Piętno Wisły Kraków

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Informacja o braku zgody prezesa Stanisława Żura i zarządu Cracovii do wstąpienia do pionu gwardyjskiego, książka Pany 1906-2006
Informacja o braku zgody Cracovii do wstąpienia do pionu gwardyjskiego i zgodzie Wisły Kraków, tygodnik Tempo nr. 91 z dn. 30 lipca 1990 r.
Informacja o wstąpieniu do pionu Gwardyjskiego Wisły Kraków, Dziennik Polski nr. 37 z dn. 7 lutego 1949 r.
Informacja, iż z dniem 6 lutego 1949 r. Wisła Kraków zgadza się na wcielenie do pionu gwardyjskiego, tygodnik Piłkarz nr.6 z dn. 7 lutego 1949 r. cz.1
Informacja, iż z dniem 6 lutego 1949 r. Wisła Kraków zgadza się na wcielenie do pionu gwardyjskiego, tygodnik Piłkarz nr.6 z dn. 7 lutego 1949 r. cz.2
Informacja, iż z dniem 26 września 1949 r. "Gwardia- Wisła" Kraków zostaje "Gwardią" Kraków, Dziennik Polski nr. 1692 z dn. 13 października 1949 r.
Informacja, z książki jubileusz 50-lecia Wisły Kraków o piśmie skierowanym w dniu 26 stycznia 1949 r. z prośbą o przyjęcie do Gwardii wraz z odpowiedzią
Informacja, z książki jubileusz 60-lecia Wisły Kraków o atmosferze w klubie po przyjęciu do stowarzyszenia gwardyjskiego

Sytuacja klubów sportowych przed przystąpieniem do "zrzeszeń sportowych"

Jest już XXI wiek. Co jakiś czas występują próby usprawiedliwienia przeszłości Wisły Kraków związanej ze wstąpieniem jej do pionu gwardyjskiego w czasach komunistycznych.
Spróbujemy tutaj zająć się tą sprawą, aby ukazać prawdę. Posługujemy się przy tym udokumentowanymi wydarzeniami.

Na początku dla przypomnienia warto wspomnieć jak wyglądały czasy po "odzyskaniu" niepodległości po zakończeniu działań wojennych w 1945 r.: Choć panowały represje na terenie kraju, ludzie próbowali żyć normalnie. Jeszcze w pierwszych latach po II wojnie światowej nie było takiego dużego nacisku na kluby sportowe jak w okresie późniejszym. Ludzie garnęli się do sportu, próbowali zapomnieć o strasznych minionych latach.
Na przełomie 1948/49 kluby sportowe zgodnie z linią polityki władzy przystępowały do różnych "zrzeszeń sportowych".

Odrzucenie propozycji przystąpienia przez Cracovię[1][2]

Przed przystąpieniem Wisły Kraków do pionu gwardyjskiego taką propozycję otrzymała Cracovia - świeży mistrz Polski z 1948 r. Był to naturalny ruch służb bezpieczeństwa, które skierowały się do najsilniejszego pod względem sportowym klubu w ówczesnym Krakowie. Prezes Cracovii Stanisław Żur wraz z zarządem odrzucili tą propozycję. Nie mogli pozwolić, aby KS Cracovia związała się ze służbą bezpieczeństwa. Cracovia płaciła za ten "czyn" przez cały okres komunistyczny, a nawet po nim nie mając odpowiedniego zaplecza infrastrukturalnego oraz finansowego. Stanisław Żur przy tym podpadł władzy ludowej co było przyczyną późniejszych, jak się okazało bezpodstawnych oskarżeń, które zmusiły go do ustąpienia ze stanowiska prezesa. Podobnie jak prezes Cetnarowski zmarł przedwcześnie w grudniu 1952. Klub zaś przez lata był traktowany jako ten drugiej kategorii. Na początku 1949 r. Cracovia przybrała nazwę Związkowy Klub Sportowy Ogniwo - Cracovia (związek sportowy, grupujący pracowników miejskich służb komunalnych).

Przystąpienie Wisły K. do pionu gwardyjskiego [3][4][5][6][7]

Po odrzuceniu propozycji przez Cracovię przystąpienie do pionu gwardyjskiego dostała Wisła Kraków

Może przypomnijmy sobie jak brzmi definicja Milicji Obywatelskiej (Milicja Obywatelska - mundurowa formacja państwowa o charakterze policyjnym służąca do utrzymania systemu państwowego, walki z przestępczością oraz zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, działająca w PRL). Dla osób, które nie przeżyły tamtych czasów to nie jest ta Policja (kontynuator komunistycznej Milicji), która jest w obecnych czasach. Była to struktura siłowa służąca głównie do zapewnienia władzy ludowej w kraju. Wykorzystywała do tego wszelkie sposoby: pobicia, nękania, zastraszanie, torturowanie, czy wręcz zabijanie w białych rękawiczkach.

