1910-05-16 Cracovia - Vienna Cricket 4:11: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
m
Linia 53: Linia 53:
[[Grafika: Czas 1910-05-17 foto 4.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Czas'' cz.4]]
[[Grafika: Czas 1910-05-17 foto 4.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Czas'' cz.4]]
[[Grafika: Czas 1910-05-17 foto 5.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Czas'' cz.5]]
[[Grafika: Czas 1910-05-17 foto 5.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Czas'' cz.5]]
{{opis stub}}
Dziesięć tysięcy osób przypatrywało się przez dwa dni obu matchom "Cracovii" z "Krykieterami". Ten niezwykły udział publiczności krakowskiej świadczy najlepiej o zainteresowaniu, jakie wywołał w kołach interesujących się sportem przyjazd wiedeńskich sportsmenów do Krakowa. Wiedeńczycy nie zawiedli nadziei Krakowian, pokazali bowiem grę pod względem kombinacyi tak piękną, że amatorowie piłki nożnej z zapartym oddechem obserwowali te błyskawiczne ruchy i rzuty wiedeńskich graczy, dla których boisko jest w całem znaczeniu tego słowa szachownicą, na której grę prowadzi się nie na ślepo, ale z obmyślonym z góry na kilka pociągnięć planem. Bo nie techniką jedynie imponowała drużyna wiedeńska Krakowianom i nawet nie błyskawiczną szybkością, ale nadewszystko olśniewała głęboka myśl, uszlachetniająca całą grę. Zadziwiające jest to zgranie się piękne całej drużyny, w której każdy gracz jest jednostką myślącą nie o sobie, lecz o całości, jednostką, zatracającą świadomie swe indywidualne aspiracye, poddającą się z chwilą wejścia na boisko nieodpartemu rozkazowi: współdziałania z innymi, z całością. Pod tym względem nauczyli sportsmenów krakowskich goście wiedeńscy bardzo a bardzo dużo, pokazali, jak poszczególni z nich, bez wysuwania siebie, spełniają przyjęte na siebie obowiązki. Wzorem takiego gracza jest bezwarunkowo ten "małym wundertierem" zwany p. Preiss (środkowy pomocnik), który od 7 lat gra już tylko w reprezentacyjnych drużynach, a zaledwie raz - jak się otwarcie chlubi - "strzelał" i "strzelił" do bramki i to tylko dlatego, że był do tego zmuszony. "Krykieterzy" dowiedli, że gra ich to kombinacya, którą nawet przyzwyczajeni do ciągłych międzynarodowych zawodów footballowych Wiedeńczycy określają specyalnie stworzonym wyrazem ''Überkombination''.
 
Że "Cracovia" mierząc się z takimi graczami, musiała ponieść porażkę, nie ulegało najmniejszej wątpliwości, a porażka z dwóch dni nie przynosi "Cracovii" wcale ujmy. "Krykieterzy" są klubem, istniejącym i grającym już lat blisko 20, sport zaś footballowy w Krakowie powstał dopiero przed czterema laty, a już w bieżącym sezonie stanął na tak znacznej wysokości, że znalazł się klub, który odważył się na match z europejskiej miary drużyną wiedeńską. Tak w jeden jak i w drugi dzień sportsmeni wiedeńscy atakowali i grali, a gracze krakowscy skazani byli na nadzwyczaj żmudną i wyczerpującą obronę. Upływały całe kwadranse a jedynym właściwie graczem z "Cracovii", który dochodził do piłki, był bramkarz p. Lustgarten, dokazujący rzeczywiście cudów, odpierając takie ataki, że patrzący nie chcieli własnym oczom wierzyć. Były momenty wrażenia, iż napad i pomoc "Cracovii" to widzowie obserwujący razem z publicznością grę gości z równym jak ona podziwem.
 
W drugim dniu "Krykieterzy" mimo, że grali bez doskonałego Pragera, okazali jak umieją grać. Z drugiej strony okazało się, jak pomoc "Cracovii" jest bezsilną i jak mało rozumie doniosłość ciążącego na niej zadania. Mimo męskiej obrony piłka raz za razem wpadała w sieć bramki "Cracovii". Do pauzy stosunek 5:0 dla "Krykieterów", zmieniał się z każdą minutą drugiej połowy gry jeszcze na niekorzyść "biało-czerwonych". W 28 min. po pauzie stosunek punktów wzrósł do 10 na korzyść Wiedeńczyków. Sam środkowy napastnik Krykieterów "strzelił" sześć bramek. "Cracovia", która dotychczas więcej przypatrywała się grze, niż w niej brała udział, otrząsnęła się powoli z przygnębienia i zaczęła kombinować na szerszą skalę. Pierwsza próba ataku skombinowanego wzorowo, już w stylu "Krykieterów" przyniosła jej zdobycie przez prawego łącznika pierwszego punktu w 29 minucie. W 31 minucie Krykieterzy zdobyli jedenasty z kolei i ostatni punkt. Napad "Cracovii" pracował jednak dalej wytrwale i skutecznie. Z chwilą, gdy tylko napad zaczął "kombinować", a pomoc jako tako zaczęła pracować, "Cracovia" rozporządzająca nie mnie dobrymi "strzelcami" zdobywała jeden punkt po drugim. Tych kilka minut ostatnich rozstrzygnęło o losach "Cracovii". Dwie bramki "strzelił" lewy łącznik, jedną lewy skrzydłowy. Ostateczny więc wynik tego dnia 11:4 dla Krykieterów. Porażka dla Cracovii zupełnie honorowa, skoro od wielu lat Krykieterzy nie stracili na żadnym matchu więcej niż 2 bramki.
 
