1998-06-06 Cracovia - RKS Radomsko 2:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

33 kolejka 6 VI 98
Cracovia - RKS Radomsko 2-0
Bramki: Prokop (38), Ziółkowski (86)
Widzów 1200. Sędziował G. Zator z Opola
Cracovia: Kwiatkowski, Siemieniec, Walankiewicz, Mróz, Szary, Ziółkowski, Kubik (71 Węgiel), Powroźnik (46 Krupa), Prokop (82 Hrapkowicz), Zegarek, Feutchine

To był mecz twardej, męskiej walki, mecz, w którym nikt się nie oszczędzał. A im bliżej było końca, tym bardziej narastała determinacja, boiskowa zaciekłość. Napisać zaś o końcówce, że miała wielką dramaturgię - to mało! Od razu trzeba dopowiedzieć, że ekspresja tych ostatnich minut wynikał nie tylko z waleczności obu zespołów, ale również - a może przede wszystkim - dlatego, że nerwy „puściły” i zawodnikom, i widzom. Atmosferę meczu zaogniło w 80 min. bezpardonowe „wejście” Kurka w Kwiatkowskiego. Natychmiast po tym faulu doszło do prawie że bijatyki pomiędzy kilkoma zawodnikami, co – na szczęście - udało się opanować. Jednakże bramkarz Cracovii przez długie chwile leżał niemal nieprzytomny, na boisko wjechała karetka, ale Kwiatkowski pozbierał się na tyle, by znów stanąć między słupkami. Odtąd sympatycy krakowian, reagujący żywiej niż w ostatnich meczach, na przemian gorąco dopingowali swój zespół, bądź też lżyli gości, a także arbitra, notabene kiepsko w tym dniu dysponowanego. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Kwiatkowski do bramki nie wrócił, a goście wyrównali. Do poważniejszych ekscesów wszakże nie doszło, bo przed końcem Ziółkowski przechytrzył Bobrowicza.
A wcześniej? W tym meczu o II- ligowy byt - dla obu zresztą drużyn - goście nie nastawiali się bynajmniej na grę obronną, przeciwnie - w pierwszej połowie śmiało atakowali. Ta część spotkania była wyrównana, częściej nawet interweniował Kwiatkowski, ale groźniej bywało pod bramką Radomska. M. in. w 21 boiskowa sprawiedliwość nakazała podyktować rzut karny za faul na szarżującym Zegarku, zaś w 38min. Bobrowicz sparował piłkę po strzale Ziółkowskiego, ale przy dobitce Prokopa był bezradny. W drugiej połowie goście poczynali sobie bardzo ofensywnie, kilkakrotnie pod bramką „Pasów” było więcej niż groźnie, ale z tego rodzaju taktyką gości wiązała się mniejsza troska o własne przedpole. A Cracovia kontrowała równie sprawnie (przeprowadzenie akcji), co... nieskutecznie. Owszem, można nie mieć pretensji do Siemieńca, notabene najwaleczniejszego zawodnika na boisku, który w 50 min. strzelił ostro, a Bobrowicz i tym razem wykazał się znawstwem bramkarskiej profesji. Potem jednakże kilkakrotnie zabrakło gospodarzom zimnej krwi, a zwłaszcza w 71 min. kiedy zmarnowali szansę, o której rzec można, iż była...200- procentowa. Zegarek i Prokop znaleźli się sam na sam z bramkarzem, żaden z obrońców im nie przeszkadzał, pierwszy z wymienionych podał idealnie do partnera, a ten spatałaszył w sytuacji, która niech mu się raczej nie przyśni... Generalnie wszak oceniając - więcej dobrego było w poczynaniach obu zespołów, zwłaszcza w drugiej połowie. Cracovia i Radomsko w zniewalającym upale stworzyły naprawdę dobre - jak na drugą ligę - widowisko, a ocena ta obowiązuje nawet po uwzględnieniu zdarzeń, które „zniesmaczyły” końcówkę.