1997-09-19 Okocimski Brzesko - Cracovia 0:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
 
Linia 5: Linia 5:
Miniderby Małopolski miały szczególne znaczenie dla trenera Aleksandra Brożyniaka, który prawie po trzech latach ponownie objął opiekę nad piłkarzami Okocimskiego. Ponowny jego debiut w tej roli nie wypadł olśniewająco, ale zarówno on jak i trener Piotr Kocąb nie sprawiali wrażenia ludzi zawiedzionych. Podział punktów był bowiem sprawiedliwym odzwierciedleniem tego, co się działo na boisku. Spotkanie w dużej części toczyło się w środku pola i żadna z drużyn nie stworzyła sobie zbyt wielu czystych sytuacji pod bramką rywala. <br>
Miniderby Małopolski miały szczególne znaczenie dla trenera Aleksandra Brożyniaka, który prawie po trzech latach ponownie objął opiekę nad piłkarzami Okocimskiego. Ponowny jego debiut w tej roli nie wypadł olśniewająco, ale zarówno on jak i trener Piotr Kocąb nie sprawiali wrażenia ludzi zawiedzionych. Podział punktów był bowiem sprawiedliwym odzwierciedleniem tego, co się działo na boisku. Spotkanie w dużej części toczyło się w środku pola i żadna z drużyn nie stworzyła sobie zbyt wielu czystych sytuacji pod bramką rywala. <br>
Dodatkowo atrakcyjność widowiska utrudniał padający nieustannie deszcz. Z nieco większym animuszem rozpoczęli gospodarze, stosując pressing już na połowie Cracovii, której obrońcy nie ustrzegli się błędów. W 5 min. zgubił piłkę Walankiewicz, ale niefrasobliwość stopera gości nie pociągnęła za sobą poważniejszych konsekwencji, podobnie jak 4 minuty później, kiedy na środku Szczepański wyłuskał piłkę Depie. Pomocnik Okocimskiego podciągnął z nią pod pole karne, oddał po ziemi mocny strzał, ale Felsch zdołał piłkę wybić przed siebie, ale na tyle dla siebie szczęśliwie, że ta minęła nadbiegającego Polichta. W 20 min. przed szansą pokonania Felscha stanął Hermaniuk, ale jego „główka” po dośrodkowaniu Gruchały o metr minęła bramkę Cracovii. Później goście uporządkowali grę w obronie i już do końca spotkania nie przytrafiła się im większa wpadka. Po przerwie natomiast kilkakrotnie sami zagrozili bramce Łukiewicza. Najlepszą sytuację mieli w 55 min. ale najpierw Kraczkiewicz nie zdołał opanować piłki po świetnym crossie z prawej strony boiska. Gdyby przyjął tak jak należy piłkę, mógłby oddać strzał z okolic pola bramkowego. Ta mu jednak odskoczyła zbyt daleko, więc ratując sytuację, przerzucił ją na przeciwległy słupek bramki do Powroźnika, który także nie trafił czysto w piłkę i obrońcy gospodarzy wyekspediowali ją wreszcie w bezpieczne dla nich miejsce.  A za moment gorąco zrobiło się pod bramką Cracovii – efektowna „główka” Polichta minimalnie chybiła celu. Policht jeszcze dwukrotnie napędził strachu defensywie gości. W 70 min. zainicjował rajd lewą stroną boiska, zakończony dokładnym podaniem na głowę do Treski, które strzelił zbyt słabo i Felsch chwycił piłkę. Natomiast tuż przed końcowym gwizdkiem sam wyłuskał piłkę w ogromnym tłoku na polu karnym, ale podobnie jak w poprzedniej sytuacji uderzył niezbyt precyzyjnie. Gdyby trafił, Cracovia poniosłaby porażkę, na którą sobie nie zasłużyła, prowadząc otwartą grę i podejmując bezpardonową walkę, jakiej warunki narzucili gospodarze.<br><br>
