Leszek Mazan

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Leszek Mazan

Leszek Mazan.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Leszek Mazan
Urodzony(a) 31 października 1942, Nowy Sącz
Wiek 81 l.

Leszek Mazan urodził się 31 października 1942 w Nowym Sączu. Dziennikarz, publicysta, autor licznych książek, których tematyka związana jest z Krakowem.

Był kierownikiem oddziału PAP w Krakowie w latach 1978- 1985, potem jej korespondentem w Pradze. Redaktor Przekroju (1974 - 2000). W 2004 prowadził program telewizyjny Pegaz. Jest absolwentem I LO im. Jana Długosza w Nowym Sączu i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Przebieg pracy zawodowej: reporter "Dziennika Polskiego" w Krakowie (1966-1967), kierownik redakcji informacji Ośrodka Telewizyjnego w Krakowie (1967-1977), Kierownik oddziału Polskiej Agencji Prasowej w Krakowie (1978-1985), korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Pradze( 1985-1992), reporter "Przekroju" (1974-2000).

Wydawnictwa książkowe: A to Polska właśnie (esej historyczny, 1987), Kraków dla początkujących (przewodnik literacki, 1986,1994), Legenda złotej trąbki (esej historyczny, 1988,1993), Wy mnie jeszcze nie znacie (przyczynki szwejkologiczne, 1992), Wy mnie jeszcze nie znacie (czyli prawie wszystko o Szwejku i jego Najjaśniejszej Epoce - wydanie poszerzone, 2003), Kochajmy się (kronika 400-lecia kontaktów krakowsko-warszawskich, wspólnie z Katarzyną Siwiec, 1996), Zdarzenia z życia naszego Monarchy (anegdoty literackie, 1996), Z Mariackiej Wieży hejnał płynie (opowieści o hejnalicy, hejnalistach i krakowskim hejnale, 2003); wspólnie z Mieczysławem Czumą: Austriackie gadanie, czyli encyklopedia galicyjska (1998), Pępek świata nazywa się Kraków (2000), Opowieści z krainy centusiów (2001), Jacy? Tacy! (2002), Maczanka krakowska, czyli świat z pawim piórem (2004), Poczet serc polskich (2005),

"Pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii" - okładka

W grudniu 2006 opublikował książkę "Pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii", w której, w swoim charakterystycznym stylu opisuje historię klubu i przedstawia anegdoty związane z Pasami.

Autor licznych programów telewizyjnych, radiowych, artykułów i reportaży, głównie na tematy historyczne. Współautor ( z Włodzimierzem Gawrońskim) scenariusza telewizyjnego O dobrym wojaku Szwejku.

Laureat nagród dziennikarskich: im. Juliana Bruna (1967) i im. Bolesława Prusa (1989) oraz Nagrody Miasta Krakowa (1989) i nagrody Laur za Mistrzostwo w Sztuce nadany przez Fundację Kultury Polskiej (2005).

Założyciel i lider Polskiej Partii Łysych (od 1993), Profesor Szwejkologii Stosowanej (tytuł nadany przez Czeską Akademię Haszkologiczną w 1997), Honorowy Hejnalista Mariacki (od 1998), współtwórca krakauerologii, tj. nauki o wyższości Krakowa nad resztą świata (2000).

Odznaczenia: Srebrny Krzyż Zasługi (1969), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (2001).

Leszek Mazan jest wielkim sympatykiem Cracovii.

Członek Rady Seniorów od 2004 r..

Prasa

Spowiedź marcowego grzesznika - Gazeta Wyborcza 10.03.2008

Stanisław Mancewicz

Znany krakowski dziennikarz Leszek Mazan przyznał się do opracowania paszkwilanckiego tekstu w 1968 r. - Czułem się jak szmata. 40 lat z tym żyję, 40 lat mam zgagę. I wystarczy - powiedział dziennikarzowi "Gazety".

Wiele lat temu do redakcji "Gazety Wyborczej" w Krakowie trafił pakiet tekstów wyciętych z prasy marcowej. Koperta pochodziła z archiwum nieżyjącej już Teresy Stanisławskiej, wieloletniej redaktor naczelnej krakowskiej popołudniówki "Echa Krakowa". Zadała ona sobie w 1968 r. trud wycinania najbardziej dla tamtego czasu charakterystycznych utworów prasowych.

