Imre Pozsonyi: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 89: Linia 89:


}}
}}
===O Imre w terazpasy.pl===
{{Artykul
| Typ_artykulu =
| Tytul_wydawnictwa = terazpasy.pl
| Numer =
| Wydanie =
| Dzien = 23
| Miesiac = 12
| Rok = 2021
| Link = [http://terazpasy.pl/Publicystyka/Artykuly-Teraz-Pasy/PierwszyMistrzPolski-Imre-Posznonyi-wegierski-taktyk-i-jego-architektura-futbolu-cz.-I]
| Strona =
| Skan =
|Tytul_artykulu = #PierwszyMistrzPolski: Imre Posznonyi - węgierski taktyk i jego architektura futbolu (cz. I)
| Autor = Paweł Mazur "depesz"
| Tresc = Na koniec przedstawiania sylwetek Mistrzów Polski z roku 1921 pozostawiliśmy opowieść o ówczesnym trenerze "Pasów".
Imre Pozsonyi nie jest postacią nieznaną, zapomnianą – tego nie można napisać. Tyle, że historycy z innych krajów wydawali się być niestety w szczegółach życia Imre Pozsonyiego daleko przed Polakami, bowiem u nas przez całe dziesięciolecia powielane były na temat trenera mistrzowskiej drużyn Pasów (a także pierwszego trenera reprezentacji Polski!) informacje nieprawdziwe, niesprawdzone, a w każdym razie: błędne.
Dlatego właśnie z okazji stulecia Mistrzostwa Polski oraz stulecia pierwszego, historycznego meczu reprezentacji warto co nieco w tej sprawie "wyprostować". Na szczęście w ostatnich tygodniach Wikipasy zaktualizowały biogram trenera Pozsonyiego na podstawie wpisu pochodzącego z Węgier - jest on obecnie dużo bliższy prawdzie niż uprzednio.
Pozostało w nim jednak jeszcze kilka luk do wypełnienia, a także kilka interesujących szczegółów, o których wciąż nikt w Polsce nie napisał.
Dla lepszej czytelności tekstu biogram trenera Pozsonyiego podzielimy na dwie części - okres do momentu odejścia z Cracovii oraz po nim. Dziś opublikujemy ten pierwszy fragment.
Zacznijmy od początku, a więc od daty urodzenia – tu już wypada zwrócić uwagę na pewien kłopot, który będzie nam wiernie towarzyszył przez cały tekst o mistrzowskim trenerze "Pasów". Kłopot polega na tym, że w historiografii Imre Pozsonyi... nawet datę urodzin ma podwójną.
I tak jedna z wersji głosi, że Pozsonyi urodził się 12 grudnia 1880 roku w Budapeszcie, druga – że jednak nie w Budapeszcie, tylko w leżącym około stu kilometrów na zachód od stolicy Węgier mieście Kisbér i nie w grudniu roku 1880, tylko 26 lutego 1882 (bardziej rozpowszechniona jest wersja pierwsza, co jednak nie musi oznaczać, że właśnie ona jest prawdziwa).
Ponadto imię "Imre", którym – przynajmniej na Węgrzech i w Polsce – posługiwał się Pozsonyi jest tylko zdrobnieniem pochodzącym imienia Emmerich (czyli Emeryk; polskojęzycznym zdrobnieniem mogłoby być "Emi"). W zależności jednak od kraju, czy kontynentu Pozsonyi występować może w tekstach źródłowych jako "Emmerich", "Emérico ", a nawet jako "Jesza Poszony".
Jest przy tym jeszcze pewien fakt niewątpliwy, a dotąd pomijany przez polskie notki biograficzne: jak podaje węgierski dziennikarz Miklós Mitrovits Imre Pozsonyi urodził się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej.  Co więcej, była to rodzina majętna: Matka Imre, Cornélia, to wnuczką założyciela sławnej węgierskiej fabryki porcelany w Harend – Móryca Fishera – który w roku 1869 został obdarzony przez cesarza Franza Josefa tytułem szlacheckim; od tej pory zamiast nazwiska Fischer rodzina mogła się tytułować "von Farkasházy“, lub „Fisher de Farkashaz“.
To być może tłumaczy w pewnym zakresie łatwość nawiązwywania kontaktów i wrażenie, jakie rodził Pozsonyi - że znał każdego i wszędzie.
Pierwsze kroki w futbolu
Niezależnie od tego jaką datę urodzenia przyjmiemy za właściwą Imre Pozsonyi swoje pierwsze kroki jako piłkarz stawiał na przełomie XIX i XX wieku w budapesztańskim Magyar Úszó Egylet – klubie, którego pierwszoplanową działalnością sportową była sekcja... pływacka, zaś sekcja piłkarska miała w nim znaczenie drugorzędne. To właśnie jako zawodnik MÚE Pozsonyi wystąpił w pierwszych (nieoficjalnych) międzynarodowych spotkaniach reprezentach Węgier – rywalami były kluby angieleskie: 11 kwietnia 1901 Richmond AFC (porażka Węgrów 0:4), 12 kwietnia 1901 Surrey Wanderes (przegrana 1:5). Z kolei ze swym klubem Pozsonyi zdobył w roku 1902 wicemistrzostwo Węgier (w rozgrywkach wzięło udział pięć zespołów).
Latem 1902 roku Pozsonyi zmienił otoczenie, przywdziewając barwy lokalnego rywala – Magyar Testgyakorlók Köre, czyli MTK Budapeszt. Już jako piłkarz MTK wystąpił w pierwszym oficjalny meczu kadry Węgier – spotkaniu z Austrią w Wiedniu, rozegranym 12 października 1902 roku. Węgrzy przegrali sromotnie 0:5, lecz spotkanie sama inauguracja reprezentacji stanowiła dla nich kamień milowy w rozwoju futbolu.
Pozsonyi bardzo szybko został wybrany kapitanem MTK i wraz z tym zespołem w 1904 roku Imre triumfował w pierwszych rozgrywkach ligowych na Węgrzech.
Piłkarz, trener, sędzia, architekt
