1939-08-15 Cracovia - Pogoń Lwów 3:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

pierwotnie planowany na 15 lipca


Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
pilka_ico
Liga , 12 kolejka
Kraków, wtorek, 15 sierpnia 1939

Cracovia - Pogoń Lwów

3
:
4

(2:2)



Herb_Pogoń Lwów

Trener:
Wacław Jerzewski
Skład:
Pokusa
Lasota
Stanek
E. Jabłoński
Grünberg
Góra
Bartyzel
Młynarek
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wawrzyniec Staliński z Poznania
Widzów: 4 000

bramki Bramki
Korbas (5')


Góra (38' k.)


Korbas (83')
1:0
1:1
1:2
2:2
2:3
2:4
3:4

Kraus (25')
Jedynak (33')

(Stanek 49' sam.)
Dreher (80')
czerwone_kartki Czerwone kartki
Jedynak (63')
Skład:
Albański
Bała
Jerzewski
Hanin
Szmyd
Sumara
Kaźmirowicz
Kraus
Wolanin
Jedynak
Dreher

Ustawienie:
2-3-5



Zapowiedź meczu

Opis meczu

"Nieoczekiwany sukces Pogoni.
Cracovia przegrywa na własnym boisku." -
Przegląd Sportowy

Nieoczekiwany sukces Pogoni.
Cracovia przegrywa na własnym boisku.

Relacja z meczu w warszawskim tygodniku Przegląd Sportowy
Kraków, 15.8. - Pogoń (Lwów)- Cracovia 4:3 (2:2). Bramki dla Pogoni strzelili: Kraus, Jedynak, Dreher i 1 samobójcza, dla Cracovii Korbas 2 i Góra z karnego. Sędzia p. Staliński. Publiczności 4.000.

