1995-08-13 Cracovia - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:0: Różnice pomiędzy wersjami
(Brak różnic)
|
Wersja z 01:14, 9 lut 2007
Cracovia - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0-0
Bramki: -
Sędziował
Widzów 5000
Cracovia: Kwedyczenko, Góra, Mróz, Duda, Kowalik (62 min. Powrożnik), Rajko (73 Siemieniec), Wrześniak, Depa, Węgiel (46 min. Zegarek), Gruchała, Hrapkowicz
Opis meczu DP:
Nie do końca udanie wypadła II-ligowa premiera na stadionie przy ulicy Kałuży. Piłkarzom nie udało się pokonać rywala z Nowego Dworu Mazowieckiego, na co liÂczyli wszyscy kibice, ale zawodnicy przynajmniej pokazali klasę, co nie o wszystÂkich działaczach da się powiedzieć. NiektóÂrym panom wyraźnie zaszkodził awans futbolistów i w poczuciu misji dziejowej oraz własnej wielkości zaczęli wymyślać różne innowacje. Pierwsza z brzegu to karÂty parkingowe dla dziennikarzy, które trzeba będzie osobiście odbierać w piątki, i również osobiście oddawać w poniedziałÂki. Świetny to pomysł, gdyż w ten sposób każdy kto zechce obserwować mecz âPasówâ zjawi się na stadionie trzy razy w tygodniu - ileż możliwości zdobycia inforÂmacji... Kogóż w Cracovii może obchodzić oczywistość, że dziennikarz przyjeżdża na stadion do pracy, w interesie klubu leży, by mu pomóc, wobec czego wszelkie tego tyÂpu pomysły jakoś nie mieszczą się w ogólÂnie przyjętych w Europie zasadach...
Wydawać by się mogło, iż II liga to już normalność, ale okazuje się, że wszystko zależy od której strony się do niej trafia. Gdy Wisła grała w I lidze, ówczesne kieÂrownictwo sekcji wpadło na równie geÂnialny pomysł - były specjalne identyfikaÂtory, zakaz wjazdu samochodów, etc. TeÂraz - przy Reymonta znaleźli się ludzienormalni, życzliwi innym. Samochody dziennikarzy stoją obok policyjnych i dziaÂłaczy, każdy żurnalista znajdzie miejsce
na trybunie i nikomu to nie przeÂszkadza, a można nawet zaryzyÂkować, że jest dokładnie odwrotÂnie.
Nie należy tracić nadziei, ale na razie po drugiej stronie Błoń jest inaczej. Trudno jednak wyÂmagać życzliwości i taktu od luÂdzi, których âkindersztubaâ maÂnifestuje się w sposób następująÂcy:
Pytanie: - Czy można pana prosić o obiecany program?
Odpowiedź: - Po meczu, a w ogóle co ty tu robisz, wynoś się stąd, bo nic nie dostaniesz.
Gratulując dobrego samopoÂczucia - dziękuję w tym miejscu w imieniu swoim i kolegów, którzy nie doczekawszy legenÂdarnego już programu przed niedzielnym spotkaniem, zrezyÂgnowali z chęci obejrzenia go wtedy, gdy byłby już potrzebny tylko do znajdowania w nim błędów. Może i szkoda, jeśli boÂwiem na maleńkim bilecie wstęÂpu udało się zmieścić błąd ortoÂgraficzny, to strach pomyśleć, co mogło znaleźć się w dużo pojemniejszym programie.
Słynna jest przypowieść Szwejka o szereÂgowcu, który zaczął katastrofalnie pęcznieć, gdy awansowano go na kaprala i przyszyto belki. Jedynym sposobem uratowania mu życia okazało się odprucie naszywek i deÂgradacja. Oby podobna kuracja nie była koÂnieczna kilku panom z Cracovii.
