2003-04-19 Unia Tarnów - Cracovia 0:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
23 kolejka 19 IV 2003
Unia Tarnów - Cracovia 0-2


Bramki: Dudziński (69), Ankowski (86)
Sędziował A. Smalcerz z Sosnowca, mecz bez kartek.
Widzów 1 500

Unia: J. Palej, D. Bartkowski, Dzięciołowski, Babiarz, Mikoś, Radliński (82 Jarmuła), Wstępnik, Chrobak (87 Juszczyk), Jędrusik (77 Fryś), K. Palej, Hołda (87 P. Kordela).

Cracovia: Paluch, Wacek, Skrzyński, Ziółkowski, Radwański (87 Siemieniec), Ankowski, A. Baran (80 Zawadzki), Hajduk, Nowak, Bania (87 Czerwiec), Giza (53 Dudziński).

Opis meczu DP:

Już dawno nie obserwowałem takiego meczu, w którym przewaga jednej z drużyn była tak miażdżąca, a wynik przez 3/4 spotkania niepewny. Piłkarze Cracovii dominowali od pierwszej do ostatniej minuty, a mimo to decydującego o losach meczu gola strzelili dopiero w 69 minucie. O przewadze "Pasów" najlepiej świadczy liczba sytuacji podbramkowych, goście mieli ich 18, gospodarze - jedną!
Taktyka Unii była prosta: zagęszczona obrona, 8-9 zawodników na swojej połowie, ataki z kontry. O ile pierwsza część zadań wykonywana była dobrze, o tyle gra z kontry praktycznie nie istniała. Brakowało celnych podań ze środka boiska na napastników K. Paleja i Hołdę, bo niemal przez 90 minut krakowianie stosowali skuteczny pressing. W drugiej połowie, kiedy gospodarze coraz bardziej opadali z sił, piłka jak bumerang wracała na ich przedpole. W końcu musiało się to skończyć golem.
Mecz miał więc jednostronny przebieg, Cracovia atakowała od pierwszej minuty, stwarzając raz po raz dogodne, a niekiedy wręcz idealne sytuacje podbramkowe. Tyle tylko, że gracze "Pasów" patałaszyli niemiłosiernie. Ich kibice raz za razem chwytali się za głowy, nie mogąc zrozumieć jak piłka nie wpadła do siatki dobrze broniącego Paleja.
Tak było do przerwy; np. w 24 min, kiedy J. Palej zdołał odbić przed siebie mocny strzał Hajduka, a dobitkę Gizy sparował na róg. W 40 min Giza główkował z 8 metrów obok słupka. Druga połowa to istna nawałnica krakowian. W 46 min po centrze Gizy strzał Bani z 2 metrów (!) jakimś cudem Palej wybił na róg. Bania nie miał w sobotę szczęścia w sytuacjach podbramkowych, w 60 i 67 min, po idealnych centrach, zabrakło mu centymetrów, by trafić do siatki. Wcześniej, w 47 min, po rzucie różnym, Ziółkowski uderzył piłkę głową z 4-5 metrów - też obok słupka. W 65 min czterech piłkarzy Cracovii nie potrafiło strzelić do bramki z odległości nie większej jak 5 metrów.
Niektórzy kibice "Pasów" (a było ich ok. 500) zaczęli już prorokować najgorsze, ale w 69 min losy meczu odwrócił wprowadzony 16 minut wcześniej Dudziński.
Ta bramka nie zmieniła obrazu meczu, "Pasy" grały nadal swoje, gospodarze słaniali się na nogach, nie byli w stanie podejść pod pole karne gości. Dopiero w 70 min Babiarz oddał pierwszy w tym meczu strzał, bardzo niecelny, w kierunku bramki Palucha.
Ale w 83 minucie mógł być remis. Po rzucie rożnym, bitym z prawej strony, do piłki doskoczył Chrobak, mocno uderzył z 11 metrów, Paluch zdołał jednak sparować piłkę na róg. To była ta jedyna pozycja Unii w całym meczu.
W ostatnich minutach padła jeszcze jedna bramka dla Cracovii, zdobyta przez Wojciecha Ankowskiego; był to jego 20. gol w rozgrywkach. Już w przedłużonym czasie gry strzał Dudzińskiego z ostrego kąta trafił w poprzeczkę.
Cracovia wygrała, ale ten mecz kosztował jej kibiców i trenera Stawowego sporo nerwów. O ile nie można mieć zastrzeżeń do gry defensywy (dobrze współpracował duet stoperów Skrzyński - Ziółkowski, Paluch miał jedną, ale kapitalną interwencję), jeśli składnie budowano akcje ofensywne, to ze skuteczności można wystawić krakowianom dwóję. Brakowało też strzałów z drugiej linii, piłkarze Cracovii zdecydowanie za dużo kombinują w rejonie pola karnego. - Chcesz zdobyć gola, musisz strzelać - głosi stara piłkarska zasada. Trener Stawowy wykonał dobrą zmianę, wprowadzając na boisko walecznego Dudzińskiego. Gdzie ma grać Giza? W ataku czy w pomocy? Wydaje mi się, że ten zawodnik ma większe predyspozycje do kreowania gry.
Unia walczyła ambitnie na ile umiała i dopóki miała siły. W 1. części gry dobrze radził sobie cały kwartet obronny z ostatnim stoperem Dzięciołowskim i najlepszym graczem zespołu - bramkarzem Palejem. W 2. połowie tarnowianom zaczęło jednak brakować sił, kończyło się to najczęściej wybijaniem piłek na oślep. To w końcu musiało zakończyć się utratą gola. - To było dyngusowe strzelanie - żartował po meczu wielki kibic "Pasów" Jan Okoński. - Ale w końcu śmignęliśmy Unię.
Jak padły bramki
0-1
Po rzucie rożnym Ziółkowski, padając na ziemię na 6 metrze, odegrał piłkę w bok do Dudzińskiego, który mocno strzelił po ziemi, w długi róg, tuż obok słupka.
0-2
Efektowna akcja "Pasów". Nowak zagrał piłkę piętą do wbiegającego w pole karne Ankowskiego, ten mocno i celnie strzelił pod poprzeczkę.

