2006-03-25 Cracovia - Górnik Łęczna 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Mecz był rozegrany bez udziału publiczności. To była jedna z kar, którą nałożyła Ekstraklasa SA na Cracovię za złą organizację i niewłaściwe zachowanie kibiców podczas meczu Wisłą Kraków. Kibice "Pasów" nie będą mogli jeszcze obejrzeć meczu z Groclinem Dyskobolią.

Przez pierwsze 45 minut częściej przy piłce byli miejscowi, ale dobrze skonstruowana obrona Górnika radziła sobie bez problemów z nieporadnymi atakami Cracovii.

W 10. minucie Kamil Oziemczuk prostopadle zagrał do Macieja Bykowskiego. "Zaspali" środkowi obrońcy Cracovii, którzy przepuścili piłkę i Bykowski znalazł się sam na sam z Maciejem Cabajem. Skończyło to się utratą gola przez gospodarzy.

W pierwszej połowie tylko dwa razy było groźnie pod bramką Andrzeja Bledzewskiego. W 27. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dariusza Pawlusińskiego groźnie "główkował" Michał Karwan, ale piłka przeleciała obok słupka.

Także groźny był strzał z 15 metrów Tomasza Moskały, który wcześniej ograł Toni Golema, lecz i tym razem futbolówka minęła bramkę zespołu z Łęcznej.

Po przerwie "Pasy" rzuciły się do zdecydowanego ataku i do 71. minucie piłkarze Górnika rzadko przechodzili połowę boiska.

W 63. minucie Baran prostopadle zagrał - do będącego w polu karnym - Moskały, lecz ten mając przed sobą tylko Bledzewskiego strzelił w boczną siatkę.

Osiem minut później Arkadiusz Baran sfaulował 35 metrów od bramki Cabaja Tomasza Sokołowskiego, za co dostał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.

Mimo że gospodarze grali w dziesiątkę to w doliczonym czasie gry mieli wręcz wymarzoną okazję do strzelenia gola. Rafał Kaczmarczyk będąc w okolicy środka boiska zamiast zagrać do przodu, chciał zyskać na czasie i podał do bramkarza. Tylko, że na dwudziestym metrze stał Marcin Bojarski. Przyjął on piłkę, wbiegł z nią w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Bledzewskiego. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno", a bramkarz Górnika otrzymał żółtą kartkę. Bledzewski jednak wyczuł intencje Piotra Bani i wynik nie zmienił się.


Źródło: interia.pl