Pisać o tempie gry jest chyba rzeczą zbyteczną. Ci, co nie byli na tych matchach, nie są poprostu w stanie wyobrazić sobie tego "szalonego" tempa, w jakim gra była prowadzoną. "Cracovia" dowiodła, że rozporządza dostateczną szybkością, która przeciwnika szczególnie pod koniec gry, wprawiała w faktycznie zdumienie. Brak tylko planu i poczucia łączności.
 
O ile pod względem kombinacyi i techniki gracze wiedeńscy przedstawiają niezwykle wysoką klasę, to pod względem surowości, z jaką prowadzą grę, stanowią przykład odstraszający. Słowne zatargi z sędzią były na porządku dziennym, a niektórzy z graczy wiedeńskich pozwalali sobie niejednokrotnie na grę, która np. w Budapeszcie lub Berlinie doprowadzić mogła do poważnych i ostrych scysyj na boisku. Typowym przykładem niekarnej gry był p. Preiss (środkowy pomocnik) i p. Hussak. Słuszność karze też przyznać, że "Cracovia" nie posiada sędziego odpowiedniego do matchów w wielkim stylu.
 
Wieczorem odbył się w salach Starego Teatru wspólny bankiet, na którym na cześć gości toastował prezes "Cracovii" prof. Dr Rozwadowski, na cześć "Cracovii" prezes "Krykieterów" Dr Falkmajer.


Źródło: ''Czas''
Źródło: ''Czas''


[[Kategoria: 1910 mecze towarzyskie]]
[[Kategoria: 1910 mecze towarzyskie]]

Wersja z 13:43, 31 gru 2008


Herb_Cracovia


pilka_ico
mecz towarzyski
Kraków, poniedziałek, 16 maja 1910, 15:00

Cracovia - Vienna Cricket

4
:
11

(0:5)



Herb_Vienna Cricket


Skład:
Lustgarten
Calder
Pollak
Schwarzer
Jachieć
Zabża
Poznański
Szeligowski
Singer
Miller
Just

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Mroczek
Widzów: 10 000

bramki Bramki










(74')
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
0:6
0:7
0:8
0:9
0:10
1:10
1:11
2:11
3:11
4:11









(73')

(76')

Mecze poprzedniego dnia:

1910-05-15 Cracovia - Vienna Cricket 2:4
1910-05-15 Cracovia III - Makkabi Kraków


Mecz poprzedniego dnia

Strzelcy bramek

Po jednej bramce zdobyli Szeligowski, Singer, Miller i Just

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Plik:1910 Cracovia - Vienna Cricket.jpg
drużyna Vienna Cricket w Krakowie
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.3
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.4
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.5

Dziesięć tysięcy osób przypatrywało się przez dwa dni obu matchom "Cracovii" z "Krykieterami". Ten niezwykły udział publiczności krakowskiej świadczy najlepiej o zainteresowaniu, jakie wywołał w kołach interesujących się sportem przyjazd wiedeńskich sportsmenów do Krakowa. Wiedeńczycy nie zawiedli nadziei Krakowian, pokazali bowiem grę pod względem kombinacyi tak piękną, że amatorowie piłki nożnej z zapartym oddechem obserwowali te błyskawiczne ruchy i rzuty wiedeńskich graczy, dla których boisko jest w całem znaczeniu tego słowa szachownicą, na której grę prowadzi się nie na ślepo, ale z obmyślonym z góry na kilka pociągnięć planem. Bo nie techniką jedynie imponowała drużyna wiedeńska Krakowianom i nawet nie błyskawiczną szybkością, ale nadewszystko olśniewała głęboka myśl, uszlachetniająca całą grę. Zadziwiające jest to zgranie się piękne całej drużyny, w której każdy gracz jest jednostką myślącą nie o sobie, lecz o całości, jednostką, zatracającą świadomie swe indywidualne aspiracye, poddającą się z chwilą wejścia na boisko nieodpartemu rozkazowi: współdziałania z innymi, z całością. Pod tym względem nauczyli sportsmenów krakowskich goście wiedeńscy bardzo a bardzo dużo, pokazali, jak poszczególni z nich, bez wysuwania siebie, spełniają przyjęte na siebie obowiązki. Wzorem takiego gracza jest bezwarunkowo ten "małym wundertierem" zwany p. Preiss (środkowy pomocnik), który od 7 lat gra już tylko w reprezentacyjnych drużynach, a zaledwie raz - jak się otwarcie chlubi - "strzelał" i "strzelił" do bramki i to tylko dlatego, że był do tego zmuszony. "Krykieterzy" dowiedli, że gra ich to kombinacya, którą nawet przyzwyczajeni do ciągłych międzynarodowych zawodów footballowych Wiedeńczycy określają specyalnie stworzonym wyrazem Überkombination.