W niedzielnym meczu Cracovii, wraz z Marcinem Hrapkowiczem zadebiutował Ukrainiec Siergiej Rajko. Do końca nie było wiadomo, czy działacze zdążą załaÂtwić wszystkie szczegóły kontraktu i potwierdzić zawodnika w PZPN. Siergiej miał przede wszystkim wzmocnić siłę uderzeniową krakoÂwskiego zespołu, ale niestety, jeszÂcze w tym meczu nie wpisał się na listę strzelców. Trener I. Adamus liÂczy jednak na tego piłkarza, przede wszystkim z racji doświadczenia Rajki. Nie jest on bowiem postacią nie znaną w polskim futbolu, jako że w sezonie 1993/94 występował w barwach Okocimskiego Brzesko. Zapytaliśmy Siergieja dlaczego zdecydował się na grę w Cracovii?
- Działacze Cracovii nawiązali ze mną kontakt i namawiali na grę w Krakowie. Początkowo nie byłem chętny na przeprowadzkę z Drohobycza, ale w końcu zgodziłem się.
- Opowiedz jak wyglądała twoÂja dotychczasowa piłkarska karieÂra?
- Gdy byłem w siódmej klasie, zostałem powołany do jednej z czteÂrech na Ukrainie szkół o profilu sportowym i tam zacząłem grać w piłkę. Potem występowałem w KarÂpatach Lwów, w Dynamie Kijów. Moimi kolegami byli wówczas Michajliczenko, Kuźniecow, Jakowienko, a trenowaliśmy pod okiem Walerego Łobanowskiego. NastęÂpnie grałem w Tawrii Symferopol, kolejnymi moimi klubami był Kremienczuk i Niwa Tarnopol. NastęÂpnie poznałem smak gry w polskiej lidze w Okocimskim, ale po jednym sezonie, ze względów rodzinnych wróciłem do Drohobycza i grałem w miejscowej Galicji.
- Jak wspominasz występy w Polsce?
- Mam bardzo miłe wspomnienia z gry w Okocimskim i korzystając z okazji chciałbym pozdrowić moich byłych kolegów z tej drużyny.
- Czy możesz porównać siły Okocimskiego, w którym kiedyś grałeś i Cracovii?
- Sądzę, że Cracovia jest silniejszym zespołem, niż wtedy był Okocimski.
- Zaaklimatyzowałeś się już w drużynie i w Krakowie?
- W klubie przyjęto mnie bardzo dobrze, nie mam powodów, by naÂrzekać. Kraków bardzo mi się podoÂba, wasi królowie przecież wiedzieli, gdzie zamieszkać. Drohobycz jest w porównaniu z Krakowem małym miastem, wielkości Tarnowa, ale i w dużym mieście czuję się dobrze. Mieszkam w hotelu w Nowej Hucie.
- Jak długo będziesz grał w Cracovii i w piłkę w ogóle?
- Kontrakt podpisałem na rok. Mam 31 lat i na razie zdrowie mi dopisuje, więc nie zamierzam jeszÂcze kończyć kariery.
- Życzę ci wielu goli strzelanych przeciwnikom Cracovii i dziękuję za rozmowę.
- Ja niekoniecznie muszę strzelać bramki, ważne by drużyna wygryÂwała.
Opis meczu w Tempo:
Pierwszy po trzech latach II-ligowy występ futbolistów Cracovii na własnym stadionie miał uroczysty prolog. Prezes KOZPN, red. Ryszard Niemiec, wręczył krakowskiej drużynie puchar za wygranie III-ligowej rywalizacji w sezonie 1994-95, a publiczność ciepło przyjęła tę oficjałkę, jakby wierząc, iż prezesowskie gratulacje zdopingują biało-czerwonych do rozegrania doÂbrej partii.
Gospodarze - trudno w to wątpić - na pewno chcieli wiele, ale w pierwszej połowie niewiele z tego wynikało. Między innymi dlatego, że zwyÂcięzcy mazowieckiej III ligi ani myśleli kryć się za podwójną gardą. Wręcz przeciwnie - grając nominalnie dwoma napastnikami, ale ze sprawÂnie włączającymi się do akcji ofensywnych graczami drugiej linii - mieli w tej części spotkania lekką przewagę. Goście, górując warunkami fiÂzycznymi, lepiej radzili sobie w środku pola, a że przy tym - w miarę zbliżania się pod bramÂkę Cracovii - potrafili przyspieszyć, Kwedyczenko miał więcej powodów do niepokoju niż jego vis a vis. Najostrzej krakowskiego bramkarza przeegzaminował Kucharski w 20. min, zaś âPasyâ przed przerwą miały najlepszą szansę w 35 min, ale Hrapkowicz strzelił obok bramki. A zatem pierwsza połowa - nieoczekiwanie -ze wskazaniem na Świt...