W dniu 26 stycznia 1949 r. Wisła Kraków wystosowała pismo o przyjęcie do ZS Gwardia[8]: "W związku z reorganizacją struktury sportu w Polsce zarząd TS Wisła w Krakowie uchwalił zgłosić swe przystąpienie do samodzielnego pionu zrzeszeń sportowych Gwardia w Polsce, prosząc o przychylne załatwienie naszej prośby i wyrażenie decyzji..."

W dniu 29 stycznia 1949 r. odpowiedź stowarzyszenia Gwardia[9]: "Zarząd Główny ZS Gwardia w Warszawie wyraża zgodę..."

6 lutego 1949 na walnym zebraniu Towarzystwa - jego prezes, pełniący te funkcje nieprzerwanie od 1933 roku dyrektor dr Tadeusz Orzelski omówił konieczność oparcia się o jeden z pionów sportowych zgodnie z nowa struktura sportu. Pertraktacje prowadzone w tej sprawie z pionem Kolejarz nie były zadowalające. W tym pionie Wisła musiała by być klubem drugim po warszawskiej Polonii. Wobec czego podjęto rozmowy z Gwardią, która zapewniła, że Wisła może zostać centralnym klubem pionu. Te informacje zebrani przyjęli aplauzem, akceptując tym samym przystąpienie do Gwardii. CZŁONKOWIE WISŁY KRAKÓW NA WALNYM ZGROMADZENIU W TYM SAMYM DNIU BEZ ŻADNEGO SPRZECIWU (BEZ JEDNEGO GESTU SPRZECIWU) WSTĄPILI W GWARDYJSKIE STRUKTURY ORGANIZACYJNE.



Piłkarz Wisły K., pułkownik Henryk Reyman (krótki życiorys:Po zakończeniu II wojny powrócił do Krakowa i wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Mianowany dyrektorem WUWF i PW Wojewódzki Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Krakowie - 1 kwietnia 1946. Pozostał na tym stanowisku do 30 czerwca 1948, aż do przeniesienia do rezerwy. Po reaktywowaniu PZPN w dn. 29 czerwca 1945 jako kapitan związkowy aż do 28 sierpnia 1947; potem członek i przewodniczący kapitanatu PZPN w latach 1956-1959. Członek honorowy PZPN w 1959 i honorowy prezes gwardyjskiej krakowskiej Wisły) tak opisał to zdarzenie, cytat: "Straciliśmy na świetności. Przystąpienie do pionu gwardyjskiego było z całą pewnością aktem pewnego konformizmu ze strony działaczy klubowych. Spoglądając jednak na wszystkie dokonania Wisły, zarówno te organizacyjne, jak i sportowe, należy skonstatować, że krok ten być może uratował dla polskiego sportu jego najstarszy klub. Nie oznacza to, że gdyby Towarzystwo poszło inną drogą, to przestałoby istnieć. Na pewno jednak jego pozycja sportowa nie uległaby takiemu ugruntowaniu; z całą pewnością nie powstałyby obiekty sportowe, które przez wiele lat były najnowocześniejszymi w regionie, będąc sportową wizytówką Krakowa" (adnotacja własna: Henryk Reyman posłużył się określeniem najstarszy klub - wyjaśnienie tego określenia Najstarsi w Krakowie)
Wisła K. dzięki tej decyzji z czasem zyskała sportowo i finansowo, ale pozbawiła się godności i kontroli nad klubem. Kontrolę i nadzór nad nią przejęła Milicja Obywatelska.
Również należy dodać, iż w 1949 dochodzi do fuzji Wisły Kraków z klubem Milicyjny Kraków, co też jest znamiennym faktem.

Przyczyny przystąpienia

  1. Wisła K. nie mogła zostać pierwszym klubem w pionie Kolejarzy;
  2. Wisła K. została I klubem gwardyjskim. Przez to miała o wiele większe możliwości sportowego rozwoju niż np. Cracovia w zrzeszeniu Ogniwo.
  3. Wygląda na to, że w każdym razie tuż po zakończeniu II wojny światowej Wisła K. nie była najpopularniejszym klubem w Krakowie. Po konkursie w 1946 r. zorganizowanym przez dziennik Echo Krakowa (na podstawie popularności poszczególnych sportowców) wynikało, iż klasyfikacja generalna klubów była następująca: 1/Cracovia 2/ Legia Kraków 3/ Wisła Kraków [10]. Przystąpienie Wisły K. do pionu gwardyjskiego z czasem odwróciło tą tendencję.

Następstwa przystąpienia

  1. Wisła K. miała szeroką możliwość rozwinięcia swojej infrastruktury sportowej,
  2. Wisła K. miała stabilną sytuację finansową i możliwość dalszego rozwoju,
  3. Z biegiem lat poszczególni piłkarze Wisły K. dostawali etaty w MO,
  4. Niektórzy piłkarze byli zmuszani do przystąpienia w szeregi Wisły K. i byli przesuwani z innych klubów.