Jeden z nich nosił tytuł "Papierowi Rycerze". Zaczynał się tak: "Krążyły wśród tłumu wymiętoszone i brudne, pisane ręcznie lub na maszynie. Ludzie, którym wciśnięto je do rąk, czytali, wzruszali ramionami gestem wyrażającym bądź dezaprobatę, bądź zupełne niezrozumienie połączone z ironią i ciekawością zakazanego owocu. Ulotki. Było ich dużo. Zredagowane mniej lub bardziej demagogicznie, mniej lub bardziej stylistycznie i ortograficznie apelujące do jakowegoś poczucia sprawiedliwości dziejowej, nawołujące do solidarności z czymś bliżej nieokreślonym, melodramatyczne i pompatyczne: Ratujcie wasze dzieci! Giniemy! Ulotki. Świstki papieru, który, jak wiadomo, wszystko przyjmie. Ulotki, które kłamały, jątrzyły, psuły krew. Kto je pisał? Kto je kolportował? Dziś wiemy już kto. Znamy nazwiska".

Dalej jest długa wyliczanka nazwisk z krótką charakterystyką: rok studiów i uczelnia, pochodzenie społeczne, czasem kilka słów o rodzicach, np.: "ojciec Bronisław został członkiem nielegalnej organizacji pod nazwą Polski Front Ojczyźniany" albo: "syn kierownika działu hurtu spożywczego w WSS Społem w Kielcach". Wreszcie - zasądzona kara za udział w protestach.

Dalej autor pisze: "Siedzą. Nie rozmawialiśmy z nimi. Nie wiemy, czy wydarzenia ostatnich dni - pozbawienie wolności - przyjęli ze strachem i rezygnacją, czy też dobrze się czują w roli męczenników i ofiar walki o słuszną, wielką Sprawę. Nie wiemy, czy zmądrzeli i czy kiedykolwiek zmądrzeją (...). Śledząc ich życiorysy, można dojść do pewnych uogólnień. Większość pochodzi ze środowiska inteligenckiego. Prawie wszyscy wynieśli z rodzinnego domu coś, co kazało im kwestionować obiektywną, zaakceptowaną przez wszystkich zdrowo myślących ludzi prawdę o naszej rzeczywistości. (...) Fakt, że grupa młodych ludzi wychowywanych i zdobywających wiedzę w Polsce socjalistycznej potrafiła zaangażować się po stronie zła, kłamstwa, świadczy o istnieniu niebezpiecznego zjawiska, z którym muszą zacząć się liczyć na serio rodzice, opiekunowie, pedagodzy, organizacje społeczne i młodzieżowe. Zjawisko to niejedno ma imię. Najbardziej adekwatny jest chyba brak odpowiedzialności. Wdzięczności również".

W odróżnieniu od innych tekstów z koperty ten nie był podpisany. Na wycinku jednak czyjaś ręka, zapewne redaktor Stanisławskiej, umieściła odręczny dopisek: ">>Echo Krakowa<<, 19 marca 1968, autor: Leszek Mazan, tekst nadany przez KW PZPR".

Zadzwoniłem do Mazana, znawcy Szwejka i dziejów Galicji, autora wielu książek i programów telewizyjnych.

- To pan? - zapytałem.

- Nie - odpowiedział. - Sprawi mi pan przykrość, jeżeli "Gazeta" przypisze mi autorstwo.

Obiecałem, że nie napiszę, bo przecież prócz dopisku nie miałem żadnych dowodów. Rzecz była nie do zweryfikowania. Gdy myślałem już, że sprawa jest zakończona, redaktor Mazan zadzwonił do mnie i zaproponował spotkanie nazajutrz.

W czwartek w najbardziej krakowskiej z krakowskich kawiarni, Europejskiej, w samo południe Leszek Mazan uczynił przede mną nieoczekiwane wyznanie:

- Zdecydowałem się. W marcu 1968 r. pracowałem w krakowskiej telewizji, wezwano mnie do komitetu wojewódzkiego PZPR na ul. Solskiego (dziś św. Tomasza). Był wieczór, poszedłem do towarzysza kierownika. To był człowiek, od którego zależało wtedy wszystko w tutejszych mediach. Nazywał się Ryszard Sławecki. Dał mi tekścik i mówi: "Wiecie, zróbcie coś z tym." Tekst był jednym wielkim bełkotem. Przeczytałem. "A jak nie?" - zapytałem. Odpowiedział: "Nie radzę". I tyle. Nie wiedziałem, gdzie to pójdzie, w jakiej gazecie. Poprawiłem, napisałem, co napisałem, daję słowo honoru, że tekst dostałem do ręki. Zrobiłem z nim tyle, żeby był drukowalny. Okropne.

- Znał pan ludzi, których pan opisał? To prawie pana rówieśnicy.

- Młodsi. Nie, nie znałem nikogo.

- Może banalne pytanie: co pan czuł, co pan czuje?

- Okrutne pytanie. Czułem się jak szmata. 40 lat z tym żyję, 40 lat mam zgagę. I wystarczy. Nikt mnie o to nigdy nie pytał, zresztą nikt już by tego teraz nie udowodnił, nie ma przecież archiwów, nie ma nic. Mógłbym pójść w zaparte, mógłbym kręcić. Ale nie, jestem stary, chcę to zrzucić. Tyle dobrego, że nie napisałem nic antysemickiego. Wystarczy. Nie robię tego dla pana, to po prostu spowiedź starego grzesznika.