W przerwie krakowianie przeszli całkowitą metamorfozę, na plac gry wyszła jakby całkiem inna drużyna. Odmieniona Cracovia - miał w tym swój udział dopiero co wprowadzony do gry Zegarek - grała teraz z wielką pasją, szybÂko, z powodzeniem na ogół stosując długie przerzuty. Kilkakrotnie pod bramką gości koÂtłowało się, notowaliśmy spięcia bardzo gorące, wszakże za każdym razem kończyło się po ich myśli. Także w 61 min, kiedy Rajko kapitalnie wymanewrował kilku rywali (łącznie z bramkaÂrzem!), by strzelić obok bramki. A także w 4 miÂnuty później, kiedy zepchnięci do rozpaczliwej obrony goście omal nie stracili gola po uderzeÂniu - jednego z własnych graczy - w słupek...
W ostatnich minutach atakującej z werwą Cracovii jakby zabrakło trochę sił i teraz przyÂjezdni zaczęli trochę niepokoić krakowską deÂfensywę. Niewiele było tych ataków, ale po jedÂnym z nich - na kilkadziesiąt sekund przed końÂcowym gwizdkiem - widownia struchlała. W wybornej sytuacji znalazł się Sosnowski, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Trener Świtu, Jerzy Masztaler, był po zaprzepaszczeniu tej szansy zawiedziony, ale przyznał, iż po przeÂrwie jego podopieczni znacznie częściej bywali w wielkich opałach.
Mecz zatem - jako całość - ze wskazaniem na Cracovię, z czego wszakże wcale nie wyniÂka, iż może się ona uskarżać na los. By wygryÂwać, trzeba w nadarzających się sytuacjach podbramkowych wykazać większe aniżeli wczoraj opanowanie...
Piłkarze Cracovii dopiero w nadchodzącą niedzielę pokażą się przed własną publicznością po raz pierwszy w rozgrywkach II ligi, jako że będzie to już 3 kolejka. Być może âPasyâ zagrają już z nowymi napastniÂkami Marcinem Hrapkowiczem i Siergiejem Rajką, jeśli działacze zdąÂżą potwierdzić ich w PZPN. Ze Stalą Mielec załatwiane są jeszcze ostatnie formalności transferowe odnośnie Hrapkowicza, natomiast gra Rajki uzależniona jest od otrzymania jego certyfikatu z Ukraińskiej Federacji PiłÂkarskiej. Działacze krakowscy szykują na ten mecz trochę atrakcji dla kibiÂców. Wśród posiadaczy biletów zostaÂną rozlosowane zestawy upominków, które fundują Krakowskie Zakłady TyÂtoniowe SA. A będą to: parasol ogroÂdowy, pakiety papierosów âGrandâ i âGrand Lightsâ, czapeczki Caro, długopisy, breloczki. Natomiast Cracovia funduje koszulkę zawodnika z numeÂrem wraz z autografem, piłkę z podpisami wszystkich zawodników drużyny i zdjęcie piłkarzy, a także kartę wolneÂgo wstępu na całą I rundę wraz z ręczÂnikiem klubowym. I jeszcze jedno nowum - kobiety mają wstęp na stadion za darmo. Ci, którzy przyjdą odpowieÂdnio wcześnie, dostaną oprócz biletu (w cenie 5 i 3 zł) informator, zawieraÂjący historię klubu, wraz z aktualną wkładką. Przed spotkaniem piłkarzom zostanie wręczony puchar za zdobycie l miejsca w III lidze w sezonie 1994/95 przez prezesa KOZPN - RyÂszarda Niemca. Emocji więc nie poÂwinno zabraknąć, oby tylko piłkarze nie zawiedli, miejmy nadzieję, licznie zgromadzonych, kibiców.