Presja wywierana przez władze sportowe Wisły Kraków na inne kluby

Zaczęło dochodzić do absurdalnych rzeczy, aby faworyzować Gwardię Kraków kosztem m.in. Cracovii, oto przykład:
"Z innej strony też Cracovia obrywała. W 1952 r. koszykarze Ogniwa awansowali wraz z Gwardią (Wisłą) Kraków, CWKS (Legią) Warszawa i Kolejarzem (Polonią) Warszawa do finału Pucharu Polski. W pierwszym meczu Ogniwo grało z Gwardią. Gwardia była faworytem, lecz Pasy bez Jerzego Bentkowskiego i Tadeusza Pacuły, którzy wcześniej przeszli do Gwardii, walczyły nadspodziewanie dobrze i prowadziły cały mecz. Na sekundy przed końcem, przy stanie 48:48 Jerzy Banaś z Cracovii został sfaulowany. Sędzia nakazał rzut wolny (wtedy rzucano po jednym). Banaś trafił i Cracovia wygrała.

Działacze Gwardii nie mogąc się pogodzić z porażką zaczęli wszystko odkręcać. Na drugi dzień koszykarze Cracovii dowiedzieli się, że ostatni kosz został anulowany, gdyż faul popełniony był po czasie i ma być dogrywka. Kłamstwo szyte było najgrubszymi nićmi. UB wymusiło na przedstawicielu PZKosz taką decyzję. Potem powiedział:

- Ja wiem że macie rację , ale ja mam żonę i dzieci i chcę dojechać do Warszawy.

Trener i kierownik drużyny zastraszeni zgodzili się na dogrywkę. Sędziowie też byli "za", zwłaszcza, że już w trakcie meczu pomagali Gwardii. Ale koszykarze Cracovii sprzeciwili się. Wtedy do kapitana drużyny, Romana Ciesielskiego (późniejszego Rektora Politechniki Krakowskiej i senatora) podeszło dwóch tajniaków i zaczęli straszyć: - lepiej niech pan nie rozrabia. My dobrze wiemy kim pan jest. Pan uczestniczył w pochodzie 3 Maja, pan był w AK. To się może źle dla pana skończyć. Radzimy, żeby przekonał pan drużynę, że powinna stanąć do dogrywki.

Mimo to nie ulegli presji. Sędziowie po 15 minutach oczekiwania, przy ciągłych gwizdach publiczności, ogłosili walkower. Także przed meczem o I miejsce kibice powitali Gwardię hucznymi gwizdami, a pokrzywdzona Cracovia zagrała o III miejsce. Skandal był tak wielki, że delegat PZKosz nie wypisał na dyplomach miejsc.

Po tym incydencie coś pękło w drużynie. Już nigdy gra nie była dla nich taką przyjemnością. Rok później podłamani, spadli z I ligi. Rozsypała się drużyna. "( źródło: tygodnik Tempo nr. 91 z dn. 30 lipca 1990 r.)

Dodatkowe informacje w artykule: Jak dyskryminowano Cracovię

W czasie okresu komunistycznego KS Cracovia jak wszystkie kluby, zakłady pracy był zmuszony do brania udziału w pochodach i innych akcjach "propagujących" system komunistyczny. Władze komunistyczne próbowały również wpływać na wybór prezesów i zadania wykonywane przez klub.

Zmiana nazwy

Przystąpienie do "zrzeszeń sportowych" i narzucenie przez ówczesną władzę zmian nazw klubów spowodowało to, że również Wisła Kraków zmieniła nazwę:

  1. Od 6 lutego 1949 do 26 września 1949 r. ZS Gwardia-Wisła Kraków;
  2. Od 26 września 1949 r. do 1955 r. ZS Gwardia Kraków;
  3. 1955 r. do 1967 r. - TS Wisła Kraków;
  4. 1967 r. do 1990 r. - GTS Wisła Kraków;

Pozyskiwanie piłkarzy z innych klubów

Niektórzy piłkarze byli mamieni przywilejami, niektórzy wręcz zmuszani szantażem do przyjścia do klubu.
Poniżej przykład o przejściu Kazimierza Kmiecika z Cracovii do Wisły K. i na jakich zasadach został pozyskany:

Tempo

Cracovia zorganizowała szkółkę piłkarską przy spółdzielczości w Krakowie, Zgłosiło się 12 drużyn. W jednej z nich był 12-letni Kazimierz Kmiecik, którego matka pracowała wówczas w Spółdzielni Tworzyw Sztucznych. Już od pierwszych zajęć widać było, że to talent czystej wody, więc zaczął normalnie trenować. W wieku 15 lat był w reprezentacji Polski juniorów. Cracovia zapewniała mu opiekę i korepetycje. Kmiecik przylgnął do klubu, zadowolony z przyjaznej atmosfery w drużynie. Także jego rodzice byli zadowoleni. Ale jego talent przypadł do gustu gwardyjskim działaczom z drugiej strony krakowskich Błoń. Drogę do juniora mieli prostą, niemalże służbową, poprzez ojca milicjanta.

