1938-05-01 Wisła Kraków - Cracovia 2:2: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 31: Linia 31:
|                          herby_png = tak
|                          herby_png = tak
}}
}}
===Opis meczu===
Można było właściwie wyjść z meczu na kwadrans przed pauzą. Od tej chwili wynik nie uległ już bowiem zmianie.
Kto nie był jednak świadkiem walki Cracovia - [[Wisła Kraków|Wisła]], kto nie umiał wczuć się w fluid unoszący nad trybunami, ten meczu tego nigdy nie zrozumie.
Mecz Cracovia - Wisła to widowisko specyficzne, pełnie wielkich napięć i wyładowań. Dzisiejsze spotkanie miało jednak jeszcze jeden moment, który przyczynił się wybitnie do spotęgowania napięcia. Czynnikiem tym były bramki. Padały one od samego początku. Padały ze zmiennym szczęściem. Przez 25 minut ważyły się losy to w jedną to w drugą stronę. Trybuna falowała, to znów zamierała w bezruchu. Zależnie którą stronę darzyła sympatiami.
Później bramek zabrakło, pozostały tylko dobre chęci. Po pauzie sytuacja zmieniła się. Początkowo obustronne zmagania, a później lepsza gra Cracovii. Znów wzmógł się moment napięcia. Jedni czekali z drżeniem serca na "realizację", drudzy, "modlili się", by chłopcy ich dali z siebie wszystko i nie dopuścili do klęski. Tak płynęły długie minuty, które... nie przyniosły zmiany. Widz oddychał z ulgą i wychodził za bramę. Miał dość naprężenia, pozostał czas na spokojną analizę i krytykę.
Cracovia tym razem szczególnie dobrze wytrzymała próbę psychiczną. Już w czwartej minucie przeciwnik jej prowadził 1:0, a w meczu Wisła - Cracovia zdobyć prowadzenie, to - połowa sukcesu. Ledwie udało się "białoczerwonym" wyrównać, a już Wisła znów prowadziła. Jednak i to nie załamało Cracovii. Nie dała jednak drugiego dowodu - bitności. Nie potrafiła zebrać owoców, które wyrastały z jej poczynań. Nie wystarczy bowiem podjeżdżać pod bramkę. Kto nie strzela, ten nie wygrywa.
Przyczyn impotencji strzałowej nie trzeba szukać daleko. Tkwią one w braku [[Józef Zembaczyński|Zembaczyńskiego]] na lewym skrzydle i prawego łącznika, już chociażby takiego, jak ostatnio [[Józef Stępień|Stępień]]. Praca dwójki [[Józef Korbas|Korbas]] - [[Czesław Strąk-Szeliga|Szeliga]], nie wystarcza, gdyż nie ma ona możności rozszerzenia swych poczynań, szczególnie gdy bojowy [[Zdzisław Skalski|Skalski]] marnuje się na skrzydle.
Reszta drużyny nie odbiegła od normalnego poziomu. Pomoc rozegrała się na dobre po pauzie, przy czym zanotować należy poprawę [[Klemens Majeran|Majerana]].
W obozie [[Wisła Kraków|Wisły]] widzimy poprawę na dwóch ważnych pozycjach. Przesunięcie Gracza na środek okazało się trafną decyzją, gdyż trójka nabrała rozmachu. Artur jest ostatnio wolny, brak mu zaciętości. Walory te posiada natomiast Gracz. Odbiło się to oczywiście korzystnie na grze reszty i gdyby nie wypompowanie się Artura w drugiej połowie, atak Wisły wytrzymałby tempo.
Drugim silnym punktem jest Gierczyński, u którego znać poprawę. Dodajmy do tego parę twardych i pewnych obrońców, a uzyskamy całość, której można zarzucić jedynie to, że w ostatnich 30 minutach nie wytrzymała tempa.
Jeśli chodzi o grę, jej przebieg i poziom, to jest rzeczą zrozumiała, że pod wpływem ciężaru psychicznego ucierpiała jakość. Byliśmy więc świadkami zmagań chwilami ciekawych, ale chwilami wpadających w schemat. Środki były różnorakie. Początkowo grano szybko, później wskazówka opadła, Cracovia wytrzymała lepiej pod względem kondycyjnym i miała przewagę w drugiej połowie.
Bramki zaczęły się sypać od czwartej minuty, gdy Gracz minąwszy obrońców niespodziewanie strzelił w róg. Cracovia podekscytowana przeszła do kontrofensywy i wyrównała niebawem przez [[Czesław Strąk-Szeliga|Szeligę]]. Ale znów starcie Gracza z [[Władysław Pawłowski|Pawłowskim]] i Wisła prowadzi w 21-ej minucie 2:1. Już w cztery minuty później [[Klemens Majeran|Majeran]] bije wolnego, a [[Tadeusz Roczniak|Roczniak]] w ostatniej chwili dopełnia reszty. Do przerwy ataki zmieniają się szybko, przy czym Wisła jest groźniejsza, gdyż Gracz stwarza niebezpieczne sytuacje. Po przerwie jeszcze 15 minut gry równej, potem Cracovia coraz częściej jest przy głosie. Mecz mógł wygrać Szeliga, który w 33-ej minucie znalazł się pod bramką. Strzelił jednak w bramkarza i wynik pozostał 2:2.
Źródło: ''Przegląd Sportowy''


[[Kategoria: 1938 Liga]]
[[Kategoria: 1938 Liga]]
[[Kategoria: Wisła Kraków]]
[[Kategoria: Wisła Kraków]]

Wersja z 14:23, 15 sty 2008


Herb_Cracovia

Trener:
Ferenc Plattkó
pilka_ico
Liga , 3 kolejka
Kraków, niedziela, 1 maja 1938

Cracovia - Wisła Kraków

2
:
2

(2:2)



