2008-08-31 Cracovia - Wisła Kraków 1:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Stefan Majewski
pilka_ico
Ekstraklasa , 4 kolejka
Kraków, Stadion im. Józefa Piłsudskiego, niedziela, 31 sierpnia 2008, 19:30

Cracovia - Wisła Kraków

1
:
1



Herb_Wisła Kraków

Trener:
Maciej Skorża
Skład:
Cabaj
Kulig
Karwan
Polczak
Radwański
Szeliga
Baran
Kłus (77' Wasiluk)
Nowak
Pawlusiński (89' Moskała)
Dudzic (90' Snadny)

Ustawienie:
4-4-2

Sędzia: Paweł Gil z Lublina
Widzów: 6000 (+350 Wisły) „(+350Wisły)” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 6000.

bramki Bramki
Pawlusiński (25' k.) 1:0
1:1

Boguski (67')
zolte_kartki Żółte kartki
Pawlusiński
Nowak
Radwański
Cléber
Baszczyński
Šinglár
Zieńczuk
Cantoro
Skład:
Juszczyk
Šinglár
Baszczyński
Cléber
Piotr Brożek (88' Niedzielan)
Łobodziński (46' Boguski)
Júnior Díaz
Cantoro
Jirsák
Zieńczuk (80' Dawidowski)
Paweł Brożek

Ustawienie:
4-5-1
Zobacz również: Informacje przedmeczowe Zdjęcia z meczu
Mecz poprzedniego dnia:

2008-08-30 Wisła Kraków (ME) - Cracovia (ME) 2:0



Mecz poprzedniego dnia

Opis meczu

Teraz Pasy!

W porównaniu z poprzednim meczem ligowym z Lechią Gdańsk w wyjściowej jedenastce zaszły dwie zmiany. W miejsce Marka Wasiluka i Tomasza Moskały od pierwszej minuty na boisku pojawili się Dariusz Kłus i Przemysław Kulig.

Bardzo szczęśliwie mógł rozpocząć się dla Cracovii ten mecz. Już w pierwszej akcji spotkania piłkarze Wisły próbowali złapać na spalonym Bartłomieja Dudzica, który przejął prostopadłe podanie przy linii bocznej pola karnego, ale poślizgnął się i w efekcie dośrodkował bardzo niecelnie.

W kolejnych minutach gra toczyła się na połowie Cracovii, ale goście choć długo utrzymywali się przy piłce nie kończyli swoich akcji strzałami.

W 12 minucie Cracovia wyprowadziła szybką kontrę prawą stroną boiska. Z narożnika pola karnego piłkę do środka wrzucił Sławomir Szeliga, ale ani Bartłomiej Dudzic, ani Dariusz Kłus nie zdołali jej sięgnąć i skierować w kierunku bramki Marcina Juszczyka, który zastąpił kontuzjowanego Pawełka.

Gdy kończył się pierwszy kwadrans meczu Marcin Cabaj efektowną interwencją zdołał w ostatniej chwili przerzucić piłkę nad poprzeczką po groźnym strzale Tomasa Jirsaka z 15 metrów.

Dwie minuty później po szybkiej dwójkowej akcji Szeligi i Nowaka, ten drugi uderzył z 12 metrów, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.

W 22 minucie ponownie świetnie interweniował Marcin Cabaj, gdy piłka po silnym i precyzyjnym strzale Jirsaka z linii pola karnego tuż przy słupku zmierzała do bramki Cracovii.

W 24 minucie po szybkiej kontrze lewą stroną boiska Paweł Nowak zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego w pole karne Bartłomieja Dudzica, a tam napastnika Cracovii faulem zatrzymał Cleber. Rzut karny i żółta kartka dla obrońcy gości. Piłkę 11 metrów od bramki ustawił Dariusz Pawlusiński i silnym strzałem nie dał najmniejszych szans obrony Juszczykowi. 1:0 dla Cracovii i trzeci gol popularnego „Plastika” w tym sezonie.

W 30 minucie kolejna akcja Cracovii. Długim, dokładnym ponad 30 metrowym podaniem popisał się Bartłomiej Dudzic. Piłkę tuż przy linii końcowej w kierunku bramki gości skierował Kulig, ale Juszczyk zdołał obronić.

W 35 minucie wychodzącego za plecy obrońców Bartłomieja Dudzica faulem próbował powstrzymać Marcin Baszczyński, Cracovia utrzymała się przy piłce, ale sędzia przerwał znakomicie zapowiadającą się akcję i ukarał obrońcę Wisły żółtą kartką.

Piłkarze Cracovii prowadząc jedną bramką nie rezygnowali z ambitnych prób zdobycia kolejnych goli. Zdeprymowani obrońcy gości i niepewnie interweniujący Juszczyk doprowadzili kilka razy do sporego zamieszania w polu karnym, ale strzały Pawła Nowaka i Arkadiusza Barana nie zdołały przebić się przez gąszcz nóg w polu karnym.

Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy ponownie bramkarz Cracovii pokazał znakomitą klasę. Tym razem Marcin Cabaj zdołał przerzucić nad poprzeczką piłkę po strzale głową Pawła Brożka.

W przerwie meczu odbyło się oficjalne pożegnanie Marcina Bojarskiego, który przez 4,5 roku bronił barw Cracovii. „Te 4,5 roku to były dla mnie i dla Cracovii wspaniałe czasy” – powiedział popularny Bojar przyjmując okolicznościową puchar i pamiętkową koszulkę z rąk Prezesa Cracovii Profesora Janusza Filipiaka. „- I oby ten wynik (1:0 dla Cracovii) utrzymał się do końca meczu, albo został jeszcze podwyższony” – dodał.

Po przerwie drużyna Cracovii wyszła w niezmienionym składzie.

Już w pierwszej akcji po przerwie Marcin Cabaj musiał interweniować odbijając strzał Jirsaka po którym bliski dojścia do piłki był Paweł Brożek.

W 49 minucie Cleber faulował wychodzącego na czystą pozycję Bartłomieja Dudzica, ale sędzia mimo konsultacji z liniowym nie uznał za stosowne ukaranie Clebera drugą(!) żółtą kartką i usunięciem z boiska!

Chwilę później Kłus próbował zaskoczyć Juszczyka strzałem z ostrego kąta, a Dariusz Pawlusiński celnie uderzył z rzutu wolnego z 25 metrów, ale w obu sytuacjach bramkarz gości zdołał odbić piłkę.

W 67 minucie goście doprowadzili do remisu. Marek Zieńczuk przejął przy linii końcowej długie podanie Juniora Diaza i wrzucił piłkę wzdłuż bramki do Rafała Boguskiego, który strzałem z kilku metrów nie dał żadnych szans Marcinowi Cabajowi. 1:1.

Po zdobyciu wyrównującej bramki goście uzyskali nieznaczną przewagę kilka razy zagrażając bramce Marcina Cabaja, a Cracovia starała się wyprowadzać szybkie kontry.

W 78 minucie boisko opuścił Dariusz Kłus, a jego miejsce zajął Marek Wasiluk. Po tej zmianie Wasiluk zajął miejsce na lewej pomocy, a Paweł Nowak przeszedł do środka.

Po zdobyciu wyrównującej bramki goście uzyskali nieznaczną przewagę kilka razy zagrażając bramce Marcina Cabaja, a Cracovia starała się wyprowadzać szybkie kontry. W 78 minucie boisko opuścił Dariusz Kłus, a jego miejsce zajął Marek Wasiluk. Po tej zmianie Wasiluk zajął miejsce na lewej pomocy, a Paweł Nowak przeszedł do środka.

W końcówce przeważali goście, ale strzały Pawła Brożka i Tomasza Dawidowskiego były nieskuteczne.

Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry z boiska zszedł strzelec bramki dla Cracovii Dariusz Pawlusiński, a jego miejsce zajął Tomasz Moskała. W doliczonym czasie gry Bartłomieja Dudzica zastąpił Jakub Snadny.

