1960-07-31 Piast Gliwice - Cracovia 1:1: Różnice pomiędzy wersjami
m (1 wersja) |
|||
Linia 40: | Linia 40: | ||
===Opis meczu=== | ===Opis meczu=== | ||
Grać muszą wszyscy zawodnicy | |||
Cracovia wynikiem zadowoliła, grą - niestety - nie. Najwięcej pretensji miała przybyła do Gliwic grupa kibiców Cracovii do napadu. W tej linii, jedynym pełnowartościowym zawodnikiem był w niedzielę strzelec bramki Manowski. Nie znajdował on jednak zrozumienia u swoich współpartnerów. Dotyczy to również i Kowalika, który obniżył ostatnio swoje loty. | |||
Lepiej było w tyłach. Te grały naprawdę dobrze i głównie dzięki ich postawie wywalczyła Cracovia remis. Świetny mecz rozegrali Konopelski i Jarczyk. Dobrze broniący Michno zrobił tylko jeden błąd w 84 min. gry, który wykorzystał Krajczy i piękną główką wyrównał na 1:1. Durniok i Rewilak spisywali się nienagannie. | |||
Niedobrze było w Cracovii z taktyką. Po zdobyciu bramki w 50 min. oddelegowała ona do tyłu obu łączników i wszelkimi sposobami dążyła do utrzymania zwycięskiego wyniku. W rezultacie - przewaga Piasta i tuż przed końcem meczu zasłużona bramka. A przecież krakowianie widzieli, że Piast przy bardzo dobrym ataku na słabiutką obronę, z którą radził sobie nawet niemrawo grający napad biało-czerwonych. Należało więc atakować a strzelenie drugiej bramki nie było nieosiągalne. Po "rozum do głowy" przyszła Cracovia, niestety, za późno, bo dopiero po utracie gola. Biało-czerwoni zaczęli teraz atakować i omalże nie zdobyli zwycięskiej bramki. Na minutę przed końcem meczu bramkarz Piasta Stein, obronił fantastycznie, zdawałoby się, nieuchronną "główkę" Jarczyka. | |||
W sumie mecz, chociaż nie stojący na najwyższym poziomie, należał do żywych i emocjonujących. Szkoda tylko, że w drugiej połowie spotkania nie dopisał sędzia, który swoimi mylnymi orzeczeniami doprowadził do ostrej gry. | |||
Źródło: ''Dziennik Polski'' [http://www.mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9087&dirids=15] | Źródło: ''Dziennik Polski'' [http://www.mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9087&dirids=15] | ||
[[Kategoria: 1960 II liga grupa południowa]] | [[Kategoria: 1960 II liga grupa południowa]] |
Wersja z 16:39, 27 lut 2009
|
II liga grupa południowa , 13 kolejka Gliwice, niedziela, 31 lipca 1960
(0:0)
|
|
Sędzia: Alberski z Kielc
|
Skład: L. Michno Durniok Konopelski Rewilak Malarz Jarczyk Frasek Swoboda Manowski Ankus (46’ Suder) Kowalik Ustawienie: 3-2-5 |
Opis meczu
Grać muszą wszyscy zawodnicy
Cracovia wynikiem zadowoliła, grą - niestety - nie. Najwięcej pretensji miała przybyła do Gliwic grupa kibiców Cracovii do napadu. W tej linii, jedynym pełnowartościowym zawodnikiem był w niedzielę strzelec bramki Manowski. Nie znajdował on jednak zrozumienia u swoich współpartnerów. Dotyczy to również i Kowalika, który obniżył ostatnio swoje loty.
Lepiej było w tyłach. Te grały naprawdę dobrze i głównie dzięki ich postawie wywalczyła Cracovia remis. Świetny mecz rozegrali Konopelski i Jarczyk. Dobrze broniący Michno zrobił tylko jeden błąd w 84 min. gry, który wykorzystał Krajczy i piękną główką wyrównał na 1:1. Durniok i Rewilak spisywali się nienagannie.
Niedobrze było w Cracovii z taktyką. Po zdobyciu bramki w 50 min. oddelegowała ona do tyłu obu łączników i wszelkimi sposobami dążyła do utrzymania zwycięskiego wyniku. W rezultacie - przewaga Piasta i tuż przed końcem meczu zasłużona bramka. A przecież krakowianie widzieli, że Piast przy bardzo dobrym ataku na słabiutką obronę, z którą radził sobie nawet niemrawo grający napad biało-czerwonych. Należało więc atakować a strzelenie drugiej bramki nie było nieosiągalne. Po "rozum do głowy" przyszła Cracovia, niestety, za późno, bo dopiero po utracie gola. Biało-czerwoni zaczęli teraz atakować i omalże nie zdobyli zwycięskiej bramki. Na minutę przed końcem meczu bramkarz Piasta Stein, obronił fantastycznie, zdawałoby się, nieuchronną "główkę" Jarczyka.
W sumie mecz, chociaż nie stojący na najwyższym poziomie, należał do żywych i emocjonujących. Szkoda tylko, że w drugiej połowie spotkania nie dopisał sędzia, który swoimi mylnymi orzeczeniami doprowadził do ostrej gry.
Źródło: Dziennik Polski [1]