2008-10-28 Cracovia - ŁKS Łódź 3:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Artur Płatek
pilka_ico
Remes Puchar Polski, 1/8 finału
Kraków, wtorek, 28 października 2008, 18:00

Cracovia - ŁKS Łódź

3
:
0

(1:0)



Herb_ŁKS Łódź

Trener:
Marek Chojnacki
Skład:
Cabaj
Wasiluk
Tupalski
MiloĹĄević
Kulig
Pawlusiński
Kłus
Nowak
Dudzic (46' Radwański)
Moskała (68' Szeliga)
Kaszuba (58' Witkowski)

Ustawienie:
4-4-2

Sędzia: Piotr Wasielewski z Kalisza
Widzów: ok. 2 000 (w tym 9 kibiców gości) „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 2000.

bramki Bramki
Kaszuba (12')
Witkowski (80')
Nowak (85')
1:0
2:0
3:0
zolte_kartki Żółte kartki
Kłus Mowlik
Skład:
Wyparło
Ognjanović
Mowlik
Adamski
Marciniak
Kaśćelan
Drumlak (67' Haliti)
Stachowiak
Biskup (60' Gevorgyan)
Czerkas
Jarka (46' Kujawa)

Ustawienie:
4-4-2
Zobacz również: Zdjęcia z meczu
Mecz poprzedniego dnia:

2008-10-27 Odra Wodzisław Śląski (ME) - Cracovia (ME) 0:1



Opis meczu

Teraz Pasy!

Nowy trener Cracovii Artur Płatek równo dobę przed meczem z ŁKS spotkał się po raz pierwszy ze swoimi podopiecznymi, a kilka godzin przed meczem otrzymał warunkową licencję trenerską uprawniającą do prowadzenia zespołu w Ekstraklasie.

W jedenastce jaką wystawił nowy szkoleniowiec nie było rewolucji. Uwagę mógł zwracać jedynie brak w podstawowym składzie Krzysztofa Radwańskiego.

Przez pierwsze kilka minut żadnej z drużyn nie udało się stworzyć groźniejszej sytuacji. Pierwszy strzał na bramkę oddali goście w 11 minucie lecz Marcin Cabaj zdołał wybić na róg strzał Adama Czerkasa.

Odpowiedź Cracovii była natychmiastowa i skuteczna. Dariusz Kłus posłał prostopadłą piłkę ze środka boiska do Dariusza Pawlusińskiego, który wrzucił piłkę na przedpole bramki Wyparły. Obrońcy zbyt krótko wybili piłkę, którą przejął Jakub Kaszuba i pewnym strzałem z 10 metrów umieścił piłkę w siatce. 1:0 dla Cracovii!

Podopieczni trenera Artura Płatka uzyskali znaczną przewagę, a gra toczyła się głównie na połowie ŁKSu. Goście ograniczali się do sporadycznych kontrataków, które nie stanowiły większego zagrożenia dla Cracovii.

Mimo znacznej przewagi Cracovia nie stwarzała wielu sytuacji bramkowych. W 25 minucie efektownym rajdem popisał się Tomasz Moskała jednak jego strzał nieznacznie minął słupek bramki Bogusława Wyparły.

Ostatni kwadrans przed przerwą nie przyniósł ani zmiany obrazu gry, ani wyniku, ani większych emocji.

W przerwie meczu trener Artur Płatek dokonał jednej zmiany - w miejsce Bartłomieja Dudzica wszedł Krzysztof Radwański, który zajął miejsce na lewej obronie. Grający do tej pory na tej pozycji Marek Wasiluk przeszedł na środek pomocy, a Paweł Nowak na lewe skrzydło.

Już pierwsza akcja po przerwie mogła przynieść Cracovii drugą bramkę w tym spotkaniu. Tomasz Moskała na linii pola karnego zdecydował się na zaskakujący strzał z półobrotu, lecz piłka po rykoszecie nieznacznie minęła górny róg bramki Wyparły.

W 57 minucie boisko opuścił strzelec bramki Jakub Kaszuba, a jego miejsce zajął Kamil Witkowski.

W drugiej połowie goście ambitnie dążyli do wyrównania i przewaga Cracovii nie była już tak wyraźna jak przed przerwą. Nadal akcjom obu zespołów brakowało wykończenia i nie dochodziło do podbramkowych spięć.