Źródło: Teraz Pasy! [1]

Interia.pl

Pierwsza minuta. Rozpoczyna z animuszem Cracovia, z bramki wybiega Juszczyk i ratuje sytuację wybijając piłkę na Błonia. Symboliczna chwila - futbolówka trafia więc tam, gdzie przed ponad stu laty rozpoczęła się historia krakowskiej piłki nożnej.

Chwilę później pierwszy faul tego meczu. Diaz nieprzepisowo atakuje nogi Barana. Szybkie rozegranie i piłka trafia na prawe skrzydło do nieobstawionego Dudzica. Kibice "Pasów" wstają już z miejsc, jednak "Bolek" najpierw przewraca się na śliskiej murawie, a potem niecelnie dośrodkowuje.

Kolejna akcja, która poderwała widownię przy ul. Kałuży miała miejsce dopiero w 11. minucie. Rajd prawą stroną boiska przeprowadził Przemysław Kulig, podał do Szeligi, jednak jego dośrodkowanie przeszło przez całe pole karne Wisły, a zamykający akcję Nowak wrzucał już niecelnie.

Wisła rozpoczęła derbowy pojedynek z dystansem. Ostrożnie, jakby badając możliwości rywala. Dopiero w 15 minucie stworzyła piekielnie groźną sytuację, gdy Tomas Jirsak lobem próbował lobować Cabaja. Bramkarz Cracovii spisał się bez zarzutu wybijając piłkę ponad poprzeczkę.

Chwilę później w ataku były już "Pasy". Piotr Brożek niefrasobliwie próbował minąć Szeligę i stracił piłkę na rzecz Pawlusińskiego. Ten dograł w pole karne do Nowaka, jednak "Pawka" strzelił nad poprzeczką.

Ostro grająca Cracovia między 18. a 20. minutą otrzymała dwa poważne ostrzeżenia od arbitra. Paweł Gil ukarał żółtą kartką najpierw Pawlusińskiego, a potem Nowaka.

W 22. minucie pięknym strzałem z dystansu popisał się Jirsak, ale znów na posterunku był Cabaj. Odbił piłkę w bok, a potem dobiegł do niej ratując drużynę przed rzutem rożnym.

24. minuta: skrzydłem pognał Radwański, podał do Nowaka, który uruchomił Dudzica wbiegającego w pole karne. Napastnika "Pasów" sfaulował Cleber i sędzia nie miał żadnych wątpliwości - rzut karny dla Cracovii! Jego pewnym egzekutorem okazał się Dariusz Pawlusiński, a stadion oszalał z radości. "Biało-czerwoni" prowadzili z pogromcą Barcelony!

Po chwili przewagi Wisły gospodarze przeprowadzili w 28. minucie kolejną groźną kontrę. Z lewego skrzydła wrzucał piłkę Dudzic, a zamykający akcję Kulig z ostrego kąta zdołał jeszcze oddać celny strzał. Juszczyk musiał wybijać piłkę na róg.

Ataki Wisły wydawały się groźne, lecz piłkarze Macieja Skorży w z pozoru łatwych sytuacjach tracili piłkę. Przykład? Piłka odbijająca się od nogi Marka Zieńczuka w polu karnym. "W zeszłym sezonie z takich sytuacji padały bramki dla Wisły" - dziwili się kibice.

Dobrze prowadzący spotkanie, sędzia Paweł Gil popełnił pierwszy błąd w 34. minucie. Baszczyński sfaulował wychodzącego na czystą sytuację Dudzica, a arbiter zamiast dać gospodarzom przywilej korzyści przerwał akcję i dał wiślakowi żółtą kartkę.

Po tej akcji nastąpiła seria kilku rzutów rożnych dla Cracovii. Piłka co rusz trafiała w pole karne Wisły, skąd rozpaczliwie ekspediowali ją albo obrońcy, albo Marcin Juszczyk. To był prawdziwy "kocioł" dla piłkarzy "Białej Gwiazdy".

Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy pokazał się wreszcie lider klasyfikacji strzelców, Paweł Brożek. Po miękkiej wrzutce od brata Piotra "Brozio" uderzył z bliska na bramkę Cabaja. Mocny strzał głową fenomenalnie obronił jednak bramkarz Cracovii.

Do szatni podopieczni Stefana Majewskiego schodzili żegnani burzą oklasków. A na trybunach zdania były podzielone. "Cudownie" - mówili fani w koszulkach w pasy. "Dramat" - złorzeczyli ci z białą gwiazdą na piersi. Co do jednego wszyscy byli zgodni - emocji w pierwszych 45 minutach nie brakowało.

Chwilę potem znów oklaski rozległy się na trybunach stadionu. Na murawę wkroczył bowiem były piłkarz Cracovii - Marcin Bojarski, któremu za grę osobiście dziękował prezes Janusz Filipiak.

- Ptasiego mleka mi tu nie brakowało. Dziękuję za wszystko. Kocham was - wyrzucił z siebie wyraźnie wzruszony "Bojar", obecnie gracz Piasta Gliwice.

Drugą połowę Wisła rozpoczęła z jedną zmianą. W miejsce bezproduktywnego Łobodzińskiego wszedł Boguski. Gdy kibice zastanawiali się kto pierwszy zaatakuje pierwszą akcję przeprowadzili goście. Po raz trzeci w tym meczu celnie uderzył Jirsak. Błąd popełnił Cabaj, który wypuścił piłkę z rąk, ale obrońcy Cracovii jakimś cudem wybili piłkę z pola karnego. Chwilę potem pokazał się Boguski, popisując się celnym strzałem. Cabaj ponownie odbił piłkę, ale ponownie czuwali obrońcy.

W 49. minucie koszmarny błąd popełnił sędzia Gil. Cleber faulował wychodzącego na dobrą pozycję Dudzica, ale sędzia przestraszył się odpowiedzialności i nie dał Brazylijczykowi żółtej kartki, a oznaczałoby to usunięcie go z boiska!

Po tym fakcie przycisnęła Cracovia. Na bramkę Juszczyka strzelali kolejno Kłus i z wolnego Nowak, ale bramkarz Wisły dwukrotnie odbijał piłkę do boku. Sytuację do strzału z rzutu wolnego miał także Pawlusiński, ale uderzył daleko od bramki.

Po kilkunastu minutach zastoju w grze wyrównała Wisła. Radwański zagapił się i nie upilnował pod linią końcową boiska Zieńczuka, który wrzucił piłkę do Boguskiego, a ten z kilku metrów strzelił gola na 1:1. W tym fragmencie meczu lepiej prezentowała się już Wisła, która z minuty na minutę zdobywała przewagę nad rywalami. Z kolei "Pasy" wyglądały jakby nie miały już sił na atak z taką werwą i poświęceniem jak w pierwszej połowie.

Słabo dysponowany sędzia Gil nie zauważył także zagrania ręką w polu karnym z 73.minuty.

Pierwszą zmianę meczu Cracovia przeprowadziła w 78. minucie. Kłusa zmienił Wasiluk i od razu popisał się w dwóch akcjach. Najpierw zgrał piłkę głową przed pole karne, gdzie jego koledzy wywalczyli rzut wolny a potem po rzucie rożnym groźnie (lecz niecelnie) uderzał głową.

Trzy minuty przed końcowym gwizdkiem groźnie zaatakowała Wisła, jednak szarżującego Brożka w ostatniej chwili powstrzymał Radwański wybijając piłkę na rzut rożny.

Zaraz po tym trener Skorża zdecydował się na ofensywną zmianę. Piotra Brożka zastąpił Niedzielanem.

Na nic się to jednak nie zdało. Po doliczeniu trzech dodatkowych minut sędzia zakończył 176 derby Krakowa. Aż do wiosny i rewanżowego meczu na stadionie Wisły pod Wawelem panować będzie bezkrólewie.