Jesienią 1967 r. ojciec z synem napisali prośbę o przejście do Wisły. O tym na ile była to ich własna prośba świadczą dwa następne pisma:

8. I. 1968 r. Kazimierz Kmiecik pisze do KOZPN i do Cracovii: "Zawiadamiam uprzejmie, że wycofałem swoją prośbę o zwolnienie z sekcji piłki nożnej SKS Cracovia i pragnę nadal uprawiać tą dyscyplinę sportu w macierzystym klubie".

Młody chłopak chce nadal grać ze swoimi kolegami. Tydzień później jednak matka informuje Cracovię:

"Zawiadamiam, że syn mój Kazimierz wbrew mojej woli i swemu postanowieniu, tak jak mi oświadczył, został zmuszony do wyjazdu na obóz GTS Wisła w dniu 14. I. 1968 r.".

Równocześnie KOZPN, w którym Wisła miała najmocniejsze wpływy mocno naciskała, by Cracovia przekazała skreślenie Kmiecika z listy członków klubu. Jeden z upartych trenerów Cracovii pojechał interweniować w Warszawie, ale tam usłyszał: - Macie rację, ale z Wisłą nie wygracie. I nie wygrali.

Także sprawa przejścia Ryszarda Sarnata do Wisły oburzyła wielu kibiców Cracovii. Naciski, aby grał we Wiśle były z wielu stron i Cracovia widząc beznadziejność sytuacji skłonna była ustąpić, ale nie za darmo. W pertraktacjach ustalili, że za Sarnata Cracovia otrzyma kończącego karierę Kawulę i Polaka (na pół roku - potem miał jechać do USA) oraz Sputę. Ponieważ rozgrywki I Iigi (Wisła) rozpoczynały się tydzień wcześniej niż II liga (Cracovia) gwardyjscy działacze nalegali, by Cracovia podpisała Sarnatowi zwolnienie jeszcze przed pierwszym meczem w ekstraklasie, obiecując że w następnym tygodniu ureguluje sprawę swoich trzech piłkarzy. Ale gdy Sarnata mieli w rękach zapomnieli o swoich obietnicach...
Przemysław Zych
Źródło: Tempo nr 91 z 30 lipca 1990



Sports.pl

(fragment wywiadu oryginalnie opublikowanego w Przeglądzie Sportowym)

PS: Pan grał po obu stronach Błoń, karierę jednak zrobił w Wiśle. Ale na początku za bardzo do tej Wisły nie chciał pan trafić...

Mama pracowała w Spółdzielni Tworzyw Sztucznych, ojciec w milicji. Cracovia należała do spółdzielni, Wisła do milicji. Był rozdźwięk w rodzinie... Grałem w juniorach Cracovii, gdy któregoś dnia sama generalicja przyjechała z Wisły. Spodobałem się. Chodzili za mną, pytali, nagabywali.

PS: Wspólnie z ojcem wysłał pan pismo do Cracovii.

Bo w końcu ulegliśmy. Do ojca przyjechał szef milicji. Postawił sprawę jasno: „Niech syn przejdzie". Ojciec nie miał wyjścia. Takie były czasy. To było prawie jak z wojskiem w Legii i Śląsku. A ja przez ojca drogę do Wisły miałem niemalże służbową. Trzeba było pismo napisać z prośbą o przejście do Wisły i o zwolnienie z Cracovii. No to napisałem wraz z ojcem...

PS: Nie protestował pan?

Trochę się wahałem, ale to było normalne, że piłkarz przechodził z Cracovii do Wisły i z Wisły do Cracovii. Piłkarze krakowskich zespołów znali się i lubili. Tym razem było trochę inaczej. Cracovia bardzo się burzyła, bo dobrze grałem w piłkę w tych juniorach, strzelałem bramki.

PS: Co więc skłoniło pana do zmiany adresu?

Cracovia nie miała wtedy stadionu i nie grała w pierwszej lidze. Była trochę bezdomna. Troszkę pograła na obiekcie Wawelu, troszkę na innych. Wisła przekonała mnie też, że będę trenował w pierwszej drużynie, że otrzymam szansę. No i większe perspektywy - wiadomo - puchary.

PS: Czym przekonała pana Wisła?

Przywilejami... W Wiśle dostawaliśmy obiady w kasynach, bloczki żywieniowe. Zagwarantowano mi stypendia, korepetycje, w szkole pomagali.

PS: Ale jednak się pan zawahał. Napisał pan list odwoławczy o treści: „Zawiadamiam uprzejmie, że wycofałem swoją prośbę o zwolnienie z sekcji piłki nożnej SKS Cracovia i pragnę nadal uprawiać tę dyscyplinę sportu w macierzystym klubie".

