Dariusz Zawadzki

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Dariusz Zawadzki

Dariusz Zawadzki.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Dariusz Zawadzki
Urodzony 18 czerwca 1982, Kraków, Polska
Wiek 41 l.
Pozycja pomocnik
Wzrost 179 cm
Waga 74 kg
Wychowanek Wisła Kraków
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
2002/03 (w)
2003/04 (j)
3L - 10 (0)
2L - 6 (0)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Debiut 2003-01-23 Piotrcovia Piotrków Tryb. - Cracovia 5:3
Kluby
Lata Klub Występy (gole)

2001/02 (j)
2001/02
2002/03 (j)
2002/03 (w)
2003/04 (j)
2003/04 (w)
2004/05 (j)
2004/05 (w)
2005/06
2006/07
2007/08
2008/09 (j)
2008/09 (w)
2009/10 (j)
2009/10 (w)
2010/11 (j)
Wisła Kraków
Arka Gdynia
ŁKS Łódź
Proszowianka Proszowice
Cracovia
Cracovia
Wisła II Kraków
Tłoki Gorzyce
Kmita Zabierzów
Kmita Zabierzów
Kmita Zabierzów
Wisła Płock
Kmita Zabierzów
Sandecja Nowy Sącz
Sandecja Nowy Sącz
Pogoń Szczecin
Pogoń Szczecin




10 (0)
6 (0)
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna



Z drużynami, w których grał udało mu się wywalczyć wicemistrzostwo Europy U-16 1999 oraz mistrzostwo Europy U-18 2001.


Wywiad

Koniec tułaczki? - Tempo 24.01.2003

Dariusz Zawadzki pragnie stabilizacji. W ciągu półtora roku zaliczył trzy kluby, teraz trafił do czwartego. W Cracovii chce zostać na dłużej. Do lipca 2001 roku jego piłkarski rozwój przebiegał wręcz modelowo. Od szkółki Stanisława Chemicza przebył drogę do pierwszej drużyny Wisły. Nie grał w niej, ale już trenował z najlepszymi. Międzynarodowego doświadczenia nabierał w juniorskiej reprezentacji Michała Globisza - dorastał razem z nią, doroślał, aby w końcu doczekać się sukcesesu. Odebrał złoty medal mistrzostw Europy i... zaczęły się problemy Darusza Zawadzkiego.

- Większość kolegów z mistrzowskiej drużyny gra teraz w pierwszej i drugiej lidze - zauważa piłkarz, który właśnie trafił z Proszowianki do Cracovii. - Ja wciąż jestem na wcześniejszym etapie, przez ostatnie półtora roku wyraźnie brakowało mi stabilizacji. To nie był dla mnie dobry okres.

- W poprzednim sezonie grał pan krótko w gdyńskiej Arce, potem dłużej w ŁKS-ie. Kariery w II lidze nie udało się zrobić...

- Do Gdyni ściągnął mnie trener Globisz, wiele obiecywałem sobie po tym transferze. Szybko jednak okazało się, że nie jestem tam tak potrzebny, jak mi wcześniej mówiono. Zagrałem cztery mecze i na tym się skończyło. Jeszcze większe nadzieje wiązałem z występami w ŁKS-ie, którego trenerem został wtedy Dariusz Wójtowicz. Jesienią zaliczyłem cztery spotkania w lidze i dwa pucharowe, wypadłem w nich naprawdę nieźle. Kłopoty zaczęły się przed rundą rewanżową. Nabawiłem się urazu, czułem się nie najlepiej. Grałem przeciętnie.

- Dlaczego nie chciał pan po prostu zostać w Wiśle i cierpliwie czekać na swoją szansę?

- Wolałem grać w drugiej lidze, niż w czwartoligowych rezerwach. Potem okazało się, że to nie takie łatwe. W klubach stawia się na własnych piłkarzy, a ja byłem tylko wypożyczony. Kiedy już zapragnąłem wrócić do Wisły, nie było dla mnie miejsca. Latem ubiegłego roku nie zabrano mnie na pierwszy obóz. Musiałem szukać sobie klubu.

- Dlaczego zdecydował się pan akurat na Proszowiankę? Zespół rozpadł się, było przesądzone, że będzie walczył tylko o utrzymanie się w trzeciej lidze.

- Wobec braku innych ofert, chciałem nadal pracować u trenera Wójtowicza. Dziwiło mnie trochę, że Wiśle nie zależy na załatwieniu mi lepszego klubu. Z chęcią pojechałbym na testy. Powiedziano mi tylko, że zostałem wystawiony na listę transferową i nikt się po mnie nie zgłosił.

- Może warto było wziąć sprawę we własne ręce - choćby znajdując menedżera?

- Brałem to pod uwagę. Nie było jednak chętnych do współpracy. Menedżerowie zachowywali się tak, jakby odstraszała ich moja przynależność klubowa.

- Do Cracovii odejdzie pan także na zasadzie wypożyczenia, czy też transferu definitywnego?

- Ta sprawa powinna wyjaśnić się do końca stycznia, może pierwszych dniach lutego. Osobiście chciałbym, żeby Cracovia mnie wykupiła. Jestem zirytowany ciągłymi przenosinami, muszę się ustabilizować.

- Kto wyszedł z inicjatywą: pan, czy trener Wojciech Stawowy?

- Jeszcze przed przejściem do Proszowianki skontaktowałem się ze szkoleniowcem. Wtedy było już za późno, liga miała ruszać za dwa - trzy tygodnie. Cieszę się, że temat wrócił zimą, że trener mi zaufał. Mam 20 lat, nie jestem jeszcze dla piłki stracony.

- Pozostanie pan wierny białym butom?

- Niestety, już się przegrały i musiałem je odstawić na bok. Muszę kupić podobne, na razie gram w czarnych.

Rozmawiał Tomasz BOCHENEK