Źródło: Interia.pl [2]

Wirtualna Polska

Po zaciętym spotkaniu Cracovia zremisowała na własnym stadionie z Wisłą 1:1. Gospodarze objęli prowadzenie w 25. minucie. Rzut karny, podyktowany po faulu Clebera na Bartłomieju Dudzicu, na bramkę zamienił Dariusz Pawlusiński. Wisła rzuciła się do obrabiania strat w drugiej połwie. Podopieczni trenera Skorży uzyskali wyraźną przewagę, którą udokumentowali golem autorstwa Rafała Boguskiego. Pomocnik "Białej Gwiazdy" dobrze odnalazł się w polu karnym Cracovii i strzałem z najbliższej odległości pokonał rozpaczliwie interweniującego Cabaja. Do końca meczu, pomimo licznych ataków piłkarzy Wisły, wynik nie uległ zmianie.

Źródło: Wirtualna Polska [3]

SportoweFakty.pl

Bardzo dobre widowisko w niedzielny wieczór na stadionie przy ulicy Kałużyw Krakowie stworzyli zawodnicy Cracovii i Wisły. Żadna z drużyn nie umiała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, gdyż albo dobrze interweniowali bramkarze, albo w dobrych sytuacjach pudłowali zawodnicy obu ekip, albo wreszcie wysiłek drużyn niszczył sędzia Paweł Gil - zdecydowanie najsłabszy aktor tego spotkania. Nagłaśniane w mediach informacje, że bilety na 176. derby Krakowa sprzedają się w rekordowej liczbie, nie była zabiegiem marketingowym gospodarzy. Stadion Cracovii wypełnił się niemal do ostatniego miejsca. Nikt zapewne nie żałował decyzji o zakupie biletu.

Trener Maciej Skorża miał kilka problemów przed meczem z Pasami. Problem numer jeden to obawa o dyspozycję fizyczną po wtorkowym, morderczym spotkaniu z FC Barcelona. Problem numer dwa to obsada bramki, gdyż z powodu kontuzji nie mógł wystąpić Mariusz Pawełek. W bramce lidera ekstraklasy wystąpił zatem Mariusz Juszczyk. O tym, że ponownie do dyspozycji trenera Wisły nie będą Arkadiusz Głowacki i Radosław Sobolewski, wiadomo było wcześniej.

Takie problemy Skorży to jednak nic w porównaniu z sytuacją w Cracovii. Pasy bardzo słabo wystartowały w tym sezonie. Na dodatek do nie najlepszych wyników doszła jeszcze słaba gra. O kontuzjach w drużynie z ulicy Kałuży pisało się tyle, że nie ma większego sensu wracać do nazwisk zawodników, z których w dalszym ciągu nie może skorzystać Stefan Majewski.

Derby rządzą się swoimi prawami, zatem skoro Wisła potrafiła ograć FC Barcelonę, dlaczego Cracovia nie mogłaby wygrać z lokalnym rywalem? Potwierdzenie tej tezy mogło przyjść już w 2. minucie spotkania, ale poślizgu w polu karnym Wisły dostał Bartłomiej Dudzic i skończyło się tylko na strachu dla wiślaków. Kilka minut później ponownie w roli głównej mógł wystąpić Dudzic, ale nie zdołał przeciąć niezłej centry z prawej strony Sławomira Szeligi.

Po ostrzeżeniach ze strony Cracovii, odpowiedziała Wisła. Odpowiedziała tylko raz, kiedy z najwyższym trudem nad poprzeczką przeniósł piłkę Marcin Cabaj po strzale Tomasa Jirsaka. Cracovia przeważała i raz po raz prostymi środkami starała się przesuwać grę na połowę Wisły. Goście, niczym w pierwszym meczu na Camp Nou z FC Barceloną, szukali z przodu wysuniętego Brożka, ale za każdym razem skutecznie interweniowali Michał Karwan albo powracający do składu Cracovii po pertrubacjach z Górnikiem Łęczna Przemysław Kulig. W końcu na strzał z 20. metrów zdecydował się Tomas Jirsak, ale Cabaj efektownie odbił piłkę do boku.

Ukoronowaniem gry Cracovii była sytuacja z 24. minuty. Nowak ładnie podał do Dudzica, a napastnika gospodarzy w polu karnym nieprzepisowo zatrzymał Cleber. Otrzymał za to zagranie żółtą kartkę. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł Dariusz Pawlusiński, a chwilę później mógł już unieść ręce do góry w geście triumfu.

2:0 mogło być po sytuacji z 34. minuty, gdy taktycznym faulem na Dudzicu popisał się Cleber. Sędzia Paweł Gil po raz kolejny udowodnił jednak, że nie potrafi sędziować w meczach o wysoką stawkę - przynajmniej te w Krakowie. Arbiter z Lublina sędziował także poprzednie derby na stadionie Cracovii, gdy uznał bramkę z pozycji spalonej Rafała Boguskiego, a tylko żółtą kartką potraktował Arkadiusza Głowackiego, który wówczas rozpaczliwym faulem powstrzymał Pawlusińskiego przed wyjściem sam na sam z bramkarzem Wisły. Teraz sytuacja może nie była podobna, ale Cleber na pewno w tym momencie powinien zakończyć udział w meczu. Nie zakończył.

Jeszcze przed przerwą Cracovia dwukrotnie śmielej zaatakowała, lecz najpierw Juszczyk świetnie wybił strzał z ostrego kąta Kuliga, a za chwilę potwornie zakotłowało się na przedpolu bramkowym Juszczyka, ale Paweł Nowak nie potrafił trafić w piłkę.

- Jesteście lepsi, Cracovii jesteście lepsi - zaczęli intonować w pewnym momencie fani Cracovii i trudno było się z nimi zgodzić. Bardzo dobrej połówki w wykonaniu Cracovii nie zburzyła sytuacja bramkowa Juniora Diaza (główkował obok bramki) oraz Pawła Brożka. Przy tej drugiej próbie, znowu świetnie zachował się Cabaj.

Od początku drugiej połowie ton wydarzeniom na boisku nadawała Wisła. Na placu gry pojawił się Boguski, bezsprzecznie najlepszy zawodnik tego spotkania. Były piłkarz GKS Bełchatów doskonale rozumiał się z Pawłem Brożkiem i raz za razem siał popłoch w szeregach obronnych Cracovii. Może nie miałby tyle swobody, gdyby musiał otrzymać bardziej defensywne zadania, gdyby od 50. minucie Wisła grała w 10-tkę. Wisła powinna w tym momencie po raz kolejny stracić Clebera, lecz po raz kolejny pobłażliwy dla Brazylijczyka był sędzia Gil. Soczystą wiązankę puścił wtedy w jego kierunku trener Majewski, a dobitne stwierdzenie To są jaja słychać było chyba nawet pod Wawelem.

Goście zaczęli zdecydowanie przeważać, a Cracovia momentami rozpaczliwie wybijała piłkę jak najdalej od własnej bramki. Nie wiedział jednak o tej regule Krzysztof Radwański, który w 66. minucie nie dość, że nie walczył do końca o piłkę z Markiem Zieńczukiem, to jeszcze pozwolił lewemu pomocnikowi na centrę w pole karne. Tam doszło do dużego zamieszania, w którym najlepiej odnalazł się Boguski. Rezerwowy Wisły huknął pod poprzeczkę bramki Cabaja i doprowadził do wyrównania.

Na tą bramkę czekała... Cracovia, gdyż minuty poprzedzające trafienie Boguskiego wyglądały bardzo słabo w wykonaniu gospodarzy. Dopiero trafienie Boguskiego podziałało na nich bardziej mobilizująco. Cracovia wreszcie przesunęła grę na połowę Wisły, ale równie szybko musiała przypomnieć sobie o tym, że taka gra z mistrzem Polski wcale nie musi przynieść profitów. I nie przyniosłaby, gdyby Tomasz Dawidowski przypomniał sobie, że swego czasu w barwach Amiki Wronki potrafił strzelać gole, lub gdyby tym razem sędzia Gil odgwizdał zagranie ręką Nowaka.

