1960-07-31 Piast Gliwice - Cracovia 1:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Piast Gliwice


pilka_ico
II liga grupa południowa , 13 kolejka
Gliwice, niedziela, 31 lipca 1960

Piast Gliwice - Cracovia

1
:
1

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Michał Matyas

Sędzia: Alberski z Kielc
Widzów: 5 000

bramki Bramki

Krajczy (84')
0:1
1:1
Manowski (49’)
Skład:
L. Michno
Durniok
Konopelski
Rewilak
Malarz
Jarczyk
Frasek
Swoboda
Manowski
Ankus (46’ Suder)
Kowalik

Ustawienie:
3-2-5



Opis meczu

Grać muszą wszyscy zawodnicy

Cracovia wynikiem zadowoliła, grą - niestety - nie. Najwięcej pretensji miała przybyła do Gliwic grupa kibiców Cracovii do napadu. W tej linii, jedynym pełnowartościowym zawodnikiem był w niedzielę strzelec bramki Manowski. Nie znajdował on jednak zrozumienia u swoich współpartnerów. Dotyczy to również i Kowalika, który obniżył ostatnio swoje loty.

Lepiej było w tyłach. Te grały naprawdę dobrze i głównie dzięki ich postawie wywalczyła Cracovia remis. Świetny mecz rozegrali Konopelski i Jarczyk. Dobrze broniący Michno zrobił tylko jeden błąd w 84 min. gry, który wykorzystał Krajczy i piękną główką wyrównał na 1:1. Durniok i Rewilak spisywali się nienagannie.

Niedobrze było w Cracovii z taktyką. Po zdobyciu bramki w 50 min. oddelegowała ona do tyłu obu łączników i wszelkimi sposobami dążyła do utrzymania zwycięskiego wyniku. W rezultacie - przewaga Piasta i tuż przed końcem meczu zasłużona bramka. A przecież krakowianie widzieli, że Piast przy bardzo dobrym ataku na słabiutką obronę, z którą radził sobie nawet niemrawo grający napad biało-czerwonych. Należało więc atakować a strzelenie drugiej bramki nie było nieosiągalne. Po "rozum do głowy" przyszła Cracovia, niestety, za późno, bo dopiero po utracie gola. Biało-czerwoni zaczęli teraz atakować i omalże nie zdobyli zwycięskiej bramki. Na minutę przed końcem meczu bramkarz Piasta Stein, obronił fantastycznie, zdawałoby się, nieuchronną "główkę" Jarczyka.

W sumie mecz, chociaż nie stojący na najwyższym poziomie, należał do żywych i emocjonujących. Szkoda tylko, że w drugiej połowie spotkania nie dopisał sędzia, który swoimi mylnymi orzeczeniami doprowadził do ostrej gry.

Źródło: Dziennik Polski [1]