1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.

Herb_Polonia Warszawa

Trener:
Jerzy Bułanow
pilka_ico
Liga , 8 kolejka
Warszawa, stadion Legii, sobota, 29 czerwca 1935

Polonia Warszawa - Cracovia

2
:
1

(1:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
Skład:
Kornijewski
Szczepaniak
J. Bułanow
B. Seichter
Jelski
Pieniążek
E. Kruk
Kula
Puchniarz
Ciszewski
Biedrzycki

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Oskar Kurzweil ze Lwowa
Widzów: ok. 3 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 3000.

bramki Bramki
Puchniarz (30')
Ciszewski (87')
1:0
2:0
2:1


Korbas (89'-karny)
Skład:
A. Radwański
Pająk
Doniec
Góra
Grünberg
Bialik
A. Zieliński
S. Malczyk
Korbas
Szeliga
Kisieliński

Ustawienie:
2-3-5
Mecz następnego dnia:

1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0



Opis meczu

Puchniarz strzela, za nim Pająk (C), nadbiega Grünberg (C)

"Cracovia gra – Polonia wygrywa
Sędzia dobry w polu, zawodzi natomiast pod bramką" -
Przegląd Sportowy

Cracovia gra – Polonia wygrywa
Sędzia dobry w polu, zawodzi natomiast pod bramką

WARSZAWA, 29.6. – Polonia – Cracovia 2:1 (1:0).

