1921-06-12 Czarni Lwów - Cracovia 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Czarni Lwów


pilka_ico
mecz towarzyski
Lwów, park T.Z.R., niedziela, 12 czerwca 1921

Czarni Lwów - Cracovia

0
:
2

(0:2)



Herb_Cracovia



Sędzia: Longin Dudryk-Darlewski ze Lwowa

bramki Bramki
0:1
0:2
Kogut
Kałuża

Mecz poprzedniego dnia: Mecz następnego dnia:

1921-06-11 Cracovia - Jutrzenka Kraków 4:0

1921-06-13 Cracovia II - Makkabi II Kraków 2:2


Mecz poprzedniego dnia

Mecz następnego dnia

Opis meczu

Mimo jednogodzinnej ulewy, która początek spotkania opóźniła o ½ godziny, zebrały się w parku T. Z. R. tłumy zwolenników sportu. Zawody były niezwykle interesujące i obfitowały w szereg wspaniałych momentów. Cracovia wystąpiła bez Mielecha, którego zastąpił Chruściński. Mimo oślizgłego boiska gra białoczerwonych, zwłaszcza w pierwszej połowie, stała technicznie i kombinacyjnie na wysokim poziomie. Uderzało tylko niedołęstwo lewego łącznika, który conajmniej sześciu pewnych sytuacyj nie umiał wyzyskać, oraz brak energji u napastników pod bramką przeciwnika. Tłumaczyć to można tem, że pięciu graczy było zmęczonych sobotnią grą o mistrzostwo z Jutrzenką i całonocną podróżą. Czarni mieli swój najlepszy dzień w obecnym sezonie. Cała drużyna dostroiła się do poziomu gry przeciwnika i grała z ambicją i poświęceniem. Na pierwszy plan wybił się bramkarz Winnicki, któremu głównie zawdzięczają Czarni tak zaszczytny wynik. W ataku obaj młodzi łącznicy zapowiadają się dobrze.

Cracovia z miejsca zaczyna atakować i już w pierwszym kwadransie zdobywa ładnymi strzałami dwie bramki, jedną przez Koguta z podania lewego skrzydłowego, drugą przez Kałużę.

Wkrótce potem Cracovia celowo nie wykorzystuje przyznanego jej rzutu karnego. Następne ataki, niektóre bardzo efektowne, nie przynoszą cyfrowego wyniku. Czarni bronią się coraz skuteczniej i nawet przeprowadzają, głównie lewem skrzydłem, kilka ataków, kończących się przeważnie na linji obrony lub chybionymi strzałami. Po pauzie Cracovia ma nadal przewagę i długi czas oblega bramkę Czarnych, lecz później zmęczenie niektórych jej graczy daje Czarnym sposobność do przeprowadzenia częstych ataków tak, że Popiel po raz pierwszy w tym sezonie okazał się potrzebny. Przy stanie 2:0 obie drużyny schodzą z boiska, oklaskiwane gorąco przez publiczność.

Sędzia p. Dudryk miał łatwe zadanie.

Źródło: Przegląd Sportowy [1]

Wrażenia z Zawodów Cracovia – Czarni

Długo oczekiwany przyjazd najlepszej polskiej drużyny wywołał kolosalne zainteresowanie. Dlatego też mimo deszczu i mimo różnych wersy, notatek dziennikarskich, o których poniżej mowa, tłumy ludzi ściągnęły na boisko Tow. Zabaw Ruchowych.

„ Cracovia w pełnym swym składzie z wyjątkiem Mielecha; prócz drużyny przyjechał też prawie w komplecie Wydział z prezesem dr. Cetnarowskim na czele. Dlatego też przyjazd ten wzmocnił serdeczne stosunki, wiążące dwa najstarsze kluby polski. Bezpośrednio po przyjeździe członkowie „Cracovii” udali się na cmentarz Obrońców Lwowa, gdzie na grobie ś. p. Antoniego Poznanskiego, długoletniego członka i gracza swej reprezentacyjnej drużyny, złożyli wieniec.

Po południu „clou” tego sezonu. Na boisko wychodzi „Cracovia”, przywitana długo niemilknącemi oklaskami; zaraz po niej „Czarni”, w nowych, szczęśliwych kostjumach. Sędzia p. inż. Dudryk daje sygnał do rozpoczęcia matchu. Grę rozpoczynają „Czarni”, ale piłka od razu przenosi się pod ich bramkę. Publiczność z łatwo zrozumiałem zainteresowaniem obserwuje każdy ruch, trick, podanie i podziwia rzeczywiście bajeczne zagranie, wysoką technike, pewność strzałów krakowskich graczy. To tez co chwilę zrywają się okrzyki i brawa. „Czarni” broniąc honoru Lwowa, wydali tym razem ze siebie wszystko najlepsze, to tez ta wynik sam, jak i gra ich zdobyła im uznanie i podziękę widzów. Match cały przebiega spokojnie, gra delikatna, żadnych „fouli”, okrzyków, ataków na sędziego, ani innych wielce niemiłych zajść, które stanowią wadę innych klubów. „Czarni”, którym nieraz we Lwowie zarzucano te ujemne cechy, okazali, że są drużyną „fair” i o ile nie są prowokowani, to sami nigdy nie zaczepiają.

Ściśle sportowy przebieg gry tutaj pominę, bo o tem inni pisali, chodzi mi o oddanie wrażeń, jakie Lwów odniósł z tego matchu. Dlatego też przytoczę tu zdanie, słyszane na trybunie: „gdyby „Czarni” przez miesiąc grali tylko z „Cracovią”, to staliby się dla tej ostatniej groźnym przeciwnikiem”. Zdaje mi się, że to była zupełnie słuszna uwaga, gdyż „Czarni” na ostatnim matchu bardzo wiele skorzystali. To tez tak drużyna ta jak i publiczność lwowska jest „Cracovii” za tę piękną lekcję i popisową grę, na takim trudnym terenie, rzeczywiście wdzięczna.

Wkońcu poruszę tu parę niebywałych faktów, jakie poprzedziły ten match. Czynię to z tego powodu, że Mojem zdaniem takie rzeczy należy napiętnować. I tak w jednym z pism lwowskich, dwa dni przed matchem, ukazała się notatka, która doniosła o ciężkim uszkodzeniu i chorobie najlepszego gracza „Cracovii”, Kałuży – Kowalskiego. Dalej pisze tam referent sportowy tego pisma, fałszywie poinformowany lub „zbyt przychylnie” (?) dla „Cracovii” i „Czarnych” usposobiony, że gracz ten wyjechał do Zakopanego, wobec czego drużyna krakowska nie będzie groźna i match, jak łatwo można się domyśleć, będzie mało interesujący. Na tej notatce oparte plotki lwowskie już nawet Kałużę uśmierciły! Wyobrażam sobie zdziwienie i przerażenie tych osób, gdy zobaczyły Kałużę na boisku. I jeszcze dla udowodnienia swej żywotności strzela Kałuża drugiego bardzo ładnego gola. Były i inne „kawały” dla zachęcenia publiczności do przybycia na match, ale o nich tymczasem nie piszę, w nadziei, że może nareszcie te przykre stosunki ustaną. Zet

Źródło: Przegląd Sportowy [2]