Herb_Wisła Kraków

Trener:
(bez trenera)
Skład:
W. Pawłowski
Lasota
Pająk
Góra
Grünberg
K. Majeran
Z. Skalski
Roczniak
Korbas
Szeliga
Płachta

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wacław Kuchar ze Lwowa
Widzów: ok. 8 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 8000.

bramki Bramki

Szeliga (8')

Roczniak (25')
0:1
1:1
1:2
2:2
Gracz (4')

Gracz (21')
Skład:
Jurowicz
Szumilas
Sitko
Józef Kotlarczyk
Dzierwa
Habowski
Ogrodziński
Gracz
Artur Woźniak
Antoni Łyko

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1938-05-01 Cracovia II - Grzegórzecki Kraków 9:0
1938-05-01 Wisła Kraków - Cracovia 2:2



Opis meczu

Można było właściwie wyjść z meczu na kwadrans przed pauzą. Od tej chwili wynik nie uległ już bowiem zmianie.

Kto nie był jednak świadkiem walki Cracovia - Wisła, kto nie umiał wczuć się w fluid unoszący nad trybunami, ten meczu tego nigdy nie zrozumie.

Mecz Cracovia - Wisła to widowisko specyficzne, pełnie wielkich napięć i wyładowań. Dzisiejsze spotkanie miało jednak jeszcze jeden moment, który przyczynił się wybitnie do spotęgowania napięcia. Czynnikiem tym były bramki. Padały one od samego początku. Padały ze zmiennym szczęściem. Przez 25 minut ważyły się losy to w jedną to w drugą stronę. Trybuna falowała, to znów zamierała w bezruchu. Zależnie którą stronę darzyła sympatiami.

Później bramek zabrakło, pozostały tylko dobre chęci. Po pauzie sytuacja zmieniła się. Początkowo obustronne zmagania, a później lepsza gra Cracovii. Znów wzmógł się moment napięcia. Jedni czekali z drżeniem serca na "realizację", drudzy, "modlili się", by chłopcy ich dali z siebie wszystko i nie dopuścili do klęski. Tak płynęły długie minuty, które... nie przyniosły zmiany. Widz oddychał z ulgą i wychodził za bramę. Miał dość naprężenia, pozostał czas na spokojną analizę i krytykę.

Cracovia tym razem szczególnie dobrze wytrzymała próbę psychiczną. Już w czwartej minucie przeciwnik jej prowadził 1:0, a w meczu Wisła - Cracovia zdobyć prowadzenie, to - połowa sukcesu. Ledwie udało się "białoczerwonym" wyrównać, a już Wisła znów prowadziła. Jednak i to nie załamało Cracovii. Nie dała jednak drugiego dowodu - bitności. Nie potrafiła zebrać owoców, które wyrastały z jej poczynań. Nie wystarczy bowiem podjeżdżać pod bramkę. Kto nie strzela, ten nie wygrywa.

Przyczyn impotencji strzałowej nie trzeba szukać daleko. Tkwią one w braku Zembaczyńskiego na lewym skrzydle i prawego łącznika, już chociażby takiego, jak ostatnio Stępień. Praca dwójki Korbas - Szeliga, nie wystarcza, gdyż nie ma ona możności rozszerzenia swych poczynań, szczególnie gdy bojowy Skalski marnuje się na skrzydle.

Reszta drużyny nie odbiegła od normalnego poziomu. Pomoc rozegrała się na dobre po pauzie, przy czym zanotować należy poprawę Majerana.

W obozie Wisły widzimy poprawę na dwóch ważnych pozycjach. Przesunięcie Gracza na środek okazało się trafną decyzją, gdyż trójka nabrała rozmachu. Artur jest ostatnio wolny, brak mu zaciętości. Walory te posiada natomiast Gracz. Odbiło się to oczywiście korzystnie na grze reszty i gdyby nie wypompowanie się Artura w drugiej połowie, atak Wisły wytrzymałby tempo.

Drugim silnym punktem jest Gierczyński, u którego znać poprawę. Dodajmy do tego parę twardych i pewnych obrońców, a uzyskamy całość, której można zarzucić jedynie to, że w ostatnich 30 minutach nie wytrzymała tempa.

Jeśli chodzi o grę, jej przebieg i poziom, to jest rzeczą zrozumiała, że pod wpływem ciężaru psychicznego ucierpiała jakość. Byliśmy więc świadkami zmagań chwilami ciekawych, ale chwilami wpadających w schemat. Środki były różnorakie. Początkowo grano szybko, później wskazówka opadła, Cracovia wytrzymała lepiej pod względem kondycyjnym i miała przewagę w drugiej połowie.

Bramki zaczęły się sypać od czwartej minuty, gdy Gracz minąwszy obrońców niespodziewanie strzelił w róg. Cracovia podekscytowana przeszła do kontrofensywy i wyrównała niebawem przez Szeligę. Ale znów starcie Gracza z Pawłowskim i Wisła prowadzi w 21-ej minucie 2:1. Już w cztery minuty później Majeran bije wolnego, a Roczniak w ostatniej chwili dopełnia reszty. Do przerwy ataki zmieniają się szybko, przy czym Wisła jest groźniejsza, gdyż Gracz stwarza niebezpieczne sytuacje. Po przerwie jeszcze 15 minut gry równej, potem Cracovia coraz częściej jest przy głosie. Mecz mógł wygrać Szeliga, który w 33-ej minucie znalazł się pod bramką. Strzelił jednak w bramkarza i wynik pozostał 2:2.

Źródło: Przegląd Sportowy