"Bardzo stylowy, dobrze główkował, potrafił prezentować efektowne zwody. Jeden z pionierów gry polegającej na wymianie dokładnych dolnych podań, współtwórca tzw. szkoły MTK. Po zakończeniu kariery piłkarskiej – trener w kraju i zaganicą" – pisał w swojej pracy wydanej z okazji stulecia Cracovii Andrzej Gowarzewski, cytując węgierską encyklopedię. I tu akurat pomyłki nie ma. Dalej jednak pojawiają się błędy chronologiczne, lub faktograficzne.
Przede wszystkim nic nie wskazuje na to, aby Pozsonyi przed rokiem 1921 był trenerem MTK Budapeszt. Był jednak jego kapitanem – w tym sensie tworzył on "szkołę MTK", w jakim Synowiec i Kałuża odpowiadali za kreację "stylu Cracovii". Tymczasem w notce Gowarzewskiego czytamy, że "poprzednio trenował MTK, który po nim przejęli [John Tait – przy. P.M.] Robertson i Jimmy Hogan". W jakiż to sposób miałoby nastąpić trudno dociec, bowiem Robertson był trenerem MTK w latach 1911-1913, zaś Hogan – w latach 1914-1921.
Prawdziwą historie Pozsonyiego poznajemy ponownie od węgierskich "bratanków": Pozsonyi w latach 1906–1911 (...) studiował architekturę w kraju i Stanach Zjednoczonych, a w 1911 r. uzyskał uprawnienia mistrza budowlanego. Następnie przeniósł się do Kaposvár, gdzie zaprojektował kilka budynków oraz zaangażował się w działalność lokalnej drużyny piłkarskiej jako piłkarz, trener i sędzia . Miklós Mitrovits twierdzi nawet, że Pozsonyi po zdaniu egzaminu piłkarskiego arbitra regularnie sędziował mecze w I lidze.
A więc jeśli już to nie MTK Budapeszt, tylko zespół z miasta odległego od stolicy Węgier o 180 kilometrów mógł trenować Pozsonyi w latach poprzedzających wybuch I Wojny Światowej. W czasie wojny z kolei Pozsonyi znalazł się w batalionie broniącym Twierdzy Przemyśl – trafił do niewoli i spędził kilka lat w rosyjskiej niewoli, a na Węgry wrócił dopiero w roku 1918.
Najciekawsza wydaje się jednak informacja o tym, że Pozsonyi był również i sędzią piłkarskim – być może jest w tym pewien klucz do tego, w jaki sposób węgierski szkoleniowiec trafił do Cracovii?
Mistrz, Mistrz Cracovia
W każdym bądź razie do "Pasów" zaangażowano Imre Pozsonyiego w marcu roku 1921. I była to decyzja, która okazała się "strzałem w dziesiątkę".
Cracovia była na przełomie roku 1920 i 1921 roku drużyną z bardzo mocnym "trzonem", wokół którego można było budować mocny zespół. O tym, że cały ten potencjał można było zepsuć złym treningiem, czy złym zarządzaniem zespołem najlepiej zaświadczyć może jednak przykład Pogoni Lwów, która bynajmniej nie dysponowała gorszym zespołem od "Pasów"i przed startem rozgrywki finałowej była upatrywana w roli faworyta.
Trener Pozsonyi mimo kilku trudnych do powetowania strat, jakich doznała Cracovia w roku 1921 – nie sposób pominąć tu tragicznej śmierci Antoniego Poznańskiego, uznawanego ówcześnie za jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego polskiego futbolistę – zdołał zarządzić zespołem w optymalny sposób i uwypuklić wszystkie jego mocne strony.
O treningach Węgra piłkarze Cracovii wypowiadali się z dużym uznaniem. Jak wspominał go w swojej książce "Gole, faule i ofsajdy" Stanisław Mielech: Pozsony położył nacisk na kondycję fizyczną i na taktykę. Mówiono, że „Cracovię postawił na kółkach”, bo kazał nam biegać wkoło boiska. Piłki sam nie kopał. Wyszperaliśmy jednak, że grał w reprezentacji Węgier na pozycji środkowego pomocnika i to uratowało jego opinię w naszych oczach. Był znakomitym gimnastykiem i teoretykiem, znawcą stylu szkockiego, którego zawiłość umiał bardzo przystępnie tłumaczyć. Robił to nie na boisku, lecz w kawiarni Bizanca. Maczając palce w piwie wykreślał nam na blacie stolika pozycje zawodników i wyjaśniał, jak w danej pozycji należy zagrać, jak się ustawić, jak uwolnić od przeciwnika itp. Była to wspaniała szkoła taktyki.
Był też Pozsonyi niewątpliwym współtwórcą "szkoły krakowskiej", czy też jak kto woli "krakowskiej gry", stawiając na szybką i dokładną wymianę piłki, kombinacje oraz grę zespołową. Po pół roku pracy Pozsonyiego w Krakowie nikt nie miał wątpliwości, że Cracovia gra najlepszy futbol w Polsce, a styl przez nią prezentowany w pełni jest godzien Mistrza Polski.
Mielech efekty pracy Pozsonyiego przedstawiał w jednym z wydawnictw rocznicowych Cracovii w nieco szerszym kontekście i nieco bardziej obrazowo:
W Cracovii był wówczas klimat na futbal w wielkim stylu. Zawodnicy byli technicznie świetnie przygotowani przez Kożelucha, a drużyna dobrała się wyjątkowo, tworząc kolektyw talentów, płonących ambicją osiągnięcia mistrzowskiej formy. Pozsony w rozmowach z zawodnikami poddawał ich grę wnikliwej analizie, przepisując każdemu graczowi poszczególną „receptę" na trening. Ponieważ z analizami i uwagami Pozsony'ego trudno się było nie zgodzić, wnet uzyskał on wielki wpływ na zawodników. Gracze wzięli się do treningu według jego wskazówek a rezultaty wkrótce okazały się na boisku. Publiczność szybko zauważyła, że gra Cracovii stała się prostą i logiczną, że piłka krąży po ziemi od nogi do nogi dokładnymi podaniami jak na sznurku, a przeciwnik, ugania za nią po boisku i nie może jej dotknąć. Zmiany łącznika ze skrzydłowym i krótkie prostopadłe podania trójki środkowej połączone z wybieganiem na pozycje — były najczęstszą figurą kombinacyjną. Styl Cracovii wnet uzyskał sobie uznanie widowni, gdyż jednocześnie okazał się skutecznym. Krył bowiem w sobie niesamowitą siłę destrukcyjną i przeciwnik wzięty w tryby kombinacji Cracovii, zmuszony do daremnych startów po piłkę, męczył się szybko, a wykołowany zmianami pozycji przez zawodników biało-czerwonych, zaczynał popełniać błędy w kryciu i gubić się w grze.
System ten zwykle w drugiej połowie meczu święcił triumfy. Przeciwnik wymęczony krótkimi podaniami był u kresu sił, a wówczas atak Cracovii według zasady szkoły nie strzelał z daleka, lecz odprawiał uroczyste wjazdy do bramki przeciwnej drużyny.
Pozsonyi niewątpliwie pękał z dumy – Cracovia była jego pierwszym "trenerskim dzieckiem", była egzemplifikacja wszystkich spostrzeżeń i prawd futbolowych jakie obserwował na Węgrzech i jakie podpatrywał tam u szkoleniowców z Anglii oraz Szkocji. Sam piłkarzom "Pasów" przykazywał wprost, aby naśladowali styl MTK Budapeszt, z kolei na Węgrzech z dumą rozgłaszał, że "Cracovia jest nazywana polskim MTK".
Cracovia podbija Budapeszt (a przynajmniej serca jego mieszkańców) i otwiera drzwi reprezentacji
O tym jak Cracovia wypadała w starciu z "oryginalnym" MTK przekonać można się było już w październiku 1921 roku, gdy świeżo upieczony Mistrz Polski przyjechał do Budapesztu. Oczywistym jest, że za zorganizowaniem owego meczu stał właśnie Imre Pozsonyi. W meczu MTK – Cracovią padł sensacyjny remis, a druga z najmocniejszych węgierskich drużyn – FTC – pokonała "Pasy" zaledwie 1:0.
Jak szeroko opisują to polskie źródła te dwa mecze Cracovii "wyważyły drzwi" dla polskiej kadry, która zabiegała o znalezienie poważnego rywala do reprezentacyjnego debiutu. Rywalem tym mieli być pierwotnie Austriacy, jednak ostatecznie sprawa upadła. Z kolei Węgrzy, jedna z najlepszych ówcześnie drużyn narodowych Europy, wcale nie kwapili się do gry z Polakami, lekce sobie ważąc poziom polskiego futbolu.
Imre Pozsonyi i jego Cracovia swą październikową wizytą w węgierskiej stolicy zmienili tę niekorzystną opinię o polskim futbolu.
W tej sytuacji trudno było mieć komukolwiek wątpliwości co do tego kto powinien zasiąść na ławce reprezentacji Polski jako jej trener.
Choć na grudniowy mecz reprezentacji Polski w Budapeszcie nie udało się przyciągnąć tłumów (8000 widzów – była to najniższa od wielu lat frekwencja na meczu reprezentacji Węgier i z całą pewnością miała na nią wpływ nie tylko kiepska pogoda; nota bene większą publiczność ściągnęła na stadion wizyta... Cracovii), to jednak samo rozegranie tego meczu było już sukcesem. A tym bardziej nieznaczna porażka 0:1 także Polakom nie przynosiła żadnego wstydu.
W kontekście tak pomyślnego rozwoju sytuacji oczekiwano, że w kolejnym sezonie Cracovii uda się obronić Mistrzostwo Polski. Ta sztuka się "Pasom" pod wodzą Pozsonyiego nie udała, choć ocena tego dlaczego się nie udała jest chyba jednak u historyków nieco niesprawiedliwa.
Prawdą jest, że w drugim roku swojej pracy w drużynie coraz więcej było problemów z dyscypliną. Coraz częściej niedomagał Kałuża, podobnie jak Mielech, który zresztą znacznie już "obniżył loty", zespół stracił kolejnego ważnego gracza – Kotapkę. Warunki pracy Pozsonyiego stawały się z każdym miesiącem trudniejsze, powoli zaczynały dawać o sobie znać wzbierające konflikty wewnątrz krakowskiego środowiska piłkarskiego. Derbowa walka przenosiła się z boiska także na łamy prasy i można odnieść wrażenie, że z tego tytułu Węgier też coraz częściej "dostawał rykoszetem", piętnowany szczególnie ostro za swoje geszefciarskie zajęcia, które - zdaniem wielce w materii futbolowej obytych dziennikarzy - niczego dobrego klubowi i sportowi polskiemu nie przynosiły (ten temat poruszymy jeszcze w dalszej części) .
Ostatecznie jednak warto pamiętać, że o odpadnięciu w półfinałowej rywalizacji o tytuł z Pogonią Lwów (późniejszym Mistrzem Polski) zadecydował jeden gol. Po tej porażce, we wrześniu 1922 roku, Imre Pozsonyi opuścił Cracovię.
W październiku roku 1922 wrócił do ojczyzny i trenował krótko zespół beniaminka węgierskiej I ligi, budapesztański Zuglói Athletikai Club. Już w grudniu został jednak asystentem legendarnego trenera FC Barcelona, Jacka Greenwella.
Ale o tym, jak również o wielu nierozgłaszanych dotąd w Polsce perypetiach węgierskiego internacjonała, opowiemy już w drugim odcinku dotyczącym Imre Pozsonyiego.
Paweł Mazur "depesz" 
}}


