Chór Cracovii

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 06:53, 28 kwi 2021 autorstwa Grot (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Chór Cracovii to słynny "chór" dopingujący drużynę Cracovii.

Chór Cracovii dopingujący drużynę na krakowskich mistrzostwach pływackich, 1930 r.


O Chórze Cracovii w gazecie

"Chór na trybunach Jak krakowianie dopingują faworytów" -
Przegląd Sportowy

Chór na trybunach Jak krakowianie dopingują faworytów

Relacja z zawodów w tygodniku Przegląd Sportowy
Na każdych poważniejszych zawodach czynny jest w Krakowie chór, który skandując okolicznościowe wierszyki, czasami bardzo udatne i dowcipne, zachęca swych ulubieńców i kolegów klubowych do większego wysiłku w walce. Sławę na całą Polskę zdobył sobie ten „chór sportowy” w czasie zawodów kobiecych Austrja— Polska, które odbyły się dwa lata temu w Krakowie. Dyrygent chóru akłada wierszyk najczęściej dwuwiersz, przepowiada go cały chór pocichu — potem na dany znak strzela nim w powietrze, jak fanfara. W czasie wspomnianego meczu lekkoatletycznego każda zawodniczka polska była odpowiednio dopingowana, przyczem życzenia się często sprawdzały.

Oczywiście Konopacka, Schabińska (Filutek), Gędziorowska, Nana no i krakowianki były specjalne forytowane przez chór. Konopackiej prorokowano:
„Konopacka, zbadź się swetrów, a czterdzieści rzucisz metrów.”
Lub:
„Na boisku tem, choć śliskiem. Pobił rekord świata dyskiem".
Schabińską upewniano:
"Odejdzie nasz cały smutek. Jak płotki wygra Filutek".
Od Jasnej żądano:
„Chocieś młoda, spisz się chwacko, Nabli w kuli Konopacką".
Zawody zyskały na tem ogromnie. Odtąd chór Cracovii otrzymywał zaproszenia na wszystkie ważniejsze imprezy i pracował. Zawodnicy, zwłaszcza zawodniczki były wobec niego pokorne i grzeczniutkie. Bo kiedy chór wziął kogo „na kieł”, to go szybko wykończył. Pewien wielki „pracownik" sportowy w Krakowie nie mógł się pokazać na boisku. Zaraz padały ironiczne docinki:
„Lulu jest sportowiec wielki. Wciąż ma nowe kamizelki”.
Albo:
„Mecz ogromnie na tem zyska, Jak Lulu zejdzie z boiska”.
I zszedł na stałe! Teraz się go nie widzi.
Na mistrzostwach Polski powaga bije z każdego słowa, wielkość stawki odbija się i w chórze. Wtedy tytko klubowcy są dopingowani:
„Stefek (Nowosielski) skoczże nam tak w dal,
Byś Celzika zbił o cal.”
Albo:
„Tak oszczepem rżnij Buchała.
By nać mistrza spadła chwała”!
Ostatnio z wybitnem powodzeniem funkcjonował chór na galerji YMCA w czasie mistrzostw Polski w koszykówce pań. Został on zorganizowany starannie: oprócz chorągiewek biało- czerwonych, instrumentów muzycznych (syreny i t. d.) każdy „poważniejszy” członek chóru otrzymywał specjalny megafonik. Można powiedzieć, że chór dużą ma zasługę w zdobyciu mistrzostwa przez Cracovię.
Wierszyki były też udane:
„Nasza Hela, nasza Hela,
Niechaj dużo koszów strzela”.
Albo w czasie meczu z drużyną łódzką:
„Dałaś tyle koszów młodzi,
Dajże teraz kilka... Łodzi”.
Drużyna A. Z. S warszawskiego cieszyła się specjalną łaską u chóru, i na każdym meczu chór był po jej stronie — z wyjątkiem meczu z Cracovią. Chór prosił:
„Hej — Azetes — zagrał klawo,
Zaimponuj nam Warszawą".
Warszawianki równie sprytne jak miłe, zrozumiały wielkie znaczenie chóru, to też cukierki, jabłka. Winogrona często sypały się na galerie. Chór pozwalał się błagać:
„O cukierki niech się troska
Dalej dla nas Woynarowska".
Kiedy zaś Cracovia bezapelacyjnie zwyciężała I. K. P. (Łódź) a A. Z S przyglądał się grze, dumni koledzy mistrzyń triumfowali:
„Hej, Cracovia — dobrze jest.
- Patrz i ucz się — A. Z S.!”

Nie należy wątpić, iż tego rodzaju organizacja jest bardzo pożyteczna dla zawodników, którzy naprawdę bardzo emocjują się takiemi okrzykami — a wiemy dobrze, co znaczy odpowiedni nastrój dla zawodnika tuż przed startem.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 2 z 4 stycznia 1930




Zobacz też