1999-10-09 Górnik Wieliczka - Cracovia 1:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
12 kolejka 9-10 X 99
Górnik Wieliczka - Cracovia 1-2 (0-1)


Bramki: Góra (56) - Wacek (45), Fudali (84)
Widzów 800.
Sędziował Mirosław Kwiatosz z Lublina.
Górnik: Skórski - Góra, Jędrszczyk, Poskrobko - Depa (86 Kolański) - Wojtyga, Kozieł (46 Marion), Kloc, Szczepański (72 Harłacz), Dąbrowski, Prokop.
Cracovia: Paluch - Powrożnik, Walankiewicz, Bagnicki, Ziółkowski - Kowalik (72 Siemieniec), Janik (77 Fudali), Księżyc (88 Kmak), Wacek, Baster - Zięba.

Opis DP:

Mógłby się pomylić ten, kto nie będąc na meczu, sugerowałby się pomeczową opinią trenera Cracovii Ireneusza Adamusa. Uważał on, że Cracovia odniosła zasłużone zwycięstwo, kontolując przebieg boiskowych wydarzeń. Cracovia odniosła zwycięstwo, bo strzeliła o jedną bramkę więcej niż Górnik, ale do ostatniej sekundy nie mogła być go pewna. Mecz był raczej wyrównany, a o przyczyny niepowodzenia gospodarzy trzeba zapytać wielickich napastników, którzy zapomnieli jak strzelać bramki.
W I połowie choć Cracovia dominowała w środku pola, to Górnik jako pierwszy stwarzał groźniejsze sytuacje. W 16 min w pojedynku obrońców Góra oszukał pod bramką Cracovii Walankiewicza i strzelał minimalnie obok słupka, dwie minuty później po wrzutce Kloca na głowę Prokopa, ten nie zdołał oddać czystego strzału, ale piłka o mało nie znalazła drogi do bramki. Po drugiej stronie akcje Ziółkowskiego nie miały precyzyjnego zakończenia, dopiero w końcówce pierwszej połowy goście pokazali na co ich naprawdę stać. Najpierw w 43 min akcja zapoczątkowana przez Ziębę, w której pośredniczył jeszcze Baster, zakończyła się strzałem Janika. Zablokował piłkę Jędrszczyk, a potem złapał Skórski. Dwie minuty później Cracovia cieszyła się z bramki. Po dośrodkowaniu Bagnickiego Wacek głową skierował piłkę pod poprzeczkę, a że leciała lobem, Skórski zdołał ją tylko dotknąć końcami palców.
Żywiołowe ataki Górnika zainicjowane równo z początkiem drugiej połowy zaskoczyły Cracovię. Były może chaotyczne, ale o tyle skuteczne, że z uporządkowanego rytmu gry wybiły Cracovię pozwalając Górnikowi wyrównać. Zapowiadały bramkę kolejne sytuacje: w 48 min z 30 m groźnie strzelał były gracz Cracovii Depa, w chwilę później z kiksu Walankiewicza mógł skorzystać Prokop, ale biegnąc zbyt lekko strzelał i Paluch zatrzymał piłkę nogami. W 52 min tuż obok spojenia strzelał z dystansu Kloc, wreszcie w 56 min z wolnego rozprowadzał piłkę Dąbrowski, otrzymał ją Prokop, kolanem odegrał do Góry, a ten z bliska wpakował ją do siatki.
Ta bramka zirytowała kibiców Cracovii i pobudziła jej zawodników. W 60 min Kowalik minął Jędrszczyka i strzelał minimalnie obok słupka. Na trybunie i obok niej zaczęli tymczasem walki kibice Cracovii. Sędzia Kwiatosz, znakomicie zresztą dysponowany, przerwał na kilka minut mecz. Wkrótce po wznowieniu gry na boisku znalazł się wprowadzony za Janika Fudali. Miał trener Adamus intuicję. W 78 groźnie Fudali strzelał obok słupka, a w 84 uwieńczył trafieniem do bramki najładniejszą w meczu, trójkową akcję Cracovii z Wackiem i Ziębą. Do zdobycia gola w równie dużym stopniu jak sprytny strzelec przysłużył się zwłaszcza Wacek. Wzmocnienie ataku Górnika trzecim napastnikiem nie pomogło gospodarzom w zmianie wyniku, choć okazje mieli jeszcze Prokop i Kolański.
Wywiady:
Ireneusz Adamus, trener Cracovii: - To był typowy derbowy mecz. Mieliśmy kłopoty personalne, nie wiedzieliśmy, czy Siemieniec właściwie może wejść na boisku. Chłopcy zagrali z zębem. Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie, bo mieliśmy więcej z gry. Oczywiście, końcówka to desperackie ataki Górnika, ale my kontrolowaliśmy grę i zasłużenie wygraliśmy. Początek drugiej połowy chłopcy jednak przespali. W środku pola trochę zawiódł mnie Janik, bo liczyłem, że weźmie grę na siebie, rozprowadzi piłkę, przytrzyma. Górnik właściwie oddał jeden strzał na bramkę, Paluch interweniował głównie przy dośrodkowaniach, my też nie stworzyliśmy wielu sytuacji, ale przynajmniej do przerwy była szansa skończyć kilka sytuacji, zakończyć udanie kontry.
Robert Orłowski, trener Górnika: - Przegraliśmy, nie potrafię tego wytłumaczyć. A z kim my graliśmy? To jest zespół na drugą ligę? Z gry mieliśmy przewagę, byliśmy lepsi, ale to o niczym nie świadczy. W pierwszej połowie może jeszcze ta nasza przewaga nie była tak zdecydowana, ale na pewno w drugiej tak. Powinniśmy tylko wykorzystać okazje jakie mieliśmy.
- Nie obawia się Pan o posadę?
- Praca trenera jest jak praca sapera. Jeśli taka będzie decyzja zarządu klubu, odejdę.
- Miał Pan jakieś ultimatum postawione przed tym meczem?
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że pracuję do tej pory bez kontraktu. Dlaczego? Proszę zapytać prezesa. Pracuję dotąd dopóki klub będzie uważał, że mogę jeszcze coś wnieść do zespołu.