W 68 minucie trzecia zmiana w Cracovii - Tomasza Moskałę zastąpił Sławomir Szeliga. Ta zmiana spowodowała kolejne przegrupowanie w szeregach Cracovii. Szeliga zajął miejsce na prawej pomocy, Pawlusiński powędrował na lewą stronę, a Nowak do środka tuż za wysuniętego Kamila Witkowskiego.

Sławomir Szeliga bardzo ładnie wprowadził się do gry kończąc akcję mocnym strzałem z dystansu w boczną siatkę. Zachęcany przez kibiców po chwili zdecydował się ponownie na uderzenie, lecz piłka poszybowała nad poprzeczkę. Za moment na bramkę Wyparły strzelał Paweł Nowak.

Kilkuminutowe przyspieszenie tempa gry szybko zaowocowało drugą bramką dla Cracovii. Kamil Witkowski wywalczył piłkę przy linii bocznej pola karnego i z zimną krwią "poszukał" długiego rogu bramki Wyparły i spokojnie, technicznym strzałem zdobył drugą bramkę dla Cracovii. 80 minuta i 2:0 dla Cracovii!

Pięć minut później Cracovia prowadziła już 3:0! Paweł Nowak wykorzystał dokładne dośrodkowanie Dariusza Pawlusińskiego z rzutu rożnego i strzałem głową z dwóch metrów pokonał bramkarza gości.

Cracovia zasłużenie wygrywa z ŁKSem awansując do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Źródło: Teraz Pasy! [1]

Na Kałuży wróciła radość - Dziennik Polski 29.10.2008

Na stadion przy ul. Kałuży wróciła radość. "Pasy" pod wodzą nowego trenera Artura Płatka pewnie pokonały ŁKS, i tym samym awansowały do ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski. - Dostaliśmy od nowego trenera takiego pozytywnego, psychicznego "kopa" - mówił po spotkaniu Kamil Witkowski.

Trener Płatek, który odbył przed meczem z piłkarzami zaledwie jeden, godzinny trening w poniedziałek, niewiele zmienił w wyjściowym ustawieniu. Na lewe skrzydło wystawił Dudzica, w ataku na "szpicy" grał Moskała, a nieco cofniętym napastnikiem był Kaszuba.

Już w 2 minucie po centrze z rogu Nowaka, Kulig pomylił się minimalnie. W 11 minucie tak naprawdę jedyną groźną sytuację w całym meczu stworzyli goście: Czerkas strzelał mocno, z kąta, z 11 metrów, ale Cabaj wybił piłkę.

Od 12 minuty krakowianie prowadzili 1-0 po dobrej, szybkiej akcji. Kłus wypatrzył na skrzydle Pawlusińskiego, ten zacentrował w pole karne, gdzie najszybszy był Kaszuba i pewnie strzelił do siatki. Motorem napędowym akcji "Pasów" w pierwszej połowie był Pawlusiński; wielka szkoda, że tego zawodnika z uwagi na żółte kartki zabraknie w najbliższym ligowym meczu w Białymstoku (z tego samego powodu nie zagra tam Wasiluk).

Cracovia miała stale inicjatywę, w 26 minucie po rajdzie Moskała strzelił z 18 m tuż obok słupka. W 31 minucie kolejną dobrą akcję skrzydłem przeprowadził Pawlusiński, ale na 10. metrze nie trafił w piłkę Kaszuba. W drugiej połowie trener Płatek próbował różnych ustawień personalnych. Wasiluka przesunął do pomocy (jego miejsce na obronie zajął Radwański), a Nowak grał na skrzydle. Od 58 minuty wysuniętym napastnikiem był Witkowski, a cofniętego napastnika grał Nowak. Od 69 minuty na skrzydle pojawił się Szeliga.

Pierwsze minuty drugiej połowy należały do gospodarzy. Z 17 metrów strzelał groźnie Moskała, po rzucie rożnym bitym przez Pawlusińskiego główkował obok bramki Milosević. W 61 minucie po dobrej akcji Adamski w ostatniej chwili zablokował strzelającego z 14 metrów Nowaka. Potem gra Cracovii "siadła", ale słabo grający goście tylko raz zagrozili bramce Cabaja, kiedy w 63 minucie z wolnego uderzał Adamski - pół metra obok słupka.