Że "Cracovia" mierząc się z takimi graczami, musiała ponieść porażkę, nie ulegało najmniejszej wątpliwości, a porażka z dwóch dni nie przynosi "Cracovii" wcale ujmy. "Krykieterzy" są klubem, istniejącym i grającym już lat blisko 20, sport zaś footballowy w Krakowie powstał dopiero przed czterema laty, a już w bieżącym sezonie stanął na tak znacznej wysokości, że znalazł się klub, który odważył się na match z europejskiej miary drużyną wiedeńską. Tak w jeden jak i w drugi dzień sportsmeni wiedeńscy atakowali i grali, a gracze krakowscy skazani byli na nadzwyczaj żmudną i wyczerpującą obronę. Upływały całe kwadranse a jedynym właściwie graczem z "Cracovii", który dochodził do piłki, był bramkarz p. Lustgarten, dokazujący rzeczywiście cudów, odpierając takie ataki, że patrzący nie chcieli własnym oczom wierzyć. Były momenty wrażenia, iż napad i pomoc "Cracovii" to widzowie obserwujący razem z publicznością grę gości z równym jak ona podziwem.

W drugim dniu "Krykieterzy" mimo, że grali bez doskonałego Pragera, okazali jak umieją grać. Z drugiej strony okazało się, jak pomoc "Cracovii" jest bezsilną i jak mało rozumie doniosłość ciążącego na niej zadania. Mimo męskiej obrony piłka raz za razem wpadała w sieć bramki "Cracovii". Do pauzy stosunek 5:0 dla "Krykieterów", zmieniał się z każdą minutą drugiej połowy gry jeszcze na niekorzyść "biało-czerwonych". W 28 min. po pauzie stosunek punktów wzrósł do 10 na korzyść Wiedeńczyków. Sam środkowy napastnik Krykieterów "strzelił" sześć bramek. "Cracovia", która dotychczas więcej przypatrywała się grze, niż w niej brała udział, otrząsnęła się powoli z przygnębienia i zaczęła kombinować na szerszą skalę. Pierwsza próba ataku skombinowanego wzorowo, już w stylu "Krykieterów" przyniosła jej zdobycie przez prawego łącznika pierwszego punktu w 29 minucie. W 31 minucie Krykieterzy zdobyli jedenasty z kolei i ostatni punkt. Napad "Cracovii" pracował jednak dalej wytrwale i skutecznie. Z chwilą, gdy tylko napad zaczął "kombinować", a pomoc jako tako zaczęła pracować, "Cracovia" rozporządzająca nie mnie dobrymi "strzelcami" zdobywała jeden punkt po drugim. Tych kilka minut ostatnich rozstrzygnęło o losach "Cracovii". Dwie bramki "strzelił" lewy łącznik, jedną lewy skrzydłowy. Ostateczny więc wynik tego dnia 11:4 dla Krykieterów. Porażka dla Cracovii zupełnie honorowa, skoro od wielu lat Krykieterzy nie stracili na żadnym matchu więcej niż 2 bramki.

Pisać o tempie gry jest chyba rzeczą zbyteczną. Ci, co nie byli na tych matchach, nie są poprostu w stanie wyobrazić sobie tego "szalonego" tempa, w jakim gra była prowadzoną. "Cracovia" dowiodła, że rozporządza dostateczną szybkością, która przeciwnika szczególnie pod koniec gry, wprawiała w faktycznie zdumienie. Brak tylko planu i poczucia łączności.

O ile pod względem kombinacyi i techniki gracze wiedeńscy przedstawiają niezwykle wysoką klasę, to pod względem surowości, z jaką prowadzą grę, stanowią przykład odstraszający. Słowne zatargi z sędzią były na porządku dziennym, a niektórzy z graczy wiedeńskich pozwalali sobie niejednokrotnie na grę, która np. w Budapeszcie lub Berlinie doprowadzić mogła do poważnych i ostrych scysyj na boisku. Typowym przykładem niekarnej gry był p. Preiss (środkowy pomocnik) i p. Hussak. Słuszność karze też przyznać, że "Cracovia" nie posiada sędziego odpowiedniego do matchów w wielkim stylu.

Wieczorem odbył się w salach Starego Teatru wspólny bankiet, na którym na cześć gości toastował prezes "Cracovii" prof. Dr Rozwadowski, na cześć "Cracovii" prezes "Krykieterów" Dr Falkmajer.

Źródło: Czas