Zdaniem trenerów
Zbigniew Kordela, Unia Tarnów:
- Co tu mówić o meczu, widzieliście panowie wszystko. W pierwszej połowie potrafiliśmy realizować naszą taktykę skutecznej obrony. W drugiej części gry było już znacznie gorzej, zostaliśmy zepchnięci do obrony. Nie nadążała za akcjami nasza druga linia. Nie mam pretensji do piłkarzy, grali na tyle, na ile starczyło im sił i umiejętności. Gratuluję Cracovii zasłużonej wygranej.
Wojciech Stawowy, Cracovia:
- Mieliśmy zdecydowaną przewagę, mnóstwo sytuacji podbramkowych, ale byliśmy nieskuteczni. Może zawodników zawodziły nerwy? Najważniejsze, że mamy trzy punkty i dzięki remisowi Korony uciekliśmy rywalowi na 7 punktów. W środę gramy mecz o Puchar Polski z Garbarnią na jej boisku. W jakim składzie? Zobaczę po poniedziałkowym treningu. Nikt po meczu w Tarnowie nie sygnalizował kontuzji. Potem czeka nas mecz ligowy z Proszowianką u siebie. Amatorzy kontra zawodowcy

Prezes Unii Tarnów Andrzej Grzyb:
- Taki musiał być efekt meczu, w którym spotkali się zawodowcy z amatorami. Nasi piłkarze pracują do południa albo w Zakładach Azotowych, albo w innych tarnowskich zakładach. Trenują w różnych porach. Z pieniędzmi też u nas krucho. Premii nie ma w ogóle, są zaległości z niewielkimi kontraktami. Nie mamy się więc co równać z Cracovią czy Kolporterem.

Pytanie do Wojciecha Ankowskiego
- Po raz 20. trafił Pan do siatki rywala. Kiedy 30. bramka w lidze?
- To naprawdę nie ma znaczenia, kto z nas strzela gole. Ważne, że piłka dwa razy wpadła do siatki Paleja i mamy trzy punkty. Zaczęliśmy mecz dobrze, ale w 1. połowie bramka rywala była jak zaczarowana. Potem w 2. połowie zaczęła się nerwówka, na szczęście Marcin zachował zimną krew. Przed chwilą dowiedzieliśmy się o wyniku w Proszowicach, Kolporter Kielce stracił tam dwa punkty. W szampańskich nastrojach mogliśmy zasiąść do świąteczych stołów.

Jarosław Palej
- Jak broni się w meczu, w którym bramkarz musi interweniować kilkanaście razy? - pytam golkipera Unii Tarnów Jarosława Paleja.
- Bardzo dobrze! Bo jak bramkarz się rozgrzeje, to broni czasem jak w transie. Kilka razy dopisało mi szczęście, strzałów Dudzińskiego i Ankowskiego obronić nie mogłem. Mam uznanie dla kolegów z obrony, przez długie minuty mądrze asekurowali się, walczyli bardzo dzielnie, ale w końcu zabrakło im trochę sił, popełnili dwa błędy i przegraliśmy. Trzy punkty przypadły Cracovii zasłużenie.
- Graliście ostatnio i z Koroną, i z Cracovią. Który z tych zespołów jest groźniejszy? - Oba zespoły grają inaczej, Cracovia stosuje grę kombinacyjną, Korona, jak to my mówimy ? na "aferę". Długie podania, liczą na swoich napastników.

Liczby meczu
2
Było to dopiero drugie zwycięstwo Cracovii w Tarnowie w meczach II- i III-ligowych na 9 rozegranych w ostatnich 10 latach.
18
Tyle spotkań rozegrały oba zespoły w II i III lidze w ostatnim 10-leciu w Tarnowie i w Krakowie. Bilans: 8 wygranych Cracovii, 7 Unii, 3 remisy. Bramki 22-19 dla Cracovii.

Marcin Dudziński - Joker Stawowego
Już w drugim ligowym meczu tej wiosny Marcin Dudziński wchodzi w drugiej połowie na boisko i odmienia wynik meczu. W spotkaniu ze Skawinką "zarobił" karnego, w Tarnowie strzelił gola na 1-0.
- Trener wpuścił mnie w 53 minucie na boisko, widać wierzył, że mogę coś nowego wnieść do gry. Bardzo cieszę się, że to moja bramka przełamała opór rywala. Po rzucie rożnym do piłki doskakiwał Ziółkowski, krzyknąłem mu, żeby mi ją dograł. Robert, padając, podał mi piłkę, zdecydowałem się od razu na strzał w długi róg. I wpadło. Przez długie minuty gra się nam nie za bardzo układała. Bramka Paleja była jak zaczarowana. Pod koniec mogłem po raz drugi trafić do siatki, dostałem piłkę od Hajduka, strzeliłem w krótki róg, ale na przeszkodzie stanął słupek. Najważniejsze, że zainkasowaliśmy trzy punkty.