<table>
<table>
Linia 108: Linia 201:
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>[[MTK Budapeszt]]</SMALL>
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>[[MTK Budapeszt]]</SMALL>
|-
|-
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>1902</SMALL>
| style="border:1px solid #Ff6f60;" bgcolor="ffffff" |<SMALL>1902</SMALL>
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>Reprezentacja Węgier</SMALL>
| style="border:1px solid #Ff6f60;" bgcolor="ffffff" |<SMALL>Reprezentacja Węgier</SMALL>
|}
|}
</td></tr>
</td></tr>
Linia 156: Linia 249:
|-
|-
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>1932</SMALL>
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>1932</SMALL>
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>New York Hakoah</SMALL>
| style="border:1px solid #ffffff;" bgcolor="#ffffff" |<SMALL>Hakoah New York</SMALL>
|}
|}
</td>
</td>

Wersja z 23:37, 23 gru 2021

Imre Pozsonyi
Imre Pozsonyi w 1922
Informacje ogólne
Imię i nazwisko Imre Pozsonyi
Kraj Węgry
Urodzony(a) 26 lutego 1882, Kisbér
Zmarły 2 października 1963
Imre Pozsonyi, 1921

Imre Pozsonyi urodził się 26 lutego 1882 r. w Kisbér, zmarł 2 października 1963 r..

Architekt, piłkarz i trener.

Środkowy napastnik w węgierskich klubach MÚE i MTK Budapeszt. Jednokrotny reprezentant Węgier (1902 r.).

Po zakończeniu kariery piłkarskiej trenował budapeszteński MTK, a następnie od marca 1921 do lutego 1923 Cracovię, z którą zdobył pierwszy w historii polskiego futbolu tytuł Mistrza Polski (1921).

Wraz z Józefem Szkolnikowskim przygotowywał, a 18 grudnia 1921 na stadionie Hungaria w Budapeszcie samodzielnie poprowadził jako trener polską reprezentację do jej pierwszego w historii meczu międzypaństwowego (porażka 0:1 z Węgrami).

W sezonie 1924/25 trenował hiszpańską FC Barcelonę - zdobył z nią Puchar Hiszpanii oraz Mistrzostwo Katalonii. W latach 1926-1928 pracował jako szkoleniowiec Građanskiego Zagrzeb (po wojnie nazwanego Dinamem Zagrzeb), z którym w 1928 roku sięgnął po mistrzostwo Jugosławii.


Stanisław Mielech wspomina Pozsonyiego

Drugim trenerem piłkarskim, którego uważa się za współtwórcę „szkoły krakowskiej”, był I. Pozsony. W roku 1921 doprowadził on drużynę Cracovii do zdobycia mistrzostwa Polski w rekordowej formie, bo bez jednej porażki. Pozsony położył nacisk na kondycję fizyczną i na taktykę. Mówiono, że „Cracovię postawił na kółkach”, bo kazał nam biegać wkoło boiska. Piłki sam nie kopał. Wyszperaliśmy jednak, że grał w reprezentacji Węgier na pozycji środkowego pomocnika i to uratowało jego opinię w naszych oczach. Był znakomitym gimnastykiem i teoretykiem, znawcą stylu szkockiego, którego zawiłość umiał bardzo przystępnie tłumaczyć. Robił to nie na boisku, lecz w kawiarni Bizanca. Maczając palce w piwie wykreślał nam na blacie stolika pozycje zawodników i wyjaśniał, jak w danej pozycji należy zagrać, jak się ustawić, jak uwolnić od przeciwnika itp. Była to wspaniała szkoła taktyki.

Źródło: Stanisław Mielech Gole, faule i ofsaidy

O Imre Pozsonyi

Dziś wieczorem w Warszawie odbędzie się 34. mecz Polska-Węgry. Co ciekawe, reprezentacja Polski rozegrała swój pierwszy oficjalny mecz międzynarodowy zaledwie 100 lat temu. A przeciwnikiem były wtedy Węgry, tak jak i dzisiaj. Ale mało znanym faktem jest to, że 100 lat temu trenerem reprezentacji Polski był Węgier Imre Pozsonyi.

Ale kim był Imre Pozsonyi?

Imre Pozsonyi urodził się 26 lutego 1882 r. w Kisbér, w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Ze strony matki był prawnukiem Móra Fischera, założyciela fabryki porcelany w Herend.

Na początku XX wieku Pozsonyi nie tylko był obecny przy narodzinach węgierskiego futbolu, ale okazał się też niezwykle utalentowanym zawodnikiem oraz sędzią. Po zdaniu egzaminu na piłkarskiego arbitra regularnie sędziował mecze w I lidze. Uważany był za jednego z najlepszych pomocników w swoim czasie.

11 kwietnia 1901 r. Pozsonyi zagrał w pierwszym międzynarodowym meczu reprezentacji Węgier przeciwko Richmond AFC (0:4), a dwa dni później przeciwko Surrey Wanderes (1:5). Mimo porażek zdobył zaufanie fachowców Węgierskiego Związku Piłki Nożnej i założył koszulkę reprezentanta Węgier na pierwszy oficjalny mecz z Austrią w Wiedniu 12 października 1902 r. Mecz, który Węgrzy przegrali (0:5). W pierwszych mistrzostwach Węgier z udziałem tylko pięciu drużyn, Pozsonyi zdobył srebrny medal w barwach MÚE. Latem 1902 r. przeniósł się do klubu MTK, choć do grudnia odbywał służbę wojskową. Jego przejście do klubu okazało się obopólnym sukcesem. Został wybrany kapitanem drużyny, a zawodnicy MTK zdobyli w 1904 r. pierwszy w historii klubu tytuł mistrza ligi. Pozsonyi uważany był za bardzo inteligentnego gracza, co więcej, przypisuje mu się wprowadzenie do gry szkockiego stylu krótkich podań.

W latach 1906–1911 on studiował architekturę w kraju i Stanach Zjednoczonych, a w 1911 r. uzyskał uprawnienia mistrza budowlanego. Następnie przeniósł się do Kaposvár, gdzie zaprojektował kilka budynków oraz zaangażował się w działalność lokalnej drużyny piłkarskiej jako piłkarz, trener i sędzia. Po wybuchu I wojny światowej walczył w obronie Twierdzy Przemyśl. Po kapitulacji trafił do rosyjskiej niewoli, z której wrócił w 1918 r.