Źródło: Gazeta Wyborcza [1]

Wywiad

"Miłość szczególna, czysta i wolna" -
Nowe Pasy

Miłość szczególna, czysta i wolna

Relacja z meczu w magazynie Nowe Pasy cz.1
Relacja z meczu w magazynie Nowe Pasy cz.2
Relacja z meczu w magazynie Nowe Pasy cz.3
RAFAŁ ROMANOWSKI: Dlaczego Cracovia?

LESZEK MAZAN: - To proste. Nie znam żadnego innego klubu, któremu warto szczerze kibicować. No, może jeszcze zaprzyjaźnionej z Pasami Sandecja Nowy Sącz, w której lata temu byłem wiceprezesem. Ale to nie to samo. Cracovię kocha się miłością szczególną czystą, wolną od jakichkolwiek uprzedzeń...
- ...choć miłość to trudna, niepokorna. Lata degrengolady, a po odrodzeniu się nadal wyniki dalekie od oczekiwań. Czyli osławiona dola garbata.
- Ale właśnie owa dola garbata potrafi związać z Cracovią niezwykle mocną więzią. Oglądanie kolejnych tryumfów, mistrzostw, pucharów czy serii zwycięstw na pewno jest przyjemne, ba, może nawet przyjemniejsze. Ale i zbyt łatwe, dostępne, oczywiste. Cracovia, jak na razie, radości swym kibicom nie dostarcza za wiele, ale coś jednak sprawia, że nigdy się nie nie zrażamy.
- Nie lepiej kibicować, powiedzmy, Barcelonie?
- Każdy, kto kocha piękno piłki nożnej, kibicuje jakoś tam Barcelonie. Aleja oddałem swe serce Cracovii m.in za to, że przetrwała tyle lat i nigdy się nie zeszmaciła...
- ...w przeciwieństwie do innych klubów?
- Zostawmy to. Rozmawiamy o Cracovii i trzymajmy się tego. Ale racja, niezłomność tego klubu w porównaniu do rozmaitych innych zachowań, musi budzić respekt i szacunek.
- Jak zakochał się w Cracovii Leszek Mazan?
- Na przełomie lat 50-tych i 60-tych ubiegłego stulecia. Ekstraklasowa Cracovia, mimo problemów grała pięknie, z polotem, z werwą. Dla młodego chłopaka, który oglądał mecze przez Błonia z domu studenckiego Żaczek, to wystarczyło, aby się zakochać. Zresztą cała moja rodzina to byli ortodoksyjni kibole Cracovii z inteligenckich domów. Ciotka, Helena Wędrychowska, była bramkarką Cracovii i mistrzynią Polski w dość śmiesznie brzmiącej teraz konkurencji: skok w dal z podwójnego odbicia. Mój wujek był wieloletnim redaktorem i dziennikarzem Ilustrowanego Kuryera Codziennego, legendy międzywojnia, najważniejszego wówczas dziennika w Polsce z ponad milionem czytelników. Później pracował dla Dziennika Polskiego a z Cracovią związała go jego wielka pasja: kajakarstwo i wioślarstwo. Był fanatykiem Pasów, podobnie jak i wiele innych osób z mojej bliższej czy dalszej rodziny. Nie mieliśmy wśród nas ani jednego wiślaka, stąd wydaje się zrozumiałe, że i ja jestem Pasem z krwi i kości.
- W dziennikarskiej pracy przez lata w Krakowie pamięta pan liczne postacie, które całym sercem oddane były Cracovii.
- Na przykład nieoceniony Zygmunt Merta, który po porażkach naszej drużyny płakał w redakcji układając żałobne tytuły. Był tak obiektywnym i rzetelnym dziennikarzem, że wśród łez zdarzało mu się zmienić wers „Kolejna porażka Cracovii" na „Kolejna ZASŁUŻONA porażka Cracovii". Zresztą Pasom kibicowała cała śmietanka ówczesnej polonistyki UJ, którą spotykałem na dziennikarskim szlaku: Andrzej Szeląg, Andrzej Stanowski, Witek Ślusarski. A jeszcze w czasach studenckich cały Żaczek kibicował Pasiakom. Pamiętam postać Jana Buszka, kierownika domu studenckiego, który w procesach o pijaństwo, jakie wytaczano niepokornym studentom zeznawał: jak Cracovia wygrywa, to piją. A jak przegrywa - pija jeszcze więcej.
- Kibicami Cracovii byli też legendarny profesor krakowskiej polonistyki Kazimierz Wyka oraz obecny szef małopolskiego związku piłki Ryszard Niemiec...
- Niemiec z oczywistych względów nie chce się do tego teraz przyznawać. A nieżyjący już Wyka Cracovią interesował się żywo i z pasją. Tak, mnóstwo znanych postaci inteligenckiego Krakowa kibicowało Pasom. A że ja obracałem się wśród tych kręgów i zawsze dobrze się w nich czułem, nie było innej możliwości, jak być ortodoksyjnym Pasiakiem. Cracovia i tyle. Nie było i nie ma innej opcji.
- Wujek powtarzał panu, że na Wisłę mogą chodzić ci, którzy chcą oglądnąć kawałek dobrej piłki, a na Cracovię chodzi się z obowiązku.
- Zapamiętałem te słowa. Znajdą się pewnie ci, którzy stwierdzą., że do dziś niewiele się w tej materii zmieniło...
- Ekstrawagancja. Tak zawsze myślałem o kibicowaniu Cracovii, kiedy w latach 80-tych czy 90-tych sytuacja klubu stała się dramatyczna. Nie czuł się pan ekstrawagancki czy wręcz samotny w tej wielkiej miłości? Chodził pan wiernie na mecze z Kar¬patami Siepraw czy Izolatorem Boguchwała?
- Cholery można było dostać na tych meczach, ale chodziłem. Budujące było to, że spotykałem przez najcięższe lata grono tych samych ludzi. Byłem pewien, że oni nie opuszczą Cracovii, choćby spadła do A-Klasy. Byli to ludzie, po-dobnie jak ja, czasem kompletnie załamani tym, co widzą. Ale jeśli popatrzymy na to, co stało się z Cracovią później, wychodzi na to, że ten klub uratowali kibice.
- Grupa 100 to był strzał w 10-tkę.
- A może nawet w setkę! Pamiętam czasy, gdy na Kałuży brakowało pieniędzy na wysypanie wapnem linii bramkowej. Nie było na wodę, na prąd, na pensje dla pił¬karzy. Ale udało się dźwignąć tę potęgę i zbudować coś, o czym pokolenia Pasiaków nawet nie śniły. A i mnie przez ileś lat wydawało się to nieprawdopodobne.
- Mówi pan, że takie ciężkie wspomnienia wiążą z klubem na zawsze...
- Na zawsze. Cracovii udało się na pewno mieć kibiców na bój-zabój. Grono ludzi, którzy nigdy nie pozwolą zginąć tej pięknej tradycji. Choć tak, jak pan powiedział, miłość do Cracovii jest trudna, niepokorna, i zamiast satysfakcji do-starcza często człowiekowi sporo nerwówki i zdrowotnych problemów.
- Nadal bywa nerwowo, prawda?
- Powiem tak. Kilka dni temu byłem na konsultacji kardiologicznej u znakomitego specjalisty prof. Krzysztofa Żmudki z Instytutu Kardiologii UJ CM. I Żmudka mówi do mnie grzebiąc mi jakimś drutem w sercu: - panie Leszku, wszystko w porządku, ale musi pan unikać sytuacji stresowych. Ja na to z głupia frant: - ale co ma pan na myśli? Żmudka odpowiada: - doskonale wie pan, co mam na myśli. A ja mu na to: - o nie nie. I tak będę chodził na Cracovię... I tak to u mnie się kręci. Widzi pan panie Rafale...
rozmawiał:
Rafał Romanowski

