1948-06-13 Cracovia-Batory 7:9

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - Batory 7:9




Relacje z zawodów

"Krakowscy sędziowie bokserscy i tym razem nie spisali się..." -
Piłkarz

Krakowscy sędziowie bokserscy i tym razem nie spisali się...

Relacja z meczu w tygodniku Piłkarz
Rywalizacja w krakowskim bo- k ma to do siebie, że stwarza ogromną ruchliwość u poszczególnych sekcyj bokserskich krakowskich klubów. Pomijając pewne niedociągnięcia, oraz pewnego rodzaju cienie, jakie wytworzyły się w krakowskim światku bokserskim, — musi- jednakże, że rywalizacja ta w założeniu swym, przyczynia się niewątpliwie do ogólnego podniesienia poziomu boksu krakowskiego, a w Krakowie pewni ludzie, którzy nie bacząc na „politykę" międzyklubową stawiają sobie za szlachetny cel wyszkolić jak najwięcej dobrych pięściarzy. Nie zrażają ich porażki, czy mylne orzeczenia sędziów, nie zrażają niepowodzenia.

Pracują i szkolą — a praca taka, musi kiedyś dać realne wyniki.
Do takich należał przed wojną Moskal z WKS Wawel, — do takich należy dzisiaj Winiarski z Cracovii.
Zasługą tego ostatniego jest, że i sekcja bokserska Cracovii tak często staje do zawodów i sprowadza i do Krakowa najsilniejszych rywali, do których należał ostatni jej przeciwnik sobotni, RKS Batory z Chorzowa.
Zawody stały na dobrym poziomie widzieliśmy wiele dobrych walk, z których walka Kempa—Przybyłowicz, Bazarnik—Przybylski, Bibrzycki—Szczerbowski i Szneider—Rapacz należały do najciekawszych.
Przeciwnicy Cracovii, to zawodnicy rutynowani, doskonali technicznie, posiadający dobrą szkołę i przede wszystkim ogromnie wytrzymali. Nic dziwnego — hutnicy!
A że przy tym bokserzy Cracovii posiadają również pewną rutynę i rozporządzają silnymi ciosami, zawody były naprawdę ciekawe. Szkoda tylko, że kondycja krakowskich zawodników nie jest jeszcze dostateczna, a szkoda jeszcze większa — że sędziowanie sobotnie stało „poniżej poziomu".
Utarło się, w całej Polsce zdanie, że W KRAKOWIE SPOSÓB SĘDZIOWANIA JEST SPECYFICZNY.
W Krakowie patrzy się za wiele przez okulary swych barw klubowych, przez co robi się wiele błędów, które przecież, nie mogą przyczyni się do ulewałem a wiary, w bezstronność orzeczeń sędziowskich. Rozgrywki, sympatyjki i odgrywanie się w rodzaju: „Wy nam dzisiaj tak. a my wam jutro inaczej!" — muszą wreszcie ustać, bo na tym traci sport bokserski, a przede wszystkim... sami sędziowie!
W wypadku sobotnim w walce Ponanta—Baran, sędziowie przyznali zwycięstwo Ponancie, który swej walki nie wygrał. Jeśli za lepszą technikę i atak, należało przy-znać Ponancie pewien awans, to z drugiej strony Baran nie tylko że był agresywniejszy, ale częściej atakując, miął więcej trafień celnych, a już w trzeciej rundzie Ba¬ran wysoko ją wygrał!
A zatem rozstrzygnąć należało W NAJGORSZYM WYPADKU REMISOWO!
Sędziowie chcąc później ratować swój nadwątlony prestiż — rozstrzygnęli w następnej walce znowu fałszywie, dając remis w spotkaniu Bibrzycki—Szczerbowski.
Zapytany przez nas obecny na sali Feliks Sztam co sądzi o walce Ponanta—Baran, odrzekł: „jeśli nie zwycięstwo, to co najmniej remis"! A więc pomyłka, panowie sędziowie, jakiej należy unikać na przyszłość!
POSZCZEGÓLNE WALKI SOBOTNIEGO SPOTKANIA
BYŁY NASTĘPUJĄCE:
w papierowej: Ponanta B. (B) — Wszołek (C) Ślązak dobry technicznie, pod koniec opada na siłach. Wynik remisowy.
W muszej: Kempa (B)- Przybyłowicz (C) wygrał wyraźnie Ślązak, który seriami oszołomił przeciwnika.
W koguciej: Bazarnik (B)—Przybylski (C), cały czas lepszy był Bazarnik, doskonale operujący lewą i prawą. Wygrywa też zasłużenie na punkty.
W’ piórkowej: Ponanta Zb. (B) — Baran (C). Krakowianin agresywny, idzie śmiało do ataku i trafia kilkakrotnie. Ponanta lepszy jest w drugiej rundzie. W trzeciej Baran okłada niemiłosiernie przeciwnika, lecz pod koniec słabnie, mimo to jest lepszy. Zwycięstwo przyznane Ślązakom przyjęło długimi gwizdami.
W lekkiej: Bibrzycki (Bi—Szczerbowski (C). Uzgodniono, że walkę tą należy rozstrzygnąć remisowo, aczkolwiek Bibrzycki był lepszy. W półśredniej: Kula (B) — Stysiał (C) ładna i „soczysta" walka, w której Stysiał. mimo że wygrał, nie był w swej normalnej dobrej formie.
W średniej: Sznajder (B) — Ra- pacz (C). Twardy Rapacz nie pozwolił się zaskoczyć niezłemu Ślązakowi i prostymi stopował jego ataki, a kilka sierpów z prawej — weszło mu jak należy. Wygrał Rapacz.
W półciężkiej: Kolonko — Bereznicki (C). Walkę tą rozstrzygnięto remisowo, aczkolwiek nie zgadza się to z rzeczywistością. Wprawdzie Kolonko "rąbał" otwartą rękawicą i walił z tyłu głowy, ale był stale w ataku i zasadniczo wygrał.
Sędziowali na pkty pp.: Bogdanowicz, Stawiarczyk (W) i Mikołajczyk (Gr), oraz w ringu Moszkowski.


