2010-02-26 Cracovia - Legia Warszawa 1:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Orest Lenczyk
pilka_ico
Ekstraliga , 18 kolejka
Kraków, stadion Hutnika Kraków, piątek, 26 lutego 2010, 20:00

Cracovia - Legia Warszawa

1
:
2

(1:0)



Herb_Legia Warszawa

Trener:
Jan Urban
Skład:
Cabaj
Mierzejewski (79' Kaliciak)
Polczak
Tupalski
Derbich
Baran (64' Klich)
Suvorov
Sacha
Wasiluk
Pawlusiński (79' Moskała)
Matusiak

Ustawienie:
4-5-1

Sędzia: Tomasz Mikulski
Widzów: 5000

bramki Bramki
Pawlusiński (11') 1:0
1:1
1:2

Szałachowski (68')
Grzelak (71')
zolte_kartki Żółte kartki
Tupalski
Polczak
Baran
Choto
Szala
Borysiuk
Rzeźniczak
czerwone_kartki Czerwone kartki
Choto (26')
Skład:
Mucha
Szala
Choto
Iwański
Grzelak
Borysiuk (75' Giza)
Mięciel (35' Kiełbowicz)
Wawrzyniak
Rzeźniczak
Rybus (67' Szałachowski)
Radović

Ustawienie:
4-4-2
Zobacz również: Zdjęcia z meczu
Mecz następnego dnia:

2010-02-27 Cracovia - GKS Katowice 4:0



Opis meczu

Interia.pl

Cracovia - Legia Warszawa 1-2

W Cracovii błyszczał Suvorov, gola strzelił Pawlusiński. "Błysnął" też Dickson Choto, który gestem liniowemu zagroził, że suwakiem zamknie mu usta, za co wyleciał z boiska. Legia pokazała jednak charakter i grając w dziesiątkę w dwie minuty rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść! Jednocześnie wysłała sygnał do Wisły: walka o mistrzostwo kraju nie została zakończona.

Tylko w drugiej połowie Cracovia miała tyle sytuacji, że zamiast 1-0 powinna prowadzić trzy, a nawet czterobramkowo. Jan Mucha nie na darmo dostał jednak kontrakt w Evertonie. Uratował zespół nie raz i nie dwa, ale też pomagała mu fortuna, gdy "Pasy" stemplowały słupki (dwukrotnie) i poprzeczkę.

W I połowie Jan Urban położył kulę przed sobą i bezsilnie patrzył jak jego piłkarze próbowali skonstruować jakąś groźną akcję. W 34. min Urban zaczął działać - wprowadził do gry Tomasza Kiełbowicza, a w 67. min Sebastiana Szałachowskiego. To ich akcja, zaledwie 120 s. po wejściu "Szałacha" dała gościom gola wyrównującego.

Kibice "Pasów" nie zdążyli jeszcze ochłonąć, gdy musieli przełknąć jeszcze bardziej gorzką pigułkę. Po kolejnym błędzie defensywy aktywny Bartłomiej Grzelak przelobował Marcina Cabaja i Legia szalała z radości. A trener Urban razem z nią wymachując kulą!

Urban im wmówił: Nie ma żadnej przewagi!

- Czy to mój najlepszy mecz w sezonie? Mam nadzieję, że najlepszy jest przede mną. Przy lobie noga mi nie zadrżała, bo gdyby tak się stało, to bym nie trafił - powiedział nam Grzelak, ale nie chciał zdradzić tego, co się działo w szatni Legii w przerwie. - To zostanie naszą tajemnicą - uzasadnił.

Rąbka tajemnicy uchylił za to trener Urban. - Zwracałem uwagę chłopakom na to, że Cracovia ma przewagę jednego, a nie trzech zawodników. Powiedziałem im też, że tak naprawdę rywal żadnej przewagi nie ma, bo dwóch obrońców cały czas pilnuje Grzelaka, więc w pozostałej części boiska gra się jeden na jeden - tłumaczył Jan Urban, który był zadowolony również z tego, że trafił z przygotowaniami do wiosny. - Strzeliliśmy dwa gole grając w osłabieniu i nie pozwoliliśmy Cracovii na wiele również dlatego, że mieliśmy w końcówce dużo sił - podkreślał Urban.

