1997-03-29 Cracovia - RKS Radomsko 1:0: Różnice pomiędzy wersjami
m (Odbezpieczono "1997-03-29 Cracovia - RKS Radomsko 1:0") |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Mecz | |||
| gospodarz = Cracovia | |||
| gosc = RKS Radomsko | |||
| gospodarz_owczesna_nazwa = | |||
| gosc_owczesna_nazwa = | |||
| kolejka = 20 | |||
===Opis meczu | | etap = | ||
| sezon = 1996/97 | |||
| rozgrywki = II liga grupa wschodnia | |||
| dzien = 29 | |||
| miesiac = 3 | |||
| rok = 1997 | |||
| godzina = | |||
| miejsce = | |||
| bramki_gospodarz = 1 | |||
| bramki_gosc = 0 | |||
| bramki_do_przerwy_gospodarz = 0 | |||
| bramki_do_przerwy_gosc = 0 | |||
| bramki_przed_dogrywka_gospodarz = | |||
| bramki_przed_dogrywka_gosc = | |||
| serie_rzutow_karnych_gospodarz = | |||
| serie_rzutow_karnych_gosc = | |||
| sedzia = | |||
| widzow = 1 700 | |||
| strzelcy_gospodarz = Walankiewicz (70') | |||
| wyniki = 1:0 | |||
| strzelcy_gosc = | |||
| kartki_zolte_gospodarz = | |||
| kartki_czerwone_gospodarz = | |||
| kartki_zolte_gosc = | |||
| kartki_czerwone_gosc = | |||
| trener_gospodarz = | |||
| trener_gosc = | |||
| ustawienie_gospodarz = | |||
| sklad_gospodarz = Matusiak<BR> [[Marek Szymiński|Szymiński]]<BR> Walankiewicz<BR> [[Jacek Mróz|Mróz]]<BR> [[Edward Kowalik|Kowalik]] (46' Martyniuk)<BR> Sosin<BR> [[Paweł Depa|Depa]] (79' Góra)<BR> [[Łukasz Kubik|Kubik]]<BR> [[Tomasz Bernas|Bernas]]<BR> [[Paweł Zegarek|Zegarek]] (73' Hrapkowicz)<BR> [[Maciej Dołęga|Dołęga]] | |||
| ustawienie_gosc = | |||
| sklad_gosc = | |||
}} | |||
===Opis meczu=== | |||
Markotne miny mieli sympatycy Cracovii w przerwie meczu. Ale też w pierwszej połowie futboliści w biało-czerwonych kostiumach poczynali sobie kiepsko, a lepsze wrażenie w tej części spotkania sprawiali goście. Byli lepiej zorganizowani w środku pola, z powodzeniem stosowali krótkie krycie, na co gospodarze nie potrafili znaleźć recepty. Więcej roboty miał zatem stojący między słupkami krakowskiej bramki Matusiak, niemniej w jakiejś wielkiej opresji się nie znalazł, gdyż zespół z Radomska nie potrafił wypracować sobie sytuacji, określanej w piłkarskim żargonie jako âsetkaâ. Natomiast jego vis-a-vis, Bobrowicz, notabene dobrze znany krakowskim kibicom z występów w Wiśle, a także Hutniku â w pierwszej połowie był w zasadzie bezrobotny. Słowem, trzy kwadranse gry bez wyrazu. <BR> | Markotne miny mieli sympatycy Cracovii w przerwie meczu. Ale też w pierwszej połowie futboliści w biało-czerwonych kostiumach poczynali sobie kiepsko, a lepsze wrażenie w tej części spotkania sprawiali goście. Byli lepiej zorganizowani w środku pola, z powodzeniem stosowali krótkie krycie, na co gospodarze nie potrafili znaleźć recepty. Więcej roboty miał zatem stojący między słupkami krakowskiej bramki Matusiak, niemniej w jakiejś wielkiej opresji się nie znalazł, gdyż zespół z Radomska nie potrafił wypracować sobie sytuacji, określanej w piłkarskim żargonie jako âsetkaâ. Natomiast jego vis-a-vis, Bobrowicz, notabene dobrze znany krakowskim kibicom z występów w Wiśle, a także Hutniku â w pierwszej połowie był w zasadzie bezrobotny. Słowem, trzy kwadranse gry bez wyrazu. <BR> | ||
Dużo ciekawiej było po zmianie stron â walka stała się jeszcze bardziej zażarta, a gospodarze jakby w przerwie zobowiązali się, że nie zepsują Świąt swym najwierniejszym zwolennikom, którzy marzli w sobotnie popołudnie na trybunach. Po kilku minutach wyrównanej gry â coraz wyraźniej zaczęła się uwidaczniać przewaga âPasówâ. Wprowadzenie do gry od 46 min. trzeciego napastnika, Martyniuka, okazało się trafiło posunięciem trenera Alojzego Łyski. Goście zepchnięci zostali do defensywy, a pod bramką przyjezdnych raz po raz było gorąco. W 57 min. dobra sytuacja golowa Cracovii, ale Zegarka zdołał ubiec obrońca Radomska. Napór biało-czerwonych trwał, w 66 min. goście mogli mówić o wielkim szczęściu â najpierw któryś z radomszczańskich graczy wybił piłkę z linii bramkowej (uderzenie Dołęgi), a po kilkunastu sekundach odbiła się ona od poprzeczki po ostrym strzale Dołęgi. Wreszcie 70 minuta: rosły stoper Cracovii, Walankiewicz, âzagłówkowałâ w podręcznikowy sposób i 1-0. Tym razem Bobrowicz był bezradny, ale dowiódł w tym meczu, iż zna swój fach. <BR> | Dużo ciekawiej było po zmianie stron â walka stała się jeszcze bardziej zażarta, a gospodarze jakby w przerwie zobowiązali się, że nie zepsują Świąt swym najwierniejszym zwolennikom, którzy marzli w sobotnie popołudnie na trybunach. Po kilku minutach wyrównanej gry â coraz wyraźniej zaczęła się uwidaczniać przewaga âPasówâ. Wprowadzenie do gry od 46 min. trzeciego napastnika, Martyniuka, okazało się trafiło posunięciem trenera Alojzego Łyski. Goście zepchnięci zostali do defensywy, a pod bramką przyjezdnych raz po raz było gorąco. W 57 min. dobra sytuacja golowa Cracovii, ale Zegarka zdołał ubiec obrońca Radomska. Napór biało-czerwonych trwał, w 66 min. goście mogli mówić o wielkim szczęściu â najpierw któryś z radomszczańskich graczy wybił piłkę z linii bramkowej (uderzenie Dołęgi), a po kilkunastu sekundach odbiła się ona od poprzeczki po ostrym strzale Dołęgi. Wreszcie 70 minuta: rosły stoper Cracovii, Walankiewicz, âzagłówkowałâ w podręcznikowy sposób i 1-0. Tym razem Bobrowicz był bezradny, ale dowiódł w tym meczu, iż zna swój fach. <BR> | ||
Linia 11: | Linia 44: | ||
Reasumując: z porównania sytuacji golowych â zwycięstwo Cracovii jest bezsprzecznie zasłużone. Ale futboliści z ul. Kałuży winni pamiętać, iż gra się pełne 90 minut. Nadto âPasomâ należy wytknąć, że nie potrafią bronić się w sposób rozważny w okresie naporu przeciwnika. Goście? Grali twardo, motorycznie przygotowani są dobrze. Wygrali dwa pierwsze mecze rewanżowej rundy, przegrali dopiero w Krakowie. Raczej nie w nich upatrywać spadkowicza. | Reasumując: z porównania sytuacji golowych â zwycięstwo Cracovii jest bezsprzecznie zasłużone. Ale futboliści z ul. Kałuży winni pamiętać, iż gra się pełne 90 minut. Nadto âPasomâ należy wytknąć, że nie potrafią bronić się w sposób rozważny w okresie naporu przeciwnika. Goście? Grali twardo, motorycznie przygotowani są dobrze. Wygrali dwa pierwsze mecze rewanżowej rundy, przegrali dopiero w Krakowie. Raczej nie w nich upatrywać spadkowicza. | ||
Źródło: ''Tempo'' | |||
[[Kategoria: 1996/97 II liga grupa wschodnia]] | [[Kategoria: 1996/97 II liga grupa wschodnia]] | ||
[[Kategoria: RKS Radomsko]] | [[Kategoria: RKS Radomsko]] |
Wersja z 01:15, 18 lut 2008
|
II liga grupa wschodnia , 20 kolejka sobota, 29 marca 1997
(0:0)
|
|
Skład: Matusiak Szymiński Walankiewicz Mróz Kowalik (46' Martyniuk) Sosin Depa (79' Góra) Kubik Bernas Zegarek (73' Hrapkowicz) Dołęga |
|
Opis meczu
Markotne miny mieli sympatycy Cracovii w przerwie meczu. Ale też w pierwszej połowie futboliści w biało-czerwonych kostiumach poczynali sobie kiepsko, a lepsze wrażenie w tej części spotkania sprawiali goście. Byli lepiej zorganizowani w środku pola, z powodzeniem stosowali krótkie krycie, na co gospodarze nie potrafili znaleźć recepty. Więcej roboty miał zatem stojący między słupkami krakowskiej bramki Matusiak, niemniej w jakiejś wielkiej opresji się nie znalazł, gdyż zespół z Radomska nie potrafił wypracować sobie sytuacji, określanej w piłkarskim żargonie jako âsetkaâ. Natomiast jego vis-a-vis, Bobrowicz, notabene dobrze znany krakowskim kibicom z występów w Wiśle, a także Hutniku â w pierwszej połowie był w zasadzie bezrobotny. Słowem, trzy kwadranse gry bez wyrazu.
Dużo ciekawiej było po zmianie stron â walka stała się jeszcze bardziej zażarta, a gospodarze jakby w przerwie zobowiązali się, że nie zepsują Świąt swym najwierniejszym zwolennikom, którzy marzli w sobotnie popołudnie na trybunach. Po kilku minutach wyrównanej gry â coraz wyraźniej zaczęła się uwidaczniać przewaga âPasówâ. Wprowadzenie do gry od 46 min. trzeciego napastnika, Martyniuka, okazało się trafiło posunięciem trenera Alojzego Łyski. Goście zepchnięci zostali do defensywy, a pod bramką przyjezdnych raz po raz było gorąco. W 57 min. dobra sytuacja golowa Cracovii, ale Zegarka zdołał ubiec obrońca Radomska. Napór biało-czerwonych trwał, w 66 min. goście mogli mówić o wielkim szczęściu â najpierw któryś z radomszczańskich graczy wybił piłkę z linii bramkowej (uderzenie Dołęgi), a po kilkunastu sekundach odbiła się ona od poprzeczki po ostrym strzale Dołęgi. Wreszcie 70 minuta: rosły stoper Cracovii, Walankiewicz, âzagłówkowałâ w podręcznikowy sposób i 1-0. Tym razem Bobrowicz był bezradny, ale dowiódł w tym meczu, iż zna swój fach.
Goście, po utracie gola, z determinacją zaatakowali, ale nie oni stwarzali znakomite do zdobycia bramki sytuacje. Boiskowa desperacja zespołu z Radomska przejawiła się m.in. w tym, że âPasyâ bez większych kłopotów wyprowadziły w końcowej fazie spotkania kilka groźnych kontr. I właśnie po takich akcjach krakowianie â w 82 min. Martyniuk, a w 88 Dołęga â znaleźli się w sytuacjach, jakie napastnik może sobie tylko wymarzyć. Szansy nie wykorzystał ani jeden, ani drugi, a jeśli przyśnią się im te okazje â nie będzie to sen miły. Drugiego z wymienionych należy jednak także i pochwalić â dowiódł w przedświątecznym meczu, że wie, o co w tej grze chodzi.
Reasumując: z porównania sytuacji golowych â zwycięstwo Cracovii jest bezsprzecznie zasłużone. Ale futboliści z ul. Kałuży winni pamiętać, iż gra się pełne 90 minut. Nadto âPasomâ należy wytknąć, że nie potrafią bronić się w sposób rozważny w okresie naporu przeciwnika. Goście? Grali twardo, motorycznie przygotowani są dobrze. Wygrali dwa pierwsze mecze rewanżowej rundy, przegrali dopiero w Krakowie. Raczej nie w nich upatrywać spadkowicza.
Źródło: Tempo