Powstało napięcie między ojcem i mamą i wewnątrzrodzinne przepychanki. Mama była w spółdzielni, więc nie chciała, żebym odchodził z Cracovii. Jakby to wyglądało w pracy? Napisała kolejny list odwoławczy, że wyjechałem na obóz z Wisłą bez jej zgody i nie z własnej nieprzymuszonej woli... A ojciec nie był zbyt wylewny. Mówił ale widać było, że chciał, żebym poszedł do Wisły. Powiedział matce, że go naciskają i muszę trafić do Wisły. Wtedy zaczęły się różne rozgrywki między klubami. W końcu trafiłem na Reymonta zaraz po juniorskich derbach Krakowa. W Cracovii mieli pretensje.

PS: Nie walczyli o chłopaka, który strzelał dużo goli w juniorach?

Próbowali. Jeden z trenerów Cracovii pojechał nawet do Warszawy. Był uparty. Zamierzał interweniować. Usłyszał: „Macie rację, z Wisłą jednak nie wygracie". Bo zawsze to było tak, że milicja była górą.
Przemysław Zych
Źródło: Sports.pl 5 listopada 2010 [1]


Piłkarze na etacie w Milicji Obywatelskiej

Podanie Zdzisława Kapki o przyjęcie do Milicji Obywatelskiej, 21 październik 1976 r., z zasobu IPN
Życiorys Zdzisława Kapki o przyjęcie do Milicji Obywatelskiej, 21 październik 1976 r., z zasobu IPN
Opinia służbowa Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego Wisła K. o Zdzisławie Kapce, 21 luty 1980 r., z zasobu IPN
Prośba Zdzisława Kapki o zwolnienie z pracy w Milicji Obywatelskiej, 14 czerwiec 1983 r., z zasobu IPN
Podanie Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego Wisła K. o wydanie zaświadczenie o okresie zatrudnienia Zdzisława Kapki, 12 styczeń 1987 r., z zasobu IPN

Piłkarze Wisły K. po przystąpieniu do zrzeszenia Gwardyjskiego byli zatrudnieni w nim na etatach.
Poniżej przykład Zdzisława Kapki oraz Marka Motyki:

"Funkcjonariusz Kapka" -
przystanekhistoria.pl

Funkcjonariusz Kapka

Sport amatorski był w PRL fikcją. Nie inaczej było w przypadku piłkarzy. Po boiskach biegali, więc – przynajmniej formalnie – górnicy, włókniarze, żołnierzy, milicjanci i esbecy, a nie zawodowi futboliści.

Ci, którzy przed 1989 r. mieli nieszczęście trafić na teoretycznie lepiej płatny etat Służby Bezpieczeństwa, a nie „gorszy” Milicji Obywatelskiej, mają dziś z tego powodu problemy, obcinane im są emerytury. Poniżej historia jednego z takich „funkcjonariuszy” – Zdzisława Kapki.

Żaden wyjątek

Ujawnienie informacji, że znany trener, a wcześniej piłkarz, Andrzej Strejlau w czasie gry w Gwardii Warszawa w 1964 r. był – formalnie – przez pół roku funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu było dużym zaskoczeniem. Prawdziwy szok wywołał jednak dopiero wieloletni piłkarz Wisły Kraków Zdzisław Kapka i kilkunastokrotny reprezentant Polski, który w 2004 r. w oświadczeniu lustracyjnym stwierdził, że rzekomo „współpracował z organami bezpieczeństwa PRL”. Jego pomyłka (de facto był „jedynie” ich funkcjonariuszem) wywołała duże poruszenie w środowisku piłkarskim, lawinę komentarzy, wręcz małą medialną burzę. Tymczasem przypadek Kapki nie jest żadnym wyjątkiem, odstępstwem od normy, ale wręcz przeciwnie przykładem dużo szerszego (zwłaszcza w latach 70. i 80. XX w.) zjawiska w peerelowskim futbolu, czyli lewych etatów. Na fikcyjnych etatach resortu spraw wewnętrznych znajdowało się wielu piłkarzy Wisły Kraków, Gwardii Warszawa i innych gwardyjskich klubów. Podobnie było też w przypadku trenerów i działaczy. Co trzeba podkreślić, w każdym przypadku był to wybór danej osoby. Czasami był on zresztą tym prostszy, że kontynuowano w resorcie spraw wewnętrznych tradycje rodzinne… Zdarzali się jednak również piłkarze, którzy nie chcieli zostać „funkcjonariuszami”. Jednym z nich był Andrzej Iwan, który – jak potem wspominał – cieszył się z tego powodu szczególnie po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy część sportowców „białej gwiazdy” jako milicjanci trafili na ulice…

… związany jestem z organami MO

Wspomniany wcześniej Zdzisław Kapka reprezentował w latach 1971-1983 barwy krakowskiej Wisły. Jego zadaniem – jako napastnika – było strzelanie bramek.