Remis w derbach Krakowa nie krzywdzi jednak żadnej ze stron. Cracovia pokazała, że miejsce w górnej połówce w tabeli jest w jej zasięgu. Zależne jest to tylko od odpowiedniego podejście jej zawodników do danego spotkania. - Nie zyskaliśmy jednego punktu, ale straciliśmy dwa - powiedział po zakończeniu spotkania Pawlusińśki. W podobnym tonie mecz podsumował Boguski. Pozostaje tylko dodać - w Krakowie bezkrólewie do następnego spotkania Cracovii z Wisłą.

Źródło SportoweFakty.pl [4]

Dziennik Polski

Kraków bez piłkarskiego króla

W 176. wielkich derbach padł sprawiedliwy wynik remisowy, ale nikogo on nie satysfakcjonuje.

W 176. wielkich derbach Krakowa padł wynik remisowy 1-1. To rezultat sprawiedliwy, bowiem do przerwy lepszym zespołem byli gospodarze, po przerwie inicjatywę przejęli wiślacy. Podobny wynik padł dwa lata temu, też na boisku przy ul. Kałuży. Zatem przez najbliższe pół roku mamy w Krakowie piłkarskie bezkrólewie.

Zaskoczeniem był w brak w wyjściowym składzie Wisły bramkarza Pawełka. Odnowiła mu się w czwartek kontuzja i trener Skorża postawił w bramce na Juszczyka.

Lepiej w mecz weszła Cracovia, grała od pierwszych minut bardzo agresywnie, szybciej od Wisły. Już w 3 minucie Baran dograł piłkę na prawo do wbiegającego na wolne pole Dudzica, ten jednak potknął się na piłce, a potem źle zacentrował. W 12 minucie znowu szybka akcja "Pasów" prawą stroną, centrował Szeliga, ale nikt nie zamknął akcji z lewej strony.

Wisła grała stanowczo za wolno, zawodnicy zbyt długo "wozili się" z piłką. W 15 minucie, po złym wybiciu piłki przez Polczaka, Jirsak "dzióbnął" piłkę z 15 metrów, ale futbolówkę zmierzającą pod poprzeczkę wybił Cabaj.

Nadal bardziej aktywna była Cracovia, potrafiła szybko przejść z defensywy do ataku. W 18 minucie po centrze Szeligi strzelał z trudnej pozycji z 12 metrów Nowak, nad poprzeczką.

Piłkarze Cracovii nie przebierali w środkach, efektem były dwie żółte kartki dla Pawlusińskiego i Nowaka w 19 i 21 minucie po ostrych zagraniach na Baszczyńskim i Singlarze. W 22 minucie swój kunszt pokazał Cabaj, Jirsak znakomicie uderzył z ponad 20 metrów, bramkarz Cracovii zdołał jednak odbić, a potem złapać piłkę.

Od 24 minuty "Pasy" prowadziły po bramce z karnego Pawlusińskiego, to był trzeci gol tego piłkarza w tym sezonie.

Dość niefrasobliwie grała obrona Wisły, obaj skrajni pomocnicy nie wspomagali bloku defensywnego. W 29 minucie zaspał Piotr Brożek, nie zablokował Kuliga, który strzelał z bardzo ostrego kąta, ale Juszczyk sparował piłkę na róg.

Wisła cały czas grała wolnym atakiem pozycyjnym, co nie dawało rezultatu wobec uważnej gry defensywy Cracovii. W 34 minucie świetnie zachował się Karwan, blokując w ostatniej chwili strzał Pawła Brożka.

W 35 minucie arbiter popełnił błąd, Baszczyński faulował Dudzica, ale piłkarze Cracovii utrzymali się przy piłce. Sędzia Gil odgwizdał jednak wolnego i ukarał obrońcę Wisły żółtym kartonikiem. Po wolnym źle obliczył lot piłki Juszczyk, wybicie było nieprecyzyjne, powstał "kocioł" pod bramką Wisły, ale strzały Pawlusińskiego i Dudzica zostały zablokowane.

W 44 minucie wreszcie dobra akcja wiślaków w wykonaniu braci Brożków, z głębi pola podawał Piotr, a Paweł Brożek strzelał głową z 8 metrów, ale znakomicie interweniował Cabaj.

Pierwsza połowa to zasłużone prowadzenie Cracovii, grającej bardzie aktywnie, zadziornie. W przerwie trener Skorża dokonał jednej zmiany, bardzo słabo grającego Łobodzińskiego zastąpił Boguski, który zajął miejsce na lewym skrzydle, a na prawą stronę przeszedł Zieńczuk. Cracovia bez zmian.

Drugą połowę wiślacy rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 46 minucie strzelał z dystansu Jirsak, piłkę przed siebie wybił Cabaj, dobitka Pawła Brożka była nieprecyzyjna. Za moment uderzał z dystansu Boguski, Cabaj łapał piłkę na raty.

W 49 minucie poszła kontra Cracovii, na wolne pole wybiegł Radwański i był faulowany przez Clebera. Skoro sędzia odgwizdał faul, powinien ukarać gracza Wisły drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. W 51 minucie prawą stroną przedarł się Kulig, uderzył z bardzo ostrego kąta, ale Juszczyk wybił piłkę. Za moment z wolnego z ponad 20 metrów strzelał Nowak, znowu dobrą interwencją popisał się bramkarz Wisły.

A potem zaczęła się dominacja piłkarzy Wisły. Osiągnęli dużą przewagę, spychając Cracovię do głębokiej defensywy. Widać było, że pierwsza połowa kosztowała "Pasy" sporo sił. I efektem przewagi wiślaków była wyrównująca bramka, ale poprzedził ją szkolny błąd obrońcy Radwańskiego.

W 72 minucie piłkarze Wisły wyprowadzili szybką akcję, Boguski zagrał na wolne pole do Zieńczuka, ale jego strzał z 14 metrów zablokowali obrońcy Cracovii. Po rogu, na dwa metry odbijał piłkę Nowak, z wysokości trybun wyglądało, że zagrał futbolówkę ręką. Ale takich szybkich akcji ze strony Wisły było za mało. W końcówce na boisku pojawił się Dawidowski, w 84 i 88 minucie próbował lobować bramkarza Cabaja, ale uczynił to za każdym razem nieprecyzyjnie.

Nie był to wielki mecz. Chwilami szybki, dynamiczny, ale jak trafnie zauważył trener Maciej Skorża, za bardzo chaotyczny. Wisła przespała pierwszą połowę, Cracovii zaczęło brakować sił w drugiej.

W "Pasach" długie minuty solidnie grała obrona, ale i ona nie ustrzegła się błędów. W pomocy najbardziej widoczni byli Baran i Nowak, w ataku Pawlusiński. W Wiśle swoje zadanie wykonał rezerwowy bramkarz Juszczyk, słabiej grał Cleber, który tylko tolerancji sędziego zawdzięcza, że nie opuścił w 49 minucie boiska. Mniej widoczni byli Zieńczuk i Paweł Brożek, dobrze wprowadził się po przerwie Boguski.

Remis nie satysfakcjonował nikogo. Mówili o tym trenerzy obu zespołów, w podobnym tonie wypowiadali się piłkarze.

250-metrowa flaga

Najdłuższą w Krakowie, 250-metrową flagę w kolorach biało-czerwonych rozciągnęli kibice Cracovii wzdłuż ogrodzenia. Były na niej m.in. wypisane: - Hasłem naszym jest Cracovii chwała i moc drużyny co zwyciężać zawsze ma.

Jak padły bramki

1-0 Szybka akcja Cracovii, Baran do Nowaka, ten zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego w pole karne Dudzica, którego w polu karnym faulował Cleber. Karny, z jedenastu metrów Pawlusiński uderzył precyzyjnie w prawy róg i Juszczyk był bezradny.

1-1 Prosty błąd obrony Cracovii, Radwański mógł spokojnie wybić piłkę na róg, ale nie uczynił tego, doszedł do niej Zieńczuk podał w pole karne, gdzie nieobstawiony Boguski strzałem z paru metrów pokonał Cabaja.

Liczba meczu

40

Był 40. remis w wielkich derbach Krakowa. Do tej pory 78 razy wygrała Wisła, 58 razy Cracovia, w bramkach jest teraz 297-227.

