2002-09-21 Cracovia - Polonia Przemyśl 2:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 13:00, 24 maj 2006 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

9 kolejka 21-22 IX 2002
Cracovia - Polonia Przemyśl 2-0
Bramki: Piszczek (46), Ankowski (61)
Sędziował Mariusz Siciński z Opola. Żółte kartki: Giza, Bania - Strzałkowski, Jaroch, Łukaczyński, Habaj.
Widzów 3 000

Cracovia: Skrzypek, Wacek, Skrzyński, Ziółkowski, Radwański, Piszczek, Giza (88 Baran), Hajduk, Nowak (85 Szwajdych), Ankowski (62 Dudziński), Bania (85 Hermaniuk).

Polonia: Fabiński (63 Cisek), Kud, Jaroch, Łukaczyński, Strzałkowski, Habaj, Sierżęga, R. Szczawiński (46 Sawa), M. Szczawiński, Hajduk (55 Lee Quaye), Badowicz.

Opis meczu DP:
Piąte zwycięstwo na własnym stadionie odnieśli piłkarze Cracovii. To przyszło o wiele trudniej niż poprzednie. Polonia, jak się można było spodziewać, przyjechała do Krakowa świadoma siły rywala i nastawiona na obronę. Ta taktyka zdawała egzamin przez całą pierwszą połowę, która mogła nawet przynieść gościom bramki. Pozornie niegroźne straty piłki zawodników Cracovii skończyły się dwoma groźnymi sytuacjami pod ich bramką. Zaraz na początku spotkania Badowicz trafił z bliska w słupek, po tym jak w polu karnym pogubiła się obrona gospodarzy. W 43 min Grzegorz Hajduk stracił zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem Cracovii. Przemyślanin nie zdołał zmylić Skrzypka, strzelił niemal prosto w niego, dobrze ustawionego. Cracovia, aktywna i będąca częściej w posiadaniu piłki, nie wypracowała przed przerwą ani jednej sytuacji bramkowej.
Rozczarowani brakiem goli kibice (czekali pewnie na kolejne siedem jak w spotkaniach ze Skawinką i Ładą) marudzili więc w przerwie. Przestali zaraz po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę. 30 sekund po nim Piszczek zdobył gola, a zadedykował go trenerowi Wojciechowi Stawowemu. Ten oglądał spotkanie z trybun, ukarany przez Małopolski Związek Piłki Nożnej odsunięciem od prowadzenia zespołu w trzech spotkaniach (za krytykowanie pracy sędziego prowadzącego mecz Siarka - Cracovia). Trudy kierowania zespołem w tak niecodziennych okolicznościach osłodził mu wkrótce drugi gol Ankowskiego, zdobyty po bardzo ładnej akcji Cracovii.
Po pierwszej bramce gospodarzom łatwiej było grać w stylu prezentowanym we wcześniejszych meczach. Sprawnie organizowali akcje, oparte na szybkiej wymianie podań. W 48 min tak mogli zdobyć gola - po trójkowej akcji Wacka, Piszczka i Nowaka, ten ostatni strzelał minimalnie obok słupka. W 71 min z kolei strzał Nowaka po wymianie piłki z Dudzińskim wybił Cisek (rezerwowy bramkarz Polonii pojawił się na boisku w 63 min, po tym jak w starciu z Ankowskim ucierpiał Fabiński). Po najładniejszej akcji meczu i strzale Bani piłka po raz trzeci wpadła nawet do bramki Polonii, ale sędzia gola nie uznał, odgwizdując spalonego. Trybuny zawyły, II trener Cracovii Robert Jończyk przyznawał jednak obiektywnie, że decyzja arbitra była prawidłowa. - Zwycięstwo z trzema bramkami ładniej by wyglądało - upierali się przy swoim starsi kibice. Zdaniem trenerów
Adam Dratwa, kierownik drużyny: - Przegraliśmy na własne życzenie. Mając dwie dogodne sytuacje, nie można ich zmarnować w meczu wyjazdowym i myśleć o korzystnym wyniku. Jechaliśmy do Krakowa ze świadomością, że spotkamy się z głównym kandydatem do awansu. Cracovia powierdziła aspiracje, wygrała zasłużenie. My jednak też pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Robert Jończyk, II trener Cracovii: - Polonia była najmocniejszym, najbardziej dojrzałym taktycznie rywalem, z tych, z którymi spotkaliśmy się na własnym boisku. Wyrównana I połowa przyniosła jej okazje bramkowe, które były jednak efektem naszych strat, niecelnych podań. Te prowokowały kontrataki. W drugiej połowie drużyna wykazała się ogromną dojrzałością, wyciągnęła wnioski, zwiększyła tempo gry, co potwierdza jej dobre przygotowanie fizyczne do sezonu. Gra toczyła się płynniej, zaowocowała bramkami.
Jak padły bramki
1-0
30 sekunda II połowy. Lewą stroną boiska pomknął Paweł Nowak. Precyzyjnie dośrodkował w pole karne do Krzysztofa Piszczka. Ten głową posłał piłke do siatki.
2-0
Z autu na wysokości pola karnego wyrzucił piłkę Łukasz Skrzyński, przedłużył ją Piotr Bania, a stojący na 6. metrze Wojciech Ankowski wyprzedził bramkarza Polonii, wcisnął się z nogą przed niego i trafił do bramki.

Trzy pytania do Krzysztofa Piszczka
- Zdobył Pan pierwszego gola dla Cracovii? Jak smakuje?
- Znakomicie. Bardzo się z niego cieszę, bo długo na niego czekałem. Liczę, że po tym przyjdą następne. Dla takich kibiców jak ci Cracovii warto zdobywać gole.
- Jak Pan uczci to historyczne trafienie?
- Dedykuję je trenerowi Stawowemu, który musiał mecz oglądać z trybun i bardzo to przeżywał. A my z nim. Bardziej niż zwykle wysilał głos, chociaż z drugiej strony nie musiał wcale krzyczeć. Pracujemy razem na treningach i dobrze wiemy, co mamy grać na meczach.
- Przyzwyczailiście kibiców do szybkich i licznych bramek na własnym boisku. Na te w meczu z Polonią trzeba było długo czekać...
- Tak już będzie. Teraz rywale poznali się na naszej sile, przyjeżdżają tu z większym strachem i murują bramkę. Trochę trwa, nim uda się rozmontować obronę przeciwnika, ale opłaca się czekać, bo bramki padają.