1998-04-25 Cracovia - Wawel Kraków 0:0: Różnice pomiędzy wersjami
m (Odbezpieczono "1998-04-25 Cracovia - Wawel Kraków 0:0") |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Mecz | |||
| gospodarz = Cracovia | |||
| gosc = Wawel Kraków | |||
| gospodarz_owczesna_nazwa = | |||
| gosc_owczesna_nazwa = | |||
| kolejka = 26 | |||
| etap = | |||
| sezon = 1997/98 | |||
| rozgrywki = II liga grupa wschodnia | |||
| dzien = 25 | |||
| miesiac = 4 | |||
| rok = 1998 | |||
| godzina = | |||
| miejsce = | |||
| bramki_gospodarz = 0 | |||
| bramki_gosc = 0 | |||
| bramki_do_przerwy_gospodarz = | |||
| bramki_do_przerwy_gosc = | |||
| bramki_przed_dogrywka_gospodarz = | |||
| bramki_przed_dogrywka_gosc = | |||
| serie_rzutow_karnych_gospodarz = | |||
| serie_rzutow_karnych_gosc = | |||
| sedzia = T. Stachura z Warszawy | |||
| widzow = 1 000 | |||
| strzelcy_gospodarz = | |||
| wyniki = | |||
| strzelcy_gosc = | |||
| kartki_zolte_gospodarz = | |||
| kartki_czerwone_gospodarz = | |||
| kartki_zolte_gosc = | |||
| kartki_czerwone_gosc = | |||
| trener_gospodarz = [[Piotr Kocąb]] | |||
| trener_gosc = | |||
| ustawienie_gospodarz = | |||
| sklad_gospodarz = Kwiatkowski<BR> Szary<BR> Walankiewicz<BR> Mróz<BR> Powroźnik (64' Ziółkowski)<BR> Depa<BR> Kubik<BR> Hrapkowicz (75' Węgiel)<BR> Siemieniec<BR> Feutchine (64' Zegarek)<BR> Prokop | |||
| ustawienie_gosc = | |||
| sklad_gosc = | |||
}} | |||
===Opis meczu=== | |||
W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie âPasówâ nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.<br> | W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie âPasówâ nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.<br> | ||
Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego(62min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało - czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało - czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...<br> | Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego(62min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało - czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało - czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...<br> |
Wersja z 00:04, 14 gru 2007
|
II liga grupa wschodnia , 26 kolejka sobota, 25 kwietnia 1998
|
|
Skład: Kwiatkowski Szary Walankiewicz Mróz Powroźnik (64' Ziółkowski) Depa Kubik Hrapkowicz (75' Węgiel) Siemieniec Feutchine (64' Zegarek) Prokop |
Sędzia: T. Stachura z Warszawy |
Opis meczu
W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie âPasówâ nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.
Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego(62min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało - czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało - czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...
Na po meczowej konferencji prasowej szkoleniowcy obu zespołów byli w diametralnie w różnych nastrojach. Marek Motyka, który zadebiutował w roli trenera wojskowych, chwalił futbolistów z Bronowic za należyte wywiązanie się z powinności defensywnych ,natomiast Piotr Kocąb ostro wytykał swoim podopiecznym indolencję strzałową. Obaj mieli rację.....