"Szeryf" Suvorov z Sherifa Tyraspol wzmocnił "Pasy"

Wcześniej w obozie Cracovii były szampańskie nastroje. Pozyskany przez "Pasy" z Sherifa Tyraspol Aleksandru Suvorov od razu wkupił się w serca kibiców. Po jego pięknym strzale piłka trafiła w słupek - podążył za nią Jan Mucha, więc nie miał szans przy dobitce w drugi róg Dariusza Pawlusińskiego.

Suvorov nie tylko solidnie uderzał na bramkę (tylko cudem na róg jego kropnięcie wybił w 56. min Jan Mucha) , ale też, a może przede wszystkim wykładał piłkę kolegom. To po jego prostopadłym podaniu w 50. min w pole karne wpadł Piotr Polczak (nominalny stoper zagrał w drugiej linii), ale trafił w słupek. Nie po praz pierwszy element konstrukcyjny bramki ratował legionistów. Już w 16. min Legia mogła przegrywać dwubramkowo, jednak przyszedł jej w sukurs słupek, gdy po centrze z rzutu rożnego Dariusza Pawlusińskiego główkował Łukasz Tupalski.

Cracovia zasłużenie prowadziła, choć na początku to Legia częściej atakowała. Wicelider zagroził w 1. min, gdy po koszmarnym wybiciu Marcina Cabaja w dobrej pozycji znalazł się Bartłomiej Grzelak. Ofiarny wślizg wracającego Tupalskiego uratował ekipę Oresta Lenczyka.

Tylko przez fatalną skuteczność krakowianie ten mecz przegrali. Marnowali wymarzone okazje. Takie jak ta z 67. min, gdy Sacha w idealnej sytuacji w poprzeczkę! Pięć minut przed końcem Kaliciak główkował na pustą bramkę, lecz posłał piłkę obok słupka. Sam dwa gole mógł strzelić Polczak. Niefart i Mucha stanęły na przeszkodzie.

Wielki Orest bije się w piersi

Mecz był dramatyczny, miał nagłe zwroty akcji, ale nie stał na najwyższym poziomie. "Kostropata polska piłka" - napisał w zapowiedzi rundy wiosennej Dariusz Wołowski. Piłkarze robili wiele, by zobrazować to sformułowanie. A to Marcin Mięciel nie potrafił opanować stosunkowo prostej piłki (bo szła na lewą, a nie prawą nogę), a to po idealnym podaniu Pawlusińskiego Radosław Matusiak z 10 m posłał piłkę na wysokość słupów oświetleniowych (48. min).

Sędzia Tomasz Mikulski miał odwagę i po konsultacji z liniowym wyrzucił z boiska demonstrującego gesty rodem z "Ojca chrzestnego" Choto. Zabrakło mu jej jednak w 59. min i 61. min: ordynarne łapanie za koszulkę kontrujących piłkarzy Cracovii prezentowali Borysiuk i Rzeźniczak mający na koncie już "żółtka". Klasyczne faule taktyczne uszły właściwie na sucho.

Nie zmienia to faktu, że Legia jako zespół dojrzalszy zasłużenie, choć szczęśliwie wygrała.

- Faktycznie, rywale przerywali faulami ciekawie zapowiadające się nasze kontrataki, ale zostawmy sędziego. To nie przez niego przegraliśmy ten mecz. Wina jest po stronie Cracovii z trenerem na czele - pokazał klasę Orest Lenczyk.

Futbol, jak cały sport bywa przewrotny. Cracovia zagrała świetny mecz, stworzyła najwięcej sytuacji od czasów pracy Wojciecha Stawowego przy Kałuży, ale przez dwa proste błędy została zniesiona na tarczy. "Pasy" pokazały jednak, że z Suvorovem i takim przygotowaniem będą groźne dla najsilniejszych. Fortuna pod bramką rywala musi się kiedyś odwrócić.

W ten dramatyczny sposób ekstraklasowy futbol wrócił z Sosnowca do Krakowa. Jeszcze nie na stadiony Wisły i Cracovii, ale na zmodernizowany obiekt Hutnika, który gościć będzie dwa najstarsze polskie kluby.

Założenie murawy powiodło się miastu rzutem na taśmę, ale efekt jest okazały. Trawnik jest równiutki i brakuje mu tylko zieleni, ale skąd by się miała ona wziąć skoro dopiero tydzień temu mrozy odpuściły.