Pozsonyi przyjechał do Krakowa w marcu 1921 r.. Dokonania węgierskiego trenera wszystkich pozytywnie zaskoczyły. Cracovia rozegrała 14 meczów ligowych, z których wygrała 13 i zremisowała w jednym. Dwukrotnie pokonała Wisłę, największego rywala (3:0 i 5:0). W finale jesiennych mistrzostw kraju Cracovia odniosła 7 zwycięstw i raz zremisowała, zdobywając tytuł mistrza Polski z pięciopunktową przewagą nad Polonią Warszawa.

Prawdziwą sensację sprawiła Cracovia w Budapeszcie. Gra przeciwko dwóm najsilniejszym węgierskim drużynom (FTC, MTK), a w szczególności bezbramkowy remis z jedną z najlepszych europejskich zespołów tamtych czasów, MTK, był fantastycznym osiągnięciem. Pozsonyi przybliżył Cracovię do europejskiego poziomu. Trener połączył szkocki styl krótkimi podaniami z angielskim, opartym na szybkich atakach.

Dzięki dobremu występowi Cracovii w Budapeszcie i osobowości Imre Pozsonyiego, Polska otrzymała zaproszenie od Węgierskiego Związku Piłki Nożnej. Był to pierwszy oficjalny mecz polskiej reprezentacji, która z wielkim zaangażowaniem przygotowywała się do konfrontacji z reprezentacją Węgier, jedną z najlepszych w Europie.

To Wydział Gier i Dyscypliny PZPN, na którego czele stał Józef Szkolnikowski, dał Pozsonyiemu pełną swobodę w wyborze zawodników i przygotowaniu ich do spotkania.

W wyjściowym składzie znaleźli się piłkarze z Cracovii (Gintel, Synowiec, Cikowski, Styczeń, Sperling, Kałuża i Mielech), Polonii Warszawa (Loth II i Marczewski) i po jednym z Pogoni Lwów (Kuchar) i Warty Poznań (Einbacher). Historyczny mecz odbył się 18 grudnia 1921 r., na stadionie klubu MTK w Budapeszcie.

Węgierscy kibice oczekiwali dobrej gry i łatwego zwycięstwa, ale się zawiedli. Reprezentacja Węgier miała przewagę na boisku, ale nie potrafiła tego udowodnić bramkami. Polski bramkarz, dziewiętnastoletni Loth II, był w świetnej dyspozycji i popisywał się wspaniałymi paradami. Jednogłośnie został wybrany przez prasę sportową najlepszym zawodnikiem spotkania. Mecz obfitował w wydarzenia. W 18 minucie Szabó zdobył jedyną bramkę po podaniu od Schlossera, a w 26 minucie napastnik Kuchar wykorzystał dośrodkowanie i mocnym strzałem trafił bramkarza Zsáka w głowę, który na kilka minut stracił przytomność. Polscy sprawozdawcy odnotowali, że Kuchar zamiast wpakować piłkę do pustej bramki, rzucił się na ratunek leżącemu bez ruchu bramkarzowi. A mógł to być pierwszy historyczny gol dla polskiej reprezentacji. Na koniec Károly Fogl II nie wykorzystał karnego.

Przegrana jedną bramką była dla Polaków wielkim sukcesem. Udowodnili, że w bardzo krótkim czasie zbliżyli się poziomem gry do Węgrów, choć długo jeszcze nie mogli ich pokonać.

Po meczu w Hotelu Royal odbyło się przyjęcie na cześć polskich gości, na którym prezes WZPN Mór Fischer powitał Polaków, a prezes PZPN Edward Cetnarowski podarował gospodarzom haftowany biało-czerwony proporzec. W imieniu drużyny Synowiec pogratulował Schlosserowi, który siedemdziesiąty raz wystąpił w reprezentacji, i wręczył mu złoty pierścień. W uroczystości wziął również udział poseł RP w Budapeszcie Jan Szembek.

Imre Pozsonyi pozostał w Krakowie jeszcze przez rok. Podopieczni trenera po raz kolejny zostali mistrzami okręgu krakowskiego, odnosząc w 10 meczach 8 zwycięstw, raz remisując i raz przegrywając. Zdobyli 34 bramki, stracili 6. Natomiast w mistrzostwach kraju drużyna Pozsonyiego znalazła się w grupie południowej z wielkimi rywalami: Pogonią Lwów, Lublinem i Ruchem Wielkie Hajduki. Rywalizacja była bardzo wyrównana, co potwierdziła taka sama liczba zwycięstw, odniesionych przez Pogoń i Cracovię. O pierwszym miejscu w grupie zadecydował jeden gol na korzyść lwowiaków, którzy w finale pokonali Wartę Poznań i zostali mistrzami Polski. Ponieważ nie było meczu o trzecie miejsce, Cracovia zajęła 3–4 miejsce.

Pozsonyi wrócił do Budapesztu na początku października 1922 r., a wkrótce potem został trenerem FC Barcelony. Drużyna zdobyła srebrny medal ligi katalońskiej (1922–1923) oraz tytuł mistrza Katalonii (1923–1924). Wtedy napisał książkę El entrenamiento de futbol [Treningi piłki nożnej]. Jednak kryzys w hiszpańskim związku i w FC Barcelonie zmusiły go do opuszczenia Hiszpanii na początku grudnia 1924 r. W latach 1925–1932 trenował piłkarzy wielu zagranicznych klubów, m.in. w Pradze, Zagrzebiu oraz stołecznego Újpestu FC i amatorskiej drużyny MTK. W 1929 r. był trenerem US Fiumana, a w latach 1930–1931 meksykańskiego Realu Club España, który został mistrzem Meksyku. Karierę szkoleniowca zakończył Pozsonyi na ławce New York Hakoah w 1932 r. Kiedy zachorował na żółtą febrę, wtedy prasa poinformowała o jego śmierci, a tymczasem Pozsonyi szczęśliwie wyzdrowiał.

W 1961 r., w 60 rocznicę pierwszego meczu reprezentacji Węgier, jako ostatni żyjący członek tego zespołu otrzymał z WZPN telegram z pozdrowieniami. Publicznie wystąpił latem z okazji meczu drużyny narodowej Węgier z Austrią, a w listopadzie po raz ostatni wziął udział w obchodach 60-lecia WZPN.