Źródło: Dziennik Polski [5]

Gazeta Krakowska

Cracovia nadal musi czekać na derbową wygraną

Cracovia - Wisła Kraków 1-1. W Krakowie formułkę "derby rządzą się własnymi prawami" piłkarze i trenerzy powtarzają od bez mała stu lat.

Banał, od którego bolą uszy? A może zdanie-klucz, dzięki któremu można zrozumieć fenomen zjawiska? Dyskusja może trwać dalej, bo wczoraj pojawił się w niej nowy argument.

Tylko w derbach bowiem zespół, który kilka dni wcześniej pokonał 1:0 wielką Barcelonę, przez długi czas nie jest w stanie zatrzymać grającego z rozmachem rywala, który po trzech kolejkach nowego sezonu miał na koncie jedno zwycięstwo, dwie porażki i kiepskie recenzje swoich występów. Tylko w derbach faworyzowana Wisła męczy się ze skazywaną na pożarcie Cracovią.

Wczoraj wymęczyła tylko jeden punkt. Trener "Pasów" Stefan Majewski zastanawiał się przed spotkaniem, jaki rywal wybiegnie w niedzielę wieczorem na boisko. Gotowy przenosić góry i wygrywać z najsilniejszymi europejskimi drużynami, czy skażony syndromem mistrza, który męczy się z ligowymi słabeuszami. Tego, co zobaczył w pierwszej połowie, nie przewidziałby jednak nawet najbardziej rezolutny jasnowidz.

"Biała Gwiazda" grała jak ligowy słabeusz. Chaos w Wiśle zaczynał się już w bramce, w której niespodziewanie stanął Marcin Juszczyk.

Trener Maciej Skorża nie miał zamiaru jednak zaskoczyć tym ruchem rywala, choć mimowolnie, bo w wyniku kontuzji Mariusza Pawełka, mu się to udało. Juszczyk grał nerwowo jak pozostali - nie licząc może Tomasa Jirsaka - koledzy.

Wiślaków z tak splątanymi nogami po raz ostatni widziano nie dawno na Camp Nou,w pierwszym meczu z Barceloną (0:4), ale nikt przecież nie wymyśliłby, że obrońca Przemysław Kulig zrobi na Wojciechu Łobodzińskim takie samo wrażenie jak Eric Abidal.

W 25 min Cleber też zachował się przy Bartłomieju Dudzicu, jakby w pole karne zamiast napastnika "Pasów" wbiegał Thierry Henry. Faul, rzut karny i 1:0 dla Cracovii. W ogromnej wrzawie i ramionach partnerów utonął szczęśliwy egzekutor Dariusz Pawlusiński. - Jesteście lepsi, Cracovio, jesteście lepsi - skandowali kibice i nie było w tych słowach pomyłki.

Wisłę bacznie obserwował z trybun wysłannik Tottenhamu, rywala krakowian w I rundzie Pucharu UEFA. W jego raporcie nie będzie słów pełnych trwogi przed konfrontacją z polskim zespołem, ale w II połowie zobaczył już "Białą Gwiazdę" przypominającą oryginał. Podopieczni Skorży podkręcili tempo i obrona Cracovii zaczęła rozchodzić się w szwach. W 67 min goście w końcu dopięli swego - Marcina Cabaja pokonał Rafał Boguski, który na boisku pojawił się dopiero w 46 min.

Z pomocnikiem Wisły wiąże się zresztą ciekawa historia, bowiem rok temu w derbach na Cracovii również był rezerwowym i też strzelił gola. Podobieństw między tymi meczami było zresztą więcej. Fatalne błędy popełniał w nich ten sam sędzia - Paweł Gil. Wczoraj powinien był wyrzucić z boiska Clebera, ale w 49 min nie zdecydował się pokazać mu drugiej żółtej kartki. Chwilę później nie zauważył ręki Pawła Nowaka w polu karnym i nie podyktował "jedenastki" dla Wisły. Wyszło na remis. Tak jak w całym meczu. Bo mimo prób wiślakom nie udało się już obalić tezy o derbach, które rządzą się... itd., itp.

Szkoda jedynie, że wyjątkowość tych spektakli polega w ostatnich latach tylko na nieprzewidywalności rezultatu i czasem niezłym jak na polską ekstraklasę poziomie gry, a nie obejmuje już towarzyszącej mu atmosfery.

Pewnie pojawią się głosy optymistów, przekonujących, że tym razem doping był niczego sobie, a chamskie przyśpiewki intonowano rzadziej niż poprzednio, ale deszczem konfetti nie udało się jednak zasłonić wszystkiego.

Chwilami więc unoszący się w powietrzu zapach smażonej kiełbasy jedynie potęgował wrażenie, że na stadionie przy Kałuży odbywa się właśnie mocno zakrapiana wiejska zabawa. Bluzgi, przenikliwe gwizdy, knajackie okrzyki, manifestacja wzajemnej nienawiści - smutny rytuał derbów - niezależnie od tego, po której stronie Błoń rozgrywanych - cały czas trzyma się, niestety, bardzo mocno.

Źródło: Gazeta Krakowska [6]

Gazeta Wyborcza

Bezkrólewie w Krakowie

Dla Cracovii, ligowego średniaka, mecz z Wisłą jest największym wydarzeniem sezonu. Na zwycięstwo i półroczną hegemonię czeka już od 25 lat i to nie koniec czekania. Mistrzowie Polski stracili pierwszy punkt w tym sezonie.

W 176. derbach Krakowa niemal wszystko przemawiało za wiślakami: zwycięstwo nad Barceloną, trzy zwycięstwa ligowe i po prostu lepsi piłkarze z wyższymi umiejętnościami.

Tak jak tydzień temu Barcelona w meczu z Wisłą padła ofiarą wiary we własne umiejętności, zapominając o roli jaką odgrywa ambicja i wola walki, tak wczoraj z tych samych powodów mistrzowie Polski mieli ogromne problemy z Cracovią.

Cracovia przeciwstawiła mistrzom Polski to, czego jej nigdy nie brakowało: ambicję i waleczność. W lidze po porażkach z beniaminkami z Gdańska i Gliwic, zespołowi trenera Stefana Majewskiego wróżono kolejną fatalną jesień. Derby Krakowa były więc najlepszą okazją, by zaprzeczyć tym głosom.

Cracovia od początku zaatakowała, a Wisła nie przypominała zespołu, który niespełna tydzień temu toczył wyczerpującą i, co najważniejsze, zwycięską walkę z Barceloną. Skład się niewiele zmienił, choć z powodu kontuzji barku nie wystąpił Mariusz Pawełek, ale to nie bramkarz był winny straty gola. Nieodpowiedzialnie zachował się Cleber, który niepotrzebnie sfaulował w polu karnym Bartłomiej Dudzica i po strzale Dariusza Pawlusińskiego było 1:0.

Wisła powinna wyrównać, ale doskonale strzały Tomasa Jirsaka i Pawa Brożka bronił Cabaj.

Po przerwie sędzia Paweł Gil powinien pokazać Cleberowi przynajmniej żółtą kartkę, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Krzysztofa Radwańskiego. Zawahał się, bo Brazylijczyk miał już na koncie upomnienie. Trener Majewski nie wytrzymał: Nie musicie tak sędziować, bo rywalem jest Wisła. Cleber jest takim samym zawodnikiem, jak każdy inny. Powinien zostać wyrzucony z boiska - krzyczał na arbitra.

Cracovia nie ma szczęścia do Gila. W poprzednich derbach przy Kałuży (jesienią 2007) ten sam sędzia nie wyrzucił z boiska po ewidentnym faulu Arkadiusza Głowackiego. Trzeba jednak przyznać, że później sędzia nie odgwizdał zagrania ręką w polu karnym Pawła Nowaka.

Nie ma też szczęścia do Rafała Boguskiego. Wisła nadal więc grała w pełnym składzie i wyrównała. Rezerwowy Boguski wykorzystał podanie Zieńczuka i z bliska trafił do siatki. Półtora roku temu pomocnik Wisły też zdobył gola, którym przypieczętował zwycięstwo.

