Krzysztof Krauz: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 32: Linia 32:
}}
}}
'''Krzysztof Krauz''' - piłkarz.
'''Krzysztof Krauz''' - piłkarz.
===Wywiad z Krzysztofem Krauze ===
{{Artykul
| Typ_artykulu =
| Tytul_wydawnictwa = dziennikpolski24.pl
| Numer =
| Wydanie =
| Dzien = 5
| Miesiac = 8
| Rok = 2015
| Link = [https://dziennikpolski24.pl/dawne-slawy-krakowskich-boisk-krzysztof-krauz-wypadek-przerwal-kariere/ar/4898923]
| Strona =
| Skan =
|Tytul_artykulu = Dawne sławy krakowskich boisk: Krzysztof Krauz. Wypadek przerwał karierę
| Autor =
| Tresc =
Sylwetka. Zaczynał przygodę z futbolem w Clepardii. Miał blisko, mieszkał bowiem na Białym Prądniku, chodził do klasy sportowej. Gdy pierwszy raz przyszedł na trening, miał 9 lat.
– Długo nie wytrzymałem – mówi Krzysztof Krauz. Potem był epizod w Wiśle Kraków, ale o tym bohater tego tekstu nie chce opowiadać. Zawsze mu było bliżej do Cracovii. I do niej trafił, do zespołu juniorów.
– Miałem tam kolegę, Tomka Rząsę – wspomina. – Graliśmy razem w piłkę, bo byliśmy z jednego osiedla. Z tym, że ja jestem o trzy lata młodszy od niego. Za jego namową przeszedłem do „Pasów” i zacząłem grać u trenera Andrzeja Bahra. On wprowadzał mnie do seniorów.
W trzeciej lidze udało mu się zadebiutować w sezonie 1993/94, w meczu z Wawelem Kraków zaliczył epizod. Na tym szczeblu wiele nie pograł. – Trener Bahr nas młodych, wpuszczał na kilka minut – mówi. – Wielkich wspomnień nie mam. Na luzie podchodziłem do piłki. Traktowałem ją bardziej jako hobby, a nie zawód. Zawsze była dodatkiem. Lubiłem oczywiście grać, ale nie stawiałem na nią za wszelką cenę. Miałem nawet dłuższe przerwy, choćby tę dwuletnią, kiedy to nie grałem w ogóle. Miałem przejścia, nie mogłem się dogadać z jednym trenerem, którego nazwiska nie chcę wymieniać.
Wrócił jednak, namawiany przez działaczy. Zaliczył kilka występów w II lidze u trenera Alojzego Łyski jesienią 1996 r. Debiut przypadł na sromotnie przegrany mecz z Siarką w Tarnobrzegu 1:5. Potem było już lepiej, w kolejnym „Pasy” wygrały ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 1:0. Krauz nie miał jednak szczęścia. – Miałem poważny wypadek samochodowy – opowiada. – Ktoś we mnie wjechał na ul. Dietla. Byłem nieprzytomny, doznałem wstrząsu mózgu, wiele pęknięć, stłuczeń. Dostałem od lekarzy całkowity zakaz gry w piłkę. To był grudzień, zaledwie po kilku miesiącach gry.
Gdy jeszcze mógł, występował na prawej pomocy. Z kolegami z tamtej drużyny utrzymuje kontakt poprzez grę w oldbojach. – Ostatnio nawet przeglądaliśmy archiwum – opowiada. – Runda wiosenna była lepsza od jesiennej, były wzmocnienia i utrzymaliśmy się.
Zanim wrócił do piłki, minął ponad rok. Był chwilę w Clepardii, a potem wyjechał do Niemiec, do IV ligi. – Pojechałem pobawić się, niczego innego nie robiłem poza grą w piłkę – wspomina Krauz. – Grałem w klubie Bad Vibel koło Frankfurtu nad _Menem. Wtedy były dużo większe zarobki niż teraz.
Po powrocie do kraju związał się z Górnikiem Wieliczka na trzy sezony, następnie grał w Kmicie Zabierzów. Zaliczył też występy w Bruk-Becie Nieciecza, w ówczesnej IV lidze. – Znowu doznałem kontuzji i __trzeba było przerwać występy – mówi. – Jeszcze coś robię, by się ruszać – w oldbojach Cracovii i w Skawince. Nie miałem szczęścia, a może w głowie nie było poukładane tak, jak miało być... To tylko przygoda z piłką, a nie żadna kariera.
Pieniędzy na piłce się nie dorobił, dlatego trzeba było zająć się czymś innym . – Był handel, transport – wspomina Krauz. – To, co było na topie. Teraz pracuję w firmie transportowej kolegi. Trzy razy w tygodniu trenuję, daję radę pogodzić to z pracą. Gdybym miał obecną wiedzę, to z pewnością inaczej bym pokierował swoją przygodą z futbolem. Teraz stawia się na młodzież, wtedy było ciężko. Gdyby został trener Bahr, z którym dobrze się dogadywałem, może inaczej by to było...
Nie narzeka jednak na los, z kolegami spotyka się na meczach oldbojów. Ma w kolekcji tytuł halowego mistrza Polski. – Gramy z Krzyśkiem Hajdukiem, Piotrkiem Gruszką, Robertem Ziętarą, Piotrkiem Powroźnikiem – wylicza. – Z Tomkiem Rząsą jesteśmy w stałym kontakcie.
Na mecze Cracovii chodzi od czasu do czasu. Ten klub wciąż wiele dla niego znaczy. – Ostatnio byłem na derbach – mówi. – Spotykamy się w fajnym gronie. Na pewno nie jestem na każdym meczu, ale jak mam okazję, to staram się bywać.
Z piłką nie chce się jednak wiązać na przyszłość. – Jakieś kursy mam, ale „trenerka” to ciężki zawód – twierdzi. – Nigdy nie planuję, to co ma być, to będzie. Urazu do samochodu nie mam, chętnie siadam za kółko.
}}

