniczej, natomiast w Krzeszowicach uprawiał sport, grał w koszykówkę, tenisa, pływał, biegał, był nawet mistrzem miasta w pięcioboju. Raz wybrał się ze swym bratem Ernestem do Warszawy. W pociągu spotkali miłą, młodą panią, z którą Ernest zaczął rozmowę. Okazało się, że to Jadwiga Jędrzejowska, znakomita tenisistka z Krakowa, wicemistrzyni Wimbledonu, która jechała na turniej do stolicy. Dała braciom bilety na swój występ. Maturę Alfred Medvey zdał w Krakowie, w pamiętniku zachował zapis, że jeden z profesorów szkoły Józef Jodlewski był wielkim kibicem Garbarni, a kiedy jego drużyna przegrywała, w poniedziałek po meczu oblewał uczniów jak leci. Maturzysta Medvey zgłosił się, aby odbyć wojsko, stąd przerwa w przygodzie z Cracovią, służył przez rok w 38. pułku piechoty. Jesienią 1938 r. chciał zacząć studia medyczne, jednak nie zdążył z zapisami. Za to został studentem kierunku wychowania fizycznego UJ, zaliczył tylko rok, bo wybuchła druga wojna światowa.

Wziął udział w obronie Lwowa. Kiedy miasto zajęli Sowieci, przytomnie zerwał dystynkcje podchorążego. Zwykłych żołnierzy Rosjanie puścili wolno, po wygłoszeniu propagandowego przemówienia. Starszych rangą wojskowych Polaków czekał tragiczny los w łagrach lub rozstrzelanie. Medvey długo wracał do Krzeszowic, jeszcze Niemcy zgarnęli go do fortu. Gdy zjawił się w domu, wyczerpany, zagłodzony ważył 10 kg mniej. Aby uniknąć wywózki na roboty do Niemiec, pracował w Zakładach Ceramicznych w Krzeszowicach. Lata wojny to działalność w ZWZ (pseudonim Rak), w AK (podporucznik), ale na początek była - jak u wielu młodych Polaków - chęć ucieczki przez Węgry na Zachód. Jednak Niemcy złapali go z bratem Ernestem koło Sanoka. Aresztowany, przesłuchiwany był przez pochodzącego ze Śląska gestapowca Lotzka. "Pobił mnie parę razy" - zapisał pan Alfred w swej kronice. Szczęśliwie zwolniono go. Po jakimś czasie Alfred Medvey siedział u fryzjera w Krzeszowicach i zauważył w lustrze, jak do zakładu wchodzi ten sam Lotzek. Zamarł z przerażenia, ale Niemiec nie skojarzył klienta ze swą dawną ofiarą.

- Jednak to nie był kres pewnego splotu okoliczności -dopowiada pani Kazimiera Medvey. - Mieszkałam wtedy podKrzeszowicach, unas wdomu odbywały się tajne komplety. Uczyły nas takie sławy jak późniejsi profesorowie literatury Kazimierz Wyka iWincenty Danek. Nastąpiła wsypa, wgrudniu 1944 r. zgarnęli nas Niemcy. Wyka ocalał, bo kiedy szedł nalekcje, ostrzegł go okoliczny gajowy, że unas jest kocioł. Niemcem, który nas aresztował, był ten sam Lotzek, przesłuchujący niegdyś wSanoku mego przyszłego męża. Młode uczennice wypuszczono, ale nauczycieli imego ojca wzięto doKrakowa naMontelupich, gdzie przesiedzieli do 10 stycznia 1945 r. Wtedy udało się im odzyskać wolność.

Po wojnie, w 1946 r., Kazimiera i Alfred zawarli ślub, przeżyli ze sobą 60 lat (otrzymując listy gratulacyjne od prezydenta państwa i miasta), mają troje dzieci, syn Stanisław jest architektem, córka Elżbieta ukończyła AWF, Maria - Akademię Muzyczną. Pan Alfred dostał powołanie 12 maja 1945 r. do wojska, więc znów nie mógł zgłosić się do swej Cracovii. Zwolniony z wojska w lutym 1946, ukończył leśnictwo na UJ. Doczekał się potem stopnia podpułkownika, otrzymał odznaczenia za działalność konspiracyjną w rejonie Krzeszowic, kiedy pomagał partyzantom. Jego pasją stało się myślistwo i kibicowanie; jak znów zamieszkał w Krakowie - chodził na mecze swego klubu. Na starych, pożółkłych zdjęciach i pocztówkach, które ocalały w domu, zachował się ślad związków pana Alfreda z Cracovią. Jest zdjęcie prasowe przed meczem o wejście do I ligi Cracovii z RKS w ówczesnych Wielkich Hajdukach (Chorzowie). Na innym, oryginalnym zdjęciu, znów prezentuje się drużyna Cracovii, a na odwrocie wszyscy piłkarze złożyli autografy. Albo nietypowa pamiątka - karta pocztowa zaadresowana tak:

Do pana Alfreda Medveya w Krzeszowicach, Stacja Kolejowa - od KS Cracovia z Krakowa, własnego parku im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Na odwrocie tekst z klubu:

- WPanie! Proszę przyjechać w sobotę dnia 25 lipca do Krakowa, ponieważ WP jest wstawiony do składu I. drużyny na wyjazd do Przemyśla. Wyjazd nastąpi w sobotę o godz. 18-tej. Rzeczy należy zabrać ze sobą i zgłosić na dworcu głównym pod zegarem u Kierownika S.P.N. p. Wawrzeckiego. Ze sportowym pozdrowieniem (nieczytelny podpis)

Albo inna pocztówka:

Tak z końcem lat 30., w dobie nielicznych telefonów, zawiadamiano piłkarzy o meczach. Warto dodać, że w owych czasach poczta działała szybciej, przesyłka z Krakowa do Krzeszowic mogła być doręczona nawet w tym samym dniu, najpóźniej nazajutrz. Treść przytaczamy dosłowną; teraz może rozbawiać sformułowanie: "jest Pan wstawiony", ale w słownictwie piłkarskim miało to i ma nadal swoje konkretne, nie przenośne znaczenie. Obydwie przedwojenne pocztówki znajdują swe poczesne miejsce w albumie wspomnień rodziny państwa Medveyów.

JAN OTAŁĘGA
Źródło: dziennikpolski24.pl 25 listopada 2006 [1]