2000-05-17 Cracovia - Proszowianka Proszowice 0:0 k.4:2: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 32: | Linia 32: | ||
| trener_gospodarz = | | trener_gospodarz = | ||
| trener_gosc = [[Wojciech Stawowy]] | | trener_gosc = [[Wojciech Stawowy]] | ||
| ustawienie_gospodarz = | | ustawienie_gospodarz = 3-5-2 | ||
| sklad_gospodarz = Paluch<BR> Powroźnik<BR> Kowalik<BR> Siemieniec (24' Wacek)<BR> Rosiek<BR> Tęcza (61' Księżyc), Bagnicki<BR> Kopyść (46' Ziółkowski)<BR> Baster<BR> Podsiadło (80' Zegarek)<BR> Hrapkowicz | | sklad_gospodarz = Paluch<BR> Powroźnik<BR> Kowalik<BR> Siemieniec (24' Wacek)<BR> Rosiek<BR> Tęcza (61' Księżyc), Bagnicki<BR> Kopyść (46' Ziółkowski)<BR> Baster<BR> Podsiadło (80' Zegarek)<BR> Hrapkowicz | ||
| ustawienie_gosc = 4-4-2 | | ustawienie_gosc = 4-4-2 |
Wersja z 22:12, 27 paź 2007
|
okręgowe rozgrywki Pucharu Polski, turniej finałowy Kraków, środa, 17 maja 2000
|
|
Skład: Paluch Powroźnik Kowalik Siemieniec (24' Wacek) Rosiek Tęcza (61' Księżyc), Bagnicki Kopyść (46' Ziółkowski) Baster Podsiadło (80' Zegarek) Hrapkowicz Ustawienie: 3-5-2 |
Sędzia: Z. Urbańczyk z Krakowa
|
Skład: Łaciak Komisarek Szmuc (73' Kleszcz) Świstak Radwański Piszczek Weinar Skrzyński Kusia Dzieński Bania Ustawienie: 4-4-2 |
Opis meczu
Tak się gra, jak przeciwnik pozwala. W drugiej połowie Cracovia pozwoliła nam na wiele, ale zabrakło skuteczności - trafnie skomentował stojące na kiepskim poziomie widowisko Wojciech Stawowy, trener gości.
Po przerwie "Pasy" rzadko opuszczały własną połowę, ale też zagrały w rezerwowym składzie, bo nad puchar przedkładają rozgrywki ligowe.
W pierwszej połowie lepsi byli gospodarze, ale nie wykorzystali dwóch sytuacji bramkowych. W 12. min Podsiadło nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, później po centrze Kopyścia z prawej strony szczupakiem główkował Podsiadło i trafił w poprzeczkę. Po przerwie więcej ochoty do biegania za piłką w panującej spiekocie przejawiali goście. W 67. min Piszczek strzelił tak, że z linii bramkowej musiał ekspediować piłkę Kowalik, a w ostatnich sekundach Dzieński chybił, strzelając głową z najbliższej odległości.
Po meczu wykonywano rzuty karne, na wypadek gdyby po trzech meczach każdy z każdym (w finale gra jeszcze Wawel) drużyny miały tę samą ilość punktów i podobny bilans bramek. Wygrała Cracovia 4-2.
Źródło: Gazeta Wyborcza