Zygmunt Sadlik

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
Zygmunt Sadlik

Zygmunt Sadlik.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Zygmunt Sadlik
Kraj Polska
Urodzony 15 maja 1933, Kraków, Polska
Wiek 90 l.
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
Cracovia II Flaga POL.png
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna




Zygmunt Sadlik urodził się 15 maja 1933 r w Krakowie. Piłkarz grający w drużynie rezerw. Członek zarządu klubu.

Członek Rady Seniorów od 1999 r..

Wywiady

Kocham CRACOVIĘ - bo to przecież KRAKÓW...

Stan cywilny: żonaty w marcu 2007 r minie 50 lat, dwie córki, dwóch wnuków i wnuczka niestety poza granicami Polski.

Wykształcenie: średnie ekonomiczne, przez 47 lat związany z bankowością, rozpoczął pracę w NBP w 1952 r jako referent. Po powrocie z wojska 1956 r wraca do pracy w NBP, początkowo jako inspektor, od 1959 pracuje jako rewidet w Centrali NBP w Warszawie. Od stycznia 1966 r do czerwca 1975 pełni funkcję Głównego Księgowego w NBP II O/Kraków, następnie wraca do Departamentu rewizji na trzy lata. Od 1978 roku pracuje jako Zastępca Głownego Księgowego w NBP Oddziale Wojewódzkim w Krakowie. W roku 1988 po reformie bankowości w Polsce jest jednym z organizatorów Banku Przemysłowo-Handlowego z Centralą w Krakowie, pełniąc tam funkcję Dyrektora Departamentu Operacyjno-Rachukowego (Głównego Księgowego). Stan zdrowia nie pozwala mu zbyt długo pracować na tym stanowisku, w 1990 roku przechodzi na rentę. Jego zdrowie w okresie 2-ch lat ulega poprawie i wraca do pracy zawodowej, początkowo w Oddziale Okręgowym NBP, a później do lutego 1999 roku pracuje w BPH SA w Departamencie Rewizji (audytu). W lutym 1999 roku po niemal 47 latach pracy odchodzi na emeryturę.

Za sukces zawodowy uważa nieprzerwaną pracę w jednej branżowo instytucji - banku przez 47 lat.

Odznaczenia i wyróżnienia: za pracę zawodową i społeczną otrzymał wiele odznaczeń: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Złotą odznakę "Za zasługi dla finansów PRL", Medal 40-lecia Polski Ludowej, Złotą odznakę "Za pracę społeczną dla Miasta Krakowa, okolicznościowy medal Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia wraz ze srebrną odznaką NFOZ. Posiada też liczne dyplomy za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej. Za pracę w Radzie Seniorów KS"CRACOVIA" otrzymał złotą odznakę "Honorowy Senior". Był członkiem Zarządu Klubu w latach 2000-2006 (czerwiec), gdzie pełnił funkcję sekretarza. Z okazji 100-lecia Klubu Sportowego "CRACOVIA" otrzymał medal MERENTI KS"CRACOVIA" oraz okolicznościowy medal z tej okazji wraz ze złotą odznaką jubileuszową

Aktualne zainteresowania i ulubione zajęcie: to dzięki znajomości z Czesławem Rajtarem, z którym się niejednokrotnie spotykałem i rozmawiałem, trafiłem do Rady Seniorów (1999 r). Interesuję się sportem, głównie piłką nożną, nie zaniedbując spacerów w towarzystwie żony i psa. Intresuje mnie teatr, muzyka w miarę poważna, zbieranie monet oraz książki o tematyce historycznej. Interesuję się polityką, ale przez małe "p" - sympatyzuje raczej lewicy. Ponadto lubię czasami napisać kilka słów na tematy aktualne w sporcie dotyczące CRACOVII i wysłać do Gazety Krakowskiej, której jestem stałym czytelnikiem. Lubię w gronie rodziny pograć w remika oraz w brydża. Nie odmawiam dobrego jedzenia i podobnych trunków, głównie wina i własnej nalewki na wiśniach.

