Maksymilian Więcek

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 12:15, 31 gru 2006 autorstwa Dinth (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

W Krakowie zmarł w czwartek w wieku 86 lat nestor małopolskich olimpijczyków, znakomity hokeista Cracovii, reprezentacyjny obrońca, olimpijczyk z St. Moritz (1948), trener, działacz sportowy, podpułkownik Wojska Polskiego Maksymilian Więcek.

Urodzony 18.09.1920 w Baranowie Sandomierskim, był absolwentem III Gimnazjum i Liceum im. Króla Jana Sobieskiego (1938) i Akademii Medycznej w Krakowie (1947), gdzie otrzymał tytuł doktora nauk farmacji (1964). 

Był hokeistą o dobrych warunkach fizycznych (182 cm, 84 kg), w latach 40. i 50. obrońcą Cracovii i Legii Warszawa, której był wieloletnim kapitanem. 10-krotny mistrz Polski: w barwach Cracovii (1946, 1947, 1949) i Legii (1951-1957) oraz 16-krotny reprezentant Polski w meczach międzypaństwowych (w parze obrońców z Henrykiem Bromowiczem). Był wszechstronnym sportowcem, m.in. 4-krotnym reprezentantem Polski w piłce ręcznej 11-osobowej (1948) i członkiem kadry narodowej w koszykówce. Zasłużony Mistrz Sportu, laureat medalu "Kalos Kagathos" (2003) za osiągnięcia w sporcie i w pracy zawodowej. Farmakolog, nauczyciel akademicki, trener i zasłużony działacz sportowy, m.in. przewodniczący Klubu Olimpijczyka w Krakowie i KOZHL, członek Rady Seniorów Cracovii. 

Jak wspominał kiedyś na naszych łamach dr Maksymilian Więcek, sportem zainteresował się jeszcze przed wojną, a zwłaszcza łyżwami. Co roku nie mógł doczekać się nadejścia zimy, aby pojeździć, pograć w parku w hokeja. Jeździł za krążkiem od świtu do nocy. Pierwsze kroki zawodnicze stawiał w krakowskiej Legii, grał przeciw Cracovii i wpadł w oko "Pasiakom". Niestety, ciekawie zapowiadającą się karierę przerwała wojna. Podczas okupacji brał udział w drukowaniu i kolportowaniu podziemnej prasy. 

Po 1945 roku stanął na lodowisku u boku takich sław Cracovii jak Marchewczyk, Kowalski, Maciejko, Wołkowski. Grał w obronie i święcił z kolegami mistrzostwo Polski. Ale też trafił do sekcji koszykówki i piłki ręcznej Cracovii, zostając wicemistrzem kraju w koszu i brązowym medalistą MP w piłce ręcznej. Był powołany do kadry koszykarzy na igrzyska w Londynie w 1948 roku, z szczypiornistami zagrał na Igrzyskach Państw Bałkańskich. W końcu wystąpił na igrzyskach olimpijskich, w swej ulubionej dyscyplinie - hokeju. Olimpijczycy spotkali się w Sankt Moritz, Polacy zajęli 6. miejsce. Biało-czerwoni wygrali wtedy z Austrią 7-5 i Włochami 13-7. Grał we wszystkich siedmiu meczach. 

Potem przyszło powołanie do wojska i zmiana barw na warszawską Legię. Tylko choroba wyeliminowała go z igrzysk w 1952 roku. Do Krakowa wrócił w 1957 roku, kończył karierę w Cracovii. Pochłaniały go nowe obowiązki; pracował w szpitalu wojskowym, ale też szkolił hokejową młodzież Olszy i Cracovii. 

- Pamiętam pułkownika Więcka od pół wieku - wspomina olimpijka Barbara Ślizowska. - Wtedy Helena Rakoczy organizowała sekcję gimnastyki w Wawelu i tam przyszłam. Sekretarzem klubu był pan Więcek, zawsze wymagający, dbający o dyscyplinę w pracy, jak to oficer. Niemniej człowiek dobrego serca, darzący sympatią sport i sportowców. Potem spotykaliśmy się w krakowskim Klubie Olimpijczyka, pan Maksymilian był jego sercem i duszą, bo inicjował jego założenie. Ostatnio piastował funkcję honorowego prezesa Małopolskiej Rady Olimpijskiej. Od kilku tygodni poważnie chorował, leżał w szpitalu, ale pamiętał o nas. Prosił żonę, aby wypisała życzenia świąteczne dla krakowskich olimpijek, a on je podpisze... 

I my, dziennikarze, dobrze wspominamy kontakty z płk. Więckiem. Nasze pokolenia nie mogą już pamiętać Jego występów na lodowisku, niemniej dawny olimpijczyk podtrzymywał ożywione kontakty z kolejnymi rocznikami dziennikarskimi, nie szczędził opowiadań z dawnych lat sportu, regularnie zjawiał się też na zakończeniu plebiscytu na najlepszych sportowców małopolskich, organizowanym przez "Dziennik Polski". Tym razem na uroczystości zakończenia 5 stycznia Go zabraknie; dzień wcześniej spocznie na cmentarzu Rakowickim. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci. 
To jest zalążek artykułu. Jeśli możesz, rozbuduj go.