Bramki dla Polonii zdobyli Puchniarz i Ciszewski, dla Cracovii z karnego Szeliga.
Sędziował p. Kurzweil ze Lwowa, widzów ok. 2000.
Cracovia: Radwański, Pająk, Doniec; Góra, Grünberg, Bialik; Kisieliński, „Szeliga”, Korbas, Malczyk, Zieliński.
Polonia: Korniejewski; Szczepaniak, Bułanow; Seichter, Jelski, Odrowąż; Kruk, Kula, Puchniarz, Ciszewski, Biedrzycki.
Co się działo na boisku przez pierwszych piętnaście minut, tego niestety nie widzieliśmy, ponieważ zawody zaczęto wcześniej, niż zapowiedziano, a pozatem conajmniej pięć minut straciliśmy na pertraktacjach, by dostać się na boisko. Portierzy Polonii nie byli dostatecznie poinformowani, jakie obowiązują bilety prasowe, a gdy przypadkiem zjawił się jeden z „miarodajnych panów” trzeba było znów czas tracić na tłómaczenie, że nie pogoń za „atrakcją” lecz obowiązek zawodowy zmusza niestety do odwiedzenia w świąteczną sobotę stadjonu W.P.
Wedle informacyj widzów w pierwszych 15-stu minutach miała Polonia grać bardzo sprawnie, czego niestety nie mogliśmy dostrzec w dalszym ciągu zawodów. Do końca pierwszej połowy gra była conajwyżej otwarta, z niebezpieczniejszemi zrywami gospodarzy, po przerwie na boisku panowała Cracovia.
Wszystko to jednak nie starczyło, by gościom zapewnić dwa punkty, i – jak to się w piłce nożnej często zdarza – pokonana zeszła z boiska drużyna zapewne nie gorsza od przeciwnika!
Krakowianie sprawili nam nawet niespodziankę. Spodziewaliśmy się ujrzeć drużynę pełną luk i wad, na podobieństwo wszystkich innych maruderów ligowych, a nawet wielu zespołów środka, tymczasem w Cracovii tkwi wciąż jeszcze tradycyjny kult dla stylu i techniki, którą b. znacznie przewyższała Polonię.
Akcje „białoczerwonych” prezentowały się optycznie wcale ładnie, umiano też zgrabnie przedriblować czy zmylić przeciwnika ciałem – wszystko to jednak nie zdało się na nic z chwilą, gdy napadowi brakło zupełnie dyspozycji strzałowej, gdy starano się piłkę podprowadzić możliwie aż pod samą bramkę i tam stracić ją bezproduktywnie wskutek kunktatorstwa, czy zbytniej nerwowości! W tej niezaradności podbramkowej ataku, grającego zresztą w polu zupełnie przyzwoicie, tkwi też, zdaje się, tajemnica niepowodzeń Krakowian, tembardziej, że w defenzywie jest już sporo braków i utraconej ewentualnie dość łatwo, bramki, niema kto nadrobić.
Pozatem zarzucilibyśmy jeszcze brak należytej orjentacji, inaczej trudno byłoby sobie bowiem wytłumaczyć zupełne zaniedbywanie po przerwie Kisielińskiego, który był właściwie jedynym niebezpiecznym, ostro i stosunkowo celnie strzelającym napastnikiem. Przesunięcie go w ostatnich 15-stu min. na pozycję lewego łącznika, było pociągnięciem conajmniej spóźnionem.
Lewa strona napadu Cracovii była lepszą od prawej. „Szeliga” orjentował się wcale dobrze, technicznie dawał sobie radę, pamiętał w porę o wybieganiu na pozycję jednak… do strzału nie dochodził! Korbas również technicznie dobry, kierował sprawnie atakiem, w drugiej połowie z manjackim uporem forsował prawą stronę, gdzie Malczykowi brakło zwrotności i szybkiej decyzji. Zieliński wykazał, jak na skrzydłowego, słaby bieg, pozatem żal mu było rozstawać się z piłką. Zamiast centrować podjeżdżał aż pod samą bramkę, a w chwili, gdy należało już oddać strzał, decydował się na podanie jej do środka, gdzie partnerzy nie przygotowani na taki obrót sprawy albo nie byli na miejscu albo też tracili głowę. W ten sposób zmarnowano trzy stuprocentowe pozycje.
Pomoc grała początkowo specjalnym systemem. Boczni trzymali się z tyłu tuż przy obronie, środkowy wysuwał się daleko do przodu, później zdecydowano się utrzymać linję i Grünberg zasilał napad piłkami już z większej odległości. Wywiązał on się naogół zadowalająco ze swej roli, szczególnie gdy chodzi o współpracę ofenzywną, w rozbijaniu ataków przeciwnika był mniej skuteczny. Z bocznych lewy Bialik zupełnie słaby, prawy Góra dawał sobie dobrze radę, a pozatem zdobył się na kilka ostrych, płaskich strzałów ze znacznego dystansu, co u pomocników naszych należy do rzadkości.