Przez pierwsze lata pozostawał cywilem. Jednak 21 października 1976 r. – po zakończeniu zasadniczej służby wojskowej – złożył do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie podanie o przyjęcie do służby „w organach milicji obywatelskiej”. Uzasadniał je krótko: „będąc od wielu lat zawodnikiem G[wardyjskiego] T[owarzystwa] S[portowego] Wisła związany jestem z organami MO”. Z zachowanej dokumentacji na jego temat wynika, że cieszył się dobrą opinią. Kierownik Komisariatu IV MO Kraków Nowa Huta na temat jego i jego małżonki pisał, bowiem:
„posiadają bardzo dobre warunki mieszkaniowe i materialne. Są małżeństwem bezkonfliktowym, bez nałogów, niezwykle grzeczni w stosunku do otoczenia”.

Z kolei w jego wniosku personalnym o przyjęcie do służby stwierdzano:
„Aktualnie wchodzi w skład pierwszego zespołu piłkarskiego i zaliczany jest do grona najlepszych, szczególnie utalentowanych w skali kraju piłkarzy z dużymi perspektywami dalszego rozwoju. Z racji tej powołany jest od kilku lat do piłkarskiej reprezentacji Polski […] Swoją ogólną postawą i dużym zaangażowaniem sportowym zyskał sobie ogólne uznanie kadry trenerskiej, kierownictwa Sekcji Piłki Nożnej i Zarządu [Gwardyjskiego] Towarzystwa [Sportowego]”.

Zaskakująco niskie wynagrodzenie?
Nic, zatem dziwnego, że Kapkę przyjęto – z dniem 1 marca 1977 r. – „do służby w organach MO”. De facto trafił jednak na lepiej (przynajmniej teoretycznie) płatny etat Służby Bezpieczeństwa, na stanowisko wywiadowcy Wydziału „B” (wydział ten był odpowiedzialny za obserwację zewnętrzną) KW MO w Krakowie. Otrzymał zaskakująco niskie wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 2500 złotych oraz nieznanej wysokości dodatek operacyjny, podczas gdy – co warto przypomnieć – przeciętna pensja w tym czasie wynosiła niespełna 4600 złotych, a resort spraw wewnętrznych płacił zdecydowanie lepiej, niż firmy „z miasta”. Od początku „służby” został oddelegowany do Grupy „S” przy Komendzie Wojewódzkiej, przeznaczonej dla sportowców na etatach resortu spraw wewnętrznych. „Funkcjonariuszem” był przez ponad sześć lat. 14 czerwca 1983 r. zwrócił się z raportem o zgodę na zwolnienie „z pracy w organach Milicji Obywatelskiej” i miesiąc później, z dniem 16 lipca 1983 r. został zwolniony ze służby w resorcie spraw wewnętrznych. Było to związane z podpisaniem przez niego kontraktu zagranicznego z amerykańskim klubem Pittsburgh Spilit.

Z jego zachowanych akt wynika ewidentnie, że jego służba w aparacie bezpieczeństwa, czy szerzej resorcie spraw wewnętrznych, ograniczyła się do kopania piłki i pobierania wynagrodzenia jako funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa…
Grzegorz Majchrzak
Źródło: przystanekhistoria.pl 14 września 2020 [2]


Prośba o zwolnienie Marka Motyki z Milicji Obywatelskiej, 21 luty 1990 r., z zasobu IPN
Zwolnienie Marka Motyki z Milicji Obywatelskiej, 22 luty 1990 r., z zasobu IPN

"Funkcjonariusz Marek Motyka" -

Funkcjonariusz Marek Motyka

W PRL, podobnie jak w innych krajach tzw. demokracji ludowej, nie było zawodowych sportowców. Na stadionach, planszach szermierczych i innych arenach sportowych oficjalnie występowali amatorzy – górnicy, budowlańcy, zawodowi żołnierze, milicjanci i esbecy.

....

Szczególnym przypadkiem byli zawodnicy klubów gwardyjskich, tworzonych od lat czterdziestych na wzór sowiecki (np. Gwardii Warszawa) czy też po pro-stu przejmowanych przez resort spraw wewnętrznych (jak Wisła Kraków). Ci mogli zostać funkcjonariuszami resortu, najczęściej w szeregach Milicji Obywatelskiej czy niesławnych Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej, rzadziej Służby Bezpieczeństwa. Kilka lat temu głośny był przypadek Zdzisława Kapki, który kandydując do Parlamentu Europejskiego, przyznał się do współpracy z SB. Jak później wyjaśniał, chodziło mu o służbę (oczywiście jedynie na papierze) w tej formacji. W rozmowie z Michałem Białońskim („Gazeta Wyborcza” 2004, nr 133) mówił: „Na nikogo nie donosiłem, nie inwigilowałem, nie podsłuchiwałem. Nawet na komisariacie nie byłem [...] – Jaki miał Pan stopień? – Nawet nie wiem. A co mnie to obchodziło? Grunt, że co miesiąc dostawałem wypłatę”.

