1998-04-25 Cracovia - Wawel Kraków 0:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
m
(youtube, Replaced: ” → ")
Linia 39: Linia 39:


===Opis meczu===
===Opis meczu===
W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie „Pasów” nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.
W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie "Pasów" nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.


Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego (62 min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało-czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało-czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...
Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego (62 min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało-czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało-czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...
Linia 45: Linia 45:
Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowcy obu zespołów byli w diametralnie w różnych nastrojach. Marek Motyka, który zadebiutował w roli trenera wojskowych, chwalił futbolistów z Bronowic za należyte wywiązanie się z powinności defensywnych, natomiast Piotr Kocąb ostro wytykał swoim podopiecznym indolencję strzałową. Obaj mieli rację...
Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowcy obu zespołów byli w diametralnie w różnych nastrojach. Marek Motyka, który zadebiutował w roli trenera wojskowych, chwalił futbolistów z Bronowic za należyte wywiązanie się z powinności defensywnych, natomiast Piotr Kocąb ostro wytykał swoim podopiecznym indolencję strzałową. Obaj mieli rację...


[[Kategoria: 1997/98 II liga grupa wschodnia]]
[[Kategoria:1997/98 II liga grupa wschodnia]]

Wersja z 22:32, 7 sty 2009


Herb_Cracovia

Trener:
Piotr Kocąb
pilka_ico
II liga grupa wschodnia , 26 kolejka
Kraków, sobota, 25 kwietnia 1998

Cracovia - Wawel Kraków

0
:
0

(0:0)



Herb_Wawel Kraków

Trener:
Marek Motyka
Skład:
Kwiatkowski
Szary
Walankiewicz
Mróz
Powroźnik (64' Ziółkowski)
Depa
Ł. Kubik
Hrapkowicz (75' Węgiel)
Siemieniec
Feutchine (64' Zegarek)
Prokop

Sędzia: T. Stachura z Warszawy
Widzów: 1 000



Opis meczu

W 82 min. ostro i zaskakująco strzelił Wilk, ale Kwiatkowski sparował piłkę. Był to jednakże jedyny w tym meczu moment, w którym bramkarz Cracovii miał trochę kłopotów. Wojskowi bowiem rzadko pojawiali się na przedpolu jego bramki, a jeśli już - nie stwarzali większego zagrożenia. Stroną nastawioną ofensywnie byli w sobotę gospodarze, a w obozie "Pasów" nie skrywano bynajmniej przed derbami apetytów na pełną zdobycz punktową.

Optyczna przewaga gospodarzy narastała w miarę upływu czasu. W pierwszej połowie tak naprawdę gorąco pod bramką Wawelu było dopiero w końcowej tej części gry (okazje Prokopa w 41 i 44 min.). Po zmianie stron mecz stał się już niemal jednostronny - Cracovia atakowała z determinacją, a na polu karnym wojskowych raz po raz dochodziło do gorących spięć. Gospodarze w drugiej części meczu egzekwowali bez mała dwadzieścia rzutów rożnych, chwilami zamykali rywali niczym w hokejowym zamku, ale Polak nie został pokonany. Obronił on strzały Szarego (62 min.) i Ziółkowskiego (80 rzut wolny), pewnie interweniował na przedpolu, nie był jednakże bohaterem spotkania. Futboliści w biało-czerwonych kostiumach do siebie i tylko do siebie mogą mieć pretensje, iż - przy tak wielkiej przewadze w polu - nie zdobyli przynajmniej jednego gola. W chwilach, kiedy należało strzelać - byli po prostu żałośnie nieporadni, a wynikało to zapewne nie tylko z niedostatecznego opanowania tej futbolowej umiejętności, ale również i z tego, iż nie potrafili zachować zimnej krwi. Najwięcej zaś kibice Cracovii psioczyli na Hrapkowicza, który sknocił w 74 min. najlepszą okazję do pokonania bramkarza Wawelu. Faktycznie jeśli przyśni się piłkarzowi biało-czerwonych wzmiankowana sytuacja - sen to będzie dlań koszmarem...

Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowcy obu zespołów byli w diametralnie w różnych nastrojach. Marek Motyka, który zadebiutował w roli trenera wojskowych, chwalił futbolistów z Bronowic za należyte wywiązanie się z powinności defensywnych, natomiast Piotr Kocąb ostro wytykał swoim podopiecznym indolencję strzałową. Obaj mieli rację...