2000-10-28 Proszowianka Proszowice - Cracovia 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Bardzo ciekawy i stojący na dobrym poziomie mecz obejrzeli wczoraj kibice w Proszowicach. Jak to zwykle w meczach derbowych bywa, obie drużyny zagrały z pełnym zaangażowaniem i twardo. O tym, że nikt się nie oszczędzał, świadczy choćby sześć żółtych kartek, jakie pokazał zawodnikom arbiter z Tarnowa oraz fakt, że z powodu odniesionych urazów boisko przedwcześnie musieli opuścić Ryszard Fudali z Cracovii i Tomasz Jaskólski z Proszowianki.

Pierwsi groźną sytuację stworzyli gospodarze. Już w 2 min Wojciech Ankowski otrzymał doskonałe podanie od Dzieńskiego, ale w sytuacji sam na sam zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, która padła łupem Palucha. Z czasem groźniejsze były jednak ataki Cracovii. Zadanie ułatwiał krakowianom fakt, że miejscowi kilka razy bardzo niefrasobliwie tracili piłkę w środku pola, co kończyło się biciem na alarm pod bramką Ambrosiewicza. W 14 min właśnie po takiej niepotrzebnej stracie piłki Zegarek dostrzegł Hermaniuka, ten znalazł się oko w oko z Ambrosiewiczem, ale bramkarz zdołał odbić piłkę na róg. Chwilę później po akcji Gruszki Zegarek znalazł się z piłką przed pustą bramkę i tylko podjęta w ostatniej chwili interwencja Duńca sprawiła, że strzał został zablokowany. Akcje gospodarzy w tym czasie nie były tak niebezpieczne. Najczęściej próbował zaskoczyć Palucha aktywny Dzieński, ale jego strzały z reguły padały łupem bardzo dobrze dysponowanego bramkarza. Najbliższy zdobycia gola był Dzieński w 24 min, gdy po akcji z Radwańskim uderzył z 15 m tuż obok słupka. Tymczasem między 35, a 37 minutą proszowianie mieli dużo szczęścia. Najpierw doskonałe podanie Zegarka otworzyło drogę do bramki Księżycowi, ale piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę, spadła na linię bramkową i złapał ją Ambrosiewicz. Za moment po dośrodkowaniu Gruszki główkował z 5 m Powroźnik i pomylił się o centymetry.

Rozstrzygająca akcja spotkania miała miejsce niedługo po przerwie. W 52 min piłkę, dośrodkowaną na pole karne, wybił na róg Piszczek. Wykonawcą kornera był Gruszka, który dośrodkował na 7 metr, a tam Hermaniuk uprzedził pilnującego go Weinara i głową strzelił do siatki. Trzy minuty później Gruszka mógł podwyższyć na 2-0, ale piłka po jego uderzeniu z dystansu przeleciała tuż nad okienkiem proszowickiej bramki. Po stracie gola gospodarze nie mieli już nic do stracenia, zaatakowali z większym animuszem, lecz ich akcjom brakowało wykończenia. W 57 min po wrzutce Skrzyńskiego z piłką minął się Dzieński, a strzał Ankowskiego z bliska został zablokowany. Najdogodniejszą okazję na wyrównanie zaprzepaścił w 73 min Dzieński, gdy po świetnym podaniu Weinara znalazł się sam przed Paluchem. Strzelił jednak słabo i bramkarz chwycił piłkę. Kibice miejscowych jeszcze kilka razy podrywali się z miejsc, licząc na zmianę rezultatu, ale po strzałach Krupy i Ankowskiego pewnie bronił Paluch. Tymczasem kontratakujący krakowianie mogli przypieczętować swoje zwycięstwo drugim golem, gdy w 86 min Zegarek zagrał do Hermaniuka i ten w idealnej sytuacji strzelił obok słupka.

Andrzej Bahr, trener Cracovii: - Te 3 punkty smakują, ponieważ Proszowianka zagrała bardzo dobry mecz. Dwukrotnie obserwowałem tę drużynę i dzisiaj podobała mi się najbardziej, miała wiele sytuacji bramkowych. W piłce jednak ktoś musi mieć szczęście i dzisiaj myśmy mieli go nieco więcej. Poza tym moi zawodnicy zagrali bardzo ofiarnie i ambitnie. Trzeba przyznać, że zrobiliśmy kilka błędów w obronie i Proszowianka miała kilka kapitalnych sytuacji, ale nie wykorzystała ich. Na pewno wpływ na naszą słabszą grę w tyłach miała nieobecność kontuzjowanych Ziółkowskiego i Fudalego. Najważniejsze dla nas dzisiaj było jednak to, żeby wygrać. Po dwóch porażkach strasznie tych punktów potrzebowaliśmy.

Trener Proszowianki Lucjan Franczak: - Jak się bramek nie strzela, to się mecz przegrywa. Taki może być najkrótszy komentarz do naszej gry. Trudno zdobyć punkty, jeżeli nie wykorzystuje się takich okazji, jakie mieli Dzieński, czy na początku Ankowski. Bramkę straciliśmy po stałym fragmencie, gdy Weinar nie upilnował Hermaniuka. Ta bramka podcięła nam skrzydła. Cracovia nie musiała się już tak angażować w ofensywę. Zresztą po przerwie nie wypracowała sobie żadnej sytuacji poza szansą Hermaniuka w końcówce. Nie chcę tłumaczyć porażki brakiem Jędrszczyka, Kuska i Świstaka i tym, że na ławce mieliśmy tylko 2 graczy z pola. W dodatku w trakcie gry odpadł Tomek Jaskólski, który prawdopodobnie zerwał mięsień czwórgłowy. Po prostu w ofensywie byliśmy zespołem mniej poradnym. Przykre jest tylko to, że po meczu, w którym zespół zagrał bardzo ambitnie, poniósł porażkę. Zakładaliśmy przez sezonem zdobycie 22 punktów, zostały jeszcze 2 mecze. Ja jestem optymistą.

[[PIOTR POWROŹNIK]]: - Bardzo ciężko przyszło wam dzisiaj zdobycie kompletu punktów. - Proszowianka zagrała dzisiaj bardzo dobrze. Poza tym my w kilku ostatnich meczach graliśmy nieźle, ale punkty zdobywali rywale. Chcieliśmy to odrobić na wyjeździe. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie, choć rywale mieli kilka sytuacji, po których mogli zdobyć bramki. [[Łukasz Paluch]] zagrał jednak dzisiaj mecz życia i dzięki niemu nie straciliśmy gola. - Czy fakt, że drużyna Proszowianki składa się w znacznej części z byłych graczy Wisły, wywołał u was dodatkową mobilizację? - Nie, to nie miało wpływu na naszą postawę. Jesteśmy drużyną dojrzałą, gramy o punkty i pieniądze i w każdym spotkaniu dajemy z siebie wszystko. Jeżeli tylko sędziowie nam nie przeszkadzają, jesteśmy w stanie wygrać z każdym. - Jak, według Piotra Powroźnika, zagrał dzisiaj [[Piotr Powroźnik]]? - Uważam, ze zagrałem na niezłym poziomie, choć przeciwnicy ostatnio kryją mnie pieczołowicie i nie mam takiego pola do popisu jak na początku sezonu. Uważam jednak, że zagraliśmy nieźle przede wszystkim jako zespół. Stworzyliśmy sporo sytuacji bramkowych.