Wersja z 18:27, 15 kwi 2021

Krzysztof Krauz

Krzysztof Krauz.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Krzysztof Krauz
Urodzony 30 grudnia 1976, Kraków, Polska
Wiek 47 l.
Pozycja pomocnik
Wzrost 177 cm
Waga 72 kg
Wychowanek Clepardia Kraków
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
1993/94
1996/97
3L - 4 (0)
2L - 5 (0), PP - 2 (0)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
1986-1988
1988-1991
1991-1996
1998-2000
2000-2002
2003-2007
2007/08
2008/09 (w)
2009/10
Clepardia Kraków
Wisła Kraków
Cracovia
IV liga niemiecka
Górnik Wieliczka
Kmita Zabierzów
LKS Nieciecza
Orzeł Balin
Kmita Zabierzów
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna



Krzysztof Krauz - piłkarz.

Wywiad z Krzysztofem Krauze

"Dawne sławy krakowskich boisk: Krzysztof Krauz. Wypadek przerwał karierę" -
dziennikpolski24.pl

Dawne sławy krakowskich boisk: Krzysztof Krauz. Wypadek przerwał karierę

Sylwetka. Zaczynał przygodę z futbolem w Clepardii. Miał blisko, mieszkał bowiem na Białym Prądniku, chodził do klasy sportowej. Gdy pierwszy raz przyszedł na trening, miał 9 lat.

– Długo nie wytrzymałem – mówi Krzysztof Krauz. Potem był epizod w Wiśle Kraków, ale o tym bohater tego tekstu nie chce opowiadać. Zawsze mu było bliżej do Cracovii. I do niej trafił, do zespołu juniorów.

– Miałem tam kolegę, Tomka Rząsę – wspomina. – Graliśmy razem w piłkę, bo byliśmy z jednego osiedla. Z tym, że ja jestem o trzy lata młodszy od niego. Za jego namową przeszedłem do „Pasów” i zacząłem grać u trenera Andrzeja Bahra. On wprowadzał mnie do seniorów.