Źródło: Gazeta Wyborcza [7]

Gazeta Wyborcza (dodatek lokalny)

Po rocznym panowaniu Wisły przez pół roku w Krakowie tron będzie pusty. 176. derby zakończyły się remisem. Najbardziej zawiódł... sędzia Paweł Gil, który najpierw nie wyrzucił z boiska Clebera, a później nie zobaczył zagrania ręką w polu karnym Pawła Nowaka

Największą niespodzianką był brak w podstawowym składzie mistrzów Polski Mariusza Pawełka. Bramkarz Wisły jeszcze w piątek trenował, ale podczas sobotniego rozruchu doznał kontuzji barku. Zastąpił go Marcin Juszczyk. Trener Maciej Skorża na ławce posadził Rafała Boguskiego, a w podstawowym składzie wybiegł Mauro Cantoro. Szkoleniowiec zmienił więc ofensywne ustawienie z meczu z Barceloną na bardziej defensywne. Zwycięstwo z Dumą Katalonii może i jest prestiżowe, ale hegemonia w Krakowie jest jednak ważniejsza.

Choć derby zostały rozegrane przy ul. Kałuży, to faworytem byli gospodarze. To wiślacy przystąpili do meczu o prymat w Krakowie opromienieni zwycięstwem nad słynną Barceloną. Poza tym wygrali wszystkie mecze w tym sezonie w lidze.

Podopiecznym trenera Stefana Majewskiego nie idzie tak dobrze. Do tej pory przegrali dwa wyjazdowe spotkania z beniaminkami, a jedyne zwycięstwo odnieśli u siebie, kiedy pokonali ŁKS. Wczoraj mieli jednak okazje, by pokazać, że są w stanie walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Podstawowy skład gospodarzy nie był zaskoczeniem. Jedynie Przemysław Kulig po załatwieniu formalności z Górnikiem Łęczna mógł wreszcie zagrać w Cracovii.

Pierwsi zaatakowali gospodarze. Po przytomnym podaniu Arkadiusza Barana w bardzo dobrej sytuacji byłby Bartłomiej Dudzic, ale... się poślizgnął. Po chwili rajd Kuliga podaniem wzdłuż bramki zakończył Sławomir Szeliga, ale nikt z jego kolegów nie doszedł do piłki.

Wkrótce obudziła się Wisła, ale dwa groźne strzały Tomasza Jirsaka znakomicie obronił Marcin Cabaj. Kiedy wydawało się, że goście osiągną przewagę, bo rywale zaczęli brutalnie faulować (żółte kartki dla Pawlusińskiego i Nowaka), Cleber bezmyślnie sfaulował w polu karnym Dudzica. Napastnik Cracovii nie dałby rady strzelić, ale Brazylijczyk i tak go powalił. Rzut karny wykorzystał Pawlusiński. - Nie byłem wyznaczony do strzelania, ale czułem się na siłach, więc podszedłem i uderzyłem.

Wisła zerwała się do ataków, ale kolejną okazję mieli gospodarze. Piotr Brożek odpuścił krycie Kuliga, a ambitny obrońca Cracovii dogonił piłkę, strzelił, ale Juszczyk odbił na rzut rożny.

Wiślacy nie mogli sobie poradzić z chaotyczną, ale bardzo ambitną grą Cracovii. Po ostrym faulu Marcina Baszczyńskiego był już remis w żółtych kartkach. A po dośrodkowaniu kotłowało się w polu karnym Wisły.

Tuż przed końcem pierwszej połowy najlepszą okazję mieli mistrzowie Polski. Po dokładnym podaniu Piotra Brożka strzelał głową jego brat Paweł, ale Cabaj doskonale odbił piłkę.

Początek drugiej połowy pokazał, że wiślacy nie zamierzają się poddawać. Strzelał Tomas Jirsak, Cabaj wypuścił piłkę przed siebie, ale zdążył ją wybić przed nadbiegającym Brożkiem.

Cracovia nadal walczyła z ogromną determinacją. To nie była ta drużyna, która w słabym stylu przegrała z Piastem czy Lechią. Wczoraj nie było straconych piłek czy rywali nie do dogonienia. Ambicją i wolą walki piłkarze Majewskiego przypominali wiślaków z meczu z Barceloną.

Po przerwie goście przeważali, ale mieli też dużo szczęścia. Sędzia Paweł Gil powinien pokazać drugą żółtą kartkę Cleberowi za faul na Krzysztofie Radwańskim, ale oszczędził Brazylijczyka. Trener Majewski długo nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra.

A 20 minut później zdenerwował się jeszcze mocniej, bo Wisła w pełnym składzie wyrównała. W poprzednich derbach na Cracovii Boguski wszedł po przerwie i trafił na 2:0. Teraz znów wszedł na boisko jako rezerwowy i strzelił chyba ważniejszego gola. Błąd popełnił Radwański, który zlekceważył piłkę lecącą do Zieńczuka. Pomocnik Wisły dośrodkował w pole karne, a Boguski z siedmiu metrów kopnął do siatki.

Sędzia Gil mylił się też w drugą stronę - nie odgwizdał zagrania ręką Pawła Nowaka w polu karnym.

Źródło: Gazeta Wyborcza [8]

Znów zabrakło odwagi

Błędy są rzeczą ludzką, a liczą się wnioski wyciągane na przyszłość. Rok temu dwie rażące pomyłki sędziego Pawła Gila wypaczyły wynik derbów przy ul. Kałuży. Dzień później w jego zastępstwie telefony odbierała żona.

W niedzielę arbitrowi z Lublina znów zabrakło odwagi na boisku i poza nim. Wczoraj obiecał wyjaśnić swoje decyzje. Zgodził się na rozmowę i ustalił godzinę. Po czym stchórzył i zapadł się pod ziemię.

Źródło: Gazeta Wyborcza [9]

Piłkarze o meczu

Marcin Cabaj

- Tak blisko zwycięstwa od powrotu do ekstraklasy chyba jeszcze nie byliście...
- Na pewno tak. Cieszy przede wszystkim pierwsza połowa tego spotkania, bo mieliśmy sporo sytuacji, które mogliśmy troszkę lepiej wykończyć. Natomiast w drugiej połowie cofnęliśmy się nieco, wydaje mi się, że niepotrzebnie i Wisła zaczęła być groźna. Z perspektywy meczu uważam, że remis jest wynikiem sprawiedliwym, niemniej jednak szkoda, że nie udało nam się przełamać tej niemocy i wreszcie wygrać z Wisłą.

- W pierwszej połowie kibice widzieli taką Cracovię, jaką chcieliby zawsze oglądać...
- Dokładnie, graliśmy bardzo dobrze. Myślę, że gdybyśmy dołożyli jeszcze jedną bramkę to pewnie byśmy to spotkanie wygrali. Natomiast Wisła jest klasowym zespołem, wykorzystała jeden nasz błąd i strzeliła gola.

- Powinniście od 49. minuty grać z przewagą jednego zawodnika? Cleber faulując wychodzącego na dogodną pozycję Krzysztofa Radwańskiego i mając już jedną żółtą kartkę powinien otrzymać drugą?
- Powiem tak: to był ten sam sędzia, co w zeszłorocznych derbach na naszym stadionie (1:2 – przyp.) i myślę, że jest dobrym sędzią dla Wisły, z kolei nam nie za bardzo pasuje. W tamtych derbach też nas troszkę skrzywdził, bo Darek Pawlusiński wychodził sam na sam, a faulujący go Arek Głowacki powinien ujrzeć czerwoną kartkę Tak się nie stało i podobnie było w niedzielę. Było kilka kontrowersyjnych decyzji, ale przecież każdy popełnia błędy.

- Co stało się około 65.-70. minuty? Nagle to Wisła przejęła inicjatywę i chwilami jej przewaga była miażdżąca...
- Ciężko powiedzieć. Musiałbym porozmawiać z chłopakami, jak się czuli. Czy to wynikało ze zmęczenia, czy może z czegoś innego.