Dodatkowo atrakcyjność widowiska utrudniał padający nieustannie deszcz. Z nieco większym animuszem rozpoczęli gospodarze, stosując pressing już na połowie Cracovii, której obrońcy nie ustrzegli się błędów. W 5 min. zgubił piłkę Walankiewicz, ale niefrasobliwość stopera gości nie pociągnęła za sobą poważniejszych konsekwencji, podobnie jak 4 minuty później, kiedy na środku Szczepański wyłuskał piłkę Depie. Pomocnik Okocimskiego podciągnął z nią pod pole karne, oddał po ziemi mocny strzał, ale Felsch zdołał piłkę wybić przed siebie, ale na tyle dla siebie szczęśliwie, że ta minęła nadbiegającego Polichta. W 20 min. przed szansą pokonania Felscha stanął Hermaniuk, ale jego „główka” po dośrodkowaniu Gruchały o metr minęła bramkę Cracovii. Później goście uporządkowali grę w obronie i już do końca spotkania nie przytrafiła się im większa wpadka. Po przerwie natomiast kilkakrotnie sami zagrozili bramce Łukiewicza. Najlepszą sytuację mieli w 55 min. ale najpierw Kraczkiewicz nie zdołał opanować piłki po świetnym crossie z prawej strony boiska. Gdyby przyjął tak jak należy piłkę, mógłby oddać strzał z okolic pola bramkowego. Ta mu jednak odskoczyła zbyt daleko, więc ratując sytuację, przerzucił ją na przeciwległy słupek bramki do Powroźnika, który także nie trafił czysto w piłkę i obrońcy gospodarzy wyekspediowali ją wreszcie w bezpieczne dla nich miejsce.  A za moment gorąco zrobiło się pod bramką Cracovii – efektowna „główka” Polichta minimalnie chybiła celu. Policht jeszcze dwukrotnie napędził strachu defensywie gości. W 70 min. zainicjował rajd lewą stroną boiska, zakończony dokładnym podaniem na głowę do Treski, które strzelił zbyt słabo i Felsch chwycił piłkę. Natomiast tuż przed końcowym gwizdkiem sam wyłuskał piłkę w ogromnym tłoku na polu karnym, ale podobnie jak w poprzedniej sytuacji uderzył niezbyt precyzyjnie. Gdyby trafił, Cracovia poniosłaby porażkę, na którą sobie nie zasłużyła, prowadząc otwartą grę i podejmując bezpardonową walkę, jakiej warunki narzucili gospodarze.<br><br>
Po meczu powiedzieli:
Po meczu powiedzieli:<br>
'''Piotr Kocąb (trener Cracovii):'''<br>
'''Piotr Kocąb (trener Cracovii):'''<br>
Cieszę się z tego remisu, bo jest to pierwszy punkt zdobyty w meczach wyjazdowych. Żzłuję jednak, że nie udało sięnam wykorzystać jednej z kilku wypracowanych sytuacji, takich jak chociażby te Kraczkiewicza i Powroźnika. Brakowało nam wykończenia obiecująco rozpoczynających się akcji. Czeka nas jeszcze sporo pracy, by wyeliminować mankamenty w naszej grze, które także i dzisiaj się ujawniły.<br>
Cieszę się z tego remisu, bo jest to pierwszy punkt zdobyty w meczach wyjazdowych. Żzłuję jednak, że nie udało sięnam wykorzystać jednej z kilku wypracowanych sytuacji, takich jak chociażby te Kraczkiewicza i Powroźnika. Brakowało nam wykończenia obiecująco rozpoczynających się akcji. Czeka nas jeszcze sporo pracy, by wyeliminować mankamenty w naszej grze, które także i dzisiaj się ujawniły.<br>
'''Aleksander Brożyniak (trener Okocimskiego):'''  
'''Aleksander Brożyniak (trener Okocimskiego):''' <br>
Mecz był typową walką o punkty, obie drużyny zagrały szczególnie agresywnie w środkowej strefie boiska. Mój zespół stworzył za mało sytuacji, żeby wygrać. Drużyna walczyła, nie można jej odmówić ambicji, ale – o ile jeszcze w środku pola gra jako tako się układała – to siła napadu była znikoma. Za wolno rozgrywaliśmy akcje, zawodnicy jakby zapomnieli o zagraniu „z pierwszej piłki”. Punkt jednak jest punktem i nie ma co wybrzydzać.
Mecz był typową walką o punkty, obie drużyny zagrały szczególnie agresywnie w środkowej strefie boiska. Mój zespół stworzył za mało sytuacji, żeby wygrać. Drużyna walczyła, nie można jej odmówić ambicji, ale – o ile jeszcze w środku pola gra jako tako się układała – to siła napadu była znikoma. Za wolno rozgrywaliśmy akcje, zawodnicy jakby zapomnieli o zagraniu „z pierwszej piłki”. Punkt jednak jest punktem i nie ma co wybrzydzać.