Maksyma życiowa: unikać konfliktów i zadrażnień, nie szukać problemów tam gdzie ich nie ma, a co najważniejsze nie rozpamiętywanie sytuacji, na które nie miałem lub nie mam już wpływu. A co równie ważne mieć zaufanie do ludzi, a szczególnie z bliskiego grona.

Jesteś jedynym seniorem CRACOVI w Zarządzie Klubu i pełnisz tam funkcję sekretarza. To duża odpowiedzialność, wymagająca wiele czasu i energii. Jak sobie z tym radzisz i jak na to reaguje twoja małżonka?

Faktycznie, poraz pierwszy zostałem wybrany do zarządu klubu w marcu 2000 r wraz z prezesem Andrzejem Palczewskim, którego znałem z czasów pracy w Banku jako klienta. To właśnie On zaproponował mi pełnienie funkcji sekretarza w Zarządzie, lubiałem "sekretarzować" chociaź posiedzenia Zarządu przeciągały się do późnych godzin i tutaj przechodzimy do końcowej frazy pytania i reakcji mojej żony (jesteśmy po ślubie 48 lat) - nie była i nie jest zadowolona z tego co robię w domu, cały niemal wolny czas "poświęcasz Swojej CRACOVII" - mówi nie bacząc na zdrowie i inne obowiązki domowe. Ostatnio przestała jakby się tym interesować, ale wypomina, że na każdy telefon "lecę do Swojej CRACOVII, powinieneś się tam przeprowadzić" - oto reakcja mojej Krysi. Żona była zadowolona jak we wrześniu 2003 roku złożyłem rezygnację w pracy w Zarządzie. Sprawy CRACOVII powróciły w lecie 2004 roku, kiedy dobro Klubu przeważyło i "dałem" się wciągnąć w jego ratowanie i przygotowanie walnego zgromadzenia członków w grudniu 2004 roku. Na tym walnym, dzięki zaufaniu Rady Seniorów zostałem dokooptowany z jej ramienia do zarządu i znów w roli sekretarza - lubię pisać. Ten wybór żona przyjęła nie chętnie, ale powiedziałem Jej, że to do 100-lecia CRACOVII - uwierzyła i "jest cisza". Praca w zarządzie, a szczególnie sekretarza jest bardzo odpowiedzialna, zwłaszcza przy prezesurze Józefa Lassoty, który mówi, że sekretarz jest najważniejszy - pochlebca, ale lubię te pochlebstwa i pracuję do późnych godzin nocnych przenosząc treści protokołów z taśmy magnetofonowej do laptopa - ponoć protokoły sąna miarę 100-lecia - tak mówią, ale czy to prawda.

Jesteś z CRACOVIĄ związany od wielu lat. Jak do niej trafiłeś i kim w niej byłeś?

Do CRACOVII trafiłem przechodząc z TS "Tramwaj", gdzie grałem po "wypatrzeniu" mnie przez p.p. St.Urbana i T.Uznańskiego - pracowników MPK i działaczy KS"CRACOVIA". Nie był to jednak w pełni "związek" z CRACOVIĄ, taki na dobre zaczął sie dopiero w 1951 roku kiedy na jednym z meczów TS "Tramwaj" - chyba z jedną z drużym rezerw CRACOVII zobaczył mnie p. Ignacy Książek i zaprosił na trening i rozmowy. Rozpocząłem regularne treningi pod okiem takich sław jak trener Zygmunt Jesionka Tobik czy Albin Kowalik (ojciec Janusza). Grałem w III drużynie na początku, a później dość regularnie w II-giej drużynie razem z A.Wołochem, S.Szymczykiem i wielu innymi żyjącymi do dzisiaj zawodnikami. Raz udało mnie się zagrać w towarzystwie m.innymi Eugeniusza Mazura i Jana Hymczaka na prawej obronie w pierwszej drużynie przeciw Startowi Praha - wygraliśmy - dostałem za ten mecz 350,- premii - nie zapomnę tego do końca życia. Wspominam p.Jana Wiechcia, jak pokazywał mi buty J.Kałuży i jego nie zapomniane słowa: "duża noga - mały zawodnik, mała noga - duży zawodnik", nie zapomniałem otrzymywanych po każdym treningu bułek-grachamków z szynką i krachli - tego nigdy się nie zapomni, to było ta atmosfera rodzinna przepełniona miłością do klubu i jego białoczerwonych barw.