- Swój niedzielny występ chyba możesz zaliczyć do udanych...
- Dla mnie udane są zawsze te mecze, w których nie przegrywamy. Fajnie by było, jakby do tego doszło jeszcze czyste konto, ale nie wiem, czy mogłem coś więcej zrobić przy strzale Boguskiego. Muszę to zobaczyć na powtórkach.

- W mojej ocenie nie. Miałeś też kilka bardzo udanych interwencji...
- Cieszę się, że udało mi się obronić trzy groźne strzały w pierwszej połowie. Myślę, że to też trochę podbudowało chłopaków, bo wiedzieli, że mają za sobą bramkarza który w miarę dobrze broni.

Źródło: Dariusz Guzik - Cracovia.pl [10]

Piotr Polczak

- Byliście blisko zwycięstwa nad Wisłą...
- No tak, ale to się tak zawsze mówi... Myślę, że pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze, stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Natomiast w drugiej połowie już widać było, że fizyczne troszkę słabiej wyglądaliśmy. Od 60 minuty praktycznie nie widać było już jakichś składnych akcji z naszej strony, staraliśmy się dotrzymać wynik do końca. Wisła przejęła inicjatywę, czego konsekwencja była strzelona przez nich bramka. Myślę, że remis jest zasłużony. Pierwsza połowa z naszą przewaga, natomiast druga dla Wisły.

- Dużo się mówiło o Twojej "prywatnej" konfrontacji z Pawłem Brożkiem, w kontekście powołań do reprezentacji. Faktycznie, Brożek specjalnego zagrożenia pod bramką Pasów dzisiaj nie stworzył.
- Wiem, że prasa rozpisywała się o tym naszym pojedynku kadrowiczów, aczkolwiek myślę, że cały zespół zagrał bardzo dobre spotkanie i dobrze się asekurowaliśmy. Nawet jeżeli był jakiś błąd, jeśli ktoś został ograny to zaraz była asekuracja, tak że brawa dla całego zespołu.

- Ale był jeden moment, w którym nie mogliście nic poradzić. Co się stało przy bramce dla Wisły?
- Nie chciałbym na gorąco oceniać tej sytuacji, musiałbym to przeanalizować. Na pewno trener będzie analizował tę sytuację, ale myślę, że trochę zawiodła komunikacja. Podobną bramkę straciliśmy na Lechii tam też była przegrana piłka z jednej na drugą stronę. Widać jeszcze u nas, że tak powiem, niedociągnięcia w grze. W każdym razie brawa dla chłopaków za zaangażowanie, brawa dla kibiców, którzy stworzyli fajną atmosferę na stadionie. Byliśmy blisko, ale remis też nie jest jakąś ujmą.

- Po ciężkim meczu derbowym czeka Cię od razu wyjazd na kadrę...
- Tak, jutro wyjeżdżam na zgrupowanie do Wronek, tam będzie kadra 23-osobowa. Rozmawiałem nawet na temat wyjazdu z Pawłem (Brożkiem), ale on jedzie pociągiem, a ja lecę samolotem z Katowic, więc spotkamy się dopiero na miejscu. A co do samej kadry to mam nadzieję, że spokojnie będę zdobywał doświadczenie. Wiadomo, że nie liczę raczej na to, że wejdę od razu do składu i będę grał w każdym meczu o punkty, ale na pewno chciałbym o to walczyć i załapanie się do osiemnastki meczowej też będzie dla mnie jakimś sukcesem. A ponieważ chciałbym dalej być brany pod uwagę przy ustalaniu kadry, to wiem, że muszę się dobrze spisywać – i w lidze i na tego typu zgrupowaniach. W każdym razie na pewno wiele mi da sam kolejny kontakt z kadrą, następna konfrontacja z wieloletnimi reprezentantami.

- Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z kontaktów z Leo?
- Trener Beenhakker jest bardzo sympatyczny, ma bardzo dobry kontakt z zawodnikami, dużo rozmawia i jeśli ktoś zna język angielski to bardzo dobrze go rozumie. Dużo też żartuje. Treningi prowadzi bardzo zrozumiale i dużo tłumaczy, często przerywa jakieś zagrania. Nawet to pierwsze spotkanie z Beenhakkerem we Wronkach – myślę, że choć było tam dużo młodych zawodników, to każdy już wyniósł z niego dla siebie jakieś korzyści, otrzymał na pewno od Leo jakieś rady.

Źródło: Depesz - Teraz Pasy! [11]

Bartłomiej Dudzic

- Pierwsza połowa była bardzo dobra w Waszym wykonaniu, ale już na druga nie starczyło Wam sił...
- Tak, było to widać, że około 65 minuty troszeczkę opadliśmy z sił, no i jeszcze ta bramka nam podcięła skrzydła. Staraliśmy się do samego końca dowieźć tę jednobramkową zaliczkę, ale nie udało się. Na pewno pozostaje pewien niedosyt, na pewno jest żal, że nie udało się tego wyniku utrzymać do końca, ale z drugiej strony trzeba się cieszyć z tego jednego punktu. Choć była w drugiej połowie też taka sytuacja, że Krzysiek Radwański wychodził praktycznie sam na sam i został „ścięty” przez obrońcę Wisły. Jeżeli sędzia podejmuje decyzję, że był faul, to powinien w tej sytuacji ukarać Clebera drugą żółta kartką i w konsekwencji czerwoną. Myślę, że usunięcie z boiska Clebera mogło mieć spory wpływ na dalsze losy meczu.

- Cleber na boisku jednak pozostał, a w końcówce Wisła była już dużo groźniejsza i Wasze poczynania w defensywie momentami wyglądały bardzo chaotycznie...
- No tak, w końcówce Wisła złapała wiatr w żagle i zaczęła dobrze operować piłką, przyspieszyli grę, a my opadliśmy z sił. W tym kontekście, tak jak mówiłem wcześniej, trzeba docenić tę jednopunktową zdobycz.

- Uważasz zatem, że 1:1 to sprawiedliwy wynik?
- Myślę, że w pierwszej połówce byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, mieliśmy jeszcze przynajmniej ze dwie sytuacje, żeby strzelić następną bramkę. Szkoda, że nam się nie udało, bo Wisła już chyba by się w takiej sytuacji nie podniosła i dowieźlibyśmy trzy punkty do końcowego gwizdka. No, ale już w drugiej połówce wyglądało to inaczej. Wisła od 65 minuty przejęła kontrolę. Ale myślę, że w przekroju całego meczu nasza gra nie wyglądała źle.

- Jak się czujesz fizycznie, grając w takim meczu przez nieomal pełne 90 minut? Grasz już coraz częściej całe spotkania, jesteś też już od jakiegoś czasu w podstawowym składzie. To było jednak wyjątkowe spotkanie i faktycznie chyba każdy z Was dał dzisiaj z siebie wszystko.
- Czuję się dobrze. Czułem się dobrze w tym meczu i wydaje mi się, że widać było, że trochę serca na boisku zostawiłem. Przyznam się szczerze, że tak od około 85 minuty to już gwiazdki mi się zaczęły świecić przed oczyma i tak już biegałem „na łożyskach” od pola karnego, do pola karnego, żeby coś jeszcze próbować bronić, żeby namieszać trochę, przeszkodzić im w swobodnym rozegraniu. Tak to wyglądało. Ale tak jak mówię: czułem się dobrze.

- Kiedyś już Cię o to pytałem, ale będę drążył ten temat: nie czujesz się lepiej na skrzydle, nie jest Ci się tam łatwiej rozpędzić, wykorzystać swój największy atut? To nie był pierwszy taki mecz...! Zrobiłeś chyba dwie, albo trzy – w każdym razie dwie na pewno – żółte kartki na zawodnikach Wisły właśnie po takich rajdach skrzydłem. Twoją największą siłą jest, według mnie, to jak puszczasz sobie piłkę wzdłuż linii bocznej i mijasz tego gościa!
- No nie wiem ile w tym jest prawdy, ale ja mam akurat takie założenia, a nie inne od trenera i staram się z nich jak najlepiej wywiązywać, a z trenerem sobie rozmawiamy jak to ma wyglądać i ze środka mam schodzić na każdą piłkę – na lewą i na prawą stronę. Tak więc, myślę, że to jest wszystko tym spowodowane, że ze środka uciekam na lewą, lub prawą stronę i próbuję się uwolnić.