Jednak pierwszy przypadek „służby” polskiego piłkarza w bezpiece został opisany w 2007 roku na łamach „Ga-zety Polskiej”. Dotyczył on znanego selekcjonera Andrzeja Strejlaua, który podczas swej kariery piłkarskiej był przez pół roku funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu. Wówczas było to zaskoczenie, dzisiaj wiemy już, że takich sytuacji było zdecydowanie więcej. Andrzej Iwan (w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych gracz Wisły Kraków) tak wspomina czas po wprowadzeniu stanu wojennego: „To był ten moment, kie-dy dziękowałem Bogu: »Jak dobrze, że nie postarałem się o etat w MO!”«.

Sportowcy, którzy zostawali funkcjonariuszami MO, ZOMO czy SB, aby zostać formalnie zatrudnionymi w resorcie spraw wewnętrznych, musieli złożyć podanie o przyjęcie do służby. Antoni Szymanowski z Wisły Kraków w 1972 roku wniosek o przyjęcie do MO uzasadniał krótko: „Prośbę swą motywuję dużym zamiłowaniem do tej pracy”. Wypełniając stosowną ankietę, w odpowiedzi na pytanie o osobę polecającą pisał: „Sam zdecydowałem o tej pracy. Ojciec mój był funkcjonariuszem MO od 1947 r. [do] 1970 r.”. Z kolei inny zawodnik tego klubu, wspomniany Zdzisław Kapka, pisał: „Będąc od wielu lat zawodnikiem GTS Wisła, związany jestem z organami MO”. Ten pierwszy został przyjęty do ZOMO, ten drugi – do Wydziału „B” (zajmującego się obserwacją zewnętrzną) Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie.Piłkarze „funkcjonariusze” mieli zakładane, podobnie jak inni pracownicy resortu, akta osobowe funkcjonariuszy. Podobnie jak oni byli też regularnie oceniani za swą służbę przez przełożonych z MO czy SB oraz (dodatkowo) przez władze klubu, podobnie jak oni z czasem też awansowali na coraz wyższe stanowiska. Analogicznie jak inni funkcjonariusze w razie wyjazdów zagranicznych – czy to na mecze klubowe, czy reprezentacyjne – musieli uzyskać (co było formalnością) zgodę przełożonych. Wreszcie, tak jak oni musieli składać raport o zwolnienie ze służby w resorcie spraw wewnętrznych.Obok przykład takiego raportu złożonego 21 lutego 1990 roku przez Marka Motykę. Był on w latach 1978–1990 jednym z czołowych graczy Wisły Kraków. 12 lipca 1980 roku zwrócił się o przyjęcie do MO. W jego przypadku inicjatywa zatrudnienia na etacie resortowym wyszła ze strony klubu. 11 marca tegoż roku władze Wisły zwróciły się do komendanta wojewódzkiego MO o przyjęcie Motyki do służby w milicji i oddelegowanie go do Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego. Argumentowały to w ten sposób: „Przyjęcie wymienionego do pracy w organach MO pozwoli na stabilizację życiową i podnoszenie na wyższy poziom umiejętności sportowych”. Decyzja była pozytywna i 1 listopada 1980 roku Motyka został (oczywiście jedynie na papierze) funkcjonariuszem Komendy Dzielnicowej MO Kraków-Śródmieście. Niespełna pięć lat później przeniesiono go do ZOMO, a we wrześniu 1989 roku do Dzielnicowego Urzędu Spraw Wewnętrznych Kraków-Krowodrza. Przez cały ten czas był „oddelegowany” do Wisły Kraków. Karierę w resorcie spraw wewnętrznych skończył 28 lutego 1990 roku, na własną prośbę – w związku z transferem do norweskiego klubu SK Brann. W czasie swojej przeszło dziewięcioletniej „służby” zdążył awansować ze stopnia szeregowego do plutonowego MO. Oczywiście kolejne awanse były związane z jego osiągnięciami piłkarskimi i postawą na boisku (np. w uzasadnieniu wniosku o przyznanie stopnia kaprala pisano: „Czołowy zawodnik I drużyny Sekcji Piłki Nożnej GTS »Wisła«. W pełni zasługuje na awans”), choć w 1987 roku ukończył kurs w Ośrodku Szkolenia MO w Krakowie.
dr Grzegorz Majchrzak
Źródło: https://www.polska1918-89.pl [3]


Prezesi Wisły K. za czasów komunistycznych

Poniżej przykłady niektórych prezesów Wisły K. za czasów komunistycznych:

Gwardia Kraków oprócz prezesów kontrolowała pozostałych członków klubu. Członkowie zarządu Wisły w swojej "karierze" między innnymi pracowali w następujących wydziałach UB:
- departament XI UB i pion IV SB - walka z Kościołem
- departament III UB - rozpracowywanie antykomunistycznej partyzantki
- departament II UB - kontrola korespondencji
- departament X UB - absolutna elita, wyszukiwanie "reakcjonistów" w partii

Warto tutaj na pewno wspomnieć o ostatnim prezesie Wisły K. w okresie komunizmu:

salon24.pl

...