Łapiemy Bazarnika bezpośrednio po zakończeniu zawodów.
— Co Pan może nam powiedzieć na temat dzisiejszego spotkania?,..
— Walki na ogół stały na niezłym poziomie Z krakowskich zawodników podobał mi się Stysiał. Przybyłowicz i Baran.
— Któremu z nich wróży Pan wielka karierę bokserska?
— Wybitnego talentu jeden z trzech co wymieniłem, nie posiada, nie- mnie i zadatek na stosowego boksera ma bezwzględni Stysiał. Walczy inteligentnie, "z głowa" fest bardzo wstrzymały i technicznie nieźle zaawansowany.
— Przeciwnika swojego, zdaje 8'ę. wybitnie Pan oszczędzał?
Częściowo tak. Przed eliminacją londyńską trenuję trzy razy w tygodniu i stać mnie na wiele więcej, niż to, co tu na ringu zademonstrowałem.
— A jak się Panu podobał Kraków?
— Zrobił na mnie bardzo korzystne wrażenie Żałuję, że nie mogę tu to- został dłużej i zwiedzić jego wszystkich zabytków. Niech Pan nie zapomni napisać, że specjalnie podobała mi się publiczność krakowska, która przy wejściu na ring sprawiła mi gorące przyjęcie. Zaimponowała mi również swoim obiektywizmem, dopingując raz naszych zawodników.

Na tym żegnamy sympatycznego i miłego Ślązaka, dziękując za pozdrowienia dla czytelników „piłkarza” i życząc mu z całego serca wielu sukcesów tak w kraju jak i na arenie międzynarodowej.
Źródło: Piłkarz nr 15 z 16 czerwca 1948