Imre Pozsonyi zmarł 2 października 1963 r. Jego prochy złożono na Cmentarzu Farkasréti w Budapeszcie. Był ważną postacią nie tylko dla Cracovii, ale i dla rozwoju polskiego futbolu. Dzięki jego sukcesom przed i po II wojnie światowej w polskich klubach pracowało około czterdziestu węgierskich trenerów, doprowadzając prowadzone drużyny do wielu mistrzowskich tytułów.
Mitrovits Miklós
Źródło: 15 listopada 2021 [1]


O Imre w terazpasy.pl

"#PierwszyMistrzPolski: Imre Posznonyi - węgierski taktyk i jego architektura futbolu (cz. I)" -
terazpasy.pl

#PierwszyMistrzPolski: Imre Posznonyi - węgierski taktyk i jego architektura futbolu (cz. I)

Na koniec przedstawiania sylwetek Mistrzów Polski z roku 1921 pozostawiliśmy opowieść o ówczesnym trenerze "Pasów".

Imre Pozsonyi nie jest postacią nieznaną, zapomnianą – tego nie można napisać. Tyle, że historycy z innych krajów wydawali się być niestety w szczegółach życia Imre Pozsonyiego daleko przed Polakami, bowiem u nas przez całe dziesięciolecia powielane były na temat trenera mistrzowskiej drużyn Pasów (a także pierwszego trenera reprezentacji Polski!) informacje nieprawdziwe, niesprawdzone, a w każdym razie: błędne.

Dlatego właśnie z okazji stulecia Mistrzostwa Polski oraz stulecia pierwszego, historycznego meczu reprezentacji warto co nieco w tej sprawie "wyprostować". Na szczęście w ostatnich tygodniach Wikipasy zaktualizowały biogram trenera Pozsonyiego na podstawie wpisu pochodzącego z Węgier - jest on obecnie dużo bliższy prawdzie niż uprzednio. Pozostało w nim jednak jeszcze kilka luk do wypełnienia, a także kilka interesujących szczegółów, o których wciąż nikt w Polsce nie napisał.

Dla lepszej czytelności tekstu biogram trenera Pozsonyiego podzielimy na dwie części - okres do momentu odejścia z Cracovii oraz po nim. Dziś opublikujemy ten pierwszy fragment.

Zacznijmy od początku, a więc od daty urodzenia – tu już wypada zwrócić uwagę na pewien kłopot, który będzie nam wiernie towarzyszył przez cały tekst o mistrzowskim trenerze "Pasów". Kłopot polega na tym, że w historiografii Imre Pozsonyi... nawet datę urodzin ma podwójną. I tak jedna z wersji głosi, że Pozsonyi urodził się 12 grudnia 1880 roku w Budapeszcie, druga – że jednak nie w Budapeszcie, tylko w leżącym około stu kilometrów na zachód od stolicy Węgier mieście Kisbér i nie w grudniu roku 1880, tylko 26 lutego 1882 (bardziej rozpowszechniona jest wersja pierwsza, co jednak nie musi oznaczać, że właśnie ona jest prawdziwa). Ponadto imię "Imre", którym – przynajmniej na Węgrzech i w Polsce – posługiwał się Pozsonyi jest tylko zdrobnieniem pochodzącym imienia Emmerich (czyli Emeryk; polskojęzycznym zdrobnieniem mogłoby być "Emi"). W zależności jednak od kraju, czy kontynentu Pozsonyi występować może w tekstach źródłowych jako "Emmerich", "Emérico ", a nawet jako "Jesza Poszony".

Jest przy tym jeszcze pewien fakt niewątpliwy, a dotąd pomijany przez polskie notki biograficzne: jak podaje węgierski dziennikarz Miklós Mitrovits Imre Pozsonyi urodził się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Co więcej, była to rodzina majętna: Matka Imre, Cornélia, to wnuczką założyciela sławnej węgierskiej fabryki porcelany w Harend – Móryca Fishera – który w roku 1869 został obdarzony przez cesarza Franza Josefa tytułem szlacheckim; od tej pory zamiast nazwiska Fischer rodzina mogła się tytułować "von Farkasházy“, lub „Fisher de Farkashaz“.

To być może tłumaczy w pewnym zakresie łatwość nawiązwywania kontaktów i wrażenie, jakie rodził Pozsonyi - że znał każdego i wszędzie. Pierwsze kroki w futbolu

Niezależnie od tego jaką datę urodzenia przyjmiemy za właściwą Imre Pozsonyi swoje pierwsze kroki jako piłkarz stawiał na przełomie XIX i XX wieku w budapesztańskim Magyar Úszó Egylet – klubie, którego pierwszoplanową działalnością sportową była sekcja... pływacka, zaś sekcja piłkarska miała w nim znaczenie drugorzędne. To właśnie jako zawodnik MÚE Pozsonyi wystąpił w pierwszych (nieoficjalnych) międzynarodowych spotkaniach reprezentach Węgier – rywalami były kluby angieleskie: 11 kwietnia 1901 Richmond AFC (porażka Węgrów 0:4), 12 kwietnia 1901 Surrey Wanderes (przegrana 1:5). Z kolei ze swym klubem Pozsonyi zdobył w roku 1902 wicemistrzostwo Węgier (w rozgrywkach wzięło udział pięć zespołów).

Latem 1902 roku Pozsonyi zmienił otoczenie, przywdziewając barwy lokalnego rywala – Magyar Testgyakorlók Köre, czyli MTK Budapeszt. Już jako piłkarz MTK wystąpił w pierwszym oficjalny meczu kadry Węgier – spotkaniu z Austrią w Wiedniu, rozegranym 12 października 1902 roku. Węgrzy przegrali sromotnie 0:5, lecz spotkanie sama inauguracja reprezentacji stanowiła dla nich kamień milowy w rozwoju futbolu. Pozsonyi bardzo szybko został wybrany kapitanem MTK i wraz z tym zespołem w 1904 roku Imre triumfował w pierwszych rozgrywkach ligowych na Węgrzech.

