1983-06-01 Śląsk Wrocław - Cracovia 2:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 17:33, 25 cze 2005 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

26 kolejka 1 VI 1983
Śląsk Wrocław - Cracovia 2-2
Bramki: Prusik (26), Tarasiewicz (28 głową) - Tobollik (35 i 71 k.)
Widzów ok. 12 000
Sędziował W. Karolak z Łodzi.
Śląsk: Kostrzewa ( 71 min. Jedynak), Sobiesiak, Papatanasis, Król, Kopycki, Faber, Tarasiewiecz, Pękala, Prusik, Socha, Nocko ( 61 min. Matys)
Cracovia: Koczwara, Podsiadło, Dybczak, Nazimek, Turecki, Surowiec, Karaś, Kuć, Lizończyk ( 85 min. Zawadziński), Konieczny (60 min. Wrześniak), Tobollik

Opis meczu Tempo:
Brawa dla Cracovii należą się za to, że nie załamała się wtedy, gdy Śląsk prowadził 2-0. Trener Józef Walczak określił to tak: „Wyszliśmy z dołka. Teraz każdy punkt jest dla nas bezcenny”. Cracovia grała z ogromnym poświęceniem, niezwykle ambitnie i tym nadrabiała wiele braków.
Śląsk nadal gra zupełnie bez wyrazu. Po objęciu prowadzenia 2-0 wrocławianie myśleli, że już mają rywala na łopatkach. Zapomnieli, że mecz trwa pełne 90 minut. Wyszkoleniem technicznym, swobodą poruszania się na boisku wojskowi przewyższali drużynę krakowską. Ale mistrzowi jesieni brak było „ducha gry”, który gdzieś zniknął z tego zespołu w czasie rundy wiosennej.
Sporo dyskusji było przy pierwszej bramce Śląska. Czy strzelił ją Prusik, czy też był to gol samobójczy Dybczaka. Prusik skierował piłkę w kierunku bramki, lecz obrońca Cracovii fatalnie zmienił lot piłki i Koczwara był bezsilny. Podobnie zresztą jak przy drugiej bramce, przy której Faber popisał się efektownym slalomem, podał do środka i nadbiegający Tarasiewicz głową umieścił piłkę w siatce. Kibice Cracovii byli wtedy załamani.
Mimo tych początkowych niepowodzeń piłkarze krakowscy zdołali „wrócić z dalekiej podróży”. Najpierw Tobollik – najbardziej rasowy piłkarz Cracovii – dostał piłkę od Surowca, minął w pełnym biegu obrońcę wrocławskiego i strzelił obok Kostrzewy. A potem, gdy Śląsk pragnął już tylko, aby zostało 2-1, doszło do zamieszania pod bramką gospodarzy. W tej kotłowaninie kontuzji doznał Kostrzewa. Było też zagranie ręką któregoś piłkarza Śląska. Pewnym egzekutorem jedenastki był Tobollik.
Cracovia wracała do domu z iskierką nadziei. We Wrocławiu przełamała złą passę. Jak obliczono 400 minut bez strzelenia gola.