W obronie rozczarował nas Doniec. Słyszeliśmy o nim wiele dobrego, tymczasem poza błędami taktycznemi niedomagały też wykopy. Dwa kiksy przy piłce toczącej się wprost na niego i to bez żadnego nacisku przeciwnika – to jak na kandydata do reprezentacji jednak za wiele!
Głównym atutem Pająka była zawsze szybkość, a gdy dzisiaj ją stracił wychodzą na jaw niedomagania techniczne i taktyczne. Kilka zrywów w ciągu 90-ciu minut nie wystarcza. Radwański nie był zbytnio zatrudniony, winy nie ponosił, a pozatem interwencje jego były zupełnie dobre.
Polonia wystąpiła w zmienionym składzie. Mimo zwycięstwa nie zdołała wzbudzić zbyt wielkiego zaufania. Gra jej oparta była, jak dawniej, tylko na przypadkowości, akcje napadu, o ile do takich dochodziło, prymitywne złożone przeważnie z dwu ciągów i to albo prawą albo lewą stroną. O współpracy całej piątki nie było mowy.
Puchniarz na środku technicznie surowy, miał ten walor, że szedł energicznie na bramkę względnie ustawiał się daleko z przodu często gęsto na pozycji spalonej, z której padła też pierwsza bramka. Prawa strona Kruk, Kula prezentowała się znacznie lepiej od lewej i parokrotnie stwarzała nieprzyjemne sytuacje pod bramką Cracovii.
Ciszewski, nie mając partnerów do gry kombinacyjnej, stosunkowo szybko stracił dech i po przerwie wyraźnie opadł na siłach. Główka, która przyniosła efektowną drugą bramkę była marki starej, dobrej szkoły. Biedrzycki poza zapałem nic nie wniósł poważniejszego.
W pomocy debiutował na środku Jelski, który nadaje się bardzo dobrze do t. zw. „systemu bezpieczeństwa” czyli inaczej mówiąc „trzech obrońców”. Podania do napadu były niecelne a pozatem zbyt ostre i wysokie, jak na beka przystało. W grze sobotniej, kiedy po zdobyciu bramki chodziło właściwie o utrzymanie wyniku tego rodzaju metoda była nawet skuteczną, w normalnych warunkach może okazać się niewystarczająca. Z bocznych lepszy był Seichter; przez dobre ustawianie się wyłapywał w porę piłki, przeznaczone dla kogo innego. Odrowąż pracowity słabą technikę nadrabiał wagą ciała, którą znacznie górował nad Zielińskim.
W obronie Bułanow, jak zwykle, szybki i energiczny, miał przy niezdecydowanych napastnikach Cracovii pole do popisu. Szczepaniak dostatecznie rutynowany dawał sobie na ogół radę, jednak były też momenty w których zapominał o bliskości własnej bramki. Na myśli mamy kilka „prostopadłych główek” w sytuacjach, które bynajmniej nie wymagały tego rodzaju interwencji.
Korniejewski grał wyjątkowo pewnie. Tym razem piłki nie uciekały z rąk, co w znacznej mierze przyczyniło się do utrzymania sukcesu.
Gra była wcale żywa, okresami nawet ciekawa, Polonia bardziej żywiołowa, Cracovia lepiej skoordynowana. Ataki początkowo się zmieniają, przyczem Krakowianie, szczególnie Kisieliński, parokrotnie poważnie zagrażają. Z drugiej strony agresywnością wyróżnia się Kula. W 30-ej min. Puchniarz stojąc wyraźnie na pozycji spalonej otrzymuje piłkę od Kuli i zdobywa prowadzenie. W kilka minut później Cracovia wyrównuje przez Zielińskiego, jednak sędzia odgwizduje offsaid. Polonia jest teraz więcej w ataku, jednak bez rezultatu. Po przerwie sytuacja się zmienia. Cracovia przebywa ustawicznie na polu przeciwnika, atak raz poraz dochodzi pod bramkę, na tem jednak kończą się jego umiejętności. Szereg rogów jest jedynym rezultatem długotrwałej ofenzywy Krakowian. Wyrównanie wisi w powietrzu, tymczasem jednak w 41-ej min. po rzucie wolnym bitym ładnie przez Seichtera Ciszewski efektowną główką zapewnia drużynie swej zwycięstwo. Na minutę przed końcem dyktuje sędzia rzut karny za rękę, której wogóle nie było, i Szeliga zdobywa punkt honorowy dla swych barw.
Sędziował p. Kurzweil. Chciałoby się powiedzieć: „w polu niezły, pod bramką fatalnie zawodził”. Uznanie pierwszej bramki Polonii, zdobytej z pozycji spalonej, jakoteż przyznanie Cracovii rzutu karnego za przewinienie, które nie istniało – to były zbyt poważne i decydujące błędy, by można przejść nad niemi do porządku dziennego.