Co Cię wokół CRACOVII denerwuje, a co cieszy ?

Wiadomo, że obecny sport jest inny niż ten jak byłem młody, są inni działacze, nie mówiąc o zawodnikach, a słowo "wychowanek" nie trzeba było pisać w cudzysłowiu, a których jedno pytanie jest zadawane w różnych formach "za ile ?" co prawda nie dotyczy to tylko CRACOVII, ale jej też nie omija. Denerwuje mnie fakt, że nie docenia się wartości byłych zawodników CRACOVII, którzy przy właściwej atmosferzeł wróciliby i pracowali, tylko dla kogo dla Spółki ? są raczej niechciani czy dla KS-u, to jest pytanie i zarazem powód do nerwów. Panuje w CRACOVII wywołany, chyba zazdrością syndrom, że jak mnie się nie udało czegoś zrobić to dlaczego temy drugiemu ma się to udać, nie ważne czy to będzie dobre dla CRACOVII czy złe. A co mnie cieszy, cieszy mnie fakt, że od 1999 roku jestem w Radzie Seniorów mojego ukochanego klubu, że co wtorek miałem możliwość spotkać się z moim największym idolem nieodżałowanej pamięci Stasiem Różankowskim - zmarł w 2004 roku, że spotykam takich ludzi jak Czesław Rajtar, Mieczysław Kolasa, Jerzy Łudzik, Maksymilian Więcek, Seweryn Ratajczak, Stanisław Włoczewski - b.kierownik drużyny i wielu jakże oddanych CRACOVII ludzi, którzy mimo, że już dawno przekroczyli "wiek produkcyjny" przychodzą i poświęcają swój czas i zdrowie CRACOVII.

Czy masz jakieś marzenia związane z naszym białoczerwonym Klubem?

Mam i to zupełnie prozaiczne i chyba takie jak i Ty masz Seweryn, aby "CRACOVIA" była jedna i to bez długów i wzajemnych pretensji i waśni. Abyśmy wszyscy członkowie tego klubu - seniorzy dożyli 100-lecia CRACOVII i mogli go obchodzić na uroczystej Mszy Świętej na Wawelu, tak jak to miało miejsce przy poświęceniu naszego trzeciego w historii klubowego sztandaru w 2001 roku i aby Bozia i ukochany nasz kibic w niebiosach - Jan Paweł II mieli nas w swojej opiece - to chyba nie wielkie i realne marzenie.

Dziękuję Ci za udzielenie wywiadu i życzę dużo zdrowia, szczęścia oraz spełnienia marzeń.


Wywiad przeprowadził: Seweryn Ratajczak

HISTORYCZNY PRZEKŁADANIEC O CRACOVII w terazpasy.pl

"„Historyczny przekładaniec o Cracovii” – Zygmunt Sadlik" -
terazpasy.pl

„Historyczny przekładaniec o Cracovii” – Zygmunt Sadlik

Przypadający w tym roku jubileusz 110-lecia Cracovii w szczególny sposób upamiętnił Pan Zygmunt Sadlik, sekretarz Rady Seniorów KS Cracovia, tworząc wiersz opisujący dzieje naszego Klubu. Zapraszamy do lektury!

