1984-04-25 Cracovia - Bałtyk Gdynia 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
21 kolejka 25 IV 1984
Cracovia - Bałtyk Gdynia 0-2


Bramki: Puszkarz (6), Walczak (18 z wolnego)
Sędziował
Widzów 10 000

Cracovia: Koczwara (51 min. Wojciechowski), Nazimek, Konieczny, Dybczak, Podsiadło, Hnatio, Surowiec, Bzukała, Kuć (46 min. Tyrka), Janikowski, Kubisztal

Bałtyk: Czyżniewski, Cirkowski, Walczak, Gierszewski, Melcer, Wachełko, Miszewski (72 Sieracki), Paździor, Rzepka, Kałużny (59 min. Błaszczyk), Puszkarz

Opis meczu Tempo:

Nie ma co ukrywać, że wizyty piłkarzy Bałtyku oczekiwano w Krakowie z pewnym niepokojem. Remis z Motorem w Lublinie i wygrana z mistrzem Polski – Lechem na własnym stadionie stanowiły bowiem dobrą wizytówkę gości. Obawy okazały siew pełni uzasadnione. Gdyniania już w 6 minucie spotkania uzyskali prowadzenie ze strzału Puszkarza, który wykorzystał bezlitośnie błąd Podsiadły i posłał piłkę lobem ponad bramkarzem Cracovii Koczwarą do siatki. Zdarzenie to miało duży wpływ na dalszy przebieg spotkania, chociaż krakowianie po utracie bramki ruszyli do kontrataku i długimi okresami czasu zamykali dosłownie gości na ich przedpolu bramkowym. Cóż z tego jednak skoro w poczynaniach tych brakło jakiejś myśli przewodniej, a akcje były chaotyczne i nieskuteczne, przeprowadzane jakby bez wiary w szanse powodzenie.
W przeciwieństwie do gospodarzy gdynianie umiejętnie się bronili, inicjując od czasu do czasu groźne kontry. Jedna z nich w 16 min. omal nie doprowadziła do podwyższenia wyniku. Rzepka po otrzymaniu nieoczekiwanego prezentu od obrońców krakowskich zawahał się i piłka padła łupem interweniującego ofiarnie tym razem Koczwary. Natychmiastowa riposta Cracovii również nie przyniosła efektu. Dobrze rozegraną przez Janikowskiego i Surowca piłkę wybił sprzed samej bramki obrońca Cirkowski. W minutę później nastąpił zimny tusz dla „Pasiaków”. Egzekwujący rzut wolny z odległości ok. 30 m. Walczak strzelił w samo „okienko” bramki i było 2-0 dla gości. Losy pojedynku zostały tym samym przesądzone.
Na nic nie zdały się już prowadzone w myśl zasady „kupą mości panowie” ataki krakowian wśród których jedynie Bzukała robił wrażenie, że wie o co tu chodzi, ani też bardziej pomysłowe akcje gdynian. W zespole tych ostatnich pierwsze skrzypce grał rutynowany Puszkarz, który znakomicie dyrygował poczynaniami swoich kolegów, włączając się często w akcje obronne. Bałtyk odniósł zasłużone zwycięstwo pod Wawelem, prezentując się jako drużyna bardziej dojrzała od gospodarzy, którzy razili zwłaszcza brakiem koncepcji gry. Szczególnie słabym punktem „Pasiaków” byli obrońcy na czele z Dybczakiem, który razili zwłaszcza brakiem koncepcji gry. Szczególnie słabym punktem „ pasiaków” byli obrońcy na czele z Dybczakiem, który brak formy nadrabiał faulami i tylko tolerancji arbitra mógł zawdzięczać, że nie otrzymał żółtej kartki.