1969-09-10 Cracovia - Górnik Zabrze 1:1: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 1: Linia 1:
<center>''' kolejka '''<br>
{{Mecz
''' '''</center><br>
|                          gospodarz = Cracovia
Bramki: <br>
|                              gosc = Górnik Zabrze
Sędziował: <BR>
|          gospodarz_owczesna_nazwa =
Widzów: <BR><BR>
|                gosc_owczesna_nazwa =
'''Cracovia:'''  <br><br>
|                            kolejka = 5
===Opis meczu :===
|                              etap =
<BR>
|                              sezon = 1969/70
|                          rozgrywki = I liga
|                              dzien = 10
|                            miesiac = 9
|                                rok = 1969
|                            godzina =
|                            miejsce =
|                  bramki_gospodarz = 1
|                        bramki_gosc = 1
|        bramki_do_przerwy_gospodarz =
|            bramki_do_przerwy_gosc =
|    bramki_przed_dogrywka_gospodarz =
|        bramki_przed_dogrywka_gosc =
|    serie_rzutow_karnych_gospodarz =
|          serie_rzutow_karnych_gosc =
|                            sedzia =
|                            widzow =
|                strzelcy_gospodarz =
|                            wyniki =
|                      strzelcy_gosc =
|            kartki_zolte_gospodarz =
|          kartki_czerwone_gospodarz =
|                  kartki_zolte_gosc =
|              kartki_czerwone_gosc =
|                  trener_gospodarz =
|                        trener_gosc =
|              ustawienie_gospodarz =
|                    sklad_gospodarz =
|                    ustawienie_gosc =
|                        sklad_gosc =
}}
 
 
===Opis meczu===
 
Górnik przyjechał do Krakowa w pełnym składzie wzmocnionym dodatkowo pozyskanymi właśnie Szaryńskim i Banasiem. Zabrzańscy "galacticos" przyciągnęli na stadion na ul. Kałuży rekordową w jego historii liczbę widzów. Oficjalnie było ich 26,000 - faktycznie ponad 30,000. Ci, którzy nie pomieścili się na trybunach zasiedli za bramkami, a nawet na torze kolarskim. Od początku meczu Górnik mocno atakował, wykorzystując to, że nasza obrona na skutek kontuzji H. Jałochy, Kubika i Chemicza grała w przemeblowanym, niezbyt zgranym składzie, z dwoma juniorami Jałochą i Joczysem na stoperze. Rewilak w tym meczu zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. Zabrscy reprezentanci często pojawiali się na naszym polu karnym, życiowy mecz rozegrał jednak kolejny junior, 19-letni wówczas bramkarz Cracovii [[Aleksander Paluch]] (ojciec późniejszego bramkarza Cracovii - Łukasza). Wyciągał wręcz nieprawdopodobne piłki, co go chyba lekko zdekoncentrowało i tuż przed przerwą po kornerze wyjątkowo szmatławym strzałem piłkę w bramce umieścił Olek. Właściwie trudno nazwać to strzałem. Po centrze Szaryńskiego z rogu piłka odbiła się od pleców stojącego na polu karnym Olka i myląc naszego bramkarza powoli wtoczyła się do bramki. Po bramce Górnik jeszcze bardziej przycisnął, ale Paluch nadal dokonywał cudów w bramce. Na dwie minuty przed końcem, po koronkowej akcji Mikołajczyk - Zuśka - Szymczyk - Sarnat - ten ostatni (ojciec bramkarza Cracovii i Wisły - Artura) wyłożył piłkę tak, ze nadbiegającemu Jałosze nie pozostało nic innego jak wbić ją do bramki Kostki. W tym momencie na widowni nastąpiła euforia. Górnik wściekle zaatakował, lecz nasza drużyna nie dała sobie wydrzeć ciężko zapracowanego punktu (nota bene pierwszego punktu w historii spotkań Cracovii z zabrzanami). Co więcej przeprowadziła jeszcze jeden atak, po którym Szymczyk nie trafił do pustej bramki. Po meczu kibice wybiegli na boisko i przy owacji na stojąco znieśli na rękach Palucha i Jałochę. Oprócz tej dwójki fantastyczny mecz rozegrali Mikołajczyk (wyłączył z gry Banasia) i Zuśka (przypilnował Szołtysika, a bez podań tego ostatniego nie pograła sobie największa gwiazda zabrzan - Włodzimierz Lubański). Mecz jednak kosztował Cracovię tyle wysiłku, że cztery dni później przegrali 1:2 (też u siebie) ze słabiuteńką Pogonią, strzelając honorowego gola już w doliczonym czasie gry. Nie mieli sił biegać po boisku, a bohater meczu z Górnikiem Paluch, po dwóch fatalnych interwencjach (kosztujących dwie bramki strzelone przez szczecinian) w 38 minucie został zmieniony przez H. Jałochę.
Górnik przyjechał do Krakowa w pełnym składzie wzmocnionym dodatkowo pozyskanymi właśnie Szaryńskim i Banasiem. Zabrzańscy "galacticos" przyciągnęli na stadion na ul. Kałuży rekordową w jego historii liczbę widzów. Oficjalnie było ich 26,000 - faktycznie ponad 30,000. Ci, którzy nie pomieścili się na trybunach zasiedli za bramkami, a nawet na torze kolarskim. Od początku meczu Górnik mocno atakował, wykorzystując to, że nasza obrona na skutek kontuzji H. Jałochy, Kubika i Chemicza grała w przemeblowanym, niezbyt zgranym składzie, z dwoma juniorami Jałochą i Joczysem na stoperze. Rewilak w tym meczu zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. Zabrscy reprezentanci często pojawiali się na naszym polu karnym, życiowy mecz rozegrał jednak kolejny junior, 19-letni wówczas bramkarz Cracovii [[Aleksander Paluch]] (ojciec późniejszego bramkarza Cracovii - Łukasza). Wyciągał wręcz nieprawdopodobne piłki, co go chyba lekko zdekoncentrowało i tuż przed przerwą po kornerze wyjątkowo szmatławym strzałem piłkę w bramce umieścił Olek. Właściwie trudno nazwać to strzałem. Po centrze Szaryńskiego z rogu piłka odbiła się od pleców stojącego na polu karnym Olka i myląc naszego bramkarza powoli wtoczyła się do bramki. Po bramce Górnik jeszcze bardziej przycisnął, ale Paluch nadal dokonywał cudów w bramce. Na dwie minuty przed końcem, po koronkowej akcji Mikołajczyk - Zuśka - Szymczyk - Sarnat - ten ostatni (ojciec bramkarza Cracovii i Wisły - Artura) wyłożył piłkę tak, ze nadbiegającemu Jałosze nie pozostało nic innego jak wbić ją do bramki Kostki. W tym momencie na widowni nastąpiła euforia. Górnik wściekle zaatakował, lecz nasza drużyna nie dała sobie wydrzeć ciężko zapracowanego punktu (nota bene pierwszego punktu w historii spotkań Cracovii z zabrzanami). Co więcej przeprowadziła jeszcze jeden atak, po którym Szymczyk nie trafił do pustej bramki. Po meczu kibice wybiegli na boisko i przy owacji na stojąco znieśli na rękach Palucha i Jałochę. Oprócz tej dwójki fantastyczny mecz rozegrali Mikołajczyk (wyłączył z gry Banasia) i Zuśka (przypilnował Szołtysika, a bez podań tego ostatniego nie pograła sobie największa gwiazda zabrzan - Włodzimierz Lubański). Mecz jednak kosztował Cracovię tyle wysiłku, że cztery dni później przegrali 1:2 (też u siebie) ze słabiuteńką Pogonią, strzelając honorowego gola już w doliczonym czasie gry. Nie mieli sił biegać po boisku, a bohater meczu z Górnikiem Paluch, po dwóch fatalnych interwencjach (kosztujących dwie bramki strzelone przez szczecinian) w 38 minucie został zmieniony przez H. Jałochę.


[[Kategoria: 1969/70 I liga]]
[[Kategoria: 1969/70 I liga]]
[[Kategoria: Górnik Zabrze]]
[[Kategoria: Górnik Zabrze]]

Wersja z 23:47, 22 lis 2007


Herb_Cracovia


pilka_ico
I liga , 5 kolejka
środa, 10 września 1969

Cracovia - Górnik Zabrze

1
:
1



Herb_Górnik Zabrze







Opis meczu

Górnik przyjechał do Krakowa w pełnym składzie wzmocnionym dodatkowo pozyskanymi właśnie Szaryńskim i Banasiem. Zabrzańscy "galacticos" przyciągnęli na stadion na ul. Kałuży rekordową w jego historii liczbę widzów. Oficjalnie było ich 26,000 - faktycznie ponad 30,000. Ci, którzy nie pomieścili się na trybunach zasiedli za bramkami, a nawet na torze kolarskim. Od początku meczu Górnik mocno atakował, wykorzystując to, że nasza obrona na skutek kontuzji H. Jałochy, Kubika i Chemicza grała w przemeblowanym, niezbyt zgranym składzie, z dwoma juniorami Jałochą i Joczysem na stoperze. Rewilak w tym meczu zagrał na pozycji defensywnego pomocnika. Zabrscy reprezentanci często pojawiali się na naszym polu karnym, życiowy mecz rozegrał jednak kolejny junior, 19-letni wówczas bramkarz Cracovii Aleksander Paluch (ojciec późniejszego bramkarza Cracovii - Łukasza). Wyciągał wręcz nieprawdopodobne piłki, co go chyba lekko zdekoncentrowało i tuż przed przerwą po kornerze wyjątkowo szmatławym strzałem piłkę w bramce umieścił Olek. Właściwie trudno nazwać to strzałem. Po centrze Szaryńskiego z rogu piłka odbiła się od pleców stojącego na polu karnym Olka i myląc naszego bramkarza powoli wtoczyła się do bramki. Po bramce Górnik jeszcze bardziej przycisnął, ale Paluch nadal dokonywał cudów w bramce. Na dwie minuty przed końcem, po koronkowej akcji Mikołajczyk - Zuśka - Szymczyk - Sarnat - ten ostatni (ojciec bramkarza Cracovii i Wisły - Artura) wyłożył piłkę tak, ze nadbiegającemu Jałosze nie pozostało nic innego jak wbić ją do bramki Kostki. W tym momencie na widowni nastąpiła euforia. Górnik wściekle zaatakował, lecz nasza drużyna nie dała sobie wydrzeć ciężko zapracowanego punktu (nota bene pierwszego punktu w historii spotkań Cracovii z zabrzanami). Co więcej przeprowadziła jeszcze jeden atak, po którym Szymczyk nie trafił do pustej bramki. Po meczu kibice wybiegli na boisko i przy owacji na stojąco znieśli na rękach Palucha i Jałochę. Oprócz tej dwójki fantastyczny mecz rozegrali Mikołajczyk (wyłączył z gry Banasia) i Zuśka (przypilnował Szołtysika, a bez podań tego ostatniego nie pograła sobie największa gwiazda zabrzan - Włodzimierz Lubański). Mecz jednak kosztował Cracovię tyle wysiłku, że cztery dni później przegrali 1:2 (też u siebie) ze słabiuteńką Pogonią, strzelając honorowego gola już w doliczonym czasie gry. Nie mieli sił biegać po boisku, a bohater meczu z Górnikiem Paluch, po dwóch fatalnych interwencjach (kosztujących dwie bramki strzelone przez szczecinian) w 38 minucie został zmieniony przez H. Jałochę.