HISTORYCZNY PRZEKŁADANIEC O CRACOVII

13 czerwca 1906 – dzień jakich wiele w kalendarzu mamy,
W ponad tydzień wcześniej, Kraków w Parku Henryka Jordana otworzył dla CZARNYCH
ze Lwowa gościnne bramy.

Doszło do meczu „CZARNYCH” z „Przodownikami”,
Profesjonalistów, z krakowskimi akademikami.

Nasz skład był czysto amatorski, a w nim ponoć z publiczności osoba zagościła,
Był to zaczyn, jak „Nowa Reforma” na swych łamach donosiła.

Zebrali się później „Akademicy”, footbolu gorący zwolennicy,
Aby powołać Akademicki Klub Footbalowy CRACOVIA, w którym grali już znani zawodnicy.

Tak z górą ponad 100 laty zrodziła się legenda footbolu polskiego,
Tutaj na krakowskich Błoniach, aby dopełnić dzieła historycznego.

Akademicki Klub Footbalowy „CRACOVIA” i „Biało-czerwoni” wiosną 1907 roku wspólnie postanowili,
I tak; jedni dali barwy koszulek, a drudzy nazwy użyczyli.

Dzięki Szeligowskiemu, problem o barwy CRACOVII szybko rozstrzygnięto,
Do dnia dzisiejszego są one biało-czerwone, a pasów białych jest cztery, a amarantowych trzy, dla potomnych to przyjęto.

Barwami tymi i nazwą CRACOVIA od stulecia z górą zachwycali się widzowie,
Gdyż tak Ona jak i pasy biało-czerwone mogą i winny być tylko w Krakowie.

W swej prawie 40.000 dniowym istnieniu,
Były liczne sukcesy, a także porażki - w ich cieniu.

Kiedy na wyciągniętą dłoń,
Można było świętować tryumfy sportowców z jednej strony Błoń.

Nastały też „ciemne czasy”, gdy CRACOVIA była Klubem związkowym „OGNIWO”,
Znikła więc nazwa łacińska KRAKOWA i to było największe za komuny, dziwo!

Zabrano nam też z koszulek biało-czerwone pasy.
Uzależniając sport od spółdzielczej, a nie miejskiej kasy.

Mimo, zawirowań organizacyjnych, a często też rangi politycznej,
Nie zapomniano w licznych sekcjach o kulturze w tym głownie fizycznej.

Pamiętamy, brakowało na klub dość często pieniędzy,
Ale znalazła się z początkiem XX wieku „Grupa 100” i wyszła CRACOVIA z „nędzy”.

Przyszły więc oczekiwane piłkarzy wzloty, a także bolesne upadki,
W sporcie amatorskim – wiadomo – widok to nie rzadki.

Kolejny więc raz sięgnięto po środki na nieco wyższą niż społeczną półkę,
I w 1997 roku wspólnie z Miastem powołano Sportową, Akcyjną Spółkę.

Niestety, sprawdziło się porzekadło – jak mówiły jaskółki – że nie zawsze dobre są spółki,
Kolejny krach i szukanie godnego sponsora, aby swoje środki dołożył do hokeja i piłki.

Znalazł się człowiek, dzięki losu zrządzeniem – szef COMARCHU potęgi informatycznej,
Profesor z Bydgoszczy, z nad Brdy wsparł CRACOVIĘ i zyskał szacunek kibiców grupy licznej.

COMARCH – to firma znana w całym, nie tylko sportowym świecie,
A, że Ona piłkarzy i hokeistów sponsoruje z napisów na koszulkach wiecie!

Jak widzimy, sponsor zasila nas w środki finansowe,
Nie tylko na piłkę nożną, hokej ale i na obiekty sportowe.

Mamy nowoczesny i śliczny stadion piłkarski przy ul. Józefa Kałuży,
Kolejny na Wielickiej, a ten przy Siedleckiego hokeistom służy.

