1939-06-11 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Garbarnia Kraków


pilka_ico
Liga , 8 kolejka
Kraków, Stadion Garbarni, niedziela, 11 czerwca 1939, 17:30

Garbarnia Kraków - Cracovia

1
:
2

(1:0)



Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
Skład:
Madejski
Piątek
Stankusz
Mazurek
Wilczkiewicz
Lesiak
Ignaszek
Wróbel
Nowak
Rakoczy
Skóra

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Aleksander Pichelski z Warszawy
Widzów: 4 000

bramki Bramki
Skóra (36') 1:0
1:1
1:2

Bartyzel (72')
Zembaczyński (75')
Skład:
W. Pawłowski
Lasota
Pająk
E. Jabłoński
Grünberg
Góra
Bartyzel
Młynarek
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1939-06-11 Cracovia II - Podgórze Kraków 5:1
1939-06-11 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:2



Zapowiedź meczu

Opis meczu

"Pomoc pokpiła sprawę" -
Przegląd Sportowy

Pomoc pokpiła sprawę

Relacja z meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy
Garbarnia przegrywa w finiszu z Cracovią 1:2

KRAKÓW, 11.6.- Tel. wł.- Cracovia – Garbarnia 2:1 (0:1). Bramki dla Cracovii strzelili Bartyzel i Zembaczyński. Dla Garbarni Skóra. Sędzia p. Pichelski słaby. Publiczności 4 tysiące.

Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk, Jabłoński, Grünberg, Góra, Bartyzel, Młynarek, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.

Garbarnia: Madejski, Piątek, Stankusz, Mazurek, Wilczkiewicz, Lesiak, Ignaszek, Wróbel, Nowak, Rakoczy, Skóra.

Garbarnia już po raz trzeci z rzędu wypuściła z ręki zwycięstwo. Cracovia ostatnim zrywem zrehabilitowała się w opinii krakowskiej. Garbarnia mogła zebrać oba punkty – co nie odpowiadałoby jednak prze[bie]gowi gry. Cracovia znów okazała się zmienną i kapryśną, a w przeciągu 90 minut pokazała „dwa oblicza”. W sumie – wygrana białoczerwonych odpowiada stanowi rzeczy na boisku.

Po ostatnich sukcesach lwowskich spodziewano się wiele po Cracovii. Toteż uczucie zawodu potęgowało się z każdą chwilą, gdy Cracovia obnażała swe dotychczasowe punkty słabości, jak brak decyzji w ataku, słabą grę trójki środkowej i urywanie się wszelkich akcji ofensywnych. Gdy w dodatku Garbarnia strzeliła bramkę – zdawało się, że nic już biało-czerwonych nie uratuje.

Że tak się nie stało, jest to w pierwszym rzędzie zasługą najlepszego dziś napastnika Cracovii, lewoskrzydłowego Zembaczyńskiego. On jeden wnosił ducha bojowego do ofensywy, przedzierał się pod bramkę, walczył o piłkę, groźnie strzelał. Do pewnego stopnia odpowiednikiem jego był Bartyzel na prawym skrzydle, tak, że w sumie Cracovia miała dwóch najgroźniejszych napastników na obu skrzydłach, podczas gdy środek chromał w dalszym ciągu.

Obaj łącznicy są dalecy wciąż od swych możliwości. Korbas na środku też nie wraca do formy, nadal stosuje w grze wszelkie środki ostrożności i unika jak ognia starcia z przeciwnikiem. Reszta drużyny natomiast nie pozostawia wiele do życzenia.

Grünberg na środku pomocy jest dalej bardzo dobry. Jego sąsiadom – Jabłońskiemu i Górze nie można nic zarzucić. Trójka defensywna nie miała specjalnie trudnego zadania.

Garbarnia przegrała z winy swej pomocy, która nie wytrzymała tempa. Jeszcze do przerwy działo się w pomocy Garbarni nieźle. Później gdy spadł deszcz i boisko stało się oślizgłe, pomocnicy, stracili siły, nie mogli więcej skutecznie walczyć. To zadecydowało o wyniku.

Atak Garbarni nie zyskał na wstawieniu Rakoczego, a w całej tej linii zadawalniał jedynie Nowak i częściowo Wróbel. Doskonały był natomiast Piątek w obronie, a również Madejski w bramce pokazał kilka świetnych zagrań.