Michał Białoński, Rafał Walerowski
Źródło: Interia.pl z 26 lutego 2010 [1]


Trenerzy po meczu

Jan Urban (trener Legii)

- Nasza sytuacja skomplikowała się bardzo szybko, bo straciliśmy bramkę, nie mówiąc już o czerwonej kartce Dicksona Choto. Dobrze, że dotrzymaliśmy z takim wynikiem do końca pierwszej połowy, bo z naszej gry nic nie wynikało, było sporo chaosu i nie mogliśmy sobie tego wszystkiego poukładać. Po przerwie wyglądało to zupełnie inaczej. Charakter, ambicja i być może względy fizyczne pomogły nam w tym, by odwrócić losy meczu i odnieść zwycięstwo.

- W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że Cracovia nie gra trzema zawodnikami więcej, tylko jednym. Ten mecz kosztował nas bardzo wiele wysiłku.

- Nie widziałem gestu Choto. W tym przypadku uważam, że jest to wina zawodników. Są sytuacje, w których traci się głowę, ale nie można w ten sposób wykluczyć się z takiego spotkania. Gramy o naprawdę wysoką stawkę i przegrywając 0:1 nie mogą nam puszczać nerwy.

Orest Lenczyk (trener Cracovii)

- Pewnie nie ma sympatyka Cracovii, nie mówiąc o jej trenerze, aby po tym meczu mógł być zadowolony. Powiedziałem piłkarzom w przerwie: „jak nie wygracie tego meczu, to pół Krakowa będzie się śmiało”. Żałuję, że to wypowiedziałem, bo miało mieć dobry wpływ na postawę zespołu, a być może działało to w drugą stroną.

- Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, aby zabezpieczyć bramkę i szukać szansy w szybkich atakach. Do momentu utraty przez Legię zawodnika, mecz układał się dla nas zupełnie dobrze. O dziwo, gdy Legia występowała bez jednego gracza, my graliśmy - nie chcę powiedzieć, że coraz gorzej - ale trochę beztrosko.

- Nie pamiętam meczu z jesieni, abyśmy mieli tyle sytuacji. Już zostawiam te słupki i poprzeczkę… Wygrała drużyna, która z pewnością ma dobrych zawodników i która czekała na jedną szansę. Później okazało się, że mogła wykorzystać jeszcze jedną. Prawdopodobnie żaden z piłkarzy na boisku nie wyobrażał sobie tego, że mecz, a przede wszystkim wynik, może przybrać taki bieg.

- Zdecydowaliśmy się na zmianę Arka Barana. Z jednej strony dlatego, że ma żółtą kartkę, a z drugiej, że Legia grała w dziesiątkę. Z pewnością ci, którzy są bliżej Cracovii, zastanawiają się, czemu w pierwszym składzie nie wystąpił Mateusz Klich. A no nie wystąpił. Zaczął grać, to zrobiło się 1:2. W tej chwili można dywagować, dlaczego grał ten, czy tamten na takiej, czy innej pozycji, natomiast podkreślę jeszcze raz: ten mecz można było bardzo łatwo wygrać, na boisku trzeba było jednak wykazać więcej mądrości. A były takie momenty, w których co najmniej kilku zawodników kopało piłkę, a nie w nią grało.

- Dobre wrażenie po sobie pozostawił Aleksander Suvorov. Nie mogę mieć pretensji do żadnego zawodnika o to, że nie walczył i że nie chciał wygrać tego meczu. Można powiedzieć, że Cracovia ładnie przegrała.

- Ci trzej piłkarze, którzy weszli na boisko w drugiej połowie, byli przez nas rozpatrywani, jeżeli chodzi o grę w podstawowym składzie. Dla nas to nie były zmiany bez głowy. Niestety mecz potoczył się tak, że można powiedzieć, iż nie były to udane zmiany. Nawet mając trzech świeżych zawodników, graliśmy za bardzo w poprzek i do tyłu. Mogę powiedzieć jeszcze raz: obecność na boisku Arka Barana, tego dyrygenta, kapelmistrza, czy jak go nazwać, trzymała tę drużyną „w kupie”. Nie było taktycznych klopsów.

- Porównywałem w ostatnich tygodniach tych zawodników, których mamy w ataku i Matusiak był piłkarzem absolutnie wyróżniającym się. To nic nie zmieni, jeżeli powiem, że spodziewałem się po nim więcej.

- Ja bym zostawił sędziego, bo nie był chyba tym, który pozwolił Legii wygrać. Wina jest po stronie piłkarzy Cracovii z trenerem na czele.

Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl [2]

Filmy

Doping kibiców

EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „youtubehd”.

Trenerzy po meczu

EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „kraktv”.

krak.tv

Zawodnicy po meczu

EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „kraktv”.

krak.tv