Wersja z 22:06, 26 gru 2005

8 kolejka 20-21 IX 97
Okocimski Brzesko – Cracovia 0-0
Widzów 1000. Sędziował M. Pyzalka z Wrocławia
Cracovia: Felsch, Mróz, Walankiewicz, Góra, Powroźnik (81 Siemieniec), Depa, Kraczkiewicz (68 Zegarek), Krupa, Kowalik, Kuźmiński (89 Wroński), Hrapkowicz

Miniderby Małopolski miały szczególne znaczenie dla trenera Aleksandra Brożyniaka, który prawie po trzech latach ponownie objął opiekę nad piłkarzami Okocimskiego. Ponowny jego debiut w tej roli nie wypadł olśniewająco, ale zarówno on jak i trener Piotr Kocąb nie sprawiali wrażenia ludzi zawiedzionych. Podział punktów był bowiem sprawiedliwym odzwierciedleniem tego, co się działo na boisku. Spotkanie w dużej części toczyło się w środku pola i żadna z drużyn nie stworzyła sobie zbyt wielu czystych sytuacji pod bramką rywala.
Dodatkowo atrakcyjność widowiska utrudniał padający nieustannie deszcz. Z nieco większym animuszem rozpoczęli gospodarze, stosując pressing już na połowie Cracovii, której obrońcy nie ustrzegli się błędów. W 5 min. zgubił piłkę Walankiewicz, ale niefrasobliwość stopera gości nie pociągnęła za sobą poważniejszych konsekwencji, podobnie jak 4 minuty później, kiedy na środku Szczepański wyłuskał piłkę Depie. Pomocnik Okocimskiego podciągnął z nią pod pole karne, oddał po ziemi mocny strzał, ale Felsch zdołał piłkę wybić przed siebie, ale na tyle dla siebie szczęśliwie, że ta minęła nadbiegającego Polichta. W 20 min. przed szansą pokonania Felscha stanął Hermaniuk, ale jego „główka” po dośrodkowaniu Gruchały o metr minęła bramkę Cracovii. Później goście uporządkowali grę w obronie i już do końca spotkania nie przytrafiła się im większa wpadka. Po przerwie natomiast kilkakrotnie sami zagrozili bramce Łukiewicza. Najlepszą sytuację mieli w 55 min. ale najpierw Kraczkiewicz nie zdołał opanować piłki po świetnym crossie z prawej strony boiska. Gdyby przyjął tak jak należy piłkę, mógłby oddać strzał z okolic pola bramkowego. Ta mu jednak odskoczyła zbyt daleko, więc ratując sytuację, przerzucił ją na przeciwległy słupek bramki do Powroźnika, który także nie trafił czysto w piłkę i obrońcy gospodarzy wyekspediowali ją wreszcie w bezpieczne dla nich miejsce. A za moment gorąco zrobiło się pod bramką Cracovii – efektowna „główka” Polichta minimalnie chybiła celu. Policht jeszcze dwukrotnie napędził strachu defensywie gości. W 70 min. zainicjował rajd lewą stroną boiska, zakończony dokładnym podaniem na głowę do Treski, które strzelił zbyt słabo i Felsch chwycił piłkę. Natomiast tuż przed końcowym gwizdkiem sam wyłuskał piłkę w ogromnym tłoku na polu karnym, ale podobnie jak w poprzedniej sytuacji uderzył niezbyt precyzyjnie. Gdyby trafił, Cracovia poniosłaby porażkę, na którą sobie nie zasłużyła, prowadząc otwartą grę i podejmując bezpardonową walkę, jakiej warunki narzucili gospodarze.

Po meczu powiedzieli:
Piotr Kocąb (trener Cracovii):
Cieszę się z tego remisu, bo jest to pierwszy punkt zdobyty w meczach wyjazdowych. Żzłuję jednak, że nie udało sięnam wykorzystać jednej z kilku wypracowanych sytuacji, takich jak chociażby te Kraczkiewicza i Powroźnika. Brakowało nam wykończenia obiecująco rozpoczynających się akcji. Czeka nas jeszcze sporo pracy, by wyeliminować mankamenty w naszej grze, które także i dzisiaj się ujawniły.
Aleksander Brożyniak (trener Okocimskiego):
Mecz był typową walką o punkty, obie drużyny zagrały szczególnie agresywnie w środkowej strefie boiska. Mój zespół stworzył za mało sytuacji, żeby wygrać. Drużyna walczyła, nie można jej odmówić ambicji, ale – o ile jeszcze w środku pola gra jako tako się układała – to siła napadu była znikoma. Za wolno rozgrywaliśmy akcje, zawodnicy jakby zapomnieli o zagraniu „z pierwszej piłki”. Punkt jednak jest punktem i nie ma co wybrzydzać.