2001-10-13 Stal Kraśnik - Cracovia 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 12:29, 8 maj 2006 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

13 kolejka 13-14 X 01
Stal Kraśnik - Cracovia 1-0
Bramki: Kleszcz (43 k.)
Sędziował
Widzów

Stal: Bożek, Dydo, Lebioda, Solis, Kleszcz, Bender (89 Ryczek), Wężyk, Brzozowski, Samolej, Wronka (90 Rabaniuk), Poleszak (84 Szczawiński)

Cracovia: Pazdański, Kopyść, Kowalik, Ziółkowski, Bania (78 Stachurski), Morawski, Baran, Krupa (46 Szwajdych), Rosiek (78 Podsiadło), Hermaniuk, Zegarek

Opis Tempo:
Pierwsza połowa była wyrównana i toczyła się w dosyć leniwym tempie. Bramkowe sytuacje można było policzyć na palcach jednej ręki. W 13 minucie, po podaniu Daniela Rośka, sam na sam z bramkarzem Stali znalazł się Grzegorz Baran, ale strzelił tuż obok słupka. W odpowiedzi z 17 metrów uderzał Grzegorz Poleszak. Z podobnym efektem – piłka minęła bramkę. Później przez długie minuty na boisku nie działo się nic godnego uwagi. Większość akcji kończyła się na linii pola karnego jednej albo drugiej drużyny. Kibice zobaczyli jednak gola, i to dla gospodarzy. W niegroźnej - zdawałoby się – sytuacji Rosiek pociągnął za koszulkę Poleszaka, powodując upadek rywala, a sędziemu nie pozostało nic innego, jak tylko podyktować „jedenastkę”. Pewnym jej egzekutorem okazał się Maciej Kleszcz. W ten sposób rozgromiona przed tygodniem (0-6 w Tarnowie) Stal skończyła pierwszą połowę prowadzeniem.
Po przerwie nie było spodziewanego frontalnego ataku Cracovii. Gospodarze natomiast więcej uwagi przywiązywali do utrzymania minimalnego prowadzenia i mecz nadal toczył się w jednostajnym tempie. Pierwszą groźniejszą sytuację w drugiej połowie kibice obserwowali dopiero po 20 minutach od jej rozpoczęcia, kiedy to Tomasz Pazdański nie opanował piłki, a z prezentu nie potrafił skorzystać Dariusz Bender, posyłając ją obok słupka. Dopiero w 73 minucie goście oddali strzał w światło bramki. Robert Ziółkowski uderzał z rzutu wolnego, ale wprost w ręce Marcina Bożka. Chwilę później, po strzale głową Poleszaka, piłka minęła słupek. Na tym emocje skończyły się, tylko w końcówce zrobiło się gorąco. Po faulu bez piłki na Kleszczu czerwoną kartkę otrzymał Ziółkowski.