- Ale pojawiają się u trenera takie pomysły, żeby Cię jednak częściej przestawiać na to skrzydło? W końcu, jak nietrudno dostrzec, trener Majewski dość luźno traktuje nominalne pozycje zawodników, czego przykładem Marek Wasiluk, Paweł Nowak, Michał Karwan, czy Sławek Szeliga.
- Ciężko mi odpowiedzieć na takie pytanie. Ja z perspektywy zawodnika muszę grać na takiej pozycji, na jakiej trener mnie wystawia. A czy trener ma dla mnie jakieś nowe pomysły – tego nie wiem. To chyba lepiej byłoby jego zapytać.

Źródło: Depesz - Teraz Pasy! [12]

Konferencja prasowa trenerów po meczu

Trener Maciej Skorża: Moim zdaniem był to bardzo żywiołowy, szybki mecz, wręcz momentami za żywiołowy, mam tu na myśli chaos jaki wkradał się w boiskowe poczynania. Wynikało to przede wszystkim z ładunku emocjonalnego jaki niósł ze sobą ten mecz. Drużyny chciały wygrać, każdy grał do upadłego i tak to wyglądało.
Nie jestem zadowolony z pierwszej połowy, nie udało się doprowadzić do takiego obrazu gry jak w drugiej połowie i jaki sobie zakładaliśmy, po prostu nie potrafiliśmy bliżej podejść do drugiej linii. Przez to nie stworzyliśmy sobie zbyt dużo sytuacji podbramkowych i pozwoliliśmy na wyprowadzanie groźnych kontr, z których jedna zakończyła się rzutem karnym.
Zadowolony jestem z prowadzenia gry w drugiej połowie, gdzie zagraliśmy w pewnych momentach tak jak sobie zakładaliśmy. Jestem pełen uznania dla zawodników Cracovii, którzy zagrali bardzo dobre spotkanie.
Po raz pierwszy straciliśmy punkty w tym sezonie i na pocieszenie pozostaje nam tylko to, że jesteśmy chyba dalej liderem. Arka tez ma 10 punktów, jesteśmy liderem, ale strata 2 punktów nie jest dobra.

Stefan Majewski: Zastanawialiśmy się jak zagra z nami Wisła, wybraliśmy to, że będziemy grac agresywnie, skrócimy i zawęzimy pole gry. To nam się udało w pierwszej połowie. Były momenty bardzo dobre i strzeliliśmy bramkę. Myślę, że drużyny dały z siebie wszystko. Gdyby jeszcze sędzia dał z siebie wszystko to byłbym bardzo zadowolony, bo jeżeli ktoś nie ma odwagi nie powinien wychodzić na mecz derbowy.

- Kiedy wyniknęła sprawa Pawełka?
Trener Maciej Skorża: Mariusz w czwartek nabawił się kontuzji, walczyliśmy z tym, wydawało się, że uda nam się doprowadzić go do zdrowia, jednak była to zbyt poważna sprawa, żeby ryzykować i zastosować zabiegi typy „blokada”. On jest nam potrzebny na dalszą część sezonu. Zobaczymy jak długo będzie pauzował.

- Nie żałuje pan, że nie wprowadził od pierwszej minuty Boguskiego?
Trener Maciej Skorża: Jak pan widział w końcówce drugiej polowy Rafała, to naprawdę był wycieńczony. Ostatnimi tygodniami wykonał on znakomitą pracę i widziałem, że nie jest dzisiaj gotowy, aby zagrać 90 minut, dlatego wolałem go wpuścić w drugiej połowie kiedy zawodnicy Cracovii będą odczuwali zmęczenie i okazało się to trafne, bo w pierwszej połowie walki, Rafał w ogóle zginąłby w tłumie i niewiele by z niego było. W drugiej połowie rozprowadził kilka dobrych akcji.

- Czy odniesie się pan do słów, trenera Majewskiego o sędziowaniu?
Trener Maciej Skorża: Ja myślę, że jakby nikt nie popełniał błędów to życie byłoby nudne. Sędzia po prostu miał bardzo trudny mecz do prowadzenia. Zrobił co w jego mocy, żeby wszystko się odbyło jak należy.

- Co zadecydowało, że Szeliga zagrał w pomocy?
Stefan Majewski: Myślę, że pierwszej Polowie byliśmy mocni zarówno w ofensywie, jak i defensywie, dlatego myślę, że wszedł na pozycję pomocnika i zagrał dobre spotkanie. Ja nie chcę wystawiać ocen indywidualnych, ale myślę, że linia pomocy w pierwszej połowie zachowywała się dobrze, w takim składzie jakim grała. Natomiast zdawaliśmy sobie sprawę, że z biegiem czasu Wisła będzie uzyskiwała przewagę, wyprowadziliśmy dwie kontry, ale nie udało się.

- A co pan powie w szatni Krzyśkowi Radwańskiemu?
Stefan Majewski: To jest gra. Kto nie zrobi błędów nie wyjdzie na boisko. Każdy kto jest na boisku robi błędy i będzie je robił. Nie można winić jednej osoby za takie, czy inne zagranie. Są błędy które człowiek robi, ale na pewno jest mu przykro, jego kolegom też, ale to nie znaczy, że akurat on jest winny. Wręcz przeciwnie uważam, że zagrał bardzo dobre spotkanie. W ważnych sytuacjach wybijał i wychodził poprawnie. Takie błędy się czasami zdarzają.

- A panu się zdarzały takie błędy w karierze piłkarskiej?
Stefan Majewski: Nie wiem czy jest tutaj ktoś kto pamięta… (kilka osób się zgłosiło, że pamiętają)

- A jaki mecz zagrał Kulig, który pierwsze trzy mecze nie grał?
Stefan Majewski: Panie redaktorze, nie będę wystawiał ocen indywidualnych.

- Czy jest pan zadowolony?
Stefan Majewski: Jestem zadowolony z zespołu. Przy innych decyzjach mogło być inaczej. Gdy Wisła osiągnęła przewagę, też mogło wyglądać inaczej. Mamy dużo do poprawy, ale tez było parę rzeczy dobrych. Pytaliście co będę robił przed meczem, bawiłem się, tańczyłem. Wróciłem w nocy do hotelu…

- Czego się spodziewał po wpuszczeniu Dawidowskiego na boisko?
Trener Maciej Skorża: Miał jedną sytuację, zachował się zbyt nerwowo. Była to taka sytuacja z tych dogodnych. Tomek ostatnio dobrze pracował na treningach. Chciałem go docenić, więc zagrał. Myślę, że to będzie procentowało na przyszłość.

- A co ze wzmocnieniami?
Trener Maciej Skorża: Ostatni dzień okna transferowego, więc jeżeli coś będzie to powiemy o tym jutro, na konferencji prasowej.

- Zadowoleni jesteście Panowie z remisu?
Trener Maciej Skorża: Nie jestem zadowolony z remisu. Szczerze mówiąc myślałem, że uda nam się wygrać ten mecz. Jest we mnie duży niedosyt po dzisiejszym meczu, zresztą jak cała drużyna.

Stefan Majewski: Ja podobnie jak trener Skorża. Po pierwszej połowie wyszliśmy z ogromnymi nadziejami, że uda nam się ten korzystny wynik utrzymać. Nie udało nam się go utrzymać. Było troszkę inaczej, ale jak mówiłem, chcieliśmy wygrać. Dobrze, że trenerzy są niezadowoleni, bo inaczej nie powinniśmy pracować .

I jeszcze jedno. Maćku (Skorża) dzięki, że mnie nie zwolniłeś.