Publiczność warszawska wykazała, że objektywność jej sięga tylko „do bram Polonii”. Z chwilą gdy chodzi o skórę forytowanego pupilka, nerwy nie wytrzymują i zachowanie nie różni się niczem od zachowania się widowni na każdem innem boisku ligowem Polski.
N.S.
Źródło: 'Przegląd Sportowy nr 66 (1074) z 1 lipca 1935 [1]



Raz,dwa,trzy

Skład Polonii: Korniejewski. Szczepaniak, Bułanow, Seichter, Jelski, Odrowąż, Kruk, Kulla, Puchniarz, Ciszewski i Biedrzycki.

Skład Cracovii: Radwański, Doniec, Pająk, Góra, Grünberg, Bialik, Zieliński, Malczyk. Korbas. Szeliga i Kisieliński. Sędzia p. Kurzweil, widzów 3000.
Kto jak ja pamięta zaczątki footbalu w Krakowie, ten przypomina sobie pewnie starego Mikołaja, który zarządzał inwentarzem Parku Jordanu. Wypożyczał on nam piłki i inny sprzęt nie szczędząc rad co do samej gry. Ten pierwszy instruktor piłkarski w Polsce nie lubił gry brutalnej, dlatego zawsze mawiał: „góra, chłopaki, góra, nie kopać się po nogach". Gdyby poczciwy Mikołaj zobaczył teraźniejsze zawody piłkarskie, to ze zdziwieniem pewnie większość piłkarzy uznałby za swoich uczniów. Nic z powodu kopania, lecz gry górą.
Polonia grała górą, więcej niż Cracovia, a wygrała. Tak — bo na tym meczu decydującym czynnikiem była szybkość i start.
Polonia miała trzech szybkich napastników: Puchniarza. Kalle i Kruka oraz obu obrońców, podczas gdy w Cracovii jakim takim startem odznaczali się jedynie skrzydłowi. Bułanow i Szczepaniak byli o wiele za szybcy dla trójki środkowej Cracovii. toteż tej linji Cracovia ani razu nie sforsowała tembardziej, iż im bliżej bramki przeciwnika tern „krakowskie chłopoki" grały bardziej górą. W całości drużyna Cracovii jest b. sympatyczna, trudno jej odmówić stylu i pewnej elegancji w grze, lecz te walory nie mogły zaważyć na wyniku wobec zbyt dużych braków w kondycji.
Gracze niedotrenowani nic mieli dość sił i szybkości, by piękne akcje zakończyć celnym strzałem.
Obie drużyny wystąpiły z dużą ilością młodych zawodników. Był to mecz dwóch „Fohlenteamów", źrebaków piłkarskich.
Młodzież Cracovii wniosła do gry umiejętność przyjmowania piłki i celność podania. Gorzej natomiast jest z grą głową i startem a najgorzej ze strzałem. Przy ogólnej dobrej technice nie są to braki zbyt trudne do usunięcia, tylko stosować umiejętny trening. Młodzież Polonii wnosi do gry większy zapał i szybkość, lecz ma większe braki techniczne, szwankuje głównie przjmowanie piłki i celność podania. Eksperyment kierownictwa Polonji z wstawieniem Szczepaniaka do obrony jest niezrozumiały, choć nie przyniósł Polonji szkody. .Jelski natomiast na pozycji środkowego pomocnika nie czuł się dobrze, tembardziej, iż w polu grała Cracovia świetnie, piłkę trzymała przy nodze i zmuszała przeciwnika do próżnych startów. Zawiodły natomiast dwa filary Polonji Ciszewski i Seichter. Ciszewski powolny, gubił często piłkę i podawał niecelnie, Seichter natomiast nic umiał znaleźć sposobu na Kisielińskiego i przegrywał z nim wszystkie pojedynki. Bardzo się natomiast poprawił Kulla; nareszcie pokazał coś, co usprawiedliwiało ściąganie go ze Śląska do stolicy. Inicjował on szereg ataków, wykładając Krukowi na bieg doskonałe pitki, w walkach wykazał dużo pomysłowości a nawet próbował strzelać. Kruk, dzięki szybkości mijał często pomoc Cracovii i stwarzał niebezpieczne sytuacje ‘pod bramką krakusów. Puchniarz zrobił to, czego się po nim można było spodziewać: szedł na każdą piłkę i walczył z ambicją. Dzięki tym zaletom był pożyteczniejszym graczem na pozycji środkowego napastnika od Łańki.
Cracovia miała najlepszych graczy w Kisielińskim i Górze. Kisieliński robił, co chciał z Seichterem. Centry jego były celne; inna trójka środkowa strzeliłaby z. nich niejedną bramkę. Góra grał stylowo. Start jego był wystarczający na Ciszewskiego i Biedrzyckiego, dzięki czemu był jednym z niewielu graczy, którym niczego zarzucić nie można.
Obrońcy Cracovii w niebezpieczeństwa fabrykowali świeco, startem nie grzeszyli, ale ostatecznie gra ich nie wypadłaby źle, gdyby atak grał lepiej, a ściślej mówiąc więcej strzelał. Impotencja strzałowa napadu Cracovii jest główną przyczyną porażki. Ślamazarni napastnicy Cracovii zaprzepaszczali każdą pozycje do strzelenia bramki, a było ich wiele i to b. dogodnych.
Przebieg zawodów
Mecz rozpoczął się atakami Cracovii. Kisieliński raz po razu ucieka Seichterowi i centruje tak, iż goal za każdym razem wisi na włosku. Pierwszy strzał oddaje Malczyk, a w 13 min. Szeliga trafia piłką w poprzeczkę, skąd piłka idzie na aut. Radwański łapie dwa strzały Kulli i Puchniarza, a następnie Korniejewski Korbasa (16 min.) i Malczyka głową po komorze. Polonia dopingowana przez publiczność spycha Cracovię na jej połowę. W 29 min. piłka z podania Kulli dochodzi do Puchniarza, który strzela pierwsza bramkę. W minutę później Radwański broni z 3 m. robinzonadą strzał Biedrzyckiego. Cracovia atakuje rzadko, atak szybko traci piłkę, gubiąc się w hyperkombinacji. W 36 min. Korbas zdobywa nawet bramkę, lecz sędzia nie uznaje z powodu spalonego. W 40 min. Radwański broni brawurowo dwa strzały po sobie następujące Kruka i Ciszewskiego.
Po przerwie
obraz gry się zmienia.
Cracovia uzyskuje w polu decydująca przewagę. Pomoc Cracovii podaje napadowi ładne dolne piłki, n wszelkie zakusy Polonii niweczy w zarodku. Atak gości gra natomiast coraz gorzej; jedynie Zieliński próbuje przebojów na własną rękę. W 17 min. centrę jego przepuszcza kolejno trzech graczy Cracovii. Przesunięcie Kisielińskiego na pozycję łącznika nie przynosi rezultatu; mimo przewagi Cracovia nie może sforsować obrony Polonii.