Po udanych spotkaniach wyjazdoÂwych, inaugurując występy na własÂnym boisku piłkarze Cracovii spisali się poniżej oczekiwań, stąd też kibice, którzy licznie stawili się na tym meczu (ok. 6 tyś.) opuszczali stadion zawiedzeni. Okazji do rozstrzygnięcia na swoją korzyść tego pojedynku gospoÂdarze mieli bez liku, zwłaszcza w II połowie. Niestety, żadnej z nich nie wykorzystali. Od początku ku zdziÂwieniu wszystkich, to Świt posiadał inicjatywę i kilka razy robiło się gorąco na przedpolu Kwedyczenki. W 9 min Rasztęborski z kilkunastu metrów âgłówkowałâ nad poprzeczką. W 18 min âzapachniałoâ utratą bramki, ale strzał Kucharskiego obronił Kwedyczenko, a zapewne nie miałby nic do powiedzenia, gdyby napastnik gości zdecydował się na podanie do lepiej ustawionego Grzelaka. Po chwili po rzucie rożnym znów uderzał głową Rasztęborski. Dopiero w 24 min Cracovia oddała pierwszy strzał na bramÂkę gości - piłka po uderzeniu Depy przeleciała nad poprzeczką. W 33 min świetną długą piłkę zagrał Kowalik, ale wchodzący w pole karne Hrapkowicz niezbyt dokładnie ją przyjął i strzelił w boczną siatkę.
Po przerwie dominacja Cracovii była już bezwzględna. W 52 min strzał Wrześniaka z rzutu wolnego obronił Romanowski. 5 min później Gruchała znakomicie zagrał do Hrapkowicza, ale ten strzelił nad poÂprzeczką. Po chwili uderzył piłkę zbyt lekko, po podaniu Rajki. W 60 min Kwedyczenko dalekim wyjÂściem na 35 m ratował sytuację bo atakował groźnie Włodarczyk, któÂry zmuszony był strzelać z daleka i nie trafił. W 62 min l00-procentową okazję miał Rajko, który po dynamicznym wejściu w pole karne i połoÂżeniu bramkarza, posłał piłkę nad poÂprzeczką. âPasyâ atakowały non stop, co chwilę na przedpolu bramki gości dochodziło do spięć. W 67 min piłka po strzale Gruchały odbiła się od jednego z obrońców, następnie od słupka i wyszła w pole. Świt skontrował tuż przed końcem. Najpierw Jałowienko trafił piłką w boczną siatkę, a w 90 min Sosnowski z 5 m strzelił nad poprzeczką.
Wywiady:
Ireneusz Adamus (trener Cracovii): âPierwsza połowa stała na słabym poziomie i moja drużyna rówÂnież kiepsko się zaprezentowała. Być może ta inauguracja spętała nogi zaÂwodnikom, stąd przespali tę część meÂczu. Świt miał inicjatywę, przewyższał nas walecznością, lepiej się prezentoÂwał pod względem fizycznym. Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że graliśmy pierwszy raz w takim składzie. Potem gdy wszedł Zegarek, naÂstąpiło przyspieszenie gry i w ciągu ostatnich 30 minut mogliśmy rozÂstrzygnąć to spotkanie na swoją koÂrzyść, choć Świt w ostatniej minucie miał szansę bramkową. Szkoda nie wykorzystanych okazji, bo u siebie trzeba wygrywać. Chłopcy nie dali z siebie wszystkiego, żal, że sprawiliÂśmy zawód tak licznej publiczności, zabrakło ryzyka w grze. Szkoda, że Rajko nie wykorzystał dwóch sytuacji, jednej wręcz dwustuprocentowej. Nie traktujemy tego wyniku w kategorii porażki, remis odzwierciedlał wydaÂrzenia na boisku. Jeśli chodzi o noÂwych graczy to Hrapkowicz jest warÂtościowym zawodnikiem, dopiero wchodzi do zespołu, na pewno nie poÂkazał wszystkiego, na co go stać. RajÂko zaś dużo umie, potrafi się znaleźć w sytuacji, nie postawił jednak kropÂki nad âiâ. Nie jest fizycznie przygoÂtowany na grę przez 90 minut, ale jeszcze będziemy mieli z niego poÂciechę.â