Komendant milicji w Krakowie w latach 1985-1990 gen. Jerzy Gruba. To postać wyjątkowo „zasłużona" w dziejach aparatu bezpieczeństwa. Dowodził pacyfikacją kopalni Wujek, podczas której zamordowano dziewięciu strajkujących górników. Niecały rok później został awansowany przez Jaruzelskiego do stopnia generała brygady. Po bestialskim, śmiertelnym pobiciu Grzegorza Przemyka w komisariacie na warszawskiej Starówce to właśnie Gruba dowodził milicyjną specgrupą, która tuszowała winę milicjantów. Skierowany do Krakowa, przez ostatnie pięć lat służby (1985–1990) był szefem tamtejszej milicji. Był prezesem gts Kraków w latach 1985-1990. Właśnie jako prezes GTS Wisła na początku stycznia 1988r. zwołał do swego gabinetu kilku ludzi, w tym przedstawicieli Urzędu Postępu Naukowego i Wdrożeń, i nakazał im założenie pierwszej w Polsce prywatnej firmy ochroniarskiej. Tak powstał Dyskam spółka z o.o. Formalnie udziały objęły w nim klub sportowy GTS Wisła Kraków oraz UPNiW. Praktycznie nowa firma od początku stała się sposobem na zasilanie pieniędzmi esbeckich kieszeni. Dawne zdarzenie, Powód istnieje i przewrotny jest jak nasze życie. Oto bowiem firma Dyskam (dziś w większej całości, działająca jako "Dyskam Ecotrade") funkcjonuje spokojnie i do niedawna "ochraniała nawet pomieszczenia krakowskiego oddziału IPN. I to przez 10 lat. Była bohaterką kilku skandali już na początku lat 90., bezprawnie korzystała z policyjnego centrum monitoringu znajdującego się w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. [...] Dyskam od samego początku był przystanią dla byłych esbeków i milicyjnej nomenklatury.

Wisła sprzedała udziały w tej firmie w 2012 roku za sumę 2,8 mln zł.
Źródło: salon24.pl 14 grudnia 2017 [4]



Słowniczek:
RBP - Resort Bezpieczeństwa Publicznego
MBP - Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego
WUBP - Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
PUBP - Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
KdsBP - Komitet do spraw Bezpieczeństwa Publicznego
WUdsBP - Wojewódzki Urząd do spraw Bezpieczeństwa Publicznego
PUdsBP - Powiatowy Urząd do spraw Bezpieczeństwa Publicznego.
KG MO - Komenda Główna Milicji Obywatelskiej
KW MO - Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej
KP MO - Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej
WUSW - Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych
WOP - Wojska Ochrony Pogranicza [/pre]

Lata po obaleniu komunizmu

TS Wisła K. po obaleniu komunizmu nie odcięła się od niechlubnej przeszłości. Na przykład zarząd klubu uchwałą nr 171/2009 z dnia 1 września 2009 r. postanowił:"Zarząd Towarzystwa Sportowego „Wisła” Kraków, z siedzibą w Krakowie, ul.Reymonta 22, jednogłośnie postanawia podtrzymać członkostwo w Polskiej Federacji Sportu „Gwardia” oraz uiścić składkę członkowską na rzecz tejże organizacji za rok 2009 w wysokości 300 zł."[5].

Podsumowanie - moce i słabe strony podjętej decyzji przez władze Wisły Kraków

mocne strony

  1. Wisła K. w czasach komunistycznych była bardziej uprzywilejowanym klubem, niż inne zespoły krakowskie;
  2. Wisła K. miała możliwość rozwoju sportowego;
  3. Wisła K. miała możliwość rozwoju finansowego.

słabe strony

  1. Wisła K. była pod kontrolą "Milicji Obywatelskiej";
  2. Organy bezpieczeństwa wykorzystywały swoją pozycję siłową, aby wpływać na konkurencyjne kluby sportowe używając do tego często "nieczystych zagrań";
  3. "Podkradanie" różnymi sposobami piłkarzy innych drużyn;


Zobacz także


Bibliografia:
1. Andrzej Gowarzewski Wisła Kraków. tom 3 Kolekcji Klubów Wydawnictwo GiA 1996
2. Wojciech Frazik, Filip Musiał, Mateusz Szpytma Twarze krakowskiej bezpieki. Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w Krakowie Wydawnictwo Jagiellonia 2006