Piłkarz, trener, sędzia, architekt

"Bardzo stylowy, dobrze główkował, potrafił prezentować efektowne zwody. Jeden z pionierów gry polegającej na wymianie dokładnych dolnych podań, współtwórca tzw. szkoły MTK. Po zakończeniu kariery piłkarskiej – trener w kraju i zaganicą" – pisał w swojej pracy wydanej z okazji stulecia Cracovii Andrzej Gowarzewski, cytując węgierską encyklopedię. I tu akurat pomyłki nie ma. Dalej jednak pojawiają się błędy chronologiczne, lub faktograficzne.

Przede wszystkim nic nie wskazuje na to, aby Pozsonyi przed rokiem 1921 był trenerem MTK Budapeszt. Był jednak jego kapitanem – w tym sensie tworzył on "szkołę MTK", w jakim Synowiec i Kałuża odpowiadali za kreację "stylu Cracovii". Tymczasem w notce Gowarzewskiego czytamy, że "poprzednio trenował MTK, który po nim przejęli [John Tait – przy. P.M.] Robertson i Jimmy Hogan". W jakiż to sposób miałoby nastąpić trudno dociec, bowiem Robertson był trenerem MTK w latach 1911-1913, zaś Hogan – w latach 1914-1921.

Prawdziwą historie Pozsonyiego poznajemy ponownie od węgierskich "bratanków": Pozsonyi w latach 1906–1911 (...) studiował architekturę w kraju i Stanach Zjednoczonych, a w 1911 r. uzyskał uprawnienia mistrza budowlanego. Następnie przeniósł się do Kaposvár, gdzie zaprojektował kilka budynków oraz zaangażował się w działalność lokalnej drużyny piłkarskiej jako piłkarz, trener i sędzia . Miklós Mitrovits twierdzi nawet, że Pozsonyi po zdaniu egzaminu piłkarskiego arbitra regularnie sędziował mecze w I lidze.

A więc jeśli już to nie MTK Budapeszt, tylko zespół z miasta odległego od stolicy Węgier o 180 kilometrów mógł trenować Pozsonyi w latach poprzedzających wybuch I Wojny Światowej. W czasie wojny z kolei Pozsonyi znalazł się w batalionie broniącym Twierdzy Przemyśl – trafił do niewoli i spędził kilka lat w rosyjskiej niewoli, a na Węgry wrócił dopiero w roku 1918.

Najciekawsza wydaje się jednak informacja o tym, że Pozsonyi był również i sędzią piłkarskim – być może jest w tym pewien klucz do tego, w jaki sposób węgierski szkoleniowiec trafił do Cracovii? Mistrz, Mistrz Cracovia

W każdym bądź razie do "Pasów" zaangażowano Imre Pozsonyiego w marcu roku 1921. I była to decyzja, która okazała się "strzałem w dziesiątkę".

Cracovia była na przełomie roku 1920 i 1921 roku drużyną z bardzo mocnym "trzonem", wokół którego można było budować mocny zespół. O tym, że cały ten potencjał można było zepsuć złym treningiem, czy złym zarządzaniem zespołem najlepiej zaświadczyć może jednak przykład Pogoni Lwów, która bynajmniej nie dysponowała gorszym zespołem od "Pasów"i przed startem rozgrywki finałowej była upatrywana w roli faworyta.

Trener Pozsonyi mimo kilku trudnych do powetowania strat, jakich doznała Cracovia w roku 1921 – nie sposób pominąć tu tragicznej śmierci Antoniego Poznańskiego, uznawanego ówcześnie za jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego polskiego futbolistę – zdołał zarządzić zespołem w optymalny sposób i uwypuklić wszystkie jego mocne strony.

O treningach Węgra piłkarze Cracovii wypowiadali się z dużym uznaniem. Jak wspominał go w swojej książce "Gole, faule i ofsajdy" Stanisław Mielech: Pozsony położył nacisk na kondycję fizyczną i na taktykę. Mówiono, że „Cracovię postawił na kółkach”, bo kazał nam biegać wkoło boiska. Piłki sam nie kopał. Wyszperaliśmy jednak, że grał w reprezentacji Węgier na pozycji środkowego pomocnika i to uratowało jego opinię w naszych oczach. Był znakomitym gimnastykiem i teoretykiem, znawcą stylu szkockiego, którego zawiłość umiał bardzo przystępnie tłumaczyć. Robił to nie na boisku, lecz w kawiarni Bizanca. Maczając palce w piwie wykreślał nam na blacie stolika pozycje zawodników i wyjaśniał, jak w danej pozycji należy zagrać, jak się ustawić, jak uwolnić od przeciwnika itp. Była to wspaniała szkoła taktyki.

Był też Pozsonyi niewątpliwym współtwórcą "szkoły krakowskiej", czy też jak kto woli "krakowskiej gry", stawiając na szybką i dokładną wymianę piłki, kombinacje oraz grę zespołową. Po pół roku pracy Pozsonyiego w Krakowie nikt nie miał wątpliwości, że Cracovia gra najlepszy futbol w Polsce, a styl przez nią prezentowany w pełni jest godzien Mistrza Polski.