W ostatnim kwadransie krakowianie jakby złapali drugi oddech. Były trzy groźne strzały, w tym dwa Szeligi, jeden Nowaka.

W 80 minucie Witkowski odebrał piłkę Mowlikowi i z narożnika pola karnego strzelił bardzo precyzyjnie po "długim" roku. Wyparło był bezradny. Cracovia poszła za ciosem. W 86 minucie, po rzucie rożnym, z 6 metrów celnie uderzył piłkę głową Nowak.

Wysoka wygrana 3-0 wszystkich na stadionie bardzo ucieszyła. Widać, że ożyli na boisku piłkarze, na trybunach kibice, którzy gorąco dopingowali swój zespół, cieszył się prezes Janusz Filipiak. Na pewno rywal był słabiutki; jak mówił po meczu trener Marek Chojnacki ma w swojej drużynie zaledwie trzech graczy na poziomie ekstraklasy.

W grze Cracovii jest jeszcze wiele do poprawienia, przestoje i błędy dostrzega trener Artur Płatek, ale już dawno "Pasy" nie strzeliły trzech goli w jednym meczu. To na pewno będzie zastrzyk optymizmu przed niedzielnym spotkaniem w Białymstoku.

Andrzej Stanowski

Konferencja prasowa trenerów po meczu

Marek Chojnacki trener ŁKS Łódź: Ostatnimi czasy tylko wypada mi na konferencjach gratulować zwycięstwa trenerowi i drużynie przeciwnej. Po dzisiejszym meczu mogę tylko zrobić to samo. Cracovia wygrała zasłużenie, bo w przekroju całego spotkania była zespołem zdecydowanie lepszym pod każdym względem.

- Czy myśli już pan o meczu ze Śląskiem Wrocław? I jak ważny będzie to dla was mecz?
Marek Chojnacki: Dla nas każdy mecz jest ważny. Ja przychodząc do zespołu przed sezonem, powiedziałem, że będę mógł ocenić tych ludzi po 10 kolejkach. I dzisiaj wiem, że jak zostaniemy w tym składzie personalnym to, będziemy heroicznie walczyć o chociaż jeden punkt. Ciężko nam będzie, tym bardziej trafiając na takich przeciwników, gdzie nie potrafimy podjąć walki. Ja dzisiaj mam taki zespół, że mogę śmiało wystawić do składu tylko trzech zawodników, którzy prezentują poziom ekstraklasy. Niektórzy zawodnicy przyszli tylko aby obciąć kupon. Jeżeli brak umiejętności to należy to czymś nadrabiać, a niektórych to traktuję jako najemników.
Nie ma pozytywów, bo zawodnicy przy tempie rozgrywek, gdzie jest i liga i puchary ledwo oddychają. Niektórzy zawodnicy przyszli przed samym sezonem, bez przygotowania do sezonu, a niektórym przytrafiły się kontuzję, więc problem jest.

Artur Płatek trener Cracovii: Zacznę od tego, że wygraliśmy. Cieszę się z tego, że był to pierwszy mecz i zobaczyłem reakcję zawodników. Jeżeli chodzi o przebieg tego spotkania to dobrze się ono dla nas ułożyło. W miarę szybko strzelona bramka, gdzie ŁKS miał tylko jedną sytuację bramkową, co trzeba też zaznaczyć. Kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania. Jeżeli chodzi o grę to mogę być zadowolony. Jednak mieliśmy taki okres, gdzie praktycznie nie było nas na boisku. Oddaliśmy inicjatywę przeciwnikowi. W następnych meczach, które będziemy grali o utrzymanie i takie przestoje nie mogą nam się przydarzyć. Potem lepsza gra, wyżej drużyna podeszła pod przeciwnika, bardzo ładna bramka Witkowskiego, bardzo dobrze się wprowadził. Wreszcie ten stały fragment gry, który dzisiaj ćwiczyliśmy na szybko i te piłki były dobrze bite, został wykorzystany i z tego się cieszę. Zadowolony jestem, że pierwszy mecz i pierwsze zwycięstwo od kilku miesięcy lub tygodni… niech będzie tygodni. Widać reakcję tych chłopaków, oni się cieszą tym. Ten dobry rezultat zabieramy do Białegostoku, tam będziemy mieli ważny mecz.

