1961-05-10 Cracovia - Zawisza Bydgoszcz 4:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Michał Matyas
pilka_ico
I liga , 6 kolejka
Kraków, środa, 10 maja 1961

Cracovia - Zawisza Bydgoszcz

4
:
1

(3:1)



Herb_Zawisza Bydgoszcz


Skład:
Sztuka (46' L. Michno)
Durniok
Konopelski
Szymczyk
Malarz
Jarczyk
Hausner
Ankus
Frasek
Pietrasiński
Kowalik

Ustawienie:
4-2-4

Sędzia: Musiolik z Katowic
Widzów: 12 000

bramki Bramki
Pietrasiński (3' k.)
Pietrasińsk (8')
Frasek (31')

Hausner (81')
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1



Szmid ('44)
Skład:
Rosiński (Rychlewicz)
Sułkowski
Fisikowski
Harmaza
Rembecki
Szlintar
Chmara (Ziółkowski)
Waligóra
Marciniak
Frąckiewicz
Szmid



Opis meczu

Pomyślna środa I-ligowców krakowskich
Wysokie zwycięstwa Górnika i Polonii Bytom
Szósta kolejka rozgrywek o mistrzostwo I ligi była pomyślna dla obydwu drużyn krakowskich. Cracovia odniosła łatwe zwycięstwo nad Zawiszą. Wisła uratowała jeden punkt w Sosnowcu. Wysokie zwycięstwa w identycznym stosunku 7:1 uzyskały Górnik i Polonia Bytom, dzięki czemu umocniły swe czołowe miejsca w tabeli. Cracovia "wywindowała się" na szóstą pozycję, Wisła na jedenastą.
Mecz zmarnowanych okazji
[...]
Bramki dla Cracovii zdobyli:Pietrasiński w 2 min. z rzutu karnego, podyktowanego przez sędziego za faul na Hausnerze, Pietrasiński w 8 min. z dalekiego strzału w sam róg bramki, Frasek w 20 min. po kornerze i odbiciu się jego własnej "główki" do słupka i Hausner w 81 min. z podania Ankusa. Dla Zawiszy jedyny punkt uzyskał Szmid w 41 min. dalekim strzałem poniżej poprzeczki.
Wygląda to na paradoks, a jednak mimo pięciu strzlonych bramek spotkanie Cracovia-Zawisza można nazwać meczem straconych okazji. Obydwie drużyny, pzede wszystkim jednak Cracovia, miały tyle dogodnych sytuacji podbramkowych, że wykorzystanie z nich tylko pięciu wystawia niepochlebne świadectwo obu atakom. Przed meczem spadł rzęsisty deszcz, który uczynił boisko śliskim i tym samym utrudnił grę formacjom defensywnym.
Zwłaszcza obrona Zawiszy nie czuła się pewnie na tak trudnym terenie i popełniła taką moc "kiksów", że przy umiejętnej grze ataku Cracovii zwycięstwo gospodarzy mogło być co najmniej dwukrotnie wyższe. Jeżeli się tak nie stało, to wina napastników biało-czerwonych, z których każdy za wszelką cenę chciał strzelać bramki, zapominając o tym, że najpewniejsza droga do "świątyni" przeciwnika - to gra zespołowa, wyrabianie pozycji swoim kolegom. Celował w tej egoistycznej grze Pietrasiński, który też zmarnował wskutek tego wiele "murowanych" pozycji. Podobny zarzut można postawić pod adresem Kowalika, na którym poza tym po przerwie widać było skutki niedawnej kontuzji (do przerwy niektóre jego błyskotliwe akcje budziły powszechne uznanie). Najlepiej w ataku Cracovii wypadł Frasek i Hausner, niezły był także Ankus. Młodzi napastnicy Cracovii muszą zrozumieć, że samym "dryblowaniem" - choćby najbardziej efektownym dla oka - nie zdobywa się bramek, w większości wypadków po minięciu i ograniu przez "dryblującego" jednego esy dwóch przeciwników, piłka staje się łupem trzeciego - a podana w odpowiedniej chwili do nieobstawionego partnera mogłaby łatwo ugrząść w siatce. Wyszkolenie techniczne młodych piłkarzy białoczerwonych - to trzeba przyznać - jest bardzo wysokie, z taktyką jest jednak niedobrze i tu musi nastąpić zasadnicza zmiana, jeżeli Cracovia ma odegrać w tegorocznych rozgrywkach ligowych taką rolę, na jaką ją stać i jakiej życzą sobie jej liczni zwolennicy.
W pomocy dobry mecz zagrał Jarczyk, słabszy był Malarz. Z obrońców na duże pochwały zasłyżył Konopelski, który stanowił dla napastników Zawiszy "mur nie do przebicia". Z bramkarzy pewniejszy był Michno, który okazał dużą przytomność umysłu i doskonały refleks już w pierwszej minucie po przerwie, przy obronie niebezpiecznego strzału oddanego z najbliższej odległości.
Drużyna Zawiszy zaprezentowała się, zwłaszcza po przerwie, dużo lepiej niż się tego spodziewano, jednak tylko w linii ataku. Najgroźniejsi byli w nim obydwaj skrzydłowi, Marciniak niczym nie zaimponował. W pomocy dobry był Rembacki.
Mecz był żywy i interesujący tylko w pierwszych 20 minutach, później tempo gry osłabło i na jaw zaczęły wychodzić wspomniane już przez nas braki. Cracovia po przerwie opadła z sił, co wykorzystali zawodnicy Zawiszy do przeprowadzenia szeregu niezbyt groźnych zresztą ataków.

Źródło: Dziennik Polski [1]