Już pod koniec zawodów (42 min.) Polonia zdobywa drugiego goala, gdy z podania Kruka Ciszewski oddaje ulową celny strzał. W 44 min. sędzia dyktuje rzut karny za rzekomą rękę Bułąnowa i Kisieliński ustala celnym strzałem wynik dnia 1:2 dla Polonii. Cracovia schodzi z boiska pokonana, mimo iż grała ładniej i miała przewagę.
Źródło: 'Raz,dwa,trzy nr 27 z 2 lipca 1935


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Drużyna Cracovii miała w polu bardzo dobro momenty, zwłaszcza jeśli chodzi o celność podań i ładne zmiany. Jednak czem bliżej bramki, i tem więcej napad gości okazywał niezaradności i brak decyzji strzałowej występował w całej okazałości. Jedynym pełnowartościowym napastnikiem był Kisieliński, znajdujący się obecnie w bardzo dobrej formie.

Dużo ruchliwości wykazał Malczyk, podczas gdy pozostali napastnicy nie potrafili dość do strzału.
W pomocy cała trójka technicznie dobra, zwłaszcza Góra.
Obrona niezbyt pewnie czuła się w walce z szybkimi przeciwnikami.
Przestawienia w składzie Polonji i wycofanie Łańki wyszło drużynie warszawskiej zdaje się na dobre. Atak wykazał dużo szybkości, dobry start do piłki, przebojowość. Dobre wrażenie robiła szczególnie prawa strona ataku oraz szybki Puchniarz. Najlepszym z napadu okazał się Kulla. Z pomocy najlepiej pracował Jelskl. W obronie Szczepaniak dorównał Bułanowowi. Korniejewski w bramce zadowolił w zupełności. Pierwsza połowa meczu była dosyć interesującą. Ataki Cracovii szły lewa stroną, a. Polonjj prawą. W 13-tej minucie Radwański broni strzał Kulli w poprzeczkę. W 16 min. strzał Kisielińskiego broni Korniejewski. W 30 min. Puchniarz otrzymuje piłkę od Kuli i zdobywa pierwszą bramkę dla Polonji. Polonja dopingowana sukcesem, przeważa. W 35 min. Zieliński strzela bramkę, ale sędzia na skutek spalonego bramki nie uznaje.
Po przerwie z powodu deszczu gra mniej ciekawa. Cracovia ma wyraźną przewagę. Polonja zadowala się grą defensywną i cofnąwszy Puchniarza do tyłu, stara się utrzymać zwycięstwo. W 43 minucie po rzucie wolnym przez Seichtera. zdobywa Ci¬szewski głową drugą bramkę dla Polonji, a w minutę później za rękę jednego z obrońców Polonii zdobywa Kisieliński z rzutu karnego jedyną bramkę dla gości.
Sędziował p. Kurzweil, widzów dwa tysiące.
Drużyny wystąpiły w składach następujących :
Cracovia: Radwański, Doniec. Pająk. Góra, Grűnberg, Bialik, Zieliński, Malczyk, Korbas. Szeliga. Kisieliński.

Polonja: Korniejewski. Szczepanik. Bułanow. Seichter, Jelski, Odrowąż. Kruk. Kulla, Puchniarz, Arciszewski, Biedrzycki.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 180 z 1 lipca 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2