- Licencja jest?
Artur Płatek: Jest.

- A do kiedy?
Artur Płatek: Do 30 czerwca 2009.

- I jest tymczasowa?
Artur Płatek: Tak.

- Do kiedy ma pan kontrakt podpisany?
Artur Płatek: Do 30 czerwca 2009.

- Zadowolony pan jest z takiego kontraktu?
Artur Płatek: Tak.

- A z możliwością przedłużenia?
Artur Płatek: Jest do 30 czerwca, można go rozwiązać wcześniej, można przedłużyć. Jest możliwość rezygnacji w obydwie strony. Jesteśmy ludźmi i ludzie są po to aby się dogadywać. Jeżeli się dogadają to nie ma problemu.

- Zmiany wynikały z obserwacji gry czy wcześniej były ustalone?
Artur Płatek: Na pewno jedna zmiana wynikła z drobnej dolegliwości Tomka Moskały. Na pewno nie zamierzałem go ściągnąć, bo zagrał bardzo dobry mecz. Miał jakieś drobne stłuczenie. Inne zmiany były zaplanowane, szkoda że nie było tych zmian więcej. Pawlusiński i Wasiluk nie będą grali w Białymstoku, więc zagrali cały mecz.

- Na jakiej pozycji najbardziej podobał się panu Nowak? W pomocy, na lewej flance, cofnięty napastnik?
Artur Płatek: Zastanawiam się czy Nowaka nie dać na bramce (śmiech). Ale tak poważnie to bardzo dobry chłopak i takich ludzi potrzeba. Zobaczymy gdzie Piotr Paweł Nowak (bo tak go ochrzciłem, bo ciągle myliłem jego imię), na dzień dzisiejszy nasza sytuacja kadrowa nie wygląda najlepiej. Na razie chyba na środku pomocy.

- W następnym meczu zabraknie Pawlusińskiego, kto go zastąpi?
Artur Płatek: Na razie nie mam skrzydeł i to jest problem.

- Jak pan ocenia kadrę?
Artur Płatek: Bardzo mili chłopcy co wygrali spotkanie.

- Czy jest jakiś potencjał w tej drużynie?
Artur Płatek: Jakbym nie widział potencjału to by mnie tutaj nie było. Dzisiaj z trenerem Chojnackim rozmawialiśmy przed meczem, że niezła drużyna, ale zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Ta drużyna nie była nigdy na ostatnim miejscu w tabeli i oni się muszą zmierzyć z tym ciśnieniem i tym wszystkim co się wydarzy. Liga to coś innego niż dzisiejszy mecz pucharowy. Dzisiaj to była taka trochę piłka plażowa, w lidze gra musi być jeszcze lepsza, abyśmy mogli punktować. Ja stąpam mocno po ziemi i nie bujam w obłokach. Wygraliśmy dzisiaj 3:0 to się cieszę, bo to jest w ich psychice krok do przodu, aby grać lepiej, ale za mało, aby grać lepiej w lidze.
Chciałbym podziękować trenerowi Chojnackiemu za to, że mnie poratował zwycięstwem.

Źródło: własne

Prasa

3:0, czyli trener dostał kredyt - POLSKA Gazeta Krakowska 29.10.2008

Proszę państwa, poszło jak z płatka - wypalił spiker po ostatnim gwizdku sędziego. Od poniedziałku to powiedzenie robi prawdziwą furorę wśród ludzi związanych z "Pasami". I zapewne z użycia wyjdzie nieprędko.

Trener Artur Płatek pracuje w klubie raptem od poniedziałku, a już wczoraj osiągnął pierwszy sukces: Cracovia wysoko pokonała ŁKS i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Nowa miotła nie zrobiła w zespole wielkich porządków. Płatek nie ukrywał, że przy ustalaniu składu kierował się sugestiami swoich asystentów: Marcina Sadki i Rafała Skórskiego, którzy w "Pasach" pracują od dawna.

Widoczne były za to korekty w taktyce. Nowy szkoleniowiec nadąża za trendami i wyraźnie preferuje najmodniejszy w tej chwili w Europie wariant gry 4-4-1-1.

