2004-07-19 Debreceni VSC - Cracovia 3:2: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
(Brak różnic)

Wersja z 01:21, 22 paź 2007


Herb_Debreceni VSC


pilka_ico
mecz towarzyski
BĂźk, 2004

Debreceni VSC - Cracovia

2
:
3



Herb_Cracovia






Opis meczu

Jeśli piłkarze Cracovii będą grali w ekstraklasie tak jak w pierwszej połowie spotkania sparingowego z VSC Debreczyn, to nie tylko mogą być spokojni o utrzymanie w ekstraklasie. Będą także poważnym zagrożeniem dla najlepszych.

Dużo ruchu, gry kombinacyjnej, często na jeden kontakt z piłką - to cechowało piłkarzy Cracovii w pierwszej części pojedynku z trzecią drużyną Węgier.

Nic dziwnego, że krakowianie szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Najpierw przeprowadzili kapitalną akcję, do której włączył się także skrajny obrońca, Krzysztof Radwański. Dośrodkował on piłkę dokładnie w pole karne, a rozgrywający świetne spotkanie Marcin Bojarski głową zdobył pierwszą bramkę. Na 2:0 podwyższył w swoim stylu Łukasz Skrzyński. Perfekcyjnie, lewą nogą, wykonał rzut wolny.

Prowadzenie mogłoby być wyższe, bo nie brakowało kolejnych okazji. Na dodatek obroną krakowian wyśmienicie dyrygował przed przerwą Kazimierz Węgrzyn. Węgrzy często „łapali się" na misternie zastawione przez Cracovię spalone.

Beniaminek polskiej ekstraklasy z pewnością utrzymałby prowadzenie, gdyby nie bardzo niepewna gra na przedpolu bramkarza Marcina Cabaja. W 25. min głową zagrał do niego Węgrzyn. Cabaj nie zdecydował się na natychmiastowe wybicie. Próbował przyjmować piłkę i to go zgubiło. Musiał faulować, a przy karnym nie miał już szans. Jeszcze w tej samej części gry złapał piłkę ręką poza polem karnym i dostał żółtą kartkę. W drugiej połowie zrobił dokładnie to samo i musiał opuścić boisko.

Sędzia był jednak na tyle wyrozumiały, że pozwolił, aby krakowianie grali do końca w jedenastu. W tym momencie na boisku nie było już kilku podstawowych zawodników i Węgrzy bezlitośnie to wykorzystali. Najpierw Szatmari strzelił przepięknie z woleja, a później Brazylijczyk Leonardo Coehlo z bliska ustalił wynik na 3:2 dla Madziarów.

Z dobrej strony pokazał się Marek Citko (grał po przerwie). Widać było, że nic nie stracił ze swojej błyskotliwej techniki. Trzy razy jego niekonwencjonalne podania otwierały kolegom drogę do bramki.

Źródło: Tempo [1]