Leszek Mazan
(ur. 31 października 1942 w Nowym Sączu) - dziennikarz, publicysta, autor licznych książek, których tematyka związana jest z Krakowem oraz Pragą.
Był kierownikiem oddziału PAP w Krakowie w latach 1978-1985, potem jej korespondentem w Pradze. Redaktor Przekroju (1974 - 2000). W 2004 prowadził program telewizyjny Pegaz. Jest absolwentem I LO im. Jana Długosza w Nowym Sączu i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Laureat nagród dziennikarskich: im. Juliana Bruna (1967) i im. Bolesława Prusa (1989) oraz Nagrody Miasta Krakowa (1989), nagrody Laur za Mistrzostwo w Sztuce nadanego przez Fundację Kultury Polskiej (2005), a także nagrody Krakowskiej Książki Miesiąca Października za Polska Praga czyli dlaczego Matejko lubił knedle (2007).
Założyciel i lider Polskiej Partii Łysych (od 1993), Profesor Szwejkologii Stosowanej (tytuł nadany przez Czeską Akademię Haszkologicznąw 1997), Honorowy Hejnalista Mariacki (od 1998), współtwórca krakauerologii, tj. nauki o wyższości Krakowa nad resztą świata (2000).
Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi (1969) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2001).

Wierny i oddany kibic Pasów. W grudniu 2006 opublikował książkę „Pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii”, w której, w swoim charakterystycznym stylu, opisuje historię klubu i przed¬stawia anegdoty związane z Pasami.
Rafał Romanowski
Źródło: Nowe Pasy nr 2 z września 2013