Końcowy wynik mógłby wskazywać, że Płatek jest cudotwórcą, ale gra Cracovii nie była wczoraj zjawiskiem nadprzyrodzonym. W jej grze ciągle pojawiało się sporo błędów, nieporozumień i przestojów, choć było widać, że zawodnicy grają na większym luzie, bez przygniatającej ich do trawy presji. Publiczności się to spodobało. - Chcemy ci wierzyć, trenerze, masz u nas kredyt - śpiewali pod koniec meczu kibice.

Płatek szeroko się uśmiechnął, bo to nie był jedyny przyjemny tego dnia moment. Wcześniej powodzeniem zakończyły się jego starania o uzyskanie tymczasowej licencji na prowadzenie zespołu w polskiej ekstraklasie.

- Formalnościom stało się zadość. Teraz mogę bez przeszkód skoncentrować się na pracy z drużyną - cieszył się. - Po zwycięstwie nad łodzianami nie fruwam jednak w obłokach. Było 3:0, ale w meczu piłki plażowej. Taka gra to za mało, żeby zaistnieć w lidze - tonował euforyczne niemal nastroje.

Przemysław Franczak

Cracovia w ćwierćfinale Pucharu Polski - Gazeta Wyborcza 29.10.2008

Tak jak w lidze 15 sierpnia, tak w Pucharze Polski Cracovia nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem ŁKS-u. Debiut Artura Płatka wypadł okazale, bo po jednym dniu pracy jego podopieczni wygrali 3:0.

Nowy szkoleniowiec Cracovii dostał warunkową (do 30 września 2009 r.) licencję na prowadzenie spotkań w ekstraklasie. Janusz Filipiak nie chciał jednak ujawnić długości kontraktu podpisanego z trenerem. Zdradził za to, komu będzie kibicował podczas czwartkowego zjazdu PZPN-u, na którym poznamy nowego prezesa związku. - Stawiam na Grzegorza Latę. Dlaczego? Bo musiałem wybierać z określonego portfolio - odparł z uśmiechem na ustach. Zaznaczył przy tym, że to jego osobisty wybór. Filipiak ponoć nie wie, jak zagłosują Rafał Wysocki, wiceprezes klubu, i Igor Nagraba - kierownik zespołu, oddelegowani przez klub na zjazd.

Spotkanie z ŁKS-em było oficjalnym debiutem Płatka w roli pierwszego szkoleniowca. Ale nie wszyscy zdążyli się z tym oswoić. Spiker zawodów nazwisko trenera rozpoczął od imienia Stefan. Szybko zrozumiał, że był blisko popełnienia gafy.

Płatek na pierwszego gola swoich podopiecznych czekał niespełna kwadrans. Jakub Kaszuba wyprzedził Dejana Ogjanovicia i skierował piłkę do siatki. Po bramce w Pucharze Ekstraklasy z Piastem Gliwice i z Polonią Warszawa w lidze, wychowanek Bałtyku Gdynia trafił także w PP.

Zmiana trenera podziałała mobilizująco na piłkarzy, którzy częściej niż zwykle dochodzili do sytuacji strzeleckich. W pierwszej połowie groźnym strzałem popisał się m.in. Tomasz Moskała.

Obie drużyny zajmują w tabeli ekstraklasy miejsca spadkowe. Nie grzeszą nadmiarem skuteczności. W 10 spotkaniach strzeliły solidarnie po pięć bramek. Łodzianie wygrali jedno spotkanie więcej i dlatego są wyżej. ŁKS to jedyny rywal, z którym Cracovia zdobyła trzy punkty w ekstraklasie.

Po zmianie stron mecz stał się wyrównany aż do 80. minuty. W międzyczasie sędzia nie uznał gola Mariusza Mowlika, bo obrońca ŁKS-u był na spalonym. Dziesięć minut przed końcem Kamil Witkowski zabrał piłkę stoperowi gości i technicznym strzałem zdobył drugiego gola. Wynik ustalił głową Paweł Nowak po rzucie rożnym Dariusza Pawlusińskiego.

"Chcemy Ci wierzyć trenerze, masz u nas kredyt" - śpiewali kibice Cracovii pod adresem Płatka.

Waldemar Kordyl