W trzeciej lidze udało mu się zadebiutować w sezonie 1993/94, w meczu z Wawelem Kraków zaliczył epizod. Na tym szczeblu wiele nie pograł. – Trener Bahr nas młodych, wpuszczał na kilka minut – mówi. – Wielkich wspomnień nie mam. Na luzie podchodziłem do piłki. Traktowałem ją bardziej jako hobby, a nie zawód. Zawsze była dodatkiem. Lubiłem oczywiście grać, ale nie stawiałem na nią za wszelką cenę. Miałem nawet dłuższe przerwy, choćby tę dwuletnią, kiedy to nie grałem w ogóle. Miałem przejścia, nie mogłem się dogadać z jednym trenerem, którego nazwiska nie chcę wymieniać.

Wrócił jednak, namawiany przez działaczy. Zaliczył kilka występów w II lidze u trenera Alojzego Łyski jesienią 1996 r. Debiut przypadł na sromotnie przegrany mecz z Siarką w Tarnobrzegu 1:5. Potem było już lepiej, w kolejnym „Pasy” wygrały ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 1:0. Krauz nie miał jednak szczęścia. – Miałem poważny wypadek samochodowy – opowiada. – Ktoś we mnie wjechał na ul. Dietla. Byłem nieprzytomny, doznałem wstrząsu mózgu, wiele pęknięć, stłuczeń. Dostałem od lekarzy całkowity zakaz gry w piłkę. To był grudzień, zaledwie po kilku miesiącach gry.

Gdy jeszcze mógł, występował na prawej pomocy. Z kolegami z tamtej drużyny utrzymuje kontakt poprzez grę w oldbojach. – Ostatnio nawet przeglądaliśmy archiwum – opowiada. – Runda wiosenna była lepsza od jesiennej, były wzmocnienia i utrzymaliśmy się.

Zanim wrócił do piłki, minął ponad rok. Był chwilę w Clepardii, a potem wyjechał do Niemiec, do IV ligi. – Pojechałem pobawić się, niczego innego nie robiłem poza grą w piłkę – wspomina Krauz. – Grałem w klubie Bad Vibel koło Frankfurtu nad _Menem. Wtedy były dużo większe zarobki niż teraz.

Po powrocie do kraju związał się z Górnikiem Wieliczka na trzy sezony, następnie grał w Kmicie Zabierzów. Zaliczył też występy w Bruk-Becie Nieciecza, w ówczesnej IV lidze. – Znowu doznałem kontuzji i __trzeba było przerwać występy – mówi. – Jeszcze coś robię, by się ruszać – w oldbojach Cracovii i w Skawince. Nie miałem szczęścia, a może w głowie nie było poukładane tak, jak miało być... To tylko przygoda z piłką, a nie żadna kariera.

Pieniędzy na piłce się nie dorobił, dlatego trzeba było zająć się czymś innym . – Był handel, transport – wspomina Krauz. – To, co było na topie. Teraz pracuję w firmie transportowej kolegi. Trzy razy w tygodniu trenuję, daję radę pogodzić to z pracą. Gdybym miał obecną wiedzę, to z pewnością inaczej bym pokierował swoją przygodą z futbolem. Teraz stawia się na młodzież, wtedy było ciężko. Gdyby został trener Bahr, z którym dobrze się dogadywałem, może inaczej by to było...

Nie narzeka jednak na los, z kolegami spotyka się na meczach oldbojów. Ma w kolekcji tytuł halowego mistrza Polski. – Gramy z Krzyśkiem Hajdukiem, Piotrkiem Gruszką, Robertem Ziętarą, Piotrkiem Powroźnikiem – wylicza. – Z Tomkiem Rząsą jesteśmy w stałym kontakcie.

Na mecze Cracovii chodzi od czasu do czasu. Ten klub wciąż wiele dla niego znaczy. – Ostatnio byłem na derbach – mówi. – Spotykamy się w fajnym gronie. Na pewno nie jestem na każdym meczu, ale jak mam okazję, to staram się bywać.

Z piłką nie chce się jednak wiązać na przyszłość. – Jakieś kursy mam, ale „trenerka” to ciężki zawód – twierdzi. – Nigdy nie planuję, to co ma być, to będzie. Urazu do samochodu nie mam, chętnie siadam za kółko.
Źródło: dziennikpolski24.pl 5 sierpnia 2015 [1]