Mecz był typową walką o punkty pozbawioną ciekawszych momentów. Boisko początkowo dobre stało się z powodu deszczu oślizgłe. Dogadzało to technicznie lepszej Cracovii. Do przerwy gra na ogół wyrównana. Garbarnia jest jednak groźniejsza w momentach podbramkowych i uzyskuje w 35 minucie prowadzenie przez Skórę. Po pauzie na śliskim boisku Cracovia gra lepiej, dwaj jej skrzydłowi: Bartyzel w 27 minucie i Zembaczyński w 30 minucie – zapewniają biało-czerwonym zwycięstwo.
(rg)
Źródło: Przegląd Sportowy nr 47 z 12 czerwca 1939


Kurier Poznański

W meczu ligowym Cracovia odniosła zasłużone zwycięstwo nad Garbarnią 2:1 (0:1).

Zawody stały na bardzo niskim poziomie. W pierwszej połowie Garbarnia, grając ostrzej, miała lekką przewagę i uzyskała prowadzenie ze strzału Skóry w 36 min.

Po zmianie pól Cracovia przejęła całkowicie inicjatywę. Garbarnia wyczerpana tempem ograniczyła się jedynie do defensywy, jednak nie zdołała wytrzymać naporu przeciwnika. Wyrównującą bramkę uzyskał w 27 min. Bartyzel, a zwycięski punkt zdobył w 30 min. Zembaczyński. Garbarnia grała w tej części brutalnie. Widzów około 3 500.
Źródło: Kurier Poznański nr 264 z 13 czerwca 1939 [1]


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Pomimo niepewnej pogody zebrało się około 4.000 widzów, pragnących oglądać krakowskie „derby“ piłkarzy w drugiem wydaniu. Zakończyły się one zasłużonem zwycięstwem Cracovii nad słabo grającą na własnem boisku Garbarnią w stosunku 2:1 (0:1).

Do pauzy mało kto przewidywał powyższy wynik zawodów, gdyż Garbarnia była nawet w lekkiej przewadze, a białoczerwoni. poza jednym strzałem Szeligi z podania Zembaczyńskiego i rzutem wolnym Góry ani razu do przerwy nie potrafili zagrozić bramce Garbarni. Co prawda i gospodarze nie grali lepiej, a jedyna ich bramka — to owoc dość przypadkowego strzału Rakoczego, który odbił się od słupka, a nadlatujący Skóra dobił do siatki. W ogólności poziom gry do pauzy z obu stron blady, bardzo niski.
Sytuacja zmieniła się radykalnie po pauzie, kiedy deszcz (który spadł zaraz z początku zawodów) uczynił boisko śliskiem. Lepsza technika Cracovii teraz zwyciężyła. Garbarnia opadła zupełnie na siłach, nic wytrzymując kondycyjnie. Jej starzy lub ociężali gracze, jak Wilczkiewicz i Pazurek nic potrafią grać w parnym dusznym dniu 90 minut. Nastąpiła zupełna luka między pomocą a atakiem Garbarni, którą bez większego wysiłku wykorzystała Cracovia, raz po raz inicjując ataki na bramkę przeciwnika. Garbarnia jest zepchnięta zupełnie na własną połowę boiska i ogranicza się w sumie tylko do kilku wypadów zresztą niegroźnych. Nie pomaga zupełnie, a nawet rozbija jednolitość zespołu zamia¬na pozycji między Skórą a Wróblem.
Pomimo tej zdecydowanej przewagi słabo grający napad Cracovii przez dłuższy czas nie umie przedostać się przez pole karne, względnie Korbas nie umie zdobyć się na celny strzał. Dopiero energiczny przebój Bartyzela, zakończony strzałem w słupek, stwarza groźną rzeczywiście sytuacje. Piłka dostaje się znowu do Bartyzela, który już teraz zdobywa bramką, powitaną burzą oklasków przez zwolenników Cracovii, którzy niedługo czekają na zwycięstwo. Już bowiem w 3 minuty potem Zembaczyński z dośrodkowania Bartyzela zdobywa głową drugiego goala dla Cracovii. Następuje krótkotrwały zryw Garbarni, szybko zlikwidowany przez obronę Cracovii, która pod koniec meczu ma możność podwyższenia wyniku, ale słabo strzałowo usposobiony Młynarek marnuje stuprocentowe sytuacje, względnie Madejski broni strzał jego, czy też Zembaczyńskiego.
Drużyny walczyły w nast. składach: Cracovia: Pawłowski. Lasota i Pająk, Jabłoński, Gruenberg i Góra. Bartyzel, Młynarek, Korbas, Szeliga i Zembaczyński. — Garbarnia: Madejski, Piątek i Stanl.usz, Pa¬zurek, Wilczkiewicz i Lesiak. Ignaszek. Wróbel, Nowak. Kakoczy i Skóra. Na wyróżnienie zasługują z drużyny zwycięzców linja pomocy (w której Góra stosunkowo mniej zadowolił), a z napadu Zembaczyński, Bartyzel i Szeliga. Korbas i Młynarek słabi. Trio obronne na średnim poziomie. W Garbami całość po pauzie słaba, za wyjątkiem Lesiaka. Rakoczego i Ignaszka. Bramkarz Madejski, mimo niepewności, wypadł dobrze.

Sędziował p. Pichelski słabo, krzywdząc obie drużyny.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 161 z 13 czerwca 1939


"Cracovia zwycięża Garbarnię 2:1 (0:1)" -
Nowy Dziennik

Cracovia zwycięża Garbarnię 2:1 (0:1)

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Drużyna ludwinowska jest na swoim własnym terenie bardzo groźnym przeciwnikiem. To też szanse jej z białoczerwonymi były wcale dobre. Ale ostatnie sukcesy Cracovii na imprezie jubileuszowej Pogoni we Lwowie zdawały się zapowiadać znaczną poprawę formy. Wobec tego mecz powyższy był wielką niewiadomą i dlatego ściągnął tysiące widzów.

Zawody stały jednakie na bardzo niskim pokornie. Powietrze było suche i parne, zapowiadało nadejście deszczu. Płuca graczy musiały ciężko pracować w pierwszej połowie. W tej części Garbarnia była drużyną nieco lepszą i miała dość wyraźną przewagę, nie wykorzystywaną przez słabo dysponowanych napastników, w szeregach których pojawił się znowu na lewym łączniku Rakoczy. Tylko raz udało się Skórze strzelić gola w 36 min. i uzyskać do przerwy prowadzenie. Ale już w tej części meczu zauważyć można było słabą formę Piątka w obronie Garbarni, oraz Pająka i Góry w Cracovii, gdzie znowu Grűnberg i Lasota pracowali ta wszystkich. Linie napadów były bardzo blade.
Po przerwie zmienił się całkowicie obraz gry. Może Garbarnia się wypompowała. Ale mamy wrażenie, że to mokry teren na skutek deszczu wywrócił do góry nogami warunki zawodów’, a tym samym zmieniły się rolo. Ciężkie tanki Garbarni osłabły i wywracały się na śliskim boisku, a lekka artyleria Cracovii czuła się znacznie swobodniej z powodu wyższości technicznej. I dlatego to Cracovia uzyskała bezwzględną przewagę w polu, równała ze strzału Bartyzela w 27-mej min. i zdobyła punkt dalszy w 30 min. przez Zembaczyńskie¬go (do przerwy bardzo słaby, po pauzie całkiem dobry), zmuszając doskonałego Zresztą Madejskiego do kapitulacji. Nie wiele brakowało, a biało- czerwoni byliby uzyskali jeszcze 2—3 bramek, gdyż były ku temu sytuacje i szanse. W tej połowie meczu Garbarnia była nie do poznania i nie istniała pod koniec na boisku.
Zawody prowadził sędzia p. Pichelski z Warszawy. Wykazał on zupełną nieprzytomność i kompletny brak orientacji. Na to nam aż z Warszawy nie potrzeba przysyłać sędziów. Mamy lepszych w Krakowie tuzinami całymi.

Widzowie byli na tym meczu bardzo pokrzywdzeni. Na trybunę wywaliło się masę ludzi, uciekających przed deszczem i zasłonili zupełnie wi¬dok na murawę. Prasa wogóle nie ma dobrych i odpowiednich miejsc.
Źródło: Nowy Dziennik nr 159 wydanie poranne z 12 czerwca 1939


Mecze sezonu 1939