Wielkie w sukcesach MKS-u ma firma COMARCH, gdzie prof. J. Filipiak ,prezesuje,
Który za dobre wyniki hokeistów i piłkarzy, kiesy nie żałuje.

W okresie 110 istnienia, jak wiemy nie tylko gra w piłkę i hokej zaistniała.
Bowiem z popiołów, w historycznym miejscu, w Parku Henryka Jordana „CRACOVIA-1906”powstała.

Po licznych tarapatach organizacyjnych, a także finansowych,
Powstał dzięki udziałowi Miasta obiekt wspaniały i nowy.

Inny zgoła los obdarzył, drugą, prawie 10-cio sekcyjną, MKS-u imienniczkę,
Która, aby utrzymać się przy życiu, prosi o środki nie jednego i nie jedną urzędniczkę.

W czasach minionych były na podiach mistrzostw Polski zawodników pasów grona liczne,
Stali tam piłkarze, hokeiści, lekkoatleci, kolarze i piłkarek grono śliczne.

Mimo, iż nie raz przywdziewano mistrzowskie szaty,
Lamentowano w koło, że „CRACOVII los to garbaty”.

Przyszła więc pora z nastaniem XXI wieku,
By zerwać z tym mitem w koszulce w pasy – człowieku!

Należy pamiętać, głosząc te radosne peany,
Że w Niebie też wspaniałych sympatyków mamy.

Jest tam, może nie świętych „korowód” dość długi,
Obok; Cetnarowskiego, Kałuży jest najważniejszy – Święty Jan Paweł II.

Można czasami liczyć na ich cudowne wsparcie,
Ale na boisku, w hali i na tafli trzeba walczyć zażarcie!

Wiele nam pomogła w naszej 110 letniej historii liczna sympatyków rzesza,
To obok sponsorów siła napędowa gotowa zawsze nas pocieszać.

Byli więc w tamtych latach ludzie do wspierania Klubu skorzy,
Teraz to też czyni liczna grupa – to CRACOVII AMBASADORZY.

Nadzieję na powtórki z historii już hokeiści czynią Pasów,
I tylko czekać na gromkie kibiców CRACOVIA PANY jak za dawnych czasów.

Nietaktem byłoby, aby w tej o CRACOVII balladzie,
Nie wspomnieć o CRACOVII Seniorów Radzie.

Grono to zwane „strażnikami historii” dzielnie jej pilnuje,
A niebawem do swego przed 80 laty powstania się szykuje.

To ona dbając o tradycję, świeconym jajkiem się dzieli i opłatkiem łamie,
Świętuje z sympatykami w dniu 13 czerwca- kolejne CRACOVII powstania.

W 110 leciu jest okres krótszy – lat około 70 i żyje nie jeden świadek naoczny,
Który wspólnie z dużym gronem kibiców ogląda piłkarzy trening Noworoczny.

Tak się dzieje, jak się rzekło, od kilku dziesięcioleci,
Że po balu sylwestrowym grupa kibiców na stadion przy J. Kałuży leci.

Czy na stadionie murawa zielona bądź kryje ją „puchowa” śniegu pierzyna,
Hejnał z Wieży Mariackiej i kopnięcie piłki przez Prezydenta Miasta mecz zaczyna.

Strzelić w Nowym Roku pierwszą bramkę to nie lada sztuka,
Choć tradycja mówi, że ten zawodnik innego klubu sobie w tym roku poszuka.

Grają wiec pasiaki między sobą,
I każdy mimo fatum, chce zdobyć bramkę jest ona przecież meczu ozdobą.

Czeka nas 13 czerwca 2016 roku wielkie i cenne wydarzenie, ponad wszelką miarę,
CRACOVIA bowiem wkracza w kolejne dziesięciolecie z dalszego trwania zamiarem!

Zygmunt Sadlik,

Sekretarz Rady Seniorów KS Cracovia
TP!
Źródło: terazpasy.pl 21 sierpnia 2016 [1]



Zobacz także