Pogoń: Albański; Bała, Jeżewski; Hanin, Schmidt, Sumara; Kazimierowicz, Kraus, Wolanin, Jedynak, Dreher.
Cracovia: Pokusa; Lasota, Stanek; Jabłoński, Grünberg, Góra; Bartyzel, Młynarek, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.
Odzwyczailiśmy się już od tego. Od tej atmosfery, pełnej prochu, w której tylko iskry trzeba, aby nastąpił wybuch, od tych krzyków na widowni i od widoku granatowych mundurów, które stanowią jakby zakończenie tego wszystkiego. Odwykliśmy od widoku brzydkich fauli, ludzi tarzających się na boisku z bólu i znoszonych na chwilę, celem ocucenia. Kilka tygodni tylko, a wszystko zatarło się w pamięci.
A tu nagle, za jednym zamachem, wyrasta przed nami ten cały koszmar ligowych znojów, w przciągu kilku minut mamy przed sobą wszystkie „akcesoria” mistrzowskie. Wystarczyło kilkanaście minut, aby mecz, spokojny i ciekawy, stojący na zupełnie dobrym poziomie, wykoleił się z tego toru i zeszedł na manowce. Nerwy nie wytrzymały, gdy…
Gdy… można by tutaj zwalić winę na sędziego i powiedzieć - gdy sędzia palnął jednego i drugiego byka. Ale byłoby to upraszczaniem sytuacji i przerzuceniem odpowiedzialności całkowitej na osobę, która tak dalece nie zawiniła.
Można sprzeczać się, czy sędzia w dwóch wypadkach postąpił zgodnie z przepisami, ale to nie rozwiąże jeszcze problemu. Chodzi o dwie rzeczy:
1) W 25 minucie gry przy stanie 1:0 dla Cracovii, bramkarz gospodarzy chwycił piłkę na piersi. W tym momencie nadbiegł Kraus, skoczył na Pokusę i wepchnął go z piłką do bramki. Cracovia reklamowała, że wepchnięcie bramkarza zostało dokonane w sposób „foul”, gdyż Kraus uczynił to w sposób nieprzepisowy. Wśród widzów na trybunie zdania były podzielone. Z loży prasowej sprawa wyglądała raczej tak, jak ją rozstrzygnął sędzia, tzn., że bramka została prawidłowo zdobyta.
2) W 30 minucie Korbas otrzymał piłkę i pięknym wolejem skierował ją do siatki. Sędzia nie uznał bramki, twierdząc, że Korbas był na spalonym. Naszym jednak zdaniem, Korbas w tym momencie nie stał na spalonej pozycji i bramka została prawidłowo zdobyta. Sędzia był jednak innego zdania.
Dwa powyższe momenty wskazują, że na przestrzeni 5 minut zebrały się dwa fakty, które miały ogromne dla wyniku znaczenie, a których rozstrzygnięcie zależało od arbitra. Uwzględniwszy, że w obu wypadkach rozstrzygnął on na niekorzyść gospodarzy, którzy czuli się pokrzywdzeni, zrozumiemy, że momentalnie temperatura na widowni podskoczyła gwałtownie, szczególnie, gdy Pogoń zdobyła prowadzenie przez Krausa.
Do wybuchu jednak nie doszło. Bo już w 5 minut później obrończ Pogoni trzepnął ręką piłkę na polu karnym, Góra wyzyskał rzut i było 2:2. Sytuacja uspokoiła się wyraźnie. Nadeszła pauza.
Zanim przejdziemy do dalszych wypadków, musimy stwierdzić, że w tym okresie gra toczyła się z lekką przewagą Cracovii. Gospodarze grali ciekawie i dobrze dostosowali się do terenu. Grano od nogi do nogi, piłka szła niemal z matematyczną dokładnością. Nauka p. Jamesa zrobiła swoje. Środkowy pomocnik cofnięty, obrońcy przy skrzydłach - Cracovia myślała w czasie gry i hołdowała pewnemu systemowi.
W gorących momentach nerwy przeważały nad rozumem, system zatracał się, ale po uzyskaniu wyrównania, białoczerwoni weszli znów w uderzenie, wrócili do systematyki i grali dalej dobrze.
I kto wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby nie… Albański.Bo jeśli wszystko przemawiało za tym, że Cracovia absolutnie wygra, gdyż na początku drugiej fazy gospodarze oblegali stale bramkę przeciwnika, Albański przeciwstawiał się zmianie wyniku w sposób wręcz fantastyczny. Dwoił się i troił czerwony sweter w bramce Pogoni, Albański pokazał najwyższą klasę. Mijały minuty, Cracovia oblrgała bramkę, obrońcy wysunęli się na front, strzelano ze wszystkich stron, a Albański trwał niewzruszenie.
W tej sytuacji nastąpiły dwa przeboje. Raz przebił się Kazimierowicz. Obrońca Cracovii Stanek odebrał mu piłkę, podał bramkarzowi, ale tak fatalnie, że wpadła ona do bramki. Inna rzecz, że dużo winy ponosi i bramkarz, który niemrawo szedł do piłki. Za chwilę znów przebił się Dreher i podwyższył wynik. Nie ulegało wątpliwości, że Pogoń mecz wygrała.
Oczywiście, że wypadki te nie pozostały bez echa. Na boisku trup padał gęsto. Pogoń broniła się zaciekle. Cracovia niemniej ostro atakowała. Sędzia starał się być zdecydowany i usunął za faul Jedynaka. Mimo to na boisku „kośba” trwała dalej, a „zasługi” Góry w tym kierunku są niezaprzeczalne, jakkolwiek miał i godnych partnerów po drugiej stronie.
Mimo więc poważnej przewagi, mimo dobrej gry, Cracovia przegrała nieszczęśliwie mecz. Złożyły się na to obok pechowego dnia dwie luki w defenzywie - Stanek i Pokusa. Pomoc grała bowiem zupełnie dobrze, w ataku Korbas był też dobry, lewa strona zagrywała groźnie i celowo, a jedynie Młynarek czuł się źle na mokrym gruncie, co odbijało się na Bartyzlu.
Pogoń walczyła bohatersko i ambitnie. Obok superasa Albańskiego, wyróżniła się twarda i wytrzymała para obrońców oraz linia pomocy, gdzie Sumara był szczególnie skuteczny. Natomiast w ataku było mało zbiorowości i myśli przewodniej, a więcej solowych zrywów.

Jeśli chodzi o garść historii, to prowadzenie uzyskał w 5 minucie Korbas, który minął 4 graczy i pięknie strzelił. Wyrównał Krauss po wepchnięciu Pokusy do bramki, a strzał Jedynaka w 5 [33!] minucie dał prowadzenie gościom. Ale już w 38 minucie Góra wyrównuje z karnego. Po przerwie sędzia wyklucza w 18 minucie Jedynaka za faul, Pogoń gra dalej w 10-tkę. Po samobójczej bramce Stanka następuje w 35 minucie przebój Drehera, który przynosi 4-tą bramkę, a Korbas w 38 minucie strzela ostatni punkt.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 66 z 17 sierpnia 1939 [1]



Mecze sezonu 1939