Mielech efekty pracy Pozsonyiego przedstawiał w jednym z wydawnictw rocznicowych Cracovii w nieco szerszym kontekście i nieco bardziej obrazowo:

W Cracovii był wówczas klimat na futbal w wielkim stylu. Zawodnicy byli technicznie świetnie przygotowani przez Kożelucha, a drużyna dobrała się wyjątkowo, tworząc kolektyw talentów, płonących ambicją osiągnięcia mistrzowskiej formy. Pozsony w rozmowach z zawodnikami poddawał ich grę wnikliwej analizie, przepisując każdemu graczowi poszczególną „receptę" na trening. Ponieważ z analizami i uwagami Pozsony'ego trudno się było nie zgodzić, wnet uzyskał on wielki wpływ na zawodników. Gracze wzięli się do treningu według jego wskazówek a rezultaty wkrótce okazały się na boisku. Publiczność szybko zauważyła, że gra Cracovii stała się prostą i logiczną, że piłka krąży po ziemi od nogi do nogi dokładnymi podaniami jak na sznurku, a przeciwnik, ugania za nią po boisku i nie może jej dotknąć. Zmiany łącznika ze skrzydłowym i krótkie prostopadłe podania trójki środkowej połączone z wybieganiem na pozycje — były najczęstszą figurą kombinacyjną. Styl Cracovii wnet uzyskał sobie uznanie widowni, gdyż jednocześnie okazał się skutecznym. Krył bowiem w sobie niesamowitą siłę destrukcyjną i przeciwnik wzięty w tryby kombinacji Cracovii, zmuszony do daremnych startów po piłkę, męczył się szybko, a wykołowany zmianami pozycji przez zawodników biało-czerwonych, zaczynał popełniać błędy w kryciu i gubić się w grze.

System ten zwykle w drugiej połowie meczu święcił triumfy. Przeciwnik wymęczony krótkimi podaniami był u kresu sił, a wówczas atak Cracovii według zasady szkoły nie strzelał z daleka, lecz odprawiał uroczyste wjazdy do bramki przeciwnej drużyny.

Pozsonyi niewątpliwie pękał z dumy – Cracovia była jego pierwszym "trenerskim dzieckiem", była egzemplifikacja wszystkich spostrzeżeń i prawd futbolowych jakie obserwował na Węgrzech i jakie podpatrywał tam u szkoleniowców z Anglii oraz Szkocji. Sam piłkarzom "Pasów" przykazywał wprost, aby naśladowali styl MTK Budapeszt, z kolei na Węgrzech z dumą rozgłaszał, że "Cracovia jest nazywana polskim MTK". Cracovia podbija Budapeszt (a przynajmniej serca jego mieszkańców) i otwiera drzwi reprezentacji

O tym jak Cracovia wypadała w starciu z "oryginalnym" MTK przekonać można się było już w październiku 1921 roku, gdy świeżo upieczony Mistrz Polski przyjechał do Budapesztu. Oczywistym jest, że za zorganizowaniem owego meczu stał właśnie Imre Pozsonyi. W meczu MTK – Cracovią padł sensacyjny remis, a druga z najmocniejszych węgierskich drużyn – FTC – pokonała "Pasy" zaledwie 1:0.

Jak szeroko opisują to polskie źródła te dwa mecze Cracovii "wyważyły drzwi" dla polskiej kadry, która zabiegała o znalezienie poważnego rywala do reprezentacyjnego debiutu. Rywalem tym mieli być pierwotnie Austriacy, jednak ostatecznie sprawa upadła. Z kolei Węgrzy, jedna z najlepszych ówcześnie drużyn narodowych Europy, wcale nie kwapili się do gry z Polakami, lekce sobie ważąc poziom polskiego futbolu. Imre Pozsonyi i jego Cracovia swą październikową wizytą w węgierskiej stolicy zmienili tę niekorzystną opinię o polskim futbolu.

W tej sytuacji trudno było mieć komukolwiek wątpliwości co do tego kto powinien zasiąść na ławce reprezentacji Polski jako jej trener.

Choć na grudniowy mecz reprezentacji Polski w Budapeszcie nie udało się przyciągnąć tłumów (8000 widzów – była to najniższa od wielu lat frekwencja na meczu reprezentacji Węgier i z całą pewnością miała na nią wpływ nie tylko kiepska pogoda; nota bene większą publiczność ściągnęła na stadion wizyta... Cracovii), to jednak samo rozegranie tego meczu było już sukcesem. A tym bardziej nieznaczna porażka 0:1 także Polakom nie przynosiła żadnego wstydu.

W kontekście tak pomyślnego rozwoju sytuacji oczekiwano, że w kolejnym sezonie Cracovii uda się obronić Mistrzostwo Polski. Ta sztuka się "Pasom" pod wodzą Pozsonyiego nie udała, choć ocena tego dlaczego się nie udała jest chyba jednak u historyków nieco niesprawiedliwa. Prawdą jest, że w drugim roku swojej pracy w drużynie coraz więcej było problemów z dyscypliną. Coraz częściej niedomagał Kałuża, podobnie jak Mielech, który zresztą znacznie już "obniżył loty", zespół stracił kolejnego ważnego gracza – Kotapkę. Warunki pracy Pozsonyiego stawały się z każdym miesiącem trudniejsze, powoli zaczynały dawać o sobie znać wzbierające konflikty wewnątrz krakowskiego środowiska piłkarskiego. Derbowa walka przenosiła się z boiska także na łamy prasy i można odnieść wrażenie, że z tego tytułu Węgier też coraz częściej "dostawał rykoszetem", piętnowany szczególnie ostro za swoje geszefciarskie zajęcia, które - zdaniem wielce w materii futbolowej obytych dziennikarzy - niczego dobrego klubowi i sportowi polskiemu nie przynosiły (ten temat poruszymy jeszcze w dalszej części) .

Ostatecznie jednak warto pamiętać, że o odpadnięciu w półfinałowej rywalizacji o tytuł z Pogonią Lwów (późniejszym Mistrzem Polski) zadecydował jeden gol. Po tej porażce, we wrześniu 1922 roku, Imre Pozsonyi opuścił Cracovię.

W październiku roku 1922 wrócił do ojczyzny i trenował krótko zespół beniaminka węgierskiej I ligi, budapesztański Zuglói Athletikai Club. Już w grudniu został jednak asystentem legendarnego trenera FC Barcelona, Jacka Greenwella.

Ale o tym, jak również o wielu nierozgłaszanych dotąd w Polsce perypetiach węgierskiego internacjonała, opowiemy już w drugim odcinku dotyczącym Imre Pozsonyiego.

Paweł Mazur "depesz"
Paweł Mazur "depesz"
Źródło: terazpasy.pl 23 grudnia 2021 [2]




Poprzednik
Józef Lustgarten
Pierwszy Trener
III 1921 - II 1923
Następca
George Kimpton