2001-11-10 Unia Tarnów - Cracovia 0:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Unia Tarnów

Trener:
Zbigniew Kordela
pilka_ico
III liga grupa IV , 17 kolejka
Tarnów, sobota, 10 listopada 2001

Unia Tarnów - Cracovia

0
:
3

(0:2)



Herb_Cracovia

Trener:
Grzegorz Kmita
Skład:
J. Palej
Dzięciołowski
Gęsior
Bartkowski (81' Pawlik)
Jarmuła
M. Palej (46' Chrobak)
Popiela
Wstępnik (67' Góral)
Radliński
Wójcik
Kędzior (46' Matras)

Sędzia: Maciej Melzer z Wadowic
Widzów: 500

bramki Bramki
0:1
0:2
0:3
Rosiek (7')
Wacek (39')
Zegarek (88')
zolte_kartki Żółte kartki
Chrobak Zegarek
Rosiek
Skład:
Słomka
Kopyść
Bagnicki
Duda
Rosiek
Baran (90' Surówka)
Ziółkowski
Kowalik (79' Bednarz)
Wacek (83' Podsiadło)
Zegarek
Hermaniuk



Opis meczu DP:

Grający bez swego najlepszego strzelca Krzysztofa Paleja (efekt czwartej żółtej kartki, jaką ujrzał on tydzień temu w Dębicy) piłkarze Unii w fatalnym stylu zakończyli jesienną rundę rozgrywek. Nie chodzi tu przy tym o samą porażkę z Cracovią (był to piąty już z rzędu mecz tarnowian bez zwycięstwa), ile o fakt, że gospodarze przeszli po prostu obok tego meczu.
Pierwsze minuty nie wskazywały na takie rozwiązanie. Już w 4 min, po dośrodkowaniu z prawej strony Wstępnika ponad bramką główkował bowiem z 4 m Popiela. Odpowiedź krakowian była jednak natychmiastowa. W 7 min Zegarek po indywidualnej akcji wycofał piłkę do Rośka, a ten uderzeniem z 16 m w "okienko" pokonał J. Paleja. Trzy minuty później bliski wyrównania był Kędzior, ale jego główka z 6 m trafiła w poprzeczkę. W 13 min ładną akcję przeprowadził Wójcik, jednak jego wrzutka niemal z linii końcowej boiska padła łupem Słomki. Przez kolejny blisko kwadrans gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Dopiero w 26 min J. Palej popisał się dobrą interwencją po strzale z 20 m Dudy. Sześć minut później strzał z 35 m Bagnickiego minął nieznacznie spojenie słupka z poprzeczką. Kolejna przymiarka gości z dystansu przyniosła im drugą bramkę. W 39 min po uderzeniu z 30 m Barana piłka trafiła w poprzeczkę. Przy biernej postawie tarnowskich obrońców pierwszy doszedł do niej jednak Wacek i strzałem z 7 m po raz drugi zmusił do kapitulacji J. Paleja.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsze 45 minut, to znaczy od ofensywnej akcji gospodarzy. W 49 min z prawej strony dośrodkowywał Radliński, ani Jarmuła, ani Wstępnik nie potrafili jednak wykorzystać niezbyt pewnej interwencji Słomki. W 21 min później najpierw Zegarek - po minięciu Wójcika - trafił z narożnika pola bramkowego w słupek, a chwilę potem Hermaniuk, finalizując centrę Kowalika, główkował tuż obok słupka. Tarnowianie najlepszą okazję do zdobycia kontaktowej (wówczas) bramki mieli w 73 min, ale po dośrodkowaniu Radlińskiego mający 6 m do bramki Wstępnik nie trafił w piłkę. W 87 min kolejny raz bliski szczęścia był Hermaniuk, ponownie jednak - tym razem po centrze Rośka z rzutu rożnego - główkował niecelnie. Wynik spotkania ustalony został minutę później, po kolejnym błędzie tarnowskich obrońców. Po strzale Ziółkowskiego, J. Palej odbił bowiem piłkę w bok, a nie niepokojony przez nikogo Zegarek z 8 m skierował ją do bramki.

Trenerzy o meczu

Zbigniew Kordela, Unia:

Nie spodziewałem się jakiejś wielkiej gry, ale liczyłem na agresywną postawę mojego zespołu. Tymczasem jeszcze w żadnym meczu z Cracovią, ani u nas, ani na wyjeździe nie zagraliśmy tak bez walki i bez agresji. Zawodnicy sprawiali wrażenie zupełnie nieskoncentrowanych, jakby nie chciało im się grać. Do utraty pierwszej bramki trudno mieć pretensje. Nie rozumiem jednak, jak można nie iść do piłki odbitej od poprzeczki, tylko czekać aż dojdzie do niej rywal. W ten sposób straciliśmy drugą bramkę, a trzecia padła również przy biernej postawie obrońców.

Grzegorz Kmita, Cracovia:

Wreszcie z działań ofensywnych wywiązali się dzisiaj pomocnicy. Myślę tu o strzałach z drugiej linii, których szczególnie brakowało nam w meczach na własnym boisku. Te strzały - oddawane z dalszej odległości - praktycznie rozstrzygnęły o losach tego pojedynku. Druga linia w dużo większym stopniu miała zresztą wpływ na poczynania zespołu i to spowodowało, że mogliśmy w miarę spokojnie kontrolować przebieg spotkania, które w dużej mierze rozstrzygnięte zostało już do przerwy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Unia jest osłabiona, jest to jednak zespół na tyle rutynowany, że spodziewałem się że postawi nam zdecydowanie wyższe wymagania. Cieszę się, że optymistycznym akcentem zakończyliśmy te rozgrywki.