1990-03-31 Cracovia - Górnik Łęczna 3:0: Różnice pomiędzy wersjami
m |
(youtube, Replaced: â → - (2)) |
||
Linia 40: | Linia 40: | ||
===Opis meczu=== | ===Opis meczu=== | ||
Nad wyraz przewidującymi okazali się piłkarze z Łęcznej... Wystąpili, bowiem w zielonych koszulkach, na których numery były absolutnie niewidoczne. Pełna konspiracja, ale w powiązaniu mizerną dyspozycją oraz | Nad wyraz przewidującymi okazali się piłkarze z Łęcznej... Wystąpili, bowiem w zielonych koszulkach, na których numery były absolutnie niewidoczne. Pełna konspiracja, ale w powiązaniu mizerną dyspozycją oraz "złapaniem" ujemnego punktu, jakby uzasadniona - wszak nie ma się czym chwalić! Powodów do satysfakcji (poza wynikiem oczywiście) nie powinni mieć także gospodarze. Doprawdy ich udziałem stał się wyjątkowy fart. Bo przecież sztuką jest wygrać w tak przekonywujących rozmiarach po 86 minutach "kaleczenia"! Tylko w ostatnich 240 sekundach Cracovia pokazała się jako zespół trzecioligowy w pełnym tego słowa znaczeniu, zaś gol Sajnoga (silny strzał z dystansu w górny róg bramki) to prawdziwa perełka. Także dyspozycja arbitrów daleka była od przyzwoitego poziomu - brak współpracy, wydawanie werdyktów raz po raz krzywdzących (ale raczej po równoâŚ) zespoły, to tylko najpoważniejsze grzechy. Może jednak nie wypadło wzlatywać nad poziomy (sportowców)? | ||
[[Kategoria: 1989/90 III liga grupa IV]] | [[Kategoria:1989/90 III liga grupa IV]] |
Wersja z 19:51, 7 sty 2009
data kolejki
|
III liga grupa IV , 23 kolejka sobota, 31 marca 1990
(1:0)
|
|
Skład: Holocher Łuc Mikoś Łada Owca Węgiel Klaja (8' Klauze) Karaś Sajnóg Grzebinoga (50' Bugaj) Czarnik |
|
Opis meczu
Nad wyraz przewidującymi okazali się piłkarze z Łęcznej... Wystąpili, bowiem w zielonych koszulkach, na których numery były absolutnie niewidoczne. Pełna konspiracja, ale w powiązaniu mizerną dyspozycją oraz "złapaniem" ujemnego punktu, jakby uzasadniona - wszak nie ma się czym chwalić! Powodów do satysfakcji (poza wynikiem oczywiście) nie powinni mieć także gospodarze. Doprawdy ich udziałem stał się wyjątkowy fart. Bo przecież sztuką jest wygrać w tak przekonywujących rozmiarach po 86 minutach "kaleczenia"! Tylko w ostatnich 240 sekundach Cracovia pokazała się jako zespół trzecioligowy w pełnym tego słowa znaczeniu, zaś gol Sajnoga (silny strzał z dystansu w górny róg bramki) to prawdziwa perełka. Także dyspozycja arbitrów daleka była od przyzwoitego poziomu - brak współpracy, wydawanie werdyktów raz po raz krzywdzących (ale raczej po równoâŚ) zespoły, to tylko najpoważniejsze grzechy. Może